Nauka
Narodziny układu słonecznego na zdjęciach. Tak powstała Ziemia
17 lipca 2025
Zdrada stanu to jedno z najcięższych oskarżeń wobec obywatela. W Polsce to hasło od razu przywołuje na myśl Targowicę i rozbiory. Nie jest to jednak zjawisko z podręcznika historii, a kwestia wciąż aktualna. Naukowcy stworzyli nawet współczesny profil psychologiczny osób skazanych za zdradę stanu. Co naprawdę pcha ludzi do działania przeciwko własnemu państwu?
Konfederaci targowiccy, publikując tekst aktu założycielskiego konfederacji, zachowali wszelkie pozory. Co więcej, część z nich nawet w nie uwierzyła. Ponoć sam inicjator podpisania aktu w Targowicy, Stanisław Szczęsny Potocki, nie dawał wiary w prawdziwe intencje cesarzowej Katarzyny Wielkiej. Ale i tak po rozbiorach ostatecznie wzruszył ramionami i poczuł się „na zawsze” Rosjaninem.
Tekst aktu założenia konfederacji targowickiej był zredagowany nieco wcześniej w Petersburgu. Jego autor – generał Wasilij Popow – starannie dobierał słowa, wskazując, o co walczą targowiczanie. Najczęściej powtarzającą się wartością była „wolność”. Pojawiły się też „równość” i „spokój społeczny”. Oczywiście nie dałoby się ich osiągnąć, gdyby nie – jak czytamy w dokumencie – caryca Katarzyna Wielka, która „narodowi sąsiedzkiemu, przyjaznemu i sprzymierzonemu, z taką sławą i sprawiedliwością panuje” oraz Rosja – „sąsiadka nasza najlepsza, najdawniejsza z przyjaciół i sprzymierzeńców naszych”.
Konstytucja 3 Maja została w akcie założycielskim targowiczan uznana za „spisek”, który „kajdany na nas włożył”. Entuzjastów zmian, jakie niosła za sobą konstytucja, uznano za „ciemiężycieli”, którzy „wolę narodu za nic poczytali”.
Podobne mechanizmy przekonywania do zdrady, postrzeganej jako „zbawcza siła”, przedstawiał ok. 200 lat później Jurij Bezmienow, były funkcjonariusz KGB, który ostrzegał Amerykanów przed atakiem ideologicznym ze strony Związku Radzieckiego.
Według niego radzieckie agendy konsekwentnie postępowały zgodnie z planem podboju Zachodu, rozłożonym na cztery etapy. Bezmienow wymieniał kolejno: demoralizację, destabilizację, kryzys oraz tak zwaną normalizację.
Ta ostatnia zakłada, że gdy społeczeństwo nabierze wystarczająco dużej niechęci do najważniejszych instytucji w swoim państwie, takich jak wojsko, wymiar sprawiedliwości czy najwyższe władze państwowe, z definicji odpowiadające za bezpieczeństwo obywateli, wówczas wściekły i zmęczony kraj sięgnie dna. Ludzie staną przed wyborem: „wojna domowa lub inwazja z zewnątrz”. Zawsze wtedy znajdą się chętni, by ten wybór uprzytomnić. I wskazać jedyną siłę z sąsiedztwa, która może zbawić kraj pogrążony w głębokim kryzysie i zagwarantować obywatelom „wolność”.
Przeczytaj: Cóż szkodzi obiecać? Tyle zostaje z obietnic wyborczych
Jeśli zatem mechanizm powstawania zdrady stanu jest zjawiskiem ponadczasowym, to cechy renegatów powinny być również niezmienne. Ukraińscy badacze Wadym Połownikow, Wiaczesław Bilecki, Wiktor Tyszczuk i Jurij Owerczenko w artykule pt. Criminological Profile of a Perpetrator of a High Treason postanowili opisać profil tego typu przestępcy. W tym celu przeanalizowali „specyficzne cechy kryminologiczne osób skazanych za zdradę stanu na Ukrainie”. Autorzy wykorzystali w tym celu blisko 40 wyroków Ukraińskiego Państwowego Rejestru Orzeczeń Sądowych.
Badacze wzięli pod uwagę zarówno aspekty socjodemograficzne (między innymi płeć, wiek, wykształcenie, narodowość), jak i prawno-kryminalne (motywację, charakter działania – indywidualny czy grupowy, czas trwania działalności przestępczej, wcześniejsze wyroki itp.).
Nie wchodząc w szczegóły konkretnych kategorii, ogólny profil zdrajcy stanu na Ukrainie wygląda następująco:
Polecamy: Próba zmiany światowego porządku? Grupa, której nie można lekceważyć
Autorzy artykułu zidentyfikowali też główne motywy, które skłaniały sprawców do zdrady stanu. Na pierwszym miejscu znalazł się „negatywny stosunek do władzy państwowej”, zdarzyło się to w ponad 50 proc. badanych przypadków.
Prawie 30 proc. aktów zdrady motywowanych było chęcią przejścia na stronę przeciwnika, „często z powodów ideologicznych lub osobistych”.
Pozostałe sprawy brały się z innych przyczyn, w tym „finansowych, szantażu czy presji ze strony obcych służb wywiadowczych”.
Zaobserwuj nasz kanał na YouTubie. Kliknij na link i zaznacz „Subskrybuj”.
Innym zagadnieniem jest kwestia tego, jak często podobne oskarżenie jest wysuwane. W sytuacji wojny o podobne sprawy łatwiej niż w czasach pokoju, choć nie musi to być regułą. W Stanach Zjednoczonych oskarżenia o zdradę stanu wysuwane są bardzo rzadko. Nie chodzi o brak zdarzeń, które miałyby prowadzić do podejrzeń o przejście na stronę nieprzyjaciela. Przynajmniej od 11 września 2001 roku i ataku na World Trade Center było ich niemało. Jednak w trakcie wojny z terroryzmem prokuratorzy zdecydowali się na postawienie zarzutów z paragrafu o zdradzie stanu dopiero w 2006 roku. Był to pierwszy tego typu przypadek od 1952 roku.
Sam Finegold w tekście Treason in the War on Terror na stronie Harvard Political Review (HPR) przypomina, co na ten temat mówi amerykańska konstytucja. „Zdradą Stanów Zjednoczonych może być tylko prowadzenie przeciwko nim wojny albo przyłączenie się do ich wrogów, udzielanie im pomocy lub poparcia. Nie można być skazanym za zdradę inaczej niż na podstawie zeznań dwóch świadków potwierdzających określony czyn lub na podstawie przyznania się przed sądem na publicznej rozprawie” (tłum. A. Pułło).
Dlatego też, jak czytamy w HPR, „na pierwszy rzut oka definicja zdrady może wydawać się zwięzła i jasna. Jednak dwuznaczność »wojny«, »przyłączenia się« oraz »pomocy« i »poparcia« okazała się wyzwaniem dla prawników”. Stąd, jak stwierdził prof. Brian Carso z Misericordia University w rozmowie z tym samym wydawnictwem, oskarżenia o zdradę stanu rozważa się jedynie w przypadku przestępstw, które wywołują głęboką reakcję społeczną i poczucie „zdrady wspólnotowej”.
Na przeciwległym biegunie znajdują się kraje, w których oskarżenie o zdradę stanu przychodzi z dużą swobodą. To na przykład Korea Północna – tam każde nieposłuszeństwo wobec reżimu zasługuje na zarzut zdrady stanu. Inny taki kraj to Rosja, gdzie obecnie każdy kontakt z zagraniczną instytucją grozi podobnym oskarżeniem.
Może Cię także zainteresować: Dlaczego ludzie się buntują? To nie bieda jest prawdziwą iskrą