Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Zwykło się mówić, że europejskie Wschód i Zachód to dwa różne światy, które więcej dzieli, niż łączy. Wschód z natury jest powolny, tradycyjny i konserwatywny. Zachód przeciwnie: jest dynamiczny i bardziej nowoczesny. A czy Polacy wstydzą się tego, skąd pochodzą? Przeanalizujmy to z perspektywy Polki mieszkającej w Wielkiej Brytanii. Swoimi przeżyciami dzieli się Małgorzata Mroczkowska, która od dwudziestu lat mieszka w Londynie.
Polska fascynacja Zachodem zaczęła się na długo przed komunizmem, choć oczywiście lata powojenne jeszcze wzmocniły tę postawę. W końcu powszechnie wiadomo, że wszystko, co zakazane, jest bardziej pożądane. Tym czymś przez dekady był dla Polaków właśnie, niemal mityczny, Zachód.
Czym tak naprawdę jest kultura zachodnia? To cywilizacja, która ukształtowała się wieki temu w zachodniej Europie, a z czasem wraz z rozwojem gospodarczo-politycznym rozprzestrzeniła się szerzej, głównie na Amerykę Północną i Australię. Podstawowymi źródłami tej kultury są antyk grecko-rzymski, chrześcijaństwo i oświecenie.
Cywilizację zachodnią najczęściej przeciwstawia się cywilizacji muzułmańskiej i chińskiej. Określenia „państwa zachodnie” używa się zazwyczaj przede wszystkim do krajów należących do „starej” Unii Europejskiej, do której oczywiście Polska, tak samo jak cały blok wschodni, nie należała. To dlatego od dwudziestu lat, odkąd Polska jest pełnoprawnym członkiem tej organizacji, „uczymy” Anglików nie tylko położenia naszego kraju, ale także staramy się uświadomić im naszą przynależność do Zachodu. Wschód, który kojarzy nam się z komunizmem, często traktujemy jak kulę u nogi.
Polacy od zawsze zdawali się być pod ogromnym wpływem kultury zwanej zachodnią.
Pawiem narodów byłaś i papugą
– tak krytykował polską skłonność do naśladowania zagranicznych mód i wzorców Juliusz Słowacki.
Polecamy: Polacy w europejskiej czołówce. Może to powód do wstydu, a może do dumy
Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu już wtedy uważaliśmy, że za granicą jest lepiej, zamożniej i wygodniej. Co gorsza, wierzyliśmy, że kultura Zachodu i wszystko, co ze sobą niesie, jest na dużo wyższym poziomie, niż to, co mamy u nas. Za takimi postawami stoi przede wszystkim nasz narodowy kompleks, którym jest poczucie niższości.
Często nie wierzymy w siebie nie tylko jako członkowie grupy społecznej, ale także jako poszczególne jednostki. Naśladujemy więc ślepo zachodnie zachowania wierząc, że wypadniemy dzięki takiej postawie korzystniej. Zbyt często wstydzimy się Polski, a Zachód zazwyczaj przeceniamy.
Kultura zachodnia gloryfikuje rozrywkę. Typowy jej przedstawiciel korzysta z życia na każdym kroku, nie skupia się na konsekwencjach, wykorzystuje okazje, bawi się i cieszy chwilą. Jeśli tylko ma taką możliwość, zaciąga kredyty, bo do dobrej zabawy potrzebne są drogie zabawki, takie jak szybkie samochody, częste wycieczki i atrakcyjnie wyposażony dom, który też jest kupiony na kredyt. Na Zachodzie mało kto przejmuje się tym, że spłata zobowiązań zajmuje pół życia. W końcu po to się pracuje. Europejski Wschód ma w tej kwestii inne zdanie.
Polacy na Wyspach nie lubią, kiedy ktoś mówi, że przyjechali do Wielkiej Brytanii z Europy Wschodniej. Z uporem maniaka „edukują” niewykształconych ich zdaniem Anglików i przekonują ich, że Polska leży w samym centrum Europy, a nie na jej wschodzie. Geograficznie może jest to prawda, ale dla współczesnego Brytyjczyka to tylko teoria. Polska, Ukraina, Bułgaria to dla niego po prostu kraje wschodnie.
To, co najbardziej nas odróżnia od Brytyjczyków, to sposób myślenia. Obywatele Zjednoczonego Królestwa są bardzo praktyczni i wygodni. Nie szukają dziury w całym, co jest typową cechą Polaków i innych przyjezdnych z Europy Wschodniej. Przykładem może być, chociażby prosta sytuacja, rodem z biura nieruchomości w Londynie. Jeden z agentów twierdzi, że Polaka rozpozna od razu i to wcale nie po wyglądzie, chociaż nasze jasne włosy i oczy są niezwykle charakterystyczne.
Okazuje się, że gdy przeciętny Anglik, wynajmując mieszkanie, po prostu rozgląda się po pustych ścianach i ewentualnie pyta o wysokość czynszu. Polacy już na wejściu szukają podstępu: wypytują o to, kto jest właścicielem lokalu i czy na pewno ma prawo do wynajmowania, jak dawno temu remontowany był dach, kim są sąsiedzi i czy mieszkanie nie jest zadłużone przez poprzedniego lokatora. Ta „wścibskość”, bezpretensjonalność i śmiałość w zadawaniu kłopotliwych lub niełatwych pytań jest wręcz naszą narodową cechą.
Typowy przedstawiciel kultury zachodniej, nawet gdyby miało go to uchronić przed niepowodzeniem, nie zada ani jednego pytania w tym stylu. Znana jest relacja pewnej Polki, która wyszła za mąż za Anglika. Do dziś zachodzi w głowę, jak jej mąż by sobie radził bez niej, nie mając odwagi o nic zapytać, ani o nic się wykłócić. Na szczęście los postawił na jego drodze kobietę, która nie ma tego typu dylematów. Pochodząc z kraju, w którym wszystko trzeba było „załatwiać”, nasza rodaczka zachowuje się inaczej.
Polecamy: Migracja: koszmar czy nadzieja? Przed światem pojawiły się nieoczekiwane wyzwania
Patrząc na nasze korzenie i genetykę nie powinniśmy mieć żadnego kompleksu wobec Europy na zachód od Odry. W książce Polski kompleks Zachodu. Drogami wzdłuż granic cywilizacji, autor Tomasz Luterek zadaje wprost pytanie o to, do której z cywilizacji należy nasz kraj i czy z Warszawy jest bliżej do Moskwy, czy do Brukseli?
Tymczasem prawda jest taka, że nikomu nie musimy udowadniać przynależności do kultury zachodniej. A im częściej i mozolniej to czynimy, tym bardziej dajemy powody naszym rozmówcom do powątpiewania w nasze racje. Prawda jak zwykle obroni się sama i nie trzeba jej udowadniać. Dlaczego więc tak bardzo chcemy być zachodni? Kto nam wmówił, że pochodzimy z mało cywilizowanej części świata i dlaczego w to uwierzyliśmy?
Gloryfikowanie zachodniego stylu życia widać zwłaszcza na przykładzie pierwszego pokolenia emigrantów, którzy przybywając do nowego kraju, bardzo chcą się z nim i jego kulturą zasymilować. Nie dotyczy to oczywiście wyłącznie Polaków. Nowo przybyli tak bardzo starają się „przypominać” obywateli zachodniego państwa, że stają się czasem bardziej „zachodni” od nich samych. Zdarza się, że szybko zapominają swojego języka narodowego, a w skrajnych przypadkach nie przekazują go nawet swoim dzieciom. Uważają, że nie po to wyjechali ze swojego kraju, żeby nadal posługiwać się „starym” językiem.
Dopiero po latach często się okazuje, że osoby takie stają się coraz bardziej zagubione nie tylko we własnej rodzinie, ale w ogóle w świecie. Uciekanie od własnej kultury może zaprowadzić w ślepy zaułek. A przecież podobnie jak Anglicy mamy swoje mocne i słabe strony. Wszystko zależy od punktu widzenia. A ten polski często polega na tym, że u innych widzimy same zalety, a u siebie przeciwnie, wyłącznie wady.
Najważniejsze byśmy nauczyli się patrzeć bardziej globalnie na samo zagadnienie kultury zachodniej. Zauważmy, że należą do niej różne nacje, a każda z nich wnosi swoją odrębną kulturę. Zamiast więc mieć kompleksy, cieszmy się, że możemy mieć realny wpływ na jej wzbogacenie. Mamy czym to robić.
Może cię zainteresować: