Humanizm
Pomoc niewidomym z echolokacją. Tak dźwięk wspiera orientację
13 listopada 2024
Europejska historia, tożsamość i kultura są nierozerwalnie związane z szeroko pojętym chrześcijaństwem. Jednak państwa na Starym Kontynencie w ostatnich dekadach znacząco przesunęły się w kierunku deizmu, neutralności religijnej i ateizmu. Coraz więcej osób przestaje interesować się religią chrześcijańską. Ale religijny krajobraz Europy nie jest pełen bez wspomnienia o neo- i para religiach.
Dotyczy to także Unii Europejskiej jako całości – należące do niej kraje wyrosły i ukonstytuowały się na chrześcijaństwie, a idee kształtujące UE, takie jak prawa człowieka, europejskie wartości, czy dominujące systemy etyczne, wywodzą się w znacznej mierze właśnie z tej religii. Sama organizacja, którą jest Unia Europejska, poniekąd przypomina w swej roli tę pełnioną przez papiestwo, zwłaszcza w Średniowieczu. Zarazem trzeba zaznaczyć, że Unia czerpie też z innych religii i kultur, np. prawo ze starożytnego Rzymu czy tradycje filozoficzne ze starożytnej Grecji.
Jednak przez ostatnich kilka dekad państwa europejskie znacząco się zlaicyzowały. Albo, mówiąc wprost, przesunęły się w kierunku deizmu (wiary w niesprecyzowanego i nieingerującego w świat ludzi Boga), agnostycyzmu (neutralności religijnej) i ateizmu (odrzucenia religijności). Coraz więcej osób przestaje interesować się religią chrześcijańską. Jest ona nadal istotna, a jej wyznawcy stanowią główną grupę wyznaniową niemal wszędzie w UE. Natomiast nie ma już tak ścisłego podejścia do obrządków, pozostawiania hierarchom kościelnym ostatniego słowa w sprawach publicznych, czy uczęszczania na mszę w każdą niedzielę. Wszechobecne jest za to obchodzenie świąt i tradycji chrześcijańskich również przez ateistów i agnostyków, traktujących to jako kultywowanie własnej kultury.
Na gruncie zeświecczającej się i laicyzującej Europy pojawiła się więc nisza, która – jak można się było spodziewać – zostanie szybko zajęta przez nowe religie, neoreligie czy ideologie i ruchy parareligijne. A ponieważ do UE przybyło wielu muzułmanów z krajów islamskich, charakteryzujących się też znacznie wyższą rozrodczością od Europejczyków, również islam stał się istotnym elementem europejskiego ekosystemu idei i religii, gdzieniegdzie penetrując umysły i tożsamość nawet około 10 proc. z całości populacji kraju.
Choć islam w Europie zasilany jest głównie nie przez Europejczyków, tylko imigrantów z Azji i Afryki, to nasila się także zjawisko konwersji rdzennej ludności europejskiej na tę religię.
„Kiedy Gulnaz Sibgatullina (badaczka Uniwersytetu Amsterdamskiego – przyp. red.) rozpoczęła badania nad europejskimi nawróconymi na islam, spodziewała się niszowej grupy. Z czasem dowiedziała się, że jej rozwój był znacznie większy niż oczekiwano i odkryła silne powiązania ze zwolennikami prawicowej, konserwatywnej ideologii”
– podaje Uniwersytet Amsterdamski.
Ja również mam intuicję, że Europejczycy przechodzący na islam to często radykalni konserwatyści, niezadowoleni ze słabnącej i coraz bardziej poddańczej postawy Kościoła. Według Centrum Zwalczania Terroryzmu w Nowym Jorku konwertyci stanowili 2 proc. populacji muzułmanów w Europie w 2011 r. Z kolei „The Guardian” podawał w 2021 roku, że corocznie około 5 tysięcy obywateli Wielkiej Brytanii konwertuje się na islam, i są to przede wszystkim kobiety.
Regres chrześcijaństwa jest też widoczny w spadających statystykach chrzczenia dzieci, co wiąże się i z coraz mniejszym odsetkiem chrzczonych wśród danych roczników, jak i z sumarycznie coraz to mniejszą, aktualnie bardzo niską liczbą urodzeń wśród rdzennych Europejek. Spadek liczby wyznawców chrześcijaństwa w Europie jest osłabiany głównie przez imigrantów z chrześcijańskich państw Ameryki Południowej i Afryki.
Bardzo trafne spostrzeżenie na temat tego, czym stało się chrześcijaństwo, miał Joseph Campbell, który odnotował w Bohaterze o tysiącu twarzy, że:
„tam, gdzie poezję mitu zaczyna się interpretować jako biografię, historię lub naukę, zabija się ją. Żywe obrazy stają się jedynie faktami z odległej przeszłości albo odległego nieba. (…) Kiedy jakaś kultura zaczyna w ten sposób interpretować swoją mitologię, wycieka z niej życie, świątynie stają się muzeami i zanika więź łącząca te dwa punkty widzenia. Takie nieszczęście spotkało z pewnością Biblię i znaczną część kultu chrześcijańskiego”.
Polecamy: Osiągnąć nieśmiertelność. Czy religia w XXI wieku ma jeszcze sens?
Ale religijny krajobraz Europy nie jest pełen bez wspomnienia o neo- i parareligiach. Wiele osób określających się jako agnostycy czy ateiści chętnie mówi o rozmaitych formach wróżbiarstwa, astrologii, New Age, czyta horoskopy itp. Ezoteryka jako parareligijny, niestrukturyzowany system wierzeń to kolejny przykład, wraz z przycupniętym przy niej całym nurcie okołoreligijnego podejścia do psychodelików i przeżyć w trakcie „tripów”. Albo tendencji „powrotu” do duchowości i mitologii przedchrześcijańskich. Na uwagę zasługuje obserwacja, że nieraz nawet aktywni chrześcijanie dokooptowują sobie czytanie horoskopów bądź noszenie talizmanów szczęścia.
Teorie spiskowe same w sobie nie są religiami, ale noszą znamiona parareligijne. Choćby w ruchach wiary stworzenia człowieka przez kosmitów i odwiedzania ludzi przez UFO. Niespójne analizy starożytnych grafik mają rzekomo dowodzić, że kosmiczne istoty odwiedzały ludzkość tysiące lat temu, albo że przed oficjalnie zbadaną historią miejsce miały dramatyczne wydarzenia zatajane przez historyków, np. istnienie wysoko rozwiniętej technologicznie cywilizacji Atlantydy.
Z kolei pseudomedyczne systemy wierzeń, typu Tradycyjna Medycyna Chińska (TCM) czy Reiki, przeżywają swój renesans na Zachodzie. Pod wpływem nacisków Chin, Światowa Organizacja Zdrowia uznała pseudonaukowe koncepcje TCM i wdrożyła do systemu ICD (Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób), a Reiki promowane jest przez posłów rządzącej obecnie Polską koalicji.
Wszystkie wspomniane wierzenia neoreligijne i parareligijne pozwalają utrzymywać duże biznesy i generować spore dochody. Dość wspomnieć o rozmaitych targach ezoterycznych, gdzie sprzedawane są „magiczne kamienie” czy spotkania z wróżkami; pseudoleczniczych preparatach TCM, środkach homeopatycznych i gadżetach; dobrze sprzedających się książkach o teoriach spiskowych; rolnictwie ekologicznym, którego fundamenty i główne zasady bazują na ezoteryce, astrologii i homeopatii.
Co odróżnia neopogaństwo, ezoterykę, astrologię, hybrydowe wierzenia wschodnie itp., to słaba integracja, brak spójnych wartości i generalnie chaotyczność. Tego rodzaju praktyki, wybory i zachowania są raczej wybiórczo indywidualistycznie dobierane „pod siebie” – w przeciwieństwie do klasycznych religii, mających bądź co bądź służyć budowaniu wspólnoty.
Główną siłą zwalczającą w Europie chrześcijaństwo i tworzącą przestrzeń dla islamu oraz neoreligii jest coraz powszechniejsza ideologia woke, która przypomina zewnętrznego obserwatora religii, niemogącego powstrzymać się jednak przed ingerowaniem, ostatecznie sama stając się formą i systemem quasi religijnej aktywności. Mająca swoich kaznodziejów (aktywistów), zakony (organizacje pozarządowe), procesje (parady), system moralny (różnorodność, ekskluzywność) i społeczny (skrajny indywidualizm, narcyzm wspólnotowy) czy grzechy główne (transfobia, ableizm, fatfobia itp.).
Intrygującym jest, że wśród wokeistów wielu to biali heteroseksualni mężczyźni o rodowodzie chrześcijańskim, biczujący się symbolicznie mantrami o własnej winie. Staje się to zrozumiałe, gdy pojmiemy, że w otoczeniu, w którym można zostać oskarżonym o opresję za każdą drobnostkę czy „mikroagresję”, znacznie lepiej jest zapobiegawczo uprzedzić oskarżenia.
„Istnieje przecież rozkosz w samooskarżeniu. Ganiąc siebie samych, czujemy, że nikt już do tego nie ma prawa”
– zauważa literacki pierwowzór narcyzmu z XIX-wieku, czyli Dorian Gray.
Współczesne badania zaś dowodzą, że takie sygnalizowanie cnoty poprzez wyznawanie win, jest charakterystyczne dla osobowości mrocznej triady: narcystycznej, sadystycznej i makiawelicznej.
Polecamy: Co dalej z religiami na świecie? Dane o wierze budzą wiele kontrowersji i pytań
Jestem zdania, podobnie jak wielu biologów badających wpływ religii na przetrwanie i ewolucję biologiczną, że wiara znacznie pomaga w tworzeniu sprawnie działających grup i społeczeństw. Być może dlatego tak wielu ludzi potrzebuje jakiejś formy duchowości, choć bezpośrednio z pewnością jest to podyktowane chęcią pozbycia się pustki czy nadania sensu albo budowaniu więzi z innymi ludźmi. Po prostu wpływa korzystnie na zdrowie psychiczne. Typowe dla religii rytuały pomagają pozostawiać za sobą przeszłość, zasadniczo oczyszczając psychikę z przykrych przeżyć po stokroć skuteczniej od najdroższych programów samorozwoju, czego także dowiedziono w badaniach naukowych.
Najpewniej Europa albo wróci do swych korzeni chrześcijańskich, albo skłoni się ku islamowi – co, mimo wszystko, trudno mi sobie wyobrazić – lub wykuje jakąś nową funkcjonalną religię, zapewne bliską chrześcijaństwu. Za to z pewnością nie stanie się naprawdę ateistyczna, ponieważ – jak zauważa Chantal Delsol w Końcu świata chrześcijańskiego – ateistyczne społeczeństwa „po prostu nie istnieją. Społeczeństwa nie składają się z paru intelektualistów, ale z ludzi, którym zdrowy rozsądek podpowiada, że za drzwiami istnieje tajemnica, i którzy jeśli nie są wierzący, są przynajmniej agnostykami”.