Humanizm
Klawo, w dechę, mega. Każde młode pokolenie ma swój język
25 grudnia 2024
Wraz z nią przychodzą sława, przywileje i majątek. Władza to przewrotna siła, przyciągająca najgorszych i korumpująca najlepszych. Po cichu zmienia każdego, kto po nią sięgnął. Dziś już wiemy, że na gorsze Władza jest podstawową cechą relacji międzyludzkich, tak jak energia jest podstawową koncepcją w fizyce – twierdził wybitny brytyjski filozof Bertrand Russell. W strukturach hierarchicznych na przestrzeni całej znanej historii istniała zależność rządzących i rządzonych. Dzisiejsza nauka udowadnia […]
Władza jest podstawową cechą relacji międzyludzkich, tak jak energia jest podstawową koncepcją w fizyce – twierdził wybitny brytyjski filozof Bertrand Russell. W strukturach hierarchicznych na przestrzeni całej znanej historii istniała zależność rządzących i rządzonych. Dzisiejsza nauka udowadnia jednak, że władza nie może być sprawowana zbyt długo przez tę samą osobę.
Nawet mimo najlepszych intencji władza z czasem doprowadza do zmian w funkcjonowaniu mózgu i zachowaniu względem otoczenia. Wschodzące gwiazdy polityki, wnoszące na scenę świeżą krew, upodabniają się do swoich poprzedników. Coraz mniej rozumieją zwykłych ludzi, przestają liczyć się z ich zdaniem, zaczynają wierzyć w swoją nieomylność. Władza korumpuje, zaślepia, wręcz upośledza. Współczesna psychologia i neurobiologia mówią w tej kwestii jednym głosem.
Sukhvinder Obhi, naukowiec z Uniwersytetu McMaster w Ontario, zbadał mózgi osób posiadających i nie posiadających władzę. Okazało się, że władza upośledza konkretny proces nerwowy znany w terminologii anglojęzycznej jako mirroring, który prawdopodobnie jest kamieniem węgielnym empatii. Mirroring to subtelny proces mimiczny, który w całości odbywa się w naszych głowach, nieświadomie. Gdy widzimy kogoś wykonującego konkretną czynność, w naszym mózgu automatycznie aktywuje się obszar odpowiedzialny za wykonywanie tej samej czynności. Dlatego np. śmiejemy się w odpowiedzi na śmiech innych osób.
Ustalenia Obhiego kładą neurologiczny fundament pod teorię, którą sformułował Dacher Keltner, profesor psychologii z Uniwersytetu Kalifornii. Wynikiem ponad 20 lat prowadzonych przez Amerykanina badań jest opis zjawiska, które określił on mianem „paradoksu władzy”.
„Ludzie zwykle zyskują władzę poprzez cechy i działania wspierające interesy innych, takie jak: empatia, współpraca, otwartość, uczciwość, dzielenie się; kiedy zaczynają czuć się potężni lub cieszyć się uprzywilejowaną pozycją, te cechy zaczynają zanikać. Potężni ludzie są bardziej niż inni skłonni do zachowania niegrzecznego, samolubnego lub nieetycznego” ‒ opisał swoje wnioski w „Harvard Business Review” Keltner.
Także Ian H. Robertson, profesor psychologii z Trinity College w Dublinie, zauważył, że „miejsce danej osoby w hierarchii społecznej dominacji jest jednym z najsilniejszych czynników kształtującym strukturę i funkcjonowanie ludzkiego mózgu”. „Jeśli władza nie jest ograniczona przez demokratyczne kontrole albo dobry system rządzenia, ci, którzy ją sprawują, mogą wykazywać niepożądane zniekształcenia w osądzie, poznawaniu, zachowaniu, jako rezultat jej lekopodobnego wpływu na mózg” – podkreślił.
Nauka nie pozostawia złudzeń. Długotrwałe dzierżenie władzy, czyli dysponowanie zasobami, których inni pożądają, potrzebują lub się boją, wpływa w konkretny sposób na działanie mózgu i upośledza pewne zdolności. Czy nie da się z tym nic zrobić? Owszem, ale w pierwszej kolejności należy zdać sobie w pełni sprawę ze szkodliwości władzy i zgiąć przed tą wiedzą własny kark.
Profesor Keltner sugeruje, że empatię, wdzięczność i hojność można trenować. Skupianie się na rozmówcy, wykonywanie w jego stronę gestów i skupienie wzroku pozwala pogłębić konwersację i lepiej zrozumieć drugą stronę. Kiedy ktoś przychodzi z problemem, warto wyrazić zmartwienie, wysłuchać go i odpuścić sobie automatyczne przejście do osądzania i dobrych rad. To, co często umyka ludziom u władzy, to fakt, że ich podwładni są osobami kompetentnymi i odpowiedzialnymi. Delegowanie ważnych zadań, szukanie okazji do rozmowy sam na sam ze współpracownikami czy publiczne pochwały – według Keltnera – są świetną metodą na redukowanie negatywnego wpływu władzy na mózg i osobowość.
Nieważne, czy pniesz się po szczeblach zawodowej czy politycznej kariery, do awansu są ci potrzebni inni. Praca w zespołach, grupach czy komisjach jest elementem większości przedsiębiorstw i organizacji. Same zdolności i kwalifikacje nie wystarczą do rozwoju: liczy się także opinia innych na twój temat. Od rekomendacji i referencji zależy bardzo wiele. Stąd tak duży nacisk na umiejętności miękkie w pracy z ludźmi. Empatia, łatwość komunikacji, umiejętność postawienia się w cudzej sytuacji i pokorne słuchanie cudzych racji są sztuką, bez której nie da się dojść na szczyt. Jednak gdy już się tam znajdziemy, wiele rzeczy zmienia się diametralnie.
Źródła: The Atlantic, Harvard Business Review, https://thepsychologist.bps.org.uk, CNN