Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
Poszukiwanie idealnej organizacji państwa i świata jest niemal tak stare jak nasza cywilizacja. W różnych epokach ludzie wierzyli jednak, że ów ideał uda się osiągnąć za pomocą innych narzędzi
Charakter i znaczenie pochodzącego z greki słowa utopia najlepiej oddaje pewna wątpliwość dotycząca pochodzenia terminu. Jest ono zbitką dwóch słów – co do jednego (topos – miejsce) nie ma żadnych wątpliwości. Problematyczne jest pierwsze – mogło to być albo eu, które znaczyłoby tu „dobre” albo ou, czyli negację. Utopia byłaby więc albo „dobrym miejscem” albo „miejscem, którego nie ma”.
Być może zresztą alternatywa ta jest myląca. Możliwa, a być może nawet najbardziej uprawniona, jest wersja trzecia, w której utopia jest doskonale urządzonym miejscem, którego nie ma, a raczej jest, ale tylko w ludzkich umysłach.
Same rozmyślania o idealnym urządzeniu świata towarzyszyły ludziom niemal od zawsze, a może raczej – mówiąc precyzyjniej – od czasów, o których jesteśmy w stanie stwierdzić cokolwiek sensownego. We wczesnych tekstach greckich spotykać można pesymistyczne przekonanie, że złoty wiek już przeminął. Hezjod umieszczał go w czasach przed Zeusem, gdy ziemia rodziła bez potrzeby jej uprawiania, wojny nie istniały, a ludzie żyli długo w doskonałym zdrowiu.
Nie istniały też sądy, bo – jak dopowiada Owidiusz – ludzie byli prawi i nie było potrzeby wymierzania sprawiedliwości. Złoty wiek to prastary odpowiednik dzisiejszego „kiedyś to było…” – przy czym owo „kiedyś” za każdym razem może oznaczać cos innego.
Tradycyjna wizja grecka była skierowana ku przeszłości i dotyczyła raczej całego świata – wraz z kosmosem i Bogami – a nie tylko organizacji państwa. Zmianę wektora oraz zakresu myślenia przyniósł Platon – jeden z pierwszych filozofów, którzy przedstawili propozycję idealnego urządzenia społeczeństwa, którą bez wątpienia nazywamy dziś utopijną.
Jak można się domyślić, na czele idealnego platońskiego państwa powinien stać filozof. „Dopóki bądź filozofowie królewskich nie będą dzierżyli rządów w państwach, bądź ci, co teraz nazywają się królami i możnowładcami, uczciwie i gruntownie nie wezmą się do filozofii, i dopóki w jedną nie zespolą się całość oba czynniki, tj. władza państwowa oraz filozofia (…), dopóty ani przewidzieć nie można końca nieszczęść dla państw, ani w ogóle, jak mniemam, dla rodzaju ludzkiego” – pisał autor Państwa.
Filozof miałby rządzić stojącymi niżej w hierarchii wojownikami, którzy zapewnialiby bezpieczeństwo, oraz rolnikami, rzemieślnikami itp., którzy zajmowaliby się zaspokojeniem potrzeb materialnych. Poszczególne „stany” mają cechować się odpowiednimi dla ich obowiązków cnotami, które pozwolą im właściwie realizować swoje przeznaczenie i czerpać z niego radość.
Każdy poszczególny trybik składa się na dobrze funkcjonującą maszynę, a awaria jednej z części sprawia problem całości. To jeszcze nic dziwnego. Ciekawiej robi się, gdy Platon mówi np. o małżeństwach – autor Uczty postuluje bowiem, by „najlepsi mężczyźni obcowali z najlepszymi kobietami jak najczęściej, a najgorsi z najgorszymi jak najrzadziej i potomków z tamtych trzeba chować, a z tych nie, jeżeli trzoda ma być pierwszej klasy. „A o tym wszystkim nie ma wiedzieć nikt, tylko sami rządzący (…). Ilość małżeństw każemy regulować rządzącym, aby jak najbardziej zachowali stale tę samą ilość mężczyzn” – twierdził.
Państwo miałoby też wychowywać dzieci oraz decydować, które należy pozostawić przy życiu, a które – jako słabowite – uśmiercić. Rodzina, a także własność prywatna, zostają w tej wizji całkowicie poświęcone państwu, co budzi współcześnie największe kontrowersje.
Choć korzenie zarówno słowa utopia, jak i poszukiwań idealnej organizacji społeczeństwa tkwią w antycznej Grecji, to prawdziwy rozkwit myślenia utopijnego nastąpił dopiero w epoce renesansu. Humanizm i związana z nim wiara w możliwości człowieka sprawiały, że ludzie coraz śmielej snuli plany o reorganizacji struktur i instytucji społecznych.
Pewien wpływ na popularność utopii w epoce miał też swego rodzaju bunt wobec niektórych interpretacji etyki chrześcijańskiej, które tkwiły u podstaw hierarchii społecznej. Choć renesansowi twórcy utopii zgadzali się, że głównym celem ziemskiego życia jest zbawianie, to, jak pisze ekonomista Barbara Danowska-Prokop z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, „jednocześnie odrzucali zasady etyczne chrześcijaństwa”.
„Ich zdaniem niewłaściwa interpretacja tych zasad posłużyła do budowy niesprawiedliwego ładu społeczno-ekonomicznego i złego prawa, które z jednej strony nagradzało bogatych i uprzywilejowanych, a z drugiej wyzyskiwało ubogich i skazywało ich na nędzę” – zaznacza.
Ta diagnoza w połączeniu z wiarą w ludzki potencjał sprawiły, że w renesansie powstały przynajmniej trzy warte uwagi koncepcje o charakterze utopijnym. Mimo niewątpliwych różnic mają one także wspólną myśl przewodnią, którą – jak pisze autor Historii doktryn politycznych i prawnych Lech Dubel – jest „przekonanie, że wspólna własność i powszechność obowiązku pracy zapewnić może społeczeństwu najwyższe dobra: materialny dobrobyt i pokój”. „Pomocne w tym będą zasady demokratycznego sprawowania władzy, przejrzystość praw, wykorzystanie osiągnięć nauki w celu ulżenia pracy ludzkiej” – dodaje.
Najważniejszym, a na pewno najbardziej znanym twórcom utopii był Thomas More – angielski myśliciel, polityk i… święty zarówno kościoła katolickiego, jak i anglikańskiego. Autor Utopii chętnie przyznawał się do inspiracji platońskich. Podobnie jak jego grecki poprzednik krytykował dotychczasowy system własności. „Bowiem gdziekolwiek jest własność prywatna, gdzie wszystko mierzy się wartością pieniędzy, tam nie można spodziewać się ani sprawiedliwości, ani społecznego dobrobytu, chyba że nazwałbyś sprawiedliwością taki stan rzeczy, iż wartości najcenniejsze są udziałem ludzi najgorszych” – pisał na kartach swego najpopularniejszego dzieła.
Wykreowany przez More’a idealny ustrój ma charakter demokratyczny. Jak opisuje Dubel, „władze państwa wyłaniane są drogą (…) wyborów. Liczące po 30 rodzin grupy wybierają jednego urzędnika zwanego filarchem (syfogrant), natomiast 10 rodzinami kieruje protofilarcha (tranibor). 200 syfograntów wybiera w tajnym głosowaniu księcia spośród czterech kandydatów przedstawionych im przez lud”.
Na wyspie opisywanej przez filozofa obowiązuje też powszechny obowiązek nauki, a każdy z obywateli ma możliwość ukończenia studiów. Ludzie zajmują się przede wszystkim uprawą roli. Nie ma biednych i bogatych – wszyscy po równo korzystają z owoców pracy rzemieślników. Nie ma potrzeby wytwarzania przedmiotów symbolizujących status społeczny, więc mniej pracy idzie na marne, co sprawia, że ludzie żyją we względnym dostatku.
Na wyspie są też niewolnicy, którzy wykonują najcięższe prace – są to albo jeńcy wojenni, albo mieszkańcy miasta, którzy dopuścili się istotnych wykroczeń. W ustroju stworzonym przez More’a panuje także całkowita swoboda wyznania – zabroniony jest tylko fanatyzm religijny oraz sprawowanie władzy przez kapłanów.
Przeciwnikiem własności prywatnej był również inny twórca utopii – Tommaso Campanella. Włoski filozof miał zresztą sporo czasu na przemyślenia, bo z powodu działalności politycznej prawie 30 lat spędził w więzieniu. Jeśli chodzi o rolę duchownych, wizja Campanelli zdecydowanie różni się od tej ukutej przez More’a.
Na „wyspie słońca” obowiązywać miała republika kapłańska, na czele której stać miał „Wielki Metafizyk”. Miałby być on wybierany z grona 24 najbardziej zasłużonych kapłanów. Przy każdym nowiu Solarczycy mieliby się zbierać na radzie, która dawałaby możliwość wypowiedzi na dowolny temat – także krytyki urzędników.
Na wyspie nie ma niewolnictwa – jest za to powszechny obowiązek pracy, który sprzyja poczuciu równości poszczególnych obywateli. Podobnie jak u More’a, idealne państwo – według Campanelli – ma się opierać na solidnej i powszechnej edukacji.
Utopie renesansowe pokładają olbrzymią wiarę w możliwości ludzkiego rozumu. Potrafi on poukładać rzeczywistość w sposób niemal całkowicie autonomiczny, bez udziału technologii czy interwencji bóstw. Czy dziś bylibyśmy w stanie poważnie traktować podobne pomysły? Raczej nie. Dziś w centrum również są wytwory ludzkiego umysłu, lecz wytwory, które nazywany techniką. Współczesne utopie, takie jak np. niektóre wersje transhumanizmu, pokładają wiarę raczej w rozwój nauki w sensie science niż w genialne wizje organizacji państwa.
Dotychczasowe utopie mają to do siebie, że rzeczywiście są „miejscami, których nie ma”, a stwierdzenie to odnosi się nie tylko do chwili, w której były tworzone, lecz także do przyszłości. Słowem – żadna z nich nie miała jeszcze okazji się ziścić.
Być może jest to pewna wskazówka, sugerująca, że snucie marzeń o całościowej przebudowanie dotychczasowego świata należy odłożyć na rzecz reform cząstkowych. Można też traktować je jako odległe cele, które nigdy nie zostaną zrealizowane, lecz wskazują kierunek.