Humanizm
Nie tylko broda, kapelusz i Biblia. Amisze w USA współcześnie
02 grudnia 2024
Władze Nowego Jorku znajdują się w fazie intensywnych dyskusji nad wprowadzeniem opłat za wjazd samochodów do centrum metropolii. Propozycja ta ma na celu zmniejszenie natężenia ruchu oraz stymulację alternatywnych środków transportu. Decyzja ta mogłaby przyczynić się do znaczących zmian w życiu codziennym mieszkańców, ale wywołuje również kontrowersje wśród lokalnej społeczności oraz przedsiębiorców.
Administracja prezydenta Joe Bidena zamierza zezwolić władzom Nowego Jorku na wdrożenie rewolucyjnego programu. Zgodnie z tym planem, pojazdy wjeżdżające na Dolny Manhattan będą podlegać opłatom. Decyzja ta jest podyktowana dążeniem do ograniczenia zatłoczenia ulic i poprawy jakości powietrza w centrum miasta.
Program, formalnie znany jako „Central Business District Tolling Program”, ale popularnie zwany „opłatami za zatory komunikacyjne”, działa praktycznie jak każda inna drogowa. Należności będą pobierane za przejazd w zakorkowanym obszarze Manhattanu, t.j. poniżej 60. Ulicy, stając się tym samym pierwszym tego typu rozwiązaniem w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z propozycją, właściciele pojazdów zapłacą za wjazd w godzinach szczytu od 9 do 23 dolarów. Myto ma zostać wprowadzone na wiosnę przyszłego roku.
Wprowadzenie opłat opóźniało się przez wiele lat, ale w zeszłym miesiącu osiągnięto przełom. Federalna Administracja Autostrad wydała pozytywną ocenę środowiskową. Obecnie opinia publiczna ma czas do poniedziałku na zapoznanie się z raportem, a rząd federalny wkrótce ma go zatwierdzić.
Nowy Jork wciąż odradza się po niszczycielskim wpływie lockdownów. Zwolennicy opłat za wjazd do miasta uważają, że jest to kluczowy element odbudowy miasta oraz sposób na ponowne wyobrażenie sobie przyszłości metropolii.
Wprowadzenie opłat za wjazd do centrum Manhattanu, to pierwszy taki przepis na terenie Stanów Zjednoczonych. W Europie wiele miast już dawno wprowadziło myto za wjazd do centrum. Jedną z pierwszych metropolii był Londyn, gdzie kierowcy muszą płacić za możliwość poruszania się samochodem. Podobne przepisy obowiązują także w Sztokholmie, Mediolanie czy Singapurze.
Trudno stwierdzić czy władzom „Wielkiego Jabłka” chodzi o ograniczenie korków i emisji spalin. Czy może jest to element polityki mającej na celu ograniczenie liczby samochodów na świecie. Taki postulat przedstawiło niedawno Światowe Forum Ekonomiczne. Można odnieść wrażenie, że władze miasta już teraz przygotowują się na nadchodzącą w najbliższych dekadach rewolucję, ale czy na pewno?
Codziennie na Dolny Manhattan wjeżdża aż 700 000 samochodów, taksówek i ciężarówek, co czyni ten obszar jednym z najbardziej zatłoczonych na świecie.
Prędkość poruszania się pojazdów w centrum wynosi zaledwie średnio 11 kilometrów na godzinę, a ta tendencja jest malejąca. Autobusy publiczne od 2010 roku również zmagają się z obniżoną niemal o jedną trzecią prędkością. Według szacunków, mieszkańcy Nowego Jorku spędzają średnio 117 godzin rocznie na staniu w korkach, co przekłada się na stratę t prawie 2000 dolarów związanych z obniżeniem produktywności etc.
Zobacz też:
Według Kate Slevin wiceprezes Regional Plan Association, organizacji zajmującej się planowaniem miejskim i polityką, Nowy Jork jest „uzależniony od transportu publicznego”. Powiedziała ona, że miasto czerpie z tego sektora, aby sfinansować niezbędne modernizacje i inwestycje, które zapewnią niezawodne i wysokiej jakości usługi transportowe.
Poprawa transportu publicznego jest również kluczowa dla ożywienia gospodarczego Nowego Jorku po lockdownach. Zwolennicy opłat za wjazd do centrum mają nadzieję, że program spowoduje powstanie udogodnień, takich jak poszerzone chodniki, ścieżki rowerowe, place, ławki, drzewa i toalety publiczne.
Wiele wskazuje na to, że jedna z największych metropolii świata przejdzie rewolucję transportową. Można się zastanawiać jednak czy w kraju, który postawił na transport samochodowy ograniczenie liczby pojazdów, zda egzamin. Pozostaje się przyglądać i wyciągać wnioski.
Źródła:
Może cię również zainteresuje: