Nauka
Pierwszy satelita z drewna na orbicie. Japonia testuje nowy koncept
15 listopada 2024
Chiny wykorzystują swoją ekonomiczną i polityczną siłę do podważania idei ochrony praw człowieka na poziomie globalnym. Pod presją Pekinu ugina się coraz więcej państw, co pokazuje skalę wyzwania rzuconego przez Chiny
W ostatnim czasie Xi Jinping wyeliminował zapisany w konstytucji limit dwóch kadencji na stanowisku głowy państwa, przestał szanować wolności obywatelskie w Hongkongu, nadzoruje także program „reedukacji” tysięcy Ujgurów i innych muzułmanów w prowincji Xinjang.
Fakt, światowe media często informują o tych wydarzeniach. Mniej znaną sprawą jest jednak to, że Chiny wykorzystują swoją ogromną siłę ekonomiczną i pozycję w stosunkach międzynarodowych także do podważania idei ochrony praw człowieka na poziomie globalnym. W rezultacie wiele państw na forum Rady Praw Człowieka ONZ odmówiło podpisania rezolucji potępiającej Chiny, nie chcąc psuć sobie relacji wzajemnych.
Sytuację obrazuje przykład chińskiego aktywisty Liu Xiaobo, który w 2009 r. został skazany na 11 lat więzienia za działalność na rzecz praw człowieka. Chińskie władze obawiały się w tym czasie, że może on zostać laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. W związku z tym Chiny zagroziły Norwegii ekonomicznym odwetem. Ale plan Pekinu spalił na panewce – rok później Xiaobo otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla (dysydent zmarł 13 lipca 2017 r. w szpitalu Chińskiego Uniwersytetu Medycznego w Shenyang – red.).
Norwegia ciesząca się dużymi wpływami ze sprzedaży ropy naftowej, zasilającymi jej „fundusz przyszłości”, nie jest krajem podatnym na szantaż ekonomiczny. Ważniejsze jest jednak to, że Oslo nie angażuje się zbyt mocno w interesy z Pekinem, co umożliwiło stawienie czoła chińskiej presji ekonomicznej (która w tamtym czasie dotyczyła głównie zakupów łososia norweskiego).
Niemniej, według World Report 2020 przygotowanego przez Human Rights Watch, Chiny nie tylko podwoiły wysiłki w celu odpierania krytyki pod swoim adresem, ale poszły krok dalej. „Na forum Rady Praw Człowieka ONZ Pekin rutynowo sprzeciwia się praktycznie każdej inicjatywie dotyczącej praw człowieka, wymierzonej w dany kraj, aż do momentu, gdy zapisy rezolucji zostają osłabione tak bardzo, że władze tego kraju są skłonne je zaakceptować” – podkreśla dyrektor wykonawczy HRW Kenneth Roth.
W ten sposób Chiny przeciągają wiele państw na swoją stronę. „W ostatnich latach Pekin sprzeciwiał się rezolucjom potępiającym łamanie praw człowieka w Mjanmie, Syrii, Iranie, na Filipinach, w Burundi, Wenezueli, Nikaragui, Jemenie, Erytrei i na Białorusi” – wylicza Roth.
Na przykład w sprawie Mjanmy przedstawiciele Chin kategorycznie oświadczyli, że nie będą tolerować wywierania presji na ten kraj, mimo że misja ONZ dokładnie zbadała sytuację i rekomendowała oskarżenie tamtejszych przywódców o zbrodnię ludobójstwa na Rohindżach. Pewnym paradoksem jest to, że choć kluczowym czynnikiem w prześladowaniach Rohindżów była islamofobia władz Mjanmy, to działania Chin na forum ONZ niejednokrotnie pozwoliły unikać krytyki za rozmaite nadużycia głównie krajom muzułmańskim.
Roth pokazuje także, że Chin potrafią uciszać również rządy tych państw, które są orędownikami praw człowieka. Dyrektor HRW przywołuje przykład prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który podczas wizyty w Chinach w listopadzie 2019 r. w ogóle nie poruszył kwestii poszanowania praw człowieka. „Przywódcy zazwyczaj usprawiedliwiali publiczne milczenie w tej sprawie twierdząc, że kwestię tę podnosili w prywatnych rozmowach z chińskimi urzędnikami. Ale dowodów na to, że takie zakulisowa działania przynoszą jakikolwiek pożytek, jest niewiele” – zauważa.
Nieco bardziej skomplikowany jest przykład stanowiska Stanów Zjednoczonych. W październiku 2019 r. administracja Donalda Trumpa nałożyła sankcje na Biuro Bezpieczeństwa Publicznego prowincji Xinjiang i kilka chińskich firm technologicznych za represje wobec Ujgurów. Niektórzy urzędnicy administracji otwarcie potępili chińskie praktyki w tej kwestii.
Problem polega na tym, że działania administracji Trumpa w zakresie praw człowieka – od zakazu podróży wymierzonego w muzułmanów po rozdzielanie rodzin migrantów przekraczających granice USA – znacznie podważyły jej wiarygodność. Trump nie może być przekonujący w potępianiu Chin za naruszanie praw człowieka, ponieważ publicznie chwali politycznych strongmenów i dyktatorów, takich jak Kim Dzong Un, Władimir Putin czy właśnie Xi Jinping.
Tymczasem Chiny zaczynają brać na celownik także prywatne instytucje. Na przykład w 2019 r. Pekin zdecydował się na zawieszenie lukratywnej umowy telewizyjnej obejmującej transmisje meczów NBA w odwecie za tweety menedżera jednej z drużyn, w których poparł on protestujących
w Hongkongu. Chiny zagroziły również, że nie będą opłacać czesnego chińskim studentom uczęszczającym na te uniwersytety w państwach Zachodu, które wspierają projekty poświęcone monitorowaniu łamania praw człowieka w Państwie Środka.
Za sprawą działań Xi Jinpinga wyrażanie obaw dotyczących stanu praw człowieka w samych Chinach stało się jeszcze bardziej niebezpieczne. W tej sytuacji ważne jest, by chińskim władzom nie udało się uciszyć głosów krytyki płynących z zagranicy. Wszyscy, którym zależy na prawach człowieka, muszą stawić czoła rosnącej kampanii nacisków Pekinu. Właśnie dlatego w raporcie HRW znalazł się zestaw zaleceń, które umożliwią stawienie czoła wyzwaniu, jakie Chiny rzucają międzynarodowemu systemowi praw człowieka.
Publiczne napiętnowanie prawie zawsze jest najlepszym sposobem na przeciwdziałanie naruszaniu praw człowieka. Największe tragedie XX wieku – w tym ludobójstwo Ormian, gułagi Stalina, obozy koncentracyjne w czasie II wojny światowej, „wielki skok naprzód” w Chinach i pola śmierci w Kambodży – w dużej mierze były ukrywane przed światem. Jak najszybsze ujawnienie i potępienie takich dramatów mogłoby by być najlepszym sposobem na ograniczenie ich skutków. To samo dotyczy również obecnych nadużyć popełnianych przez władze Chin.
© Project Syndicate, 2020. www.project-syndicate.org