Prawda i Dobro
Boże Narodzenie w XXI w. Nigdy nie jest za późno, by być dobrym
24 grudnia 2024
Cywilizacyjno-technologiczne wyzwania współczesności sprawiają, że dotychczas bezsporne wartości tradycji humanistycznej tracą na znaczeniu. Masowo pojawiają się wizje kresu humanizmu i śmierci człowieka, a transcendentna idea człowieczeństwa ulega sukcesywnej deformacji. Czy klasyczne ideały rzeczywiście są na tyle zdezaktualizowane, by całkowicie z nich rezygnować i ogłaszać wielkie projekty ich dekonstrukcji? Humanizm już kiedyś się odradzał. Jednak, czy w obliczu widma technokracji oraz upadku stałych koncepcji i definicji człowieka przyjdzie mu bezpowrotnie zginąć?
W 1882 roku Nietzsche ogłasza na łamach Wiedzy radosnej, wyniesioną obecnie do rangi wręcz popkulturowej, śmierć Boga. Przewartościowanie dotychczas panujących ludzkich wartości, podważenie uniwersalnych praw moralnych oraz upadek koncepcji transcendencji i myślenia esencjalnego stały się bodźcem, nie tylko do postmodernistycznego przewrotu filozoficznego, lecz także otworzyły rozdział filozofii końca. Oswald Spengler zwiastuje zmierzch Zachodu, Arnold Toynbee w Cywilizacji w czasie próby stawia hipotezę o autodestrukcji rodzaju ludzkiego, José Ortega y Gasset w Buncie mas dokonuje analizy degradacji jednostek prowadzącą do wyniszczenia ludzkiej umysłowości. Wśród polskich intelektualistów Marian Zdziechowski w Widmie przyszłości oraz W obliczu końca przewiduje kryzys cywilizacji, Florian Znaniecki wydaje Upadek cywilizacji zachodniej, a Stanisław Witkiewicz obwieszcza upadek ludzkiej twórczości i społeczeństw.
Choć apokaliptyczne wizje przyszłości cywilizacji europejskiej, charakterystyczne dla pierwszych dekad XX wieku, były w głównej mierze pokłosiem społecznego lęku przed wojną i totalitaryzmem, to należy zauważyć, że zakończenie II Wojny Światowej, a także później Zimnej Wojny nie osłabiły wśród intelektualistów tendencji definiowania człowieka oraz idei humanistycznych poprzez pryzmat końca. Michel Foucault obwieszcza śmierć człowieka, Francis Fukuyama głosi koniec człowieka i historii, a Christian Godin zwiastuje śmierć ludzkości. Na popularności zyskują hasła końca filozofii, podmiotowości, a nawet samego humanizmu. Współczesny człowiek staje się bytem schyłkowym a stawanie się człowiekiem zdaje się nie mieć sensu w obliczu powszechnego zwątpienia w humanistyczne paradygmaty.
Zapowiadane jest przyjście postczłowieka, któremu przyjdzie żyć w epoce posthumanizmu, transhumanizmu lub nawet antyhumanizmu. Czy jest to wizja katastroficzna, czy być może nadzieja na przeobrażenie tradycji humanistycznej, która osłabła w wyniku współczesnych przemian społeczno-technologicznych? Potrzeba przemian jest uzasadniona w zmiennej rzeczywistości, lecz dlaczego musi się wiązać z obwieszczaniem końca? Czy mamy do czynienia z faktyczną potrzebą przeobrażenia dotychczasowych paradygmatów, czy zwykłym zmęczeniem człowiekiem?
Dowiedz się więcej: Eutanazja na ratunek płonącej planecie? Trywializacja i legalizacja śmierci na życzenie
Odrodzeniowy humanizm był oparty na ustalonym porządku ideowo-pojęciowym, w którego centrum znajdował się człowiek. Wykorzystał on sprawdzony przez platoników, arystotelejczyków, a także chrześcijan szyfr kulturowy oparty na dualnej naturze ludzkiej. Zgodnie z nim człowiek posiada duszę i ciało, z czego dusza stanowi instancję dominującą. Realizowanie idei człowieczeństwa rozumiano w sposób transcendencyjny tzn. człowiek jest jedynym bytem, który odczuwa wrodzoną potrzebę ingerencji w zastaną rzeczywistość materialną, aby realizować wartości wykraczające poza tę rzeczywistość. W wyniku postmodernistycznego przewartościowania zdetronizowano transcendencję. Dotychczasowa podstawa podmiotowości człowieka, jaką była jego wrodzona predyspozycja do duchowości, została zastąpiona przez instynkty i popędy.
Rozwój nauk przyrodniczych i myślenia stricte technicznego zupełnie podważył sens pielęgnowania transcendentnych idei, w wyniku czego współczesny humanizm zdaje się, że zaczął zauważać potrzebę zmian, nie tyle z obiektywnych powodów, co wstydu wobec własnych korzeni. Myślenie o metafizyce jest już passé – odrzuca się jej deskryptywny charakter, zarzuca krzywdzącą tendencję do kategoryzowania bytów i krytykuje ideę hierarchiczności. Jednak czy sam fakt, że człowiek stoi w opozycji do innych bytów i posiada naturalne predyspozycje (czy to w wyniku ewolucji czy działań Boga) do ingerowania w materię, aby realizować abstrakcyjne wartości i tworzyć kulturę, świadczy o jego egoizmie? Czy naprawdę potrzeba totalnej dekonstrukcji idei, aby odpowiedzieć na wyzwania zmieniającej się rzeczywistości?
Obserwowany ostatnimi czasy wzrost popularności ruchów pseudoreligijnych, nasilająca się tendencja do ideologizacji, czy nawet dogmatyzacji nauki i filozofii sugerują, że współczesny człowiek zdaje się być podświadomie spragniony utraconej transcendencji. Niestety, proponowane mu posthumanistyczne nurty światopoglądowe chcą za wszelką cenę zakwestionować podstawowe fundamenty jego egzystencji. Nie zauważa się, że wielkie projekty dekonstrukcji, przekraczania granic, przewartościowania wszystkich wartości prowadzą do śmierci, końca czy też kresu człowieka, bo zostaje on pozbawiony wrodzonej chęci dążenia do wyższej idei, której realizacja będzie wartością samą w sobie. Umyka nam także fakt, że idea Absolutu nigdy nie zniknie w kulturowej próżni. Jej miejsce, najczęściej pod płaszczem rewolucji czy też emancypacji, zajmują inne idee, które koniec końców Absolutem się stają.
Polecamy: Wyobraźnia. Rodzi plany, ale może też stać się więzieniem
Obecnie w dyskusjach nad kierunkami rozwoju myśli humanistycznej przeważa materialna narracja transgresyjna podważająca zasadność kultury i wyrażanej w niej transcendencji. Należy mieć na uwadze, że tego rodzaju antymetafizyczny przekaz ma paradoksalnie tendencje metafizyczne, jako przykład może posłużyć chociażby nietzscheańska idea bytu ludzkiego jako nieustannie przekraczającego siebie. Pojawia się zatem pytanie, czy narzucenie tego rodzaju narracji rzeczywiście zmierza do poprawy kondycji ludzkiej, czy być może prowadzi do jałowego samozadowolenia z faktu samego zaprzeczania dotychczas obowiązujących idei?
W obliczu współczesnych przemian cywilizacyjnych warto dokonać rewitalizacji pewnych aspektów humanistycznej tradycji, szczególnie tych, które przez wieki stanowiły fundament tej myśli. Realizacja transcendentalnej idei człowieczeństwa poprzez życie zgodne z natura humana nie musi oznaczać stagnacji czy regresji kulturowej, lecz może stanowić szansę na prorozwojowe rozbudzenie chęci poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące natury człowieka i jego istoty. Przyjęcie takiej postawy pozwoli tym samym zastanowić się nad diagnozą współczesnego poczucia kryzysu i zbliżającej się śmierci – czy jest to rzeczywista prognoza, czy być może stanowi wyraz immanentnej cechy człowieka związanej z podejmowaniem refleksji nad przemijaniem, która w dobie osłabionej kondycji ludzkiej znalazła ujście w filozofii końca? Ponadto odrodzenie tradycyjnej refleksji nad naturą ludzką umożliwiłoby przeciwstawienie się autodestrukcyjnemu wyzbywaniu się przez człowieka własnej podmiotowości – wartości stłamszonej w konsumpcyjno-technologicznej rzeczywistości, a stanowiącej dotychczas fundament myśli humanistycznej.
Wyzwania XXI wieku stanowią historyczną próbę dla antropocentryzmu, który błędnie jest utożsamiany z egocentryzmem lub szowinizmem gatunkowym. W ramach dyskusji humanistycznej nie zauważa się faktu, że egoistyczne tendencje myślenia antropocentrycznego mogą podlegać samoograniczającym mechanizmom skonstruowanych na fundamentach wartości autotelicznych takich jak prawda, piękno, dobro. Nie potrzeba wielkich redefinicji i dekonstrukcji antropocentryzmu, aby odpowiedzieć na współczesne kryzysy humanitarne, ekologiczne czy też społeczne, gdyż to w głównej mierze przerost materializmu praktycznego odpowiada za obecną kondycję cywilizacyjną. Choć miał on stanowić jedynie narzędzie w rękach humanizmu służące do poprawy warunków życia ludzkiego, obecnie pod dojrzałą postacią konsumpcjonizmu zdominował humanistyczną sferę sacrum i powoli ją zabija.
Powrót humanizmu do transcendentnych korzeni może stanowić owocną próbę poprawy ogólnej kondycji ludzkiej, która zdaje się doświadczać obecnie depersonalizacji, w wyniku braku akceptacji własnej, wrodzonej predyspozycji do duchowości. Być może ponowne prześwietlenie zapomnianych tradycji i dostosowanie ich do współczesnego kontekstu socjokulturowego pozwoli odkryć, że nie jesteśmy wyłącznie numerami w masie ludzkiej, determinowanymi jedynie przez sumę własnych popędów i instynktów.
Powyższy esej zdobył I miejsce w kategorii Humanizm w konkursie Holistic News.
Tekst publikujemy w wersji oryginalnej, bez redakcyjnych ingerencji.
Wszystkie eseje konkursowe znajdziesz TUTAJ.
Polecamy: Nie daj się poczuciu samotności. Walka o życie ma sens
Prawda i Dobro
24 grudnia 2024
Zmień tryb na ciemny