Ziarno współczesnego humanizmu

Dawnym humanistom nic co ludzkie nie było obce. Czy współczesny kryzys człowieczeństwa pozwala nam jeszcze wierzyć w humanizm?

Zanim zaczniemy siać…

Współczesnemu człowiekowi przyszło żyć w czasach szczególnych. Oznajmiono mu bowiem, że nadchodzi moment ostatecznego triumfu indywidualizmu, subiektywizmu i wolności. Od postfilozofów dowiedział się, że nie poszukują oni już obiektywnej i rozumowo weryfikowalnej prawdy o naturze ludzkiej, lecz każdego człowieka zapraszają do tego, by stał się filozofem. A raczej filodoksem – z jego własną miarą dobra i piękna, pragnieniem swobodnej ekspresji, unikalną tożsamością. Owa żądza rozgłosu [1] miała doprowadzić do zbudowania universum w którym chce się żyć – tolerancyjnego i pluralistycznego. Zapomniano jednak, że wypędzając niechciane duchy przeszłości, należy czymś wypełnić aksjologiczną pustkę norm i idei.

Lekarstwem na bolączki niespełnionej iluzji stać się powinien powrót do optymistycznej antropologii i absolutystycznej etyki. Oczekiwaniom tym odpowiada idea humanizmu. Pojęcie to jest fenomenem bardzo pojemnym. W swych rozważaniach potraktuję humanizm jako prąd intelektualny afirmujący podmiotowość człowieka, jego autoteliczną wartość. Człowiek humanistów to istota społeczna, zdolna do rozpoznania prawdy obiektywnej, przyznająca naukom moralnym kierowniczą rolę w życiu. Jednocześnie, aby żyć szlachetnie, potrzebująca właściwego otoczenia, w tym materialnego.

Zapoznaj się z innym nagrodzonym esejem: Czy prawda, dobro i miłość obronią się same… przed AI?

Człowiek bogaty skromnością potrzeb

Humanizm jest nawrotem do świata antyku, a w nim trafny obraz potrzeb ludzkich stworzył Epikur. Głosił słoneczną filozofię, choć rozumianą redukcjonistycznie. Jednostce naszych czasów Epikur mógłby przekazać nacisk na wiodącą rolę etyki oraz pochwałę umiarkowania. Roztropne wyważenie oczekiwań względem życia pozwala uniknąć poczucia niespełnienia, otwiera nasz czas i umysł na aktywności intelektualne. Jeżeli pierwszą przyjemnością jest brak cierpienia, to oznacza on skrócenie dystansu do szczęścia. A zatem samorealizacja ma wydatną szansę ziścić się. Ponadto dokona się ona nie przez wzgląd na naszą zasobność materialną, lecz dobro o wartości nieprzemijającej.

Ograniczoność potrzeb może także sprawić, iż unikniemy frustracji i rozczarowania. Dziś poprzez social media kontaktujemy się z innymi użytkownikami. Niekiedy wierzymy, że możliwe jest zbudowanie przyjaźni z medialnymi idolami. Odrzuceni, trzymani na dystans – reagujemy rozgoryczeniem, poczuciem winy. A powodem nie jest nasza osobowość, lecz odmienność dwóch światów.

Nie należy wyrzekać się aspiracji, lecz dozować je umiejętnie. A humanistyczna filozofia winna nas, w imię Prawdy, zbliżać do rzeczywistości.

ziarno współczesnego humanizmu, człowiek stojący na tle zachodzącego słońca.
Fot. Enoch111 / Pixabay

Pouczająca lekcja filozofii techniki

XXI wiek to synonim dynamicznych zmian – rozwoju w dziedzinie medycyny i komunikacji. Postęp stwarza niespotykane dotąd możliwości w chirurgii [2] czy transferze danych [3]. Jednakże problem pojawia się w momencie, gdy odwracamy hierarchię wartości. Można rzec, stosujemy swego rodzaju marksowski fetyszyzm towarowy [4] : zamiast widzieć w człowieku cel innowacji, wykorzystujemy podmiotowość ludzką jako środek do postępu.

Problemy, na które odpowiedzią może być humanizm, opisuje filozofia techniki. Jeden z moich ulubionych przedstawicieli tego nurtu profesor Józef Bańka kładł nacisk na obronę człowieka przed wpływem cywilizacji cyfrowej oraz radość bieżącej chwili [5]. Rozwój elektronicznych narzędzi komunikowania upodobnił rzeczywistość społeczną do świata marketingu. Tak jak krótki jest dziś cykl życia produktu, tak samo nasze znajomości mają charakter powierzchowny i przelotny. Humanistyczną odpowiedzią winno być zasianie drugiego postulowanego przeze mnie ziarna – Dobra. Aby wydało plon dorodny, siewca musi wrzucić w ziemię ponowoczesnego społeczeństwa także ideę recentywistyczną. Przekonać człowieka, iż możliwe jest odnalezienie przezeń przestrzeni własnej autonomii, w której czujemy się suwerennie, jesteśmy u siebie, potrafimy zjednoczyć nasze myśli. Epikur, myśląc w ten sposób, wzywał, by żyć w ukryciu [6]. Zaczerpnąłbym od niego część tej nauki: adaptując oazę jako miejsce wyrażania siebie, lecz bez rezygnacji z aktywności publicznej.

Wszak społeczna natura jest częścią prawdy o człowieku, a jej realizacja zbliża nas do wdrażania trzeciej doniosłej idei – Piękna.

Zapoznaj się z innym nagrodzonym esejem: I ja byłam businesswoman

Moralny człowiek w humanistycznej polis

Filozofia miasta przeżywa dziś okres częściowego zwrotu ku centralnej pozycji potrzeb ludzkich. Po doświadczeniach modernizmu w debacie środowiskowej pojawiła się koncepcja nowego urbanizmu. Od lat 70. XX wieku poczęto zdawać sobie sprawę z faktu, iż podzielone betonowymi estakadami city nie jest dogodnym środowiskiem do życia. Ale czy, posługując się pojęciem Thomasa Friedmana, w spłaszczonym świecie [7] klasy średniej inna wizja jest w ogóle możliwa? Sądzę, że tak i dostrzegam przestrzeń do wyrażania się ideałów humanizmu.

Przykładem niechaj będzie, zainicjowana przez księcia Karola Windsora, wizja miasta kompaktowego [8]. W miejscowości bez realnego podziału na centrum i przedmieścia łatwo o przeciwdziałanie atrofii więzi społecznych. Unikając rozbudowy miejscowości, tworzymy niewielką, lecz żywotną społeczność o dość spójnym stylu życia. Usiłujemy promować to, co własne i dobrze nam znane. Doskonale szanse kieszonkowego Poundbury widać w kontraście do koreańskiego Songdo. Tu specyficznie angielska społeczność, tam anonimowe, ekskluzywne grono biznesmenów. W Poundbury ideał to niskie domy jednorodzinne (kominy nie mogą być nadto przysadziste [9]), podczas gdy koreańskie miasto wyróżnia się morzem betonu, szkła i stali. Angielska miejscowość daje szansę na aktywność fizyczną (aż chciałoby się wprowadzenia tam nowinki współczesności – kontraruchu rowerowego), natomiast Songdo stawia na automatyzację transportu. Anglicy zachęcają do promocji okolicy (organizując cyklicznie Dorset Food&Arts Festival – święto regionalnych potraw oraz zbiórkę dobroczynną), podczas gdy Azjaci ideał widzą w instalacji paneli wideokonferencji w każdym domu. Pragną żyć w cieniu aplikacji i elektronicznego sterowania życiem ludzkim – włączając lodówkę za pomocą smartfona [10]. Obie wizje łączy idea zrównoważonego rozwoju i ekologizmu, różni koncepcja społeczności. W Poundbury jest ona inkluzywno-organicystyczna, w Songdo – zdehumanizowana i pozornie racjonalistyczna.

Piękno z Poundbury jest moim pięknem, poczuciem jedności z osobowym drugim człowiekiem. I choć wieś ta nie ma być perłą architektury, to jednak obecne w niej piękno posiada inne oblicze: jest okazją do bezcennego w warunkach globalizacji bycia razem, przestrzenią stworzoną do praktykowania postaw dialogicznych (filozofowie spotkania, widząc znajomego na ulicy, mogliby doń rzec: Jak dobrze Cię widzieć. Jesteśmy, bo Ty jesteś).

ziarno współczesnego humanizmu, miasto z tłumem ludzi wygenerowane AI.
Fot. TheDigitalArtist / Pixabay

Jak działać?

Pragnienie zaszczepienia ludzkości podmiotowości człowieka do rozpoznania obiektywnych wartości nie jest dążeniem nowym. Znalazło już swój wyraz w formule nowego humanizmu, który już sto lat temu głosił uniwersalizm etyczny i stałe, niezależne od epoki odczytanie dobra i zła. Dziś jednak siewcy humanizmu z jednej strony mają do czynienia z ubóstwieniem człowieka (na to niebezpieczeństwo zwracał uwagę Józef Maria Bocheński [11]). Z drugiej – wolna wola ustępuje silnie przed nową, anonimową cywilizacją: chińskim systemem zaufania społecznego [12] i wyalienowaną władzą globalistów. Rozwiązań jest wiele. Jednym z nich może być homo humanus Tomasza Manna [13]. Ten, który nie boi się postrzegać, wyciągać wniosków. Ale również, dodałbym, jest wrażliwy i dumny. Wie skąd pochodzi, a jednocześnie błyszczy ciekawością świata i elegancją manier.

Siać należy każdego dnia i rzucać ziarno na różną glebę. Nie immanentyzować Eschatonu, lecz wiernie, niczym malarze portreciści, przyglądać się naturze ludzkiej.

I, jak głosił ongiś pewien materiał reklamowy, szukać w ludziach dobra.

Polecamy pozostałe eseje: O kagańcu oświaty, czyli autobiograficzny esej belferki


Źródła

  • [1] Grecki termin filodoksja oznacza żądzę rozgłosu, choć zwykle wyraża poszukiwanie mniemań (zamiast obiektywnej prawdy będącej przedmiotem zainteresowania filozofów). Zob. komentarz do I. Kant, Krytyka czystego rozumu, s. 28, dostępne na: krytyka-czystego-rozumu.pdf (wolnelektury.pl) [30 V 2024].
  • [5] Swą koncepcję postrzegania jednostki w jej aktualnej kondycji Józef Bańka nazywał recentywizmem. Sprzeczność i czas w systemie recentywizmu, „Folia Philosophica” 2011, 29, ss. 183-184.
  • [6] Zob. K. Pawłowski, Lathe biosas – żyj w ukryciu, Lublin 2007.
  • [7] Jest to nawiązanie do książki Thomasa Friedmana pt. Świat jest płaski z 2005 roku.
  • [8] Książę Karol przedstawił swój projekt w książce A Vision of Britain z 1989 r.
  • [11] I. Andrzejuk, Filozoficzne aspekty człowieczeństwa w ujęciu J.M. Bocheńskiego, „Rocznik Tomistyczny” 2020, 9, s. 296.

Powyższy esej zdobył wyróżnienie w kategorii Humanizm w konkursie Holistic News.
Tekst publikujemy w wersji oryginalnej, bez redakcyjnych ingerencji.

Wszystkie eseje konkursowe znajdziesz TUTAJ.

Przeczytaj wyróżniony esej: Słońce na szkle, czyli dlaczego różnorodność edukacji jest jej potencjałem

Opublikowano przez

Adam Raszewski

Autor


Politolog, doktor nauk społecznych. Absolwent studiów menedżerskich MBA na amerykańskiej Executive Academy of Scottsdale. Nauczyciel pracujący ze studentami uniwersytetów dzieci i uczestnikami edukacji domowej. W swoim CV ma również zwycięstwa w konkursach na najlepszy artykuł naukowy i tytuł laureata Polsko-Amerykańskiej Akademii Liderów. Pasjonat gór, podróży, historii i kultury antycznej.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.