Kryzys wartości czy kryzys sensu? Jak dwa pojęcia działają przeciwko sobie [wideo]

Kiedy są zagrożone bliskie nam wartości, w posadach chwieją się również fundamenty naszej rzeczywistości. Niektórzy uważają, że kiedy ich zabraknie, najpewniej utracimy wewnętrzną równowagę i runiemy w otchłań nicości. Czy w naszym życiu faktycznie brakuje wartości, czy odgrywają aż taką rolę, i czy to one, kiedy zostaną zaburzone, odpowiadają za brak sensu?

Patrząc na otaczający nas świat, możemy odnieść wrażenie, że znaleźliśmy się w rzeczywistości, o której opowiada wiersz The Second Coming (Drugie przyjście) W.B. Yeatsa:

Things fall apart; the centre cannot hold;
Mere anarchy is loosed upon the world,
The blood-dimmed tide is loosed, and everywhere
The ceremony of innocence is drowned;
The best lack all conviction, while the worst
Are full of passionate intensity.
Nie ma już osi, wszystko się rozpada.
Nad światem chaos; mętna, krwawa kipiel,
Która zalewa falami i topi
Wszelkie misteria dawnej niewinności.
Najlepsi w nic nie wierzą, a najgorsi
Cali aż wrą od niespożytej pasji.
(tłum. A. Libera)

Ten brak aksjologicznego centrum można w kontekście życia ponowoczesnego wiązać z dekonstrukcją tradycyjnych pojęć, co ostatecznie ma prowadzić do utraty oparcia w rzeczywistości. Wiele pojęć, które dotychczas nierozerwalnie wiązały się z konkretnymi znaczeniami, z roku na rok się deprecjonują, stają się coraz mniej istotne, coraz uboższe. Szkoła, praca, rodzina – semantycznie niby wciąż to samo, jednak gdy przyjrzymy im się bliżej, to trudno oprzeć się wrażeniu, że znaczą mniej niż jeszcze kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu. Że ich desygnaty niby są takie same, ale ich faktyczna treść i realne znaczenie z roku na rok ubożeje, staje się bardziej miałkie i mniej wartościowe.

Co nam zostanie, kiedy usuniemy już te wszystkie figury, czy to rodzica, mentora […], [to], o co możemy się oprzeć. Stajemy – mam wrażenie – na takim fundamencie nicości i zaczynamy ulegać zbiorowej melancholii

– konstatował Przemysław Staciwa w swoim wystąpieniu na konferencji Holistic Talk.

W tej perspektywie kryzys wartości, ich zanik, prowadzi do melancholii i braku sensu. Ale możemy spojrzeć na to trochę inaczej. Co jeśli relacja między wartościami i sensem nie jest przyczynowo-skutkowa? Rzecz ujmuje najciekawiej Michał Paweł Markowski, który ujmuje je jako dwa przeciwieństwa.

Zobacz całe wystąpienie Przemysława Staciwy:

Wartości kontra sens

W książce Wojny nowoczesnych plemion. Spór o rzeczywistość w epoce populizmu Markowski opisuje dychotomię wartości i sensu:

Wartość jest tym, w co się wierzy, do czego się jest przywiązanym, co się popiera, za czym się podąża, nie musząc podpierać tego wyboru żadną racją. Wartość, w którą wierzę, czyni moje życie wartościowym. Nie musze się z moich wierzeń, z moich wartości nikomu tłumaczyć […]. Jedyne, co rzeczywiście muszę, to znaleźć zwolenników tych samych wartości, wśród których moje wybory aksjologiczne są oczywiste i nie domagają się obrony […]. Wartości są moje, twoje, nasze, ich.

Czym innym jest kategoria sensu:

Sens nie jest mój, twój, nasz, ich. Nie należy do mnie i do mojej kompanii czy, jak to się czasem mówi: wspólnoty wierzących, która jest tylko rozszerzonym wymiarem mnie samego. W wartości się wierzy, sens musi być wynegocjowany wspólnie. […] By coś miało sens, trzeba to przedyskutować, wyargumentować (za lub przeciw) w przestrzeni, w której nasze wierzenia, przesądy i wartości zostają odsunięte na plan dalszy. Jeśli wartości przyjmuje się bez konieczności ich uzasadnienia, sens musi być negocjowany.

Z mroku w światło dnia

W ostatnich latach możemy obserwować, także w Polsce, próby normalizowania zjawiska prostytucji, pojawiają się artykuły o tym, że to tylko – lub że to też – praca. Zwolennicy tego stanowiska nie są wszak nihilistami i nihilistkami bez wartości, głęboko wierzą, że to akt emancypacji, który wyłącza ze sfery tabu i negatywnego oceniania oddające się temu zajęciu kobiety. Wcześniej odbywało się to – jak mówi Przemysław Staciwa – „pod osłoną nocy”. A teraz, metaforycznie, w końcu mogą z godnością wyjść na światło dnia. Jednak wiara w to, że normalizacja tego zjawiska jest czymś dobrym, jest dokładnie tym – wiarą. Żadne fakty tego nie dowodzą.

Antoinette Welch, była zastępczyni prokuratora okręgowego w Nashville, Tennesee, stwierdziła wprost:

Istnieje silny mit, jakoby kobiety chciały być prostytutkami, że sprawia im to przyjemność. Wymyśliłam na to nazwę: „pogodna prostytutka z »Pretty Woman«”. Przez ostatnie 20 lat poznałam setki kobiet uwikłanych w prostytucję. I obraz „pogodnej prostytutki” jest tak bardzo oddalony od rzeczywistości, jak to tylko możliwe. Ponad 90% prostytutek było w dzieciństwie ofiarami wykorzystywania seksualnego [w Polsce to 80% – za tę informację dziękuję Annie Golus], albo zostały zgwałcone, zanim ukończyły 18 lat.

Ciężko tu upatrywać analogii z jakąkolwiek inną „zwykłą” pracą. Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę relacje takich osób jak Święta Ladacznica (pod tym pseudonimem kryje się była prostytutka, która z czasem zmieniła swoje przychylne podejście do wcześniej wykonywanego „zawodu” i krytycznie spojrzała na własne doświadczenia):

Dysocjacja, flashbacki, zanik libido, problemy w relacjach intymnych – wszystko to znałam. Miałam też spory problem ze zrozumieniem, że mój chłopak nie jest kolejnym mężczyzną, takim jak klienci.

Nie wygląda to za dobrze, ale oczywiście nikt nie broni nam wierzyć, że koniec końców (tym razem) wszystko będzie inaczej, wszystko będzie dobrze. Owszem, zdarzają się wypadki, które można przypłacić zdrowiem (nie tylko psychicznym), a nawet życiem. Ale – można się odgryźć – w stoczni i w fabrykach też się zdarzają, więc właściwie o co ten ferment. Tylko czy aby na pewno jest to sensowne podejście.

Polecamy: Prostytucja a feminizm(y). Między krytyką a normalizacją

Cancel culture i obrona wartości

Na podobnej, choć trochę odmiennej zasadzie działa cancel culture. W 2020 roku Karissa Barrows i Kelly Rae Bristol oskarżyły scenarzystę i współtwórcę wielu uznanych komputerowych gier RPG (Planescape Torment; Star Wars: Knight of the Old Republic 2; Fallout New Vegas) Chrisa Avellone’a na Twitterze o molestowanie seksualne. Wpisom w mediach społecznościowych nie towarzyszyły z ich strony żadne realne działania (twórca nigdy nie został oskarżony), za to kilka tweetów stało się wiralami o wielkich zasięgach, co doprowadziło do efektu lawiny i wylania na niewinnego człowieka kubła pomyj. Hejt i fala oburzenia wstrząsnęły przemysłem elektronicznej rozrywki i praktycznie doprowadziły do zniszczenia kariery pisarza.

Odcięły się od niego wszystkie produkujące gry komputerowe firmy, z którymi wówczas współpracował. Z dnia na dzień mężczyzna stał się personą non grata. Avellone odpierał zarzuty, lecz nie przyniosło to żadnych rezultatów, w końcu sam wytoczył proces o zniesławienie, który ciągnął się latami. Tymczasem kolejne osoby (jak dziennikarz Jeff Johnson w artykule Beyond Politics, Beliefs, or Life Choices – This is About Right and Wrong, w którym umieścił zapisane rozmowy z Karissą Barrows sprzed całej afery) ujawniały dowody na jawne kłamstwo, którego ofiarą miał paść Avellone. Ostatecznie obie panie wycofały się ze swojego stanowiska i przeprosiły za wypowiedzi, które zostały „źle zrozumiane”. Zgodnie z wyrokiem amerykańskiego sądu zostały zobowiązane do wypłacenia poszkodowanemu odszkodowanie opiewające na siedmiocyfrową sumę.

Wartości i sens w mediach społecznościowych

Chmara ludzi na Twitterze „napadła” na człowieka, który nikomu niczego nie zrobił. Ich postawa nie oznaczała jednak, że nie mają żadnych wartości i dyktuje nimi jakaś żądza krwi. Wręcz przeciwnie. Ci ludzie głęboko wierzyli w swoje wartości. Wartością dla wszystkich, którzy postanowili odciąć się od Avellone’a była (słuszna) niezgoda na wykorzystywanie seksualne kobiet i zawierzenie temu, kto twierdzi, że został skrzywdzony.

Problem polega na tym, że przesadzone reakcje były bezpośrednim wynikiem oddziaływania kultury, która nakazuje „wymazywanie” i zrywa z zasadą domniemanej niewinności. Wystarczy jeden tweet, by zwichnąć czyjąś reputację. Czy ktoś zadał sobie trud, aby sprawdzić fakty, upewnić się co do prawdziwości przekonań „tłumu” w mediach społecznościowych o czyjejś winie? Nie. Ale czy w ogóle byłby w stanie?

Przemysław Staciwa na Holistic Talk
Przemysław Staciwa, fot. materiały redakcji

W stronę sensu (i interpretacji)

Kto nigdy nie przescrollował ekranu, ignorując treści i zerkając na same nagłówki, niech pierwszy rzuci kamieniem. Kto nigdy nie poczuł ukłucia emocji przy clickbaitowym wpisie czy artykule? Ciężko, aby było inaczej, kiedy jesteśmy nieustannie bombardowani zalewem treści. Badacze słusznie zauważają, że ilość informacji wcale nie przełożyła się na jej jakość, a dostęp do internetu wcale nie oznacza większej chęci użytkowników do poszukiwania różnych punktów widzenia i do bardziej głębokich analiz).

Spowodował bowiem zamykanie się ludzi w „bańkach informacyjnych”, w których – przywołując Gombrowicza – „swój idzie do swego po swoje”

A. Szahaj, „Ponowoczesność i postmodernizm dla średniozaawansowanych“

Nie szukamy argumentów, tylko echa, które potwierdzi już raz powzięte opinie. A te często opierają się na uczuciach i przekonaniach, ale już niekoniecznie faktach. Informacji jest tak dużo, że odfiltrowanie wszystkiego staje się niemożliwością. W takim chaosie budujemy jakieś przekonania i zajmujemy stanowisko.

Mimo wszystko warto nie poprzestawać na tym, co na powierzchni, szczególnie w tematach, które mogą budzić kontrowersje, które mogą wiązać się z poważnymi konsekwencjami dla osób w te tematy zaangażowanych. Dociekać, argumentować, negocjować i szukać przede wszystkim sensu.

Sugeruję – pisze Markowski – że dopóki nie nastąpi zmiana we współczesnym myśleniu o polityce (a więc w używanym przez nas języku), które na plan pierwszy powinno wysunąć sens i interpretację, dopóty przestrzeń publiczna, czyli macierzysta sfera polityki, będzie się coraz bardziej kruszyć i zwężać, zastępowana konsekwentnie siecią niepowiązanych ze sobą punktów widzenia.

Warto czuć, warto mieć opinię, wyznawać wartości, ale niech wartości wspierają nasze poszukiwanie sensu, a nie zastępują go.

Źródła
E. Gach, Fallout Writer Chris Avellone’s Accusers Settle Libel Case For Seven Figures, 27.03.2023 [online].

A. Golus, Prostytucja a feminizm(y). Między krytyką a normalizacją, 01.03.2024, Holistic News [online].

J. Johnson, Beyond Politics, Beliefs, or Life Choices – This is About Right and Wrong, 10.07.2021, Medium [online].

R. Kim, To była pułapka, „Newsweek” 2023, nr 9.

M. P. Markowski, Wojny nowoczesnych plemion. Spór o rzeczywistość w epoce populizmu, Kraków 2019.

W. B. Yeats, Drugie przyjście, tłum. A. Libera, Antoni Libera [online].

W. B. Yeats, The Second Coming, Poetry Foundation [online].

A. Szahaj, Ponowoczesność i postmodernizm dla średniozaawansowanych, Warszawa 2021.

A. Welch, TEDx Talks: Sex Worker – the Truth Behind the Smile, 26.10.2015, YouTube [online].

Dowiedz się więcej:

Opublikowano przez

Przemysław Kołodziej

Redaktor


Redaktor, tłumacz, copywriter. Miłośnik kultury popularnej, starego kina, opowieści z „dymkami” i gier komputerowych. Publikował teksty między innym w Kwartalniku Artystycznym „Bliza” i „Zeszytach Komiksowych”. Współautor tomu „Powieści graficzne. Leksykon” (Warszawa 2015). Uważa, że Han strzelał pierwszy, a Deckard nie był replikantem.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.