Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
W 2020 roku ogłoszono pandemię COVID-19. Patogen SARS-CoV-2 spowodował globalne zamieszanie. Setki milionów osób chorowało, część zmarła. Trudno dotrzeć do w pełni rzetelnych informacji na temat zakażonych, bo różne organizacje podają odmienne dane. Dziwi jednak to, że po latach obostrzeń wprowadzanych przez rządy na całym świecie, nikt dziś nie mówi o epidemii. Przecież tak groźny wirus nie mógł po prostu zniknąć.
Gdzie podział się COVID-19? Według oficjalnych statystyk koronawirusem zaraziły się 692 miliony osób na całym świecie. Niemal siedem milionów zmarło. Na podstawie danych opublikowanych przez Uniwersytet Johna Hopkinsa, śmiertelność choroby (CFR – case fatality rate, czyli liczba zgonów osób zakażonych) wyniosła 1,09 proc.).
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podaje, że grypa zabija rocznie około 250 tysięcy ludzi, a cukrzyca ponad dwa miliony (choć wiele instytucji przekonuje, że statystyki te są zaniżone). SARS-CoV-2 zaskoczył naukowców i lekarzy. Wirus rozprzestrzeniał się bardzo szybko i początkowo nie wiedziano, jakie leki mogłyby go powstrzymać (przeciwko grypie stosowane są na przykład amantadyna, iwermektyna i hydroksychlorochina, choć ich skuteczność w leczeniu COVID-19 była podważana).
Jednak dziś wydaje się, że wirusa nie ma. Nie jest to powód do optymizmu, bo patogen może wrócić, co prawdopodobnie doprowadzi do ponownego wprowadzenia obostrzeń.
Ogłoszenie pandemii COVID-19 spowodowało wiele problemów. Niektóre państwa zdecydowały się na restrykcje społeczne. Władze nakazały na przykład noszenie maseczek zakrywających usta i nos oraz zachowywanie dystansu społecznego. Miało to powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.
Jednak kluczowe były szczepionki. Mimo licznych wątpliwości naukowców (wciąż nieznane są długoterminowe skutki szczepień), władze zachęcały, aby przyjmować leki oferowane przez firmy Moderna, Pfizer-BioNTech, Astra Zeneca i Johnson & Johnson.
Medyków podzielił fakt, że szczepionka musi być podawana dwukrotnie w odstępie kilku tygodni. Nie jest to tylko problem „logistyczny”. Wiele osób po prostu nie chciało stosować leku, który nie został dokładnie przebadany.
Duża część naukowców twierdzi, że szczepionki są skuteczne i bezpieczne. Dlatego władze zachęcały (i nadal zachęcają) do ich przyjmowania, choć niestety zapominają o informowaniu o ewentualnych skutkach ubocznych.
Według wielu organizacji zajmujących się ochroną zdrowia, korzyści związane z ochroną przed COVID-19 przeważają nad ryzykiem, wynikającym ze stosowania niesprawdzonych leków. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć kto ma rację.
Szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 były opracowywane „na szybko” i (początkowo) nie przeszły pełnych testów klinicznych. Mimo to eksperci są zdania, że to dzięki nim wirus przestał się rozprzestrzeniać.
Warto podkreślić, że jeśli masz wątpliwości dotyczące konkretnego leku lub szczepienia, to powinieneś skonsultować się ze swoim lekarzem. Choć trzeba mieć też na uwadze, że służba zdrowia otrzymuje dodatkowe fundusze na walkę z COVID-19 i dlatego „chętnie” diagnozuje koronawirusa.
Polecamy:
Moderna to korporacja produkująca leki, która przedstawia się jako jedna z największych organizacji walczących z epidemiami. Pracujący w niej naukowcy opracowali szczepionkę przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Dzięki temu firma stała się powszechnie znana.
Według danych WHO zastrzyki oferowane przez różne instytucje ograniczają ryzyko zachorowania i ciężkiego przebiegu COVID-19. Jednak długofalowe skutki szczepień nie są znane.
Niektórzy prawnicy uważają, że pandemia była fikcją na której wzbogaciły się wielkie korporacje. Twierdzą tak na przykład dr Reiner Fuellmich i dr Andrew Kaufman ze Stanów Zjednoczonych. Media również się poddały i przekazywały niezweryfikowane informacje tylko po to, aby wpisać się w obowiązujący trend i zwiększyć swoje zasięgi.
Z nie do końca jasnych powodów koronawirus „zniknął”. Czy to tylko chwilowe uspokojenie, czy może mamy powody do optymizmu? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma, ale nie powinniśmy zapominać, że patogen i związane z nim zagrożenia wciąż istnieją.
Wirus SARS-CoV-2 wiele nas nauczył. Pandemia była jednym z największych wyzwań, jakim musieliśmy stawić czoło. Zakażenia rozprzestrzeniały się lawinowo, z czym nie radziły sobie przychodnie i szpitale. Jednak dzięki epidemii zrozumieliśmy, że instytucje zajmujące się ochroną zdrowia muszą współpracować na poziomie międzynarodowym i wdrażać nowe technologie opracowywane przez naukowców. Trzeba też pamiętać, że sami musimy dbać o odporność i higienę. To najlepszy sposób na uniknięcie chorób związanych z patogenami.
Musimy też pamiętać o kosztach społecznych wprowadzanych obostrzeń. Ich skutki są niemożliwe do oszacowania. Z powodu lockdownów upadło wiele firm, wzrosła liczba depresji i samobójstw. Z perspektywy czasu niektóre zakazy (jak na przykład wstrzymanie odwiedzin w szpitalach, zakaz spacerowania w parkach i wstępu do lasów) wydają się absurdalne i nigdy nie powinny się powtórzyć.
W kontekście pandemii warto przeczytać książkę
Może Cię zainteresować: Światowe Forum Ekonomiczne domaga się ograniczenia liczby samochodów o 75 procent
Więcej interesujących informacji znajdziesz na stronie holistic.news.
Zobacz też:
Źródła: Worldometers, Forsal.pl, Gov.pl, Medium.com