Humanizm
Nie tylko broda, kapelusz i Biblia. Amisze w USA współcześnie
02 grudnia 2024
ADHD to zaburzenie, z którego - wbrew stereotypom - się nie wyrasta. Dotyczy ono dzieci i dorosłych, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. To wciąż temat tabu, nawet wśród wielu lekarzy. A tymczasem brak diagnozy i leczenia prowadzi do mnóstwa innych, wyniszczających problemów psychicznych. - Dziś jedyne, co można zrobić, to edukować i informować o tym samych pacjentów - wskazuje dr hab. n. med. Jarosław Jóźwiak, specjalista w temacie ADHD, prowadzący kanał na YouTube “PsychiatraPlus” - w rozmowie z Anną Bobrowiecką
Anna Bobrowiecka: Zaburzenie ADHD – przynajmniej w Polsce – wciąż jeszcze niestety ma obraz tego jednego „niegrzecznego chłopca” w klasie, który rozrabia, przeszkadza i hałasuje na lekcji. A przecież to wcale nie musi tak wyglądać. I nie tak wygląda ADHD u dorosłych.
Dr hab. n. med. Jarosław Jóźwiak*: To prawda, podobnie jak to, że nie musi wyglądać tak samo zależnie od płci. To nie płeć ma decydujący wpływ na sposób prezentacji tego zaburzenia. ADHD u każdego będzie trochę inne, ale kluczowym czynnikiem jest tu poziom energii, który ma dana osoba z ADHD. Można być tym „wysokoenergetycznym” albo „niskoenergetycznym” i prezentacja objawów będzie wówczas różna. Wszyscy my – osoby z ADHD – mamy takie okresy, kiedy nas nosi, i takie czasy, kiedy w ogóle nie mamy siły ruszyć się, zabrać się za cokolwiek.
W zaburzeniu tym cierpimy na nierównomierne, okresowe skoki i spadki energii czy motywacji. Ale jedni mają większą predyspozycję do wyższych poziomów energii, a drudzy mają przewagę tych niższych. I – rzeczywiście – kobiety częściej są tymi „wolniejszymi”, niskoenergetycznymi typami, a mężczyźni – przeważnie tymi wysokoenergetycznymi, ale może być też na odwrót. To jest jak najbardziej możliwe.
Dlatego tak naprawdę, gdy to zaburzenie w Polsce zacznie być bardziej dostrzegane i zaczniemy poświęcać mu więcej uwagi, będzie należało powalczyć z tymi stereotypami i obrazem „niegrzecznego chłopca”. Te stereotypy mają swoje konsekwencje, gdyż przez nie lekceważymy ADHD. Pozwolę sobie zacytować Europejski Konsensus ds. Diagnostyki i Leczenia ADHD u Dorosłych:
„Obciążenia związane z ADHD są ogromne. W ciągu całego życia powoduje ono m.in.: problemy w nauce, porzucanie szkoły, nieosiąganie wyników w pracy, skłonności do hazardu, nadużywanie internetu, wypadki drogowe i komunikacyjne prowadzące do zwiększonej śmiertelności. A także problemy w związkach, przemocowe związki, wczesne uzależnienia, ciąże u nastolatków, choroby przenoszone drogą płciową, dwukrotne zwiększenie częstości palenia tytoniu, zwiększenie liczby prób samobójczych i okaleczeń wśród nastolatków, czy zwiększoną kryminogenność”.
A to tylko niektóre problemy. Brak świadomości i zrozumienia, że mamy ADHD, wpływa na nas pod każdym względem. Przed chwilą rozmawiałem z pacjentem, któremu powiedziałem, że osoby z ADHD żyją średnio 13 lat krócej. Popadamy częściej w różne choroby, wchodzimy na ulicę przeglądając komórkę czy prowadząc samochód. Doznajemy urazów, bo podejmujemy ryzykowne działania. To tylko przykłady.
A jednak to zachowania, które raczej kojarzymy właśnie z nadpobudliwymi dziećmi, zwłaszcza chłopcami. I to u nich częściej stwierdza się to zaburzenie. Czy ADHD nie jest niedoszacowane u kobiet, dziewcząt? Jeśli od dziecka są wpychane w te ramy i oczekiwania: „bądź grzeczna, uśmiechaj się, wyprostuj sukienkę, uczesz włosy, bądź miła…”. Chłopcom się wybacza, bo to chłopiec – musi się wyszaleć, on dojrzewa.
Niestety, tak dokładnie jest. Mogę się tylko zgodzić. Nie dostrzegamy tego zaburzenia ADHD dostatecznie często u dziewcząt czy kobiet, jest to pewne tabu.
Czy da się w ogóle oszacować skalę występowania ADHD w Polsce i na świecie? Tak u dzieci jak i ADHD u dorosłych? Skoro wciąż mamy tak wiele osób niezdiagnozowanych?
Bardzo trudno jest to oszacować. To kwestia, która wzbudza ogromne kontrowersje, nawet wśród nas, naukowców i psychiatrów. Badania podają bardzo różne odsetki. Ja zazwyczaj mówię w ten sposób: na całym świecie bardzo słabo diagnozuje się ADHD, a w Polsce jest wręcz dramatycznie źle. Z pewnością poziom wiedzy i świadomości na ten temat np. w Stanach Zjednoczonych, jest bez porównania wyższy i lepszy, aniżeli w Europie. To już trochę tłumaczy, dlaczego tak różne są te odsetki diagnoz w różnych krajach.
W USA na przykład, co kilka lat publikowane jest badanie, gdzie uaktualnia się statystyki i procent dzieci z rozpoznanym ADHD. W najnowszym wydaniu tej publikacji z początku tego roku czytamy, że średnio 11,4 proc. dzieci w USA ma ADHD. To też kwestia sporna, bo wielu specjalistów twierdzi, że w Stanach ADHD jest przeszacowane, że diagnozuje się je nadmiernie. Ja tak nie uważam, ale są takie opinie.
Osobiście myślę, że całkowity odsetek osób z tym zaburzeniem to dużo ponad 10 proc., bliżej nawet 20 proc. całej populacji. Wielu z nas, specjalistów od ADHD, już dawno wskazywało, że stopniowo będzie to bliżej 20 proc. Podkreślam jednak, że to jest moja opinia. Z tego, co obserwuję też u nas, w Polsce, nie mogę mieć optymistycznych wniosków – opór wielu specjalistów i lekarzy jest bardzo duży. Znam np. wielu pediatrów, którzy twierdzą, że mamy „nadrozpoznawalność” ADHD – kiedy jednocześnie jesteśmy w tej kwestii na ostatnim miejscu w Europie. Przy takim podejściu samych lekarzy trudno mieć nadzieję na poważniejsze traktowanie sprawy.
Warto przeczytać: Coraz większa samotność seniorów. „Możemy im pomóc”
Wspomniał pan na początku, że z nieleczonego, niezdiagnozowanego ADHD wynika często wiele innych tendencji i problemów – to często nie tylko uzależnienia, ale też zaburzenia lękowe, depresyjne, zaburzenia odżywiania… Jest tego cała masa. Jak ten biedny pacjent ma sobie to rozpoznać i jeszcze dojść do tego, co tu, z czego wynika? Jak ma sam połączyć te kropki?
(Wymowne milczenie). Nie mam tu niestety rozwiązania. Jedyne, co mogę robić i co mogę zalecić czytelnikom, to edukacja. Najwyższa pora na psychoedukację społeczeństwa i specjalistów w Polsce. Jako psychiatra i ekspert od ADHD prowadzę na platformie YouTube kanał PsychiatraPlus, gdzie staram się wyjaśniać ludziom, czym ADHD jest i jak je u siebie zauważyć. Uruchomiliśmy też właśnie przedsprzedaż mojej książki Z tego się nie wyrasta. Kompendium ADHD na ten temat. Szerokie informowanie pacjentów jest w tym momencie najszybsze i najefektywniejsze.
Nie liczę na tę chwilę na diametralną zmianę podejścia specjalistów. Niedawno udzieliłem wywiadu w podcaście Przemka Górczyka, gdzie wspominałem, że wielu lekarzy nie chce diagnozować ADHD. Wywołało to ogromny bunt wśród moich kolegów po fachu, którzy zaatakowali mnie na forum psychiatrycznym, że przecież cóż ja za głupoty opowiadam, że tylko specjalista od ADHD zajmuje się ADHD, „przecież każdy psychiatra leczy ADHD!”. Pisali, że zupełnie nie rozumieją, o co mi chodzi, że przecież wszyscy rozpoznają i wszyscy leczą. Niestety.
Być może jeszcze nie pora, aby specjaliści zrozumieli, że mamy z tym problem i powinniśmy się dokształcić. Dlatego – wracając do pani pytania – uważam, że pora na to, by szkolić społeczeństwo, opowiadać o tym szerzej. Nie widzę też szczególnego zainteresowania tym tematem wśród naszych polityków. Wobec tego inwestuję czas i wysiłki w to, żeby edukować. To według mnie jedyna nadzieja na to, że coś się zmieni na lepsze.
To dość pesymistyczna wizja. Jeżeli pacjent – zwykły człowiek, bez wykształcenia medycznego – ma być mądrzejszy od lekarza, jednocześnie płacąc lekarzowi za wyleczenie i pomoc, to jest to po prostu strasznie nie fair.
Pełna zgoda. Dlatego trzeba zdobywać wiedzę samemu, a w międzyczasie być może czekać na zmianę na lepsze. Póki co, jako lekarz, mogę działać szeroko tylko poprzez uświadamianie społeczeństwa.
Przeczytaj też: Upały w Polsce, grozi nam katastrofa. Jedną rzecz dotyczącą wody musimy zmienić
To zapewne wyjaśnia w dużej mierze także następny problem – braku standardów diagnozowania. W każdej poradni i u każdego specjalisty wygląda to inaczej i kosztuje bardzo różnie. Ten proces nie jest w ogóle ujednolicony, ani uregulowany. Niektórzy nakazują wykonanie EKG serca, inni nie. Czy państwo nie powinno tego jakoś uporządkować i ustanowić jakiegoś jednego, medycznie uzasadnionego standardu?
Muszę powiedzieć, że ja generalnie jestem bardzo optymistycznym człowiekiem, ale niestety, nie w tej rozmowie. Muszę odpowiedzieć pani realistycznie. Zacznę od anegdoty – nasza poradnia, ALMA, współpracuje z Diva Foundation – tą organizacją, która stworzyła testy na ADHD u osób dorosłych. Kiedyś Fundacja poprosiła placówki medyczne w Europie, aby opisały, jak wygląda w nich proces diagnostyczny. Odpowiedzi te zostały udostępnione wszystkim placówkom współpracującym z DIVA, więc mieliśmy wgląd w to, jak ta diagnoza wygląda w poradniach we Włoszech, Francji czy Portugalii. No i okazało się, że oczywiście proces ten jest zupełnie inny we wszystkich krajach. Nie ma żadnego standardu.
W mojej poradni będziemy starali się stawiać powoli pierwsze kroki w kierunku takiej standaryzacji, mamy zamiar sporządzić pewne zalecenia dotyczące testów diagnostycznych i, mówiąc kolokwialnie, wypuścić je „w eter”. Być może inne placówki skłonią się ku naszej propozycji. Niestety myślę, że nie ma co liczyć na działania ze strony państwa. Nie ma na co czekać, bo brak standardów i jednolitego procesu to bardzo duży problem dla pacjentów, także finansowy. Ale jak mówiłem, to kłopot nie tylko polski, tak jest też w Europie i na świecie.
Polecamy też: Librus do lamusa. Dlaczego powinniście go odinstalować przed 1 września
Jak działają leki na ADHD?
Ich działanie jest wielotorowe i szerokie. Na moim kanale jest dostępny film, który zatytułowałem „Zalety stosowania stymulantów – co każdy rodzic o stymulantach wiedzieć powinien”. Jest to wykład, w którym pokazuję badania o tym, jak działają te leki u osób z ADHD pod kątem także współistniejących w tym depresji, nerwic, wypadków samochodowych i różnych innych problemów. Jeśli chodzi o biochemię, leki te przede wszystkim podwyższają nam poziom dopaminy i noradrenaliny. W organizmie osoby z ADHD mamy do czynienia z niedoborem tych neuroprzekaźników, co rodzi mnóstwo konsekwencji. Średnio żyjemy 13 lat krócej, ale badania pokazują, że im szybciej zaczniemy przyjmować leki, a przede wszystkim stymulanty, tym bardziej wydłuży to statystycznie nasze życie. Przekładając to trochę z języka naukowo-medycznego na ludzki – osoba z ADHD przez całe życie nie robi nic innego, poza poszukiwaniem dopaminy.
Podporządkowujemy temu celowi całą naszą codzienność. Jesteśmy niewolnikami dopaminy. Przychodzę do domu i włączam Netflixa. Ale po pięciu minutach przypomina mi się, że miałem kupić sobie te fajne buty, które widziałem. Biorę więc komputer i zaczynam przeglądać, ale po chwili przychodzi powiadomienie, że na Facebooku ktoś do mnie napisał, więc patrzę tam. W tym samym momencie stwierdzam, że jestem głodny, przekąsiłbym coś. Rzucam wszystko, idę po przekąskę. Zaczynam chrupać, ale nagle przypominam sobie: „przecież kupiłem sobie nową książkę!”. I idę czytać książkę. Jeszcze jej nie otworzyłem, a już mam ochotę posłuchać jednak piosenki, którą mi ktoś przesłał. I tak dalej. To kolejne, coraz to nowsze bodźce, chwilowe wyrzuty dopaminy, której tak ciągle szukamy.
Leki i psychoterapia pod kątem ADHD sprawiają, że przestajemy być niewolnikami dopaminy, a zaczynamy żyć bardziej świadomie. Zaczynamy robić rzeczy, które naprawdę chcemy zrobić, a nie to, co tylko wydaje nam się, że chcemy robić.
Czyli to, że osobom z ADHD tak szybko wszystko się nudzi, że wciąż zmieniają zainteresowania i czynności, wynika z niedoboru dopaminy?
Tak. Opisuję to dokładniej w mojej książce – Z tego się nie wyrasta. Kompendium ADHD. Myślę, że zrozumienie tego aspektu jest najważniejszym kluczem do ułatwienia i uporządkowania sobie życia z ADHD. Bez zrozumienia tego, dlaczego działam w określony sposób, trudno będzie zrozumieć, dlaczego nie kończę zaczętych projektów, dlaczego popadam ze skrajności w skrajność w koncentracji na różnych rzeczach, dlaczego nie mogę rzucić uzależnień i „fiksacji”.
I raz pójdę w narkotyki, a potem w alkohol, a potem się przerzucę na gry komputerowe. Później skręcę w hazard, potem jednak przejdę na seks, a potem na jeszcze coś innego. Bo cały czas szukam dopaminy. Tak długo, jak nie zrozumiemy, jak działa dopamina i że rządzi ona naszym życiem, będziemy jej niewolnikami.
*Dr hab. n. med. Jarosław Jóźwiak – specjalista w temacie ADHD, zajmujący się zaburzeniami lękowymi, depresyjnymi i osobowości, a także psychiatrią perinatalną. Prowadzi kanał na YouTube „PsychiatraPlus”.
Przeczytaj inny tekst autorki: Kim tak naprawdę jest psychopata? „Pod tym pojęciem kryje się wiele stereotypów”