Nauka
Starzenie mózgu może być odwracalne. Przełom w badaniach
22 stycznia 2025
Miejski hałas stał się nieodłącznym elementem codzienności, od świtu aż po zmierzch. Dźwięki śmieciarek, wiertarek czy ulicznego zgiełku wdzierają się do naszej przestrzeni, naruszając prawo do ciszy. Problem jednak nie kończy się na miastach – quady, skutery wodne i kosiarki zakłócają spokój nawet w najbardziej sielskich zakątkach świata. Czy rzeczywiście, jak sugerują niektórzy, jedyną ucieczką jest las, czy też powinniśmy walczyć o ciszę w każdej przestrzeni, w której funkcjonujemy?
„W poniedziałek w godzinach wczesnoporannych usłyszałam jazgot szkła zabieranego przez śmieciarkę. Klepsydra kubła wywracająca się gwałtownie z charakterystycznym, przeszywającym szczękiem, fanfary […]. To straszny dźwięk, otwierający pokrywę ziemi i budzący umarłych – tak jakby i oni byli zaproszeni na tę inaugurację” – pisze o swojej hałaśliwej miejskiej pobudce Dorota Masłowska (Mam tak samo jak ty).
Zgrzytliwe śmieciarki, nieprzerwany szum samochodów, syreny policyjne, łomot dostawczaków, młot pneumatyczny, wściekła wiertarka sąsiada z dołu. Głośno jest wszędzie, gdzie się ruszymy: na ulicy, w autobusie, w supermarkecie, na dworcu i w szkole. Kto narzeka się na rozmaite wielkomiejskie hałasy, regularnie spotyka się z połajanką: „Mieszkasz w mieście. Jeśli ci się nie podoba zgiełk, wyprowadź się do lasu!”. To niekoniecznie trafiona rada. Zanieczyszczenie hałasem to temat podejmowany przez internetowy portal Coraz Głośniej, który nieustannie donosi o sielskich polskich wsiach trapionych decybelami na równi z metropoliami. Spacer po lesie przerywają quady, crossy i ogniska przy głośnej muzyce. Agroturystę budzą kosiarki gospodarzy. Armatki śnieżne buczą podczas wakacji w górach. Urlop nad jeziorem zakłócają skutery i motorówki.
Jeśli zapytamy ekspertów o definicję hałasu, wielu z nich opisze go po prostu jako „niechciane dźwięki”. Kłopot z tym, że to, co niepożądane dla jednej osoby, może być dźwiękiem przyjemnym lub nawet niezbędnym dla innej. Sama, wracając po trudnym dniu w pracy, nieraz prosiłam kierowcę taksówki o przyciszenie szczególnie inwazyjnego techno. Drugim kryterium, które określa hałas, jest intensywność dźwięku mierzona w decybelach (dB). Zero dB to punkt, w którym zaczynamy słyszeć dźwięk. Cichy szept z odległości metra równa się 30 dB, ruchliwa autostrada oddalona o 15 metrów to ok. 80 dB, a osoba obsługująca piłę łańcuchową wystawia swój aparat słuchu na 110 dB lub więcej.
Według badań wpływ hałasu na zdrowie jest znaczący. Przyczynia się on bezpośrednio do 200 tys. zgonów rocznie w Europie. A pośrednio? Trudno zmierzyć. Raport WHO z 2018 roku mówi, że 30 proc. mieszkańców dużych miast będzie żyło o dekadę krócej niż osoby z mniejszych miejscowości. Wśród czynników zagrożenia wymienia zanieczyszczenie powietrza i – od razu po nim – zanieczyszczenie hałasem. Gwałtowne miejskie dźwięki powodują w ciele ludzkim wyrzut kortyzolu, wpływają na rytm serca i oddechu oraz na fale mózgowe. Jak mówi w wywiadzie dla czasopisma Znak Joanna Jurga, neuroarchitektka: „ekspozycja na hałas powyżej 75 dB powoduje […] rozmaite uszkodzenia i choroby, m.in. nadciśnienie tętnicze, zaburzenia pracy żołądka, wzrost wydzielania adrenaliny, przyspieszenie procesu starzenia”.
Julian Treasure to specjalista od dźwięku i komunikacji, który jako mówca brał wielokrotnie udział w konferencjach TED. Treasure opisuje cztery sposoby, na które wpływa na nas dźwięk.
Po pierwsze – jak pisałam wyżej – hałas dotyka fizjologii, zaburzając metabolizm, pracę układu krwionośnego, jakość snu. Po drugie, dźwięki zmieniają nastrój. Inaczej poczujemy się, słuchając koncertu ulubionego artysty w filharmonii, a inaczej, czekając na zatłoczony transport w tunelu metra. Treasure dodaje biznesową ciekawostkę: „Nieodpowiednio dobrana muzyka w sklepie obniża dochody ze sprzedaży nawet do 30 proc.”. Po trzecie, nakładające się na siebie głosy, na poziomie wyższym niż 55 dB, na przykład typowy szum panujący w biurze typu open space, sprawiają, że trudniej nam się skupić, wolniej myślimy i gorzej kojarzymy. I wreszcie, dźwięk zmienia nasze zachowanie, ma więc konsekwencje behawioralne. Kierowca, który włącza głośny heavy metal, bezwiednie zmieni dynamikę jazdy. Według badań przeprowadzonych przez WHO hałas powyżej 80 dB wiąże się równocześnie ze zwiększeniem częstotliwości zachowań agresywnych i zmniejszeniem występowania zachowań prospołecznych.
Polecamy: Chmara turystów i zirytowani lokalsi. Beczka prochu w cieniu palmy
Słynny kompozytor Witold Lutosławski, wówczas przewodniczący Rady Muzycznej UNESCO, w 1969 roku postulował przyjęcie dyrektywy potępiającej nadużywanie muzyki w miejscach publicznych i prywatnych jako naruszenie prawa człowieka do spokoju i ciszy. Uzasadniał to tak:
„Możemy zamknąć oczy, jeśli nie chcemy widzieć, możemy nie jeść, jeśli nam nie smakuje, możemy nie dotykać, jeśli nas parzy. Natomiast […] słuch nasz jest bezbronny i pod tym względem jesteśmy niewolnikami otaczającego nas świata. […] Motocyklisty nie obchodzi fakt, że przelatując o trzeciej w nocy przez puste ulice, budzi po drodze setki ludzi […]. Człowiek został wyzuty z jednego z elementarnych praw – prawa do ciszy”.
„Dla klas 1–3 zakupiliśmy elektroniczne ucho, które w zależności od natężenia dźwięku na korytarzu zmienia swój kolor. Tym samym […] alarmuje uczniów, kiedy rośnie poziom ciśnienia akustycznego. […] Dla klas starszych stworzyliśmy cichą strefę, która w odnowionym korytarzu stała się miejscem przyjaznym i wolnym od stresu” – mówi Justyna Szczepanik, dyrektorka I Społecznej Szkoły Podstawowej w Gorzowie Wielkopolskim w wywiadzie dla portalu Coraz Głośniej.
Oby gorzowska szkoła wydeptała cichsze ścieżki dla innych placówek edukacyjnych. W 2020 roku francuska firma Saint-Gobain zleciła badania poziomu hałasu w polskich przestrzeniach publicznych. Wyniki badań, opublikowane w raporcie Polska w decybelach, szokują. W polskich szkołach jest równie głośno jak na stadionach w czasie meczu piłki nożnej albo rockowego koncertu. Poziom hałasu podczas przerwy i w stołówce wynosi nawet 85 dB, co powoduje u młodszych dzieci narastający niepokój lub wręcz ataki paniki, a u starszych ma znaczący negatywny wpływ na rozwój funkcji poznawczych.
Na szczęście podejmujemy coraz więcej działań na rzecz przyciszenia wrzaskliwego świata i ograniczenia negatywnego wpływu hałasu na zdrowie. PKP wprowadziło w swoich pociągach Intercity strefy ciszy. Centra handlowe, na przykład Galeria Katowicka, budują tak zwane pokoje wyciszenia, czyli – jak można przeczytać na stronie internetowej Galerii – „dedykowaną przestrzeń dla osób, które w wyniku swojego aktualnego stanu zdrowia wymagają czasowego odcięcia od bodźców zewnętrznych”. Lotnisko w Gdańsku, śladem innych europejskich portów lotniczych, planuje ograniczyć liczbę komunikatów w halach odlotów i przylotów. Radni w dużych polskich miastach, w tym w Warszawie, chcą zaostrzyć kary za hałaśliwe niebezpieczne nocne wyścigi.
Zapraszamy na niezwykłe wydarzenie: Holistic Talk w Bielsku-Białej, szczegóły w linku.
„Czy […] moglibyśmy tworzyć w miastach ciche pokoje, wypełnione dźwiękami bliskimi naszemu sercu? Co by to było? Nawoływania gołębi grzywaczy, szum listków brzozy, metaliczny nieco, delikatny i kojący. Dźwięk rzeki, gdy spływa po niej kra, śmiech dzieci, chrapanie psa” – marzy blogerka kulinarna Eliza Mórawska-Kmita w eseju o ciszy dla miesięcznika Znak. Z kolei badacz hałasu Hiral J. Jariwala apeluje: „Ludzie mają prawo wybierać charakter swojego otoczenia akustycznego – nie powinno być im ono narzucane przez innych” (Noise Pollution & Human Health: A Review).
Nie musimy czekać biernie na decyzje zapadające w administracji publicznej czy w zarządach firm. Sami możemy sporo zrobić, żeby na co dzień ograniczyć szkodliwy hałas we własnym życiu. Począwszy od korzystania z zatyczek i słuchawek redukujących szum, przez zwracanie uwagi dźwiękowym „agresorom” w transporcie publicznym, aktywne szukanie momentów ciszy w ciągu dnia, do świadomych decyzji dotyczących tego, jak urządzamy nasze otoczenie.
Oto kilka pomysłów na konkretne działania, jakie możemy podjąć:
Zaproszenie ciszy do swojego życia nie tylko wzmacnia zdrowie psychiczne – poprzez redukcję stresu, regulację emocjonalną, poprawę koncentracji i zwiększenie kreatywności. Dodatkowo wspiera zdrowie fizyczne – redukując poziom kortyzolu, poprawiając jakość snu, obniżając ciśnienie i regulując pracę serca. Świadome decyzje na rzecz redukcji hałasu mogą przynieść znaczącą poprawę samopoczucia.
I na koniec moja ulubiona porada. Julian Treasure oferuje w swoim przemówieniu TED pomocny akronim. WWB (wind, water, birds), czyli w wersji polskiej WWP – jak najczęstszy kontakt z kojącymi dźwiękami wiatru, wody i ptaków, bo to najlepsze, co możemy sobie podarować z punktu widzenia naszego akustycznego zdrowia.
Może Cię zainteresować: Zgnilizna mózgu to nowa plaga. Powoduje ją uzależnienie od smartfona