Prawda i Dobro
Powrót z emigracji. Zazdrość, niechęć i trudne początki
20 listopada 2024
„Robię zdjęcia, bo interesują mnie ludzkie historie, a świat i inni ludzie nie są mi obojętni” – mówi Michał Zieliński, gość kolejnego odcinka podcastu Audioplastykon i wielokrotnie nagradzany fotoreporter, który pracował w najniebezpieczniejszych rejonach świata
„Nie można być obojętnym wobec innego człowieka. Jedni to robią za pomocą aparatu, inni pióra czy mikrofonu, ale cel jest taki sam” – tłumaczy Zieliński w rozmowie z Dominiką Kardaś i Łukaszem Grzesiczakiem. Jak dotąd obserwował i fotografował konflikty m.in. w Syrii, Palestynie, Libanie i na Ukrainie. Jego zdjęcia ukazują się m.in. na łamach „Polski Zbrojnej”, „Tygodnika Powszechnego” i „National Geographic”.
„Fotografowanie na początku było moją pasją, którą świadomie dołożyłem do pisania, z racji tego, że chciałem robić zdjęcia. Spodobało mi się to. Później moje pisanie i fotografia zbilansowały się” – mówi Michał Zieliński. „Prywatnie wolę fotografować niż pisać, aczkolwiek nadal zajmuję się jednym i drugim. Robienie zdjęć przychodzi mi łatwiej, może dlatego, że jest to zatrzymywanie chwili tu i teraz. Oczywiście, wymaga pewnego warsztatu i przygotowania, ale dzieje się bardzo dynamicznie. Pisanie to proces, który jest dużo mocniej rozłożony w czasie” – dodaje.
Michał Zieliński nie chce, by nazywać go fotoreporterem wojennym. Podkreśla, że nie wszystkie jego projekty fotograficzne związane są z wojną. „Krzysztof Miller (autor fotoreportaży m. in. z wojen w Bośni i Gruzji – red.) wielokrotnie mówił, że fotoreporterem wojennym się bywa, a nie, że się jest. Nie pracowałem nigdy jako fotoreporter w agencjach newsowych, wciąż zajmowałem się różnymi tematami, nie tylko wojną. To nie jest tak, że jeżdżąc na Bliski Wschód, zawsze szukałem wojny. To ona trafiała na mnie” – wspomina.
Po co fotografować konflikty zbrojne? „Trzeba o tym mówić. Jeżeli się o tym nie mówi, więcej zła może przemknąć niezauważone. My jako ludzie, którzy żyjemy w bardzo uprzywilejowanej części świata – i mówię tu też o Polsce – w jakimś stopniu bierzemy odpowiedzialność za to, co się dzieje na świecie. I powinniśmy reagować, jeżeli tylko mamy taką możliwość” – uważa Zieliński.