Dr Witkowski: zakochanie to głównie biologia, mało tu racjonalności

W święto zakochanych, walentynki 2025, rozmowa z psychologiem, pisarzem i publicystą, dr. Tomaszem Witkowskim, o tym, czy zakochanie to choroba, jak bardzo steruje nami biologia i czy stan zakochania oznacza zerwanie z racjonalnością. Dr. Witkowskiego już wkrótce, 5 kwietnia 2025 roku, będzie można posłuchać na żywo w trakcie wyjątkowego wydarzenia – drugiej edycji Holistic Talk w Cavatina Hall, w Bielsku-Białej.

Miłość to choroba. Czasami śmieszy, czasami przeraża

Maria Mazurek: Czy miłość ogłupia?

dr Tomasz Witkowski: Odpowiadając najkrócej – tak. Niektóre koncepcje mówią, że miłość to nic innego jak suma utrwalonych ewolucyjnie błędów poznawczych. W stanie zakochania nie myślimy racjonalnie. ICD-10, czyli klasyfikacja chorób stworzona przez Światową Organizację Zdrowia, uwzględnia nawet kategorię F.63.9 – „Zaburzenia nawyków i popędów, nieokreślone”. W praktyce podciąga się pod nią zazwyczaj stan głębokiego zakochania. 

Chory na miłość. Cudowne. 

My się z tego śmiejemy, ale proszę wziąć pod uwagę – znamy to z literatury, ale niestety również z prawdziwego życia – że wiele osób z miłości popełnia samobójstwo. Można więc powiedzieć, że miłość to choroba, która może mieć skutek śmiertelny.

Zakochanie odbiera rozum: mężczyzna i kobieta siedzą na wielkim pniu powalonego drzewa i obejmują się
Fot. Anastasiya Lobanovskaya / Pexels

Zakochanie i zdolności poznawcze

Ale może mieć też skutek poniekąd przeciwny – nowe życie. 

Oczywiście. Psychologowie ewolucyjni są w tym zgodni: zakochanie to proces, który służy rozmnażaniu i przekazywaniu genów. A wynikające z zakochania „ogłupienie” (czy mówiąc mniej kolokwialnie: chwilowe zaburzenia zdolności poznawczych) ma to ułatwiać. Weźmy pod uwagę choćby fakt, że każdy z nas, poszukując partnera do rozmnażania, miałby właściwie do wyboru co najmniej miliard żyjących na tym świecie osobników płci przeciwnej w wieku rozrodczym. Przecież nie dałoby się dokonać takiego wyboru, wykorzystując narzędzia poznawcze. A zakochanie poniekąd zwalnia nas z tego obowiązku. Choć na świecie żyje miliard potencjalnych partnerów, dla nas liczy się już tylko Mariola. Wierzymy, że to ona jest jedyna, że została stworzona właśnie do nas i jest tą drugą połówką. 

Nawet jeśli obiektywnie Mariola wcale nie jest taka świetna. 

Tak, bo zakochując się, wyłączamy kryteria racjonalnej oceny partnera. Pamięta pani scenę z Nocy i dni, w której Józef Toliboski, na oczach całego towarzystwa, wchodzi do stawu, jakiegoś bajora właściwie, żeby zerwać dla Barbary nenufary? W białym garniturze zresztą. Wszyscy biją brawo, Barbara się uśmiecha, a przecież facet właśnie zniszczył sobie najlepszy garnitur, zdewastował kwiaty, naraził się na dyskomfort przebywania w mokrym ubraniu i na przeziębienie. Gdybyśmy spojrzeli na to racjonalnie, to stwierdzilibyśmy, że taki szaleniec nie rokuje dobrze jako człowiek, który później ma wychowywać nasze dzieci i zarabiać na ich utrzymanie. Do tego przydają się inne cechy: odpowiedzialność, wyważenie, spokój. Ale zakochane kobiety często nie biorą pod uwagę perspektywy wychowania potomstwa i bycia razem przez wiele, wiele lat – tylko to, że „on dla mnie oszalał”.

Polecamy: Dobre dziennikarstwo nie umiera. „Holistic News” już w sprzedaży

Racjonalizm kontra porywy serca

Zakochując się, nie myślimy racjonalnie. Nie analizujemy na przykład stanu zdrowia naszego partnera, a właściwie to powinniśmy. Coraz rzadziej patrzy się też na jego status materialny. Owszem, bierzemy pod uwagę (choć jest to raczej nieświadome) pewne cechy fizyczne, ale to jest kwestia naszych biologicznych, wrodzonych preferencji. No ale przecież nikt z nas nie sprawdza – a przynajmniej nie słyszałem o nikim, kto by to robił – książeczki zdrowia potencjalnego partnera.   

Przez wieki to rodzice wybierali dzieciom przyszłych mężów czy żony, uwzględniając właśnie racjonalne czynniki, a nie zakochanie. 

W wielu miejscach na świecie wciąż tak jest. 

Może to nie jest wcale takie głupie? 

Nie jest. Tak przynajmniej wynika z badań porównujących „małżeństwa z miłości” i te aranżowane. 

Te aranżowane wcale nie są mniej trwałe? 

Tak. Co więcej, w zdecydowanej większości małżeństw aranżowanych prędzej czy później pojawia się etap miłości romantycznej. Choć ktoś wybrał za młodych, to potem oni się poznają, spędzają ze sobą czas i to uczucie nadchodzi.

Holistic Talk
Link do wydarzenia: holistictalk.pl

Stan zakochania i selekcja partnera

Powracając do tych, którzy sami wybierają partnerów – skoro nie racjonalne czynniki, to co sprawia, że zakochujemy się w tej, a nie innej osobie? 

Do końca nie wiadomo. Na pewno znaczenie ma poziom atrakcyjności potencjalnego partnera. Jest szereg parametrów, które na tę atrakcyjność się składają. Przy czym występuje tu pewna asymetria między kobietami a mężczyznami. Kobiety – pomimo zmieniających się ról społecznych – wciąż zwracają większą uwagę na status społeczny, a mniejszą na aspekty atrakcyjności fizycznej. Natomiast dla mężczyzn istotniejsze są parametry urody partnerki. To znów uwarunkowanie ewolucyjne: mężczyzna, wybierając partnerkę, szuka „dobrych genów”. A z nimi kojarzymy symetryczną budowę twarzy, gęste włosy, zdrową skórę i oczywiście figurę z „odpowiednimi” do rodzenia dzieci proporcjami. Kobietę z kolei interesują zasoby, które mężczyzna może poświęcić na wspólne wychowanie dzieci. To jest dla niej istotniejsze. Szczególnie że z biologicznego punktu widzenia to ona ponosi największy koszt spłodzenia i urodzenia potomstwa. Mężczyzna może się ulotnić w każdej chwili. I często się ulatnia. 

Poza tym mężczyzna może spłodzić tysiące dzieci. Kobieta może urodzić ich stosunkowo niewiele. 

Stąd też społeczne przyzwolenie na podwójną moralność. Niewierność łatwiej wybacza się – a przynajmniej do niedawna wybaczało się – mężczyźnie. Konsekwencje niewierności kobiety mogą być dla jej partnera bardzo dotkliwe. To konieczność poświęcania swoich zasobów na opiekę nad nieswoim potomstwem. Natomiast konsekwencje niewierności mężczyzny dla jego partnerki są niemal zerowe. Mężczyzna spłodzi dziecko innej kobiecie, w innej części świata lub miasta, i właściwie jego partnerka nawet tego nie odczuje. Oczywiście w tym momencie spłycam to zagadnienie do ewolucyjnej kalkulacji zasobów. Budowanie relacji, zaufanie w związku i emocje wiążące się ze zdradą to zupełnie inne, bardziej skomplikowane (i mocno uwarunkowane kulturowo) kwestie. 

Monogamia, moralność i różnice między płciami

Może biologicznie nie jesteśmy stworzeni do monogamii? 

Biologicznie nie. Monogamia jest wymysłem kulturowym i to wymysłem – być może panią zaskoczę – mężczyzn. Ona jest na rękę przede wszystkim mężczyznom, bo zabezpiecza tych mniej atrakcyjnych przed pozostaniem bez szans na rozmnażanie się. W systemie monogamicznym w grupie, w której znajduje się dwudziestu mężczyzn i dwadzieścia kobiet, każdy mężczyzna znajdzie partnerkę. W tej samej grupie – jeśli obowiązywałaby w niej poligamia, a konkretniej poligynia – najatrakcyjniejsi mężczyźni byliby związani z dwoma, trzema kobietami, a ci mniej atrakcyjni z żadną. Oczywiście w dużych społecznościach te liczby są odpowiednio większe.

Poruszył pan temat podwójnej moralności – mężczyznom łatwiej wybacza się zdradę. Ale niesprawiedliwości są też w drugą stronę: życie kobiet jest bardziej chronione w przypadku zagrożeń, wojen, kataklizmów. To również uwarunkowane tym, że mała liczba mężczyzn jest w stanie zapłodnić wiele kobiet? 

Tak, ale poza tym kobiety zazwyczaj są otoczone przez dzieci – jeśli zginie kobieta, prawdopodobnie za chwilę zginie jej potomstwo. To również zagraża ciągłości genetycznej.

Przeczytaj: Nowy trend w internetowym randkowaniu. Uwaga: to może być pułapka

Zakochanie to biologia

My w kontekście zakochania cały czas mówimy o biologii… 

Bo zakochanie jest mocno biologiczne. Nie tylko zakochanie w ramach relacji romantycznej, ale też na przykład macierzyńskiej. U kobiety podczas porodu i tuż po nim wydziela się tak potężna ilość oksytocyny (potocznie zwanej hormonem przywiązania), że ona, trzymając dziecko po raz pierwszy w ramionach, momentalnie się w nim zakochuje. W tym przypadku nie mówimy o romantycznym uczuciu, choć być może jeszcze silniejszym. Dość często zdarza się, że kobiety, które zamierzają tuż po porodzie oddać dziecko do adopcji – najczęściej chodzi o bardzo młode, zagubione dziewczyny, często z patologicznych środowisk – i całą ciążę nie mają żadnych wątpliwości, po jej rozwiązaniu natychmiast zmieniają zdanie. W szpitalach dochodzi z tego powodu do dantejskich scen. 

Pytałam o biologię, bo z naszej rozmowy wynika, że zakochanie jest poza racjonalnością. A zatem w pewnym sensie – również poza człowieczeństwem. 

Jeśli rozumiemy człowieczeństwo jako zdolność do refleksji, odpowiedzialności, moralności, poszukiwania ponadbiologicznego sensu, to sam stan zakochania się w nim nie mieści. Choć już jego interpretacja – bardzo obecna w sztuce – jak najbardziej. 

Zakochują się wszyscy. Zwierzęta też

Skoro zakochiwanie się jest tak biologiczne, to czy zwierzęta też się zakochują? 

Oczywiście! Szczególnie wdzięcznymi obiektami obserwacji miłosnych zwyczajów są ptaki. Wiele z nich znajduje sobie partnera na całe życie. Co nie znaczy, że są zawsze monogamiczne – mogą mieć stosunki seksualne poza swoimi związkami, ale na koniec dnia i tak wracają do partnerów. Przy czym w świecie zwierząt jest trochę inaczej niż u ludzi: najczęściej to samice wybierają samca. 

Według jakich kryteriów? 

Bardzo różnych. Czasem to kryterium wyglądu. Czasem siły. A na przykład samice słowika zakochują się w samcach, którzy potrafią śpiewać nowe melodie. Takie, których one wcześniej nie słyszały. No a z drugiej strony w świecie zwierząt spotkamy bardzo brutalne zwyczaje seksualne, na przykład samice (modliszek, niektórych pająków i skorupiaków) zjadające po stosunku swoich partnerów. Mamy tam niezwykłe bogactwo związków i zachowań seksualnych. Bardzo różnych. Łączy je jedno: chodzi o przekazanie genów. To jest sens istnienia wszystkich zwierząt.  

Ludzi, w wymiarze biologicznym, również. 

Tak. To nawet widać po zachowaniach babć i dziadków, którzy są w stanie poświęcić bardzo dużo zasobów na wychowanie wnucząt. Szczególnie tych rodzonych przez ich córki. 

Bo w tym przypadku mają pewność, że to są ich geny? 

Właśnie. Jest nawet pewne brutalne badanie statystyczne, które pokazuje, że babcie i dziadkowie poświęcają większe środki finansowe na wnuki rodzone przez córki.

Zakochanie odbiera rozum: dr Tomasz Witkowski
dr Tomasz Witkowski. Fot. archiwum prywatne

Stan zakochania. Regularnie czy raz na zawsze?

Niektórzy twierdzą, że można zakochać się trzy razy w życiu. Inni, że tylko raz. To jak z tym jest?  

Bardzo różnie. Są osoby bardzo „kochliwe”, które zakochują się kilka razy w roku. Są takie, które raz w życiu. A jeszcze inne wcale. Tu nie ma reguły. Na pewno możemy jednak powiedzieć, że to mężczyźni zakochują się częściej, są też bardziej predysponowani do uczucia od tak zwanego pierwszego wejrzenia. Kobiety zakochują się rzadziej i są bardziej zorientowane na długoletnie związki. Ale i za tym stoi biologia. W ewolucyjnym interesie mężczyzn jest, żeby jak najbardziej rozpowszechnić swoje geny. W ewolucyjnym interesie kobiet – żeby wybrać najodpowiedniejszego partnera. 

Ile trwa zakochanie?

Z obliczeń wynika, że średnio około dwóch lat. Ale wie pani, jak to jest ze statystyką: jeśli człowiek trzyma jedną rękę w wiadrze z lodem, a drugą w kominku, to średnio przebywa w temperaturze pokojowej. 

A czy da się przejść przez życie z jednym partnerem i cały czas być w nim zakochanym? 

Da się szczęśliwie przejść przez życie z jednym partnerem i bardzo go kochać. Natomiast nie da się być w nim całe życie zakochanym. Faza tak zwanej miłości romantycznej mija. Uczucie dojrzewa i jeśli związek jest trwały i zdrowy, pojawia się w nim coraz więcej intymności i zaangażowania. Namiętności będzie jednak mniej niż na początku. Zakochanie prędzej czy później mija. A wraz z nim ogłupienie. I właściwie to jest dobra wiadomość.


* Dr Tomasz Witkowski, prof. Wyżej Szkoły Kształcenia Zawodowego – psycholog, badacz, pisarz, publicysta, założyciel Klubu Sceptyków Polskich, promotor racjonalnego myślenia. Autor kilkunastu książek, kilkudziesięciu artykułów naukowych i kilkuset popularnonaukowych.


Dr Tomasz Witkowski wystąpi podczas Holistic Talk

Nasz rozmówca będzie jednym z prelegentów Holistic Talk, niezwykłego wydarzenia dla osób ceniących sobie prawdę, dobro i humanizm.

Formuła Holistic Talk przypomina prezentacje TEDx czy PechaKucha, ale jednocześnie o wiele bardziej zachęca do refleksji i dialogu. W jednym miejscu spotykają się ludzie otwarci i gotowi do zmian, którzy potrafią myśleć holistycznie.

Jesteśmy pewni, że Czytelnicy Holistic News do takich osób należą. Dlatego już teraz zapraszamy Was na Holistic Talk, które odbędzie się 5 kwietnia 2025 roku w Cavatina Hall w Bielsku-Białej.

Rabat dla Czytelników Holistic News na bilety na Holistic Talk

Holistic News jest patronem medialnym Holistic Talk. W związku z tym specjalnie dla naszych Czytelników mamy rabat na bilety – aż 33 procent zniżki! Wystarczy, że w trakcie zakupu biletu na stronie organizatora wpiszecie kod HNHT2.

Więcej informacji o samym wydarzeniu oraz pełną listę prelegentów znajdziecie na stronie Holistic Talk.

Opublikowano przez

Maria Mazurek

Autorka


Jest dziennikarką z wieloletnim doświadczeniem. Wielokrotnie zajmowała się na łamach prasy tematami naukowymi. Autorka publikacji popularnonaukowych (pisanych m.in. z prof. Jerzym Vetulanim) i edukacyjnej serii książek dla dzieci. Od 2021 roku pracuje dla Holistic Think Tank.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.