Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Każde euro zainwestowane w rozwój branży kosmicznej może się zwrócić kilkukrotnie
MARCEL WANDAS: Czy coś takiego jak polski program kosmiczny w ogóle istnieje?
PAWEŁ WOJTKIEWICZ*: Taki dokument opracowała Polska Agencja Kosmiczna. To Krajowy Program Kosmiczny (KPK). Podmioty sektora kosmicznego miały okazję przekazać swoje rekomendacje, kiedy trwały nad nim prace. Został on uchwalony na trzyletni okres obejmujący lata 2019-2021. Mam nadzieję, że na realizację jego założeń znajdą się pieniądze, które przynajmniej po części zaspokoją proponowany budżet.
To chyba dość skromny program, jeśli mówimy o perspektywie trzech lat, a teraz właściwie – dwóch i pół roku?
Polska Agencja Kosmiczna dysponuje budżetem ok. 9 mln zł. To za mało, by program został uruchomiony. Szkoda, bo mógłby być drugim filarem podtrzymującym przemysł kosmiczny w Polsce. Pierwszym są programy opcjonalne Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Jakie są główne założenia programu?
Należy zaznaczyć, że przemysł kosmiczny w Polsce długo czekał na powstanie Krajowego Programu Kosmicznego. Oczywiście, nie jest on może idealny, ale jest to z pewnością dobra podstawa do stworzenia większego, obejmującego szerszy horyzont czasowy, programu. KPK w obecnym kształcie zakłada m.in. budowę i integrację mikrosatelitów, rozwój technologii rakietowych, wykorzystywanie zobrazowań satelitarnych, głównie na potrzeby administracji państwowej, oraz rozbudowę infrastruktury SST [Space Surveillance and Tracking, ang. Obserwacja i Śledzenie Obiektów Kosmicznych – red.].
Jaki jest obecny potencjał polskiej branży kosmicznej? Z jednej strony, Polska Agencja Kosmiczna nie ma wystarczających funduszy. Z drugiej, od czasu do czasu dowiadujemy się, że polscy naukowcy biorą udział w dużych, międzynarodowych projektach.
Oczywiście polskie firmy i instytuty badawcze biorą udział w wielu misjach kosmicznych. Często są to bardzo spektakularne projekty, ale polski sektor kosmiczny wciąż jest niewielki. Dlaczego? Ponieważ nasza składka do Europejskiej Agencji Kosmicznej jest bardzo niska. Jeżeli ta sytuacja się nie zmieni, rozwój sektora kosmicznego będzie poważnie utrudniony. W Polsce mamy jednak unikalne w skali światowej potencjał i kompetencje.
Marsjańska misja Insight korzystała z urządzenia przygotowanego przez firmę Astronika. Był to „kret” użyty do badania gruntu. Polska aparatura w urządzeniach ESA pojawiła się też na powierzchni komety, gdzie lądowała sonda Rosetta. Tam użyto „młoteczków”, które umocowały sondę na powierzchni tego ciała niebieskiego. Centrum Badań Kosmicznych przygotowało także wiele instrumentów dla misji międzyplanetarnych, za które odpowiadała zarówno ESA, jak i NASA, a także inne agencje kosmiczne.
Łącznie takich projektów było ponad 50. Skorzystały na tym misje BepiColombo badająca Merkurego, orbitery Mars Express oraz Venus Express. CBK brało też udział w konstrukcji próbnika Huygens, który w ramach misji Cassini-Huygens badał otoczenie Saturna. Ale pomimo osiągnięć nie możemy jeszcze mówić, że Polska jest globalnym lub nawet kontynentalnym graczem na tym rynku.
Sektor kosmiczny opiera się na zamówieniach publicznych?
W większości tak. Obroty sektora kosmicznego generowane są głównie przez zamówienia administracji państwowej lub organizacji, takich jak choćby Unia Europejska. Istnieje również część komercyjna sektora kosmicznego. Celem wszystkich firm, które działają w jego ramach, jest uniezależnienie się od zamówień krajowych i międzynarodowych, finansowanych przez zagraniczne agencje kosmiczne.
A jak wytłumaczyłby pan polskiemu podatnikowi, że warto łożyć na dziedzinę życia, która może mu się wydawać dość odległa?
Ale czy rzeczywiście odległa?
Pewnie, korzystamy na przykład z GPS w telefonie, ale raczej nie zastanawiamy się nad tym, skąd pochodzi sygnał.
Każde euro zainwestowane w rozwój branży kosmicznej może się zwrócić kilkukrotnie. To dane kilku agencji kosmicznych z Europy. Nie chodzi o zwrot bezpośredni, ale o wzrost konkurencyjności gospodarki, budowanie ekonomii opartej na wiedzy oraz rozwój innych jej gałęzi. Polska jest członkiem Unii Europejskiej, która posiada dwa olbrzymie programy kosmiczne finansowane m.in. z pieniędzy polskich podatników; w ich ramach UE wydaje setki milionów euro na swoje projekty.
W sytuacji, gdy nie mamy konkurencyjnego sektora kosmicznego, nie możemy sięgnąć po te pieniądze. Polska płaci więc za programy kosmiczne Unii Europejskiej, ale nie otrzymujemy kontraktów, które mogłyby napędzić gospodarkę. Sytuację można jednak zmienić; najłatwiej zrobić to, opierając się na Europejskiej Agencji Kosmicznej, budując za jej pomocą odpowiednie kompetencje polskich podmiotów.
A może skuteczniejsza byłaby obietnica wysłania kolejnego Polaka w kosmos? To byłoby znacznie bardziej spektakularne wydarzenie.
Uważam, że obecnie lepiej byłoby skupić się na rozwoju przemysłu i inwestować w programy, które silniej oddziałują na gospodarkę. Oczywiście, wizja polskiego kosmonauty na orbicie wokół Ziemi jest bardzo atrakcyjna. Należy pamiętać jednak, że taki projekt to droga inwestycja. Czy wpłynęłaby ona korzystnie na rozwój przemysłu? Należałoby się nad tym zastanowić, ale chyba obecnie polski sektor kosmiczny ma pilniejsze potrzeby, np. programy opcjonalne ESA czy też Krajowy Program Kosmiczny.
A warto inwestować pieniądze w rozwój branży kosmicznej?
Warto. Jest kilka firm, które z poziomu start-upu wyrosły w rozpoznawalne marki. Ale to nie jest łatwa branża. By zaistnieć, potrzebne są nie tylko pieniądze, lecz także technologia i wiedza. Jak w każdej branży, należy mądrze inwestować i szukać nisz, które nie są jeszcze zajęte przez przedsiębiorstwa od lat funkcjonujące na rynku kosmicznym. Raporty przygotowane przez organizacje zrzeszające branżę prognozują jednak stały wzrost sektora kosmicznego szczególnie w obszarach New Space i aplikacji satelitarnych.
Warto stawiać też na edukację. Potrzeba ludzi, którzy będą wzmacniać ten sektor w Polsce.
Oczywiście, podstawą każdej dobrze funkcjonującej firmy w sektorze wysokich technologii jest jej personel. Uczelnie wyższe w kraju kształcą wielu specjalistów, którzy później mogą znaleźć pracę w sektorze kosmicznym. Jeszcze 10 lat temu wykształcenie związane z branżą kosmiczną można było wykorzystać albo w instytucie badawczym, albo zagranicą. Teraz nie trzeba już wyjeżdżać z Polski. W naszym związku mamy 68 podmiotów, z czego sześć to instytuty badawcze. Możliwości rozwoju zawodowego w branży kosmicznej są coraz większe. W związku z tym mam nadzieję, że inwestycje publiczne i prywatne w sektor kosmiczny będą rosnąć.
*Paweł Wojtkiewicz – popularyzator wiedzy o kosmosie, dyrektor do spraw sektora kosmicznego w firmie GMV, jednego z podwykonawców Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA. Prezes zarządu Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.