Humanizm
Klawo, w dechę, mega. Każde młode pokolenie ma swój język
25 grudnia 2024
Odchodzą ze służby w kwiecie wieku, mając za sobą lata intensywnych szkoleń i doświadczeń. Byli żołnierze jednostek specjalnych, takich jak GROM, to świetni logistycy, informatycy oraz managerowie. Liderzy, potrafiący działać pod ogromną presją i podejmować decyzje w ułamku sekund. Brzmi jak wizerunek idealnego kandydata na pracownika? A jednak wielu z nich po zakończeniu służby przechodzi na cichą emeryturę, a ich potencjał pozostaje niewykorzystany. To ogromna strata dla rynku pracy, zwłaszcza w obecnych realiach.
Dariusz Jaroń: Żołnierz jednostek specjalnych zbliża się do emerytury. Co się wtedy dzieje? Jak przygotowuje się do życia bez munduru?
Mariusz Urbaniak*: Taki żołnierz ma prawo odbyć praktyki w prywatnej firmie jeszcze w trakcie odbywania służby. To jest coś, co może zrobić, aby przygotować się do przejścia do świata cywilnego. Zamiast chodzić do pracy, przez miesiąc uczestniczy w praktykach w prywatnej firmie, gdzie planuje się zatrudnić po przejściu na emeryturę. Nawet przygotowując się do założenia własnej firmy, można pójść do jakiegoś przedsiębiorstwa i odbyć praktyki przez kilkanaście lub kilkadziesiąt dni, aby zobaczyć, jak prowadzi się biznes i jak to wygląda od środka. Wszystko to trzeba załatwić na własną rękę.
Kiedy zacząłeś myśleć o tym, co będziesz robił po służbie?
Półtora roku przed odejściem na emeryturę opracowałem plan tego, co chcę robić, a rok przed emeryturą zacząłem go realizować. Myślałem o założeniu własnej firmy zajmującej się doradztwem w zakresie bezpieczeństwa, szczególnie bezpieczeństwa biznesowego.
Gorący temat: Gra służb. „Polska jest stale poddawana operacjom psychologicznym”
Jak wygląda zderzenie byłych żołnierzy z rynkiem pracy? Czy jest zapotrzebowanie na takich specjalistów?
Kiedy odchodziłem, sytuacja była trudniejsza. Nie dlatego, że biznes nie chciał zatrudniać byłych żołnierzy z GROM-u, ani że oni sami nie chcieli pracować. Problemem była niewiedza obu stron o wzajemnych korzyściach. Biznesmeni nie zdawali sobie sprawy, jak dobrymi managerami są osoby po GROM-ie. Z kolei byli żołnierze nie byli świadomi, jak cenne są ich umiejętności zdobyte w trakcie służby, takie jak planowanie operacji i realizowanie zadań.
Brzmi jak praca w dużej korporacji…
Bo to wszystko można przełożyć na biznes, na rynek cywilny. Planowanie operacji, przygotowanie się – to tak samo jak planowanie działań biznesowych czy marketingowych. Musisz poznać środowisko, mieć plan, który jest przygotowany na zmiany, czyli mieć plan B, a najlepiej plan C. W biznesie wygląda to podobnie. Ponadto osoby te są skrupulatne, konkretne i wywiązują się ze swoich zadań.
Zobacz także: Kobiety a obowiązkowa służba wojskowa. Oczekiwania i rzeczywistość
Skąd pomysł na to, żeby łączyć byłych żołnierzy ze światem biznesu?
Już na emeryturze zostałem dyrektorem w programie Rekrut24 przy Defence24. Spotykałem się tam z prezesami i dyrektorami dużych firm, które chciały zatrudniać ludzi z GROM-u. Wtedy zobaczyłem, że jest ogromny potencjał i wystarczy trochę zmienić myślenie obu stron.
Czy wojna na Ukrainie zwiększyła zapotrzebowanie na specjalistów od bezpieczeństwa, w tym cyberbezpieczeństwa?
Tak, firmy dbają o swoje bezpieczeństwo i zabezpieczenia. Pracowałem przy projektach chroniących przed wyciekiem informacji i konkurencyjnym podkupowaniem pracowników. Wielu moich kolegów doradza teraz na Ukrainie, ja również miałem okazję tam pracować i doradzać.
Wspomniałeś, że byli GROM-owcy raczej nie mają problemu ze znalezieniem zatrudnienia. A jak jest z innymi specjalistami, z innymi żołnierzami, którzy zgłaszają się do fundacji?
Jeśli chodzi o byłych żołnierzy z GROM-u, to nie każdy od razu znajduje świetną pracę, bo rynek to zweryfikuje. Podzieliłbym ich na trzy kategorie. Pierwsza grupa to osoby, które mają odpowiednią wiedzę lub muszą się przekwalifikować. Zazwyczaj znajdują dobre stanowiska managerskie. Druga grupa to osoby, które nie nadają się do pewnych funkcji, niezależnie od wykształcenia czy doświadczenia. Bycie managerem w wojsku różni się od bycia managerem w firmie cywilnej. Trzecia grupa to osoby, które mimo doświadczenia z GROM-u nie radzą sobie na rynku cywilnym. GROM otwiera wiele drzwi, ale nie załatwia wszystkiego. Trzeba umieć sobie poradzić samodzielnie.
Polecamy: Styl życia bez pracy. Nowa moda szwedzkich kobiet
Jak przenieść doświadczenia wojskowe do biznesu?
Pytasz o konkretny przykład?
Tak.
Opowiem o rekrutacji do dużej firmy ubezpieczeniowej. GROM też ma rekrutację, nazywamy ją selekcją. W obu sytuacjach – oczywiście przy zachowaniu wszelkich różnic – preferencje i progi dla kandydatów są bardzo podobne. Chętnych do jednostki, tak samo jak do dobrej korporacji na wysokie stanowisko, jest zawsze dużo. W tym konkretnym przypadku chodziło o kilkanaście kandydatur, musieliśmy z tego grona, z zespołem HR, wybrać najlepszą osobę.
Po weryfikacji dokumentów i testów kompetencyjnych zaproponowałem, wzorem selekcji z jednostki, żeby zabrać najlepszych kandydatów na wyjazd. GROM zabiera kandydatów na tydzień w góry, my pojechaliśmy na weekend, organizując gry terenowe i spotkania z psychologiem. Narzędzia rekrutacji są inne, ale proces jest podobny.
Jak firma zareagowała na takie rozwiązanie?
Przypadło do gustu prezesowi. Kiedy dwa lata później chciał awansować na stanowisko dyrektorskie jednego z wyróżniających się managerów, zabrał całą grupę do hotelu w Żywcu na kilka dni. Poprosił mnie, żebym pomógł w wyborze. Wraz z kolegą z jednostki specjalnej z USA, z którym współpracowałem, zorganizowaliśmy różne gry taktyczne, marsze w górach i zabawy sprawnościowe. Przez cały czas obserwowaliśmy kandydatów. Pamiętam, że na koniec wskazaliśmy młodą dziewczynę, która miała najkrótszy staż w firmie ze wszystkich zaproszonych managerów. Prezes powiedział, że nie myślał o niej jako o kandydatce, ale ostatecznie została dyrektorem i okazała się strzałem w dziesiątkę. To pokazuje, że procesy znane z wojska można skutecznie zastosować w biznesie.
Co jest największym wyzwaniem dla żołnierza po odejściu z wojska?
Fakt, że odtąd wszystko musisz załatwiać sam.
Co masz na myśli?
Oczywiście jesteśmy samodzielni, natomiast ogrom spraw organizacyjnych załatwia za nas wojsko. Po odejściu ze służby to wsparcie znika. Założenie firmy, rozliczenie podatku, spawy księgowe, podpisywanie umów z kontrahentami… To wszystko może być bardzo trudne dla kogoś, kto całe dorosłe życie nie musiał się tym przejmować. Jeśli ktoś nigdy tego nie robił, może czuć się zagubiony. Nawet ja, kiedy odszedłem, myślałem, że jeśli dogadam się z kimś na słowo, to umowa będzie podpisana bez problemu. Niestety, to tak nie działa.
Słowo honoru w biznesie to za mało…
Biznes wymaga formalności. Wyzwaniem mogą być drobnostki. Mieliśmy kiedyś w fundacji bardzo dobrą ofertę pracy, mówię więc do kolegi:
– Słuchaj, prezes cię chce, wyślij swoje CV, bo to musi być w dokumentacji, i prawdopodobnie dostaniesz dobre stanowisko w tej firmie.
A on na to:
– Nigdy nie pisałem CV, przecież trafiłem do wojska, tam nigdy nie trzeba było pisać takich rzeczy, tylko inne dokumenty.
Nie musiał tego robić, zamiast CV – miał selekcję.
Właśnie. Lubię to porównywać do nauki chińskiego. Nie znasz go nie dlatego, że jesteś głupi, tylko dlatego, że się go wcześniej nie uczyłeś, bo nie miałeś takiej potrzeby.
Mówiłeś, że byłeś gotowy na emeryturę. Twoi koledzy również?
Znam sporo takich przypadków. Jeden z kolegów ma teraz dużą firmę deweloperską. Jeszcze przed odejściem ze służby studiował wieczorami prawo. Zamiast powieści czytał do poduszki kodeks spółek cywilnych. Najważniejsze jest wyzbycie się przekonania, że skoro w jednostce byłem najlepszy, to wszędzie sobie poradzę, a dobra praca mi się należy. Powtórzę raz jeszcze: GROM daje nam na emeryturze wiele możliwości, ale to od nas zależy, jak je wykorzystamy.
A co z PTSD? To częsty problem byłych wojskowych?
Nie mam wiedzy na temat ogółu żołnierzy, natomiast utrzymuję kontakt z wieloma kolegami i nie spotkałem się z tym, żeby to był wielki problem. Nie mówię tak dlatego, żeby coś zataić albo nakreślić pozytywny obraz jednostki. Moim zdaniem wynika to z bardzo ostrej selekcji do GROM-u. Przesiew jest ogromny, dostają się tylko najbardziej odporni, stąd potem kłopotów natury psychicznej jest mniej. Słyszałem o jednym przypadku, gdzie rzeczywiście był problem, ale to raczej wyjątek niż norma.
* Mariusz „Maniek” Urbaniak – były operator jednostki specjalnej GROM, z 21-letnim stażem w wojsku, z czego 13 lat spędził w GROM-ie. W 2013 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. W 2019 roku, jako pierwszy Polak, otrzymał tytuł Międzynarodowego Medyka Roku przyznany przez Stowarzyszenie Medyków Operacji Specjalnych (SOMA). Jest założycielem Fundacji REkonwersja SOF, zajmującej się łączeniem byłych żołnierzy ze światem biznesu.
Może Cię także zainteresować: Służba wojskowa w zamian za indeks. Studia dla żołnierzy