Prawda i Dobro
Nie tylko joga i Bollywood. Indie stają się potęgą
07 maja 2025
Myślisz, że gdy wybuchnie wojna, po prostu wsiądziesz w auto i znikniesz za granicą? Polska nie będzie patrzeć, jak mężczyźni pakują walizki i uciekają z kraju. Państwo nie pozwoli łatwo wymknąć się tym, którzy w obliczu wojny chcieliby ratować tylko siebie. O realiach mobilizacji, blokadach i rekwirowaniu aut mówi dr hab. Paweł Szmitkowski w rozmowie z Piotrem Włoczykiem.
Piotr Włoczyk: Coraz więcej Polaków kupuje w Hiszpanii nieruchomości na czarną godzinę, spodziewając się, że będzie to dla nich spokojna przystań w przypadku ewentualnej wojny w Polsce. Kobiety oczywiście będą w stanie wyjechać wtedy z kraju. A mężczyźni?
Dr hab. Paweł Szmitkowski: Jeżeli myślą, że szybko uciekną za granicę, to mogą się zdziwić. Przepisy obowiązujące w strefie Schengen mogą zostać zawieszone tak jak w przypadku pandemii. Stan wojenny to cały katalog bardzo restrykcyjnych przepisów, które mocno ograniczą swobody obywatelskie, którymi cieszymy się w czasie pokoju.
Doświadczenie Ukrainy pokazuje, że służby państwowe z dużym wyprzedzeniem będą mogły wykryć przygotowania Rosjan do przeprowadzenia ataku na Polskę.
Rząd będzie więc miał czas, by przygotować się do wojny i upewnić się, że mężczyźni zdolni do służby wojskowej pozostaną na terenie kraju i będą do dyspozycji państwa. Nawiasem mówiąc, w przypadku zmobilizowania danego obywatela wszelkie uchylanie się od tego obowiązku, również ukrywanie się na terenie kraju, będzie karane bardzo surowo – dezercja w stanie wojennym to zły pomysł.
Stany nadzwyczajne, jak np. stan wojenny, powinny zaistnieć, kiedy istnieje niemal stuprocentowe prawdopodobieństwo, że dane zagrożenie wystąpi, a nie w przypadku bezpośredniej napaści, gdy może być już za późno na takie kroki. Dlatego mężczyźni zdolni do służby wojskowej powinni raczej zakładać, że w takim przypadku wyjazd za granicę może się nie udać.
Wprowadzenie stanu wojennego z odpowiednim wyprzedzeniem pozwoli przygotować rezerwy i rubież obronną, którą będą też tworzyli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej i umożliwi wojskom operacyjnym przygotowanie się do przeprowadzenia kontruderzenia.
Słyszymy ostatnio dużo o Tarczy Wschód, ale to nie znaczy, że inne nasze granice, niezagrożone bezpośrednio inwazją, będą działały jak w czasie pokoju. Nic z tych rzeczy. Żeby Tarcza Wschód prawidłowo zadziałała w dłużej perspektywie, inne granice będą musiały być w czasie zagrożenia wojennego bardzo szczelne.
Przeczytaj też: Starcie dronów. Pola bitew zmienią się nie do poznania
W kwestii mobilizacji mamy dwa warianty. Jeden jest tu oczywiście bardziej prawdopodobny od drugiego. Nawet na Ukrainie, walczącej w pojedynkę, jeżeli nie będziemy liczyć dostaw sprzętu i amunicji, nie przeprowadzono przecież mobilizacji powszechnej.
Zawczasu trzeba będzie przeprowadzić w Polsce częściową lub całkowitą mobilizację. Bardziej prawdopodobna jest faktycznie mobilizacja częściowa, czyli państwo wyznaczy konkretne grupy obywateli, które zostaną powołane. W pierwszym rzucie będą to raczej osoby, które miały już do czynienia z wojskiem, szczególnie ci, którzy stosunkowo niedawno służyli w armii.
Jak będzie wyglądało wcielanie mężczyzn do armii?
Błyskawicznie. Przeprowadzona zostanie tzw. akcja kurierska. Będzie to połączony wysiłek wojskowych centrów rekrutacji i organów administracji publicznej. Kurierzy będą dostarczali konkretnym osobom karty powołania z terminem stawienia się do jednostki, np. 6-12 godzin. Każda osoba, która służyła w wojsku posiada przydział mobilizacyjny. Natomiast każdy, kto był na komisji, ale nie służył, ma książeczkę wojskową. Wielu takich mężczyzn zostanie zmobilizowanych, by odbyć przyspieszone szkolenie wojskowe.
Warto przeczytać: Pacyfik w ogniu. Starcie między USA i Chinami jest nieuniknione
Uważam, że wobec braków rezerw w Polsce, państwo zawczasu zadba o przeszkolenie jak najszerszej grupy obywateli. Od podstaw – jak strzelać, składać broń, zrzucać granatem, walczyć na poziomie drużyny. Niestety, takie osoby nie będą tak dobrze przygotowane jak ludzie, którzy odbyli pełne szkolenie wojskowe. Częściowa mobilizacja oznacza oczywiście, że niektóre grupy mężczyzn będą z niej wyłączone. Teoretycznie więc tacy ludzie będą mogli wyjechać za granicę. Ale naprawdę nie ma się co nastawiać, że to się uda.
Niestety, nierzadko słyszę z ust młodych ludzi: „jeżeli wybuchnie wojna, to wyjadę do Niemiec”. Brutalna prawda jest taka, że państwo musi się bronić przed takim scenariuszem. Natomiast na gruncie osobistym ucieczka mężczyzny zdolnego do walki, oznacza tak naprawdę zerwanie z własną ojczyzną.
Po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie przed urzędami paszportowymi w całej Polsce widać było długie kolejki, nie tylko kobiet i dzieci. To nie był zbyt pocieszający widok…
To jest też kwestia zapóźnień edukacyjnych pod kątem bezpieczeństwa. Z jednej strony uczymy, jak się zachować w sytuacji wojennej, pojawiła się formuła jednodniowych szkoleń, ale jednak najważniejszym elementem jest dbanie o wolę walki i uświadamianie ludziom, że w przypadku wojny mamy obowiązki wobec ojczyzny. Musimy mieć chęci, aby wykorzystać nabyte umiejętności. Co z tego, że będziemy świetnie strzelać, jeżeli nie będziemy chcieli wykorzystać tej umiejętności?
A jak w przypadku wojny będzie wyglądało przemieszczanie się po Polsce?
Po pierwsze, zostanie wprowadzona blokada terytorialna, ponieważ po kraju będą się poruszały kolumny wojskowe. Niestety trzeba się liczyć z tym, że w pierwszej kolejności zostaną zaatakowane elementy infrastruktury transportowej, takie jak. np. kluczowe mosty, więc już samo to ograniczy swobodę podróżowania. Inna sprawa, że raczej nie zatankujemy na stacji benzynowej pełnego baku – paliwo będzie racjonowane i „zwykły” obywatel będzie miał z tym problem. Państwo będzie musiało zabezpieczyć paliwo przede wszystkim dla wojska i dla służb.
Kto się może spodziewać rekwirowania pojazdów?
Rekwizycja, czyli świadczenia rzeczowe, dotyczyć będą przede wszystkim przedsiębiorców, którzy posiadają specjalistyczny sprzęt ciężki – koparki, dźwigi, ciężarówki czy autobusy. Czyli wszystko to, co przyda się do budowania umocnień czy przewożenia cywilów ewakuowanych z zagrożonych rejonów.
A samochody terenowe należące do osób prywatnych?
Jest taka możliwość. Jeżeli służby lub armia uznają, że brakuje im aut terenowych, to mogą rekwirować takie samochody należące do osób prywatnych. Ale „zwykłe” samochody osobowe, które najczęściej jeżdżą po naszych drogach, raczej będą bezpieczne.
Rozumiem, że jest pan zwolennikiem wprowadzenia powszechnej służby wojskowej.
Oczywiście. Nie ma siły, by kilkudniowe szkolenia były jakimkolwiek substytutem dla zasadniczej służby wojskowej, która będzie trwała co najmniej kilka miesięcy. Niestety, polscy politycy nie chcą przywracać powszechnej służby wojskowej lub organizować obowiązkowych (!) szkoleń wojskowych, ponieważ wzbudza to strach wśród obywateli…
…czyli wyborców.
No właśnie. Poważnej dyskusji na ten temat nie sprzyja też kampania prezydencka. Główni kandydaci twierdzą, że niepotrzebna jest powszechna służba wojskowa czy obowiązkowe szkolenia. Strach przed gniewem wyborców to ogromny błąd. Wojna jest jeszcze straszniejsza i jeżeli wybuchnie, a my się nie przygotujemy, to będziemy żałować straconego czasu.
Wiele mówi się w Polsce, że nasza obrona cywilna jest w tragicznym stanie. Nawet w tym przaśnym PRL-u, gdzie wiecznie wszystkiego brakowało, obrona cywilna była nieporównanie bardziej rozbudowana niż w III RP.
Niestety, mamy ty ogromne zapóźnienia, które teraz staramy się desperacko nadrobić. Od ponad trzech dekad nie zetknęliśmy się z żadnym poważniejszym zagrożeniem. Straciliśmy czujność. W trakcie zimnej wojny, bojąc się skutków wojny atomowej, ludzie szkolili się z własnej woli, bo widzieli wokół siebie realne zagrożenie.
5 grudnia ubiegłego roku przyjęta została ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej. Daje to możliwość przeszkolenia tej drugiej części społeczeństwa, która będzie musiała liczyć na własne siły. W przypadku wojny służby będą zaangażowane w walkę. Reszta obywateli będzie musiała robić wszystko, by odciążać front i chronić się przed skutkami działań wojennych. Taka jest istota obrony cywilnej.
Musimy nauczyć społeczeństwo, w jaki sposób przygotować sobie nawet improwizowane ukrycie przed ostrzałem i skutkami bombardowania, wziąć udział w zorganizowanej lub samorzutnej ewakuacji tak, aby wzorem 1939 r. nie utrudniać przemieszczania się kolumnom wojskowym. Jak wreszcie skompletować i używać plecaka ucieczkowego, aby chociaż przez kilka dni pozostać samowystarczalnym.
Przeczytaj inny wywiad Autora: Upadek Secret Service. Jak stawianie na „różnorodność” zabija profesjonalizm służb