Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Badanie krwi może pomóc w przewidzeniu ryzyka zapadnięcia na chorobę Alzheimera nawet kilkanaście lat przed pojawieniem się pierwszych jej objawów. To dobra wiadomość nie tylko dla pacjentów, ale dla całych systemów opieki zdrowotnej Badanie krwi pod kątem zawartości w niej konkretnego rodzaju białka to pomysł, który może znacząco pomóc w opracowaniu nowych metod leczenia choroby Alzheimera. Międzynarodowy zespół naukowców, m.in. z Niemiec, USA i Szwajcarii, ustalił, że wysoki poziom białka nazywanego […]
Badanie krwi pod kątem zawartości w niej konkretnego rodzaju białka to pomysł, który może znacząco pomóc w opracowaniu nowych metod leczenia choroby Alzheimera. Międzynarodowy zespół naukowców, m.in. z Niemiec, USA i Szwajcarii, ustalił, że wysoki poziom białka nazywanego w skrócie NfL (neurofilament light chain) to sygnał ostrzegawczy przed nadchodzącymi problemami.
Wyniki badania na myszach zostały potwierdzone także u ludzi. W eksperymencie wzięło udział ponad 200 osób, u których stwierdzono genetyczne predyspozycje do zachorowania. Naukowcom udało się powiązać poziom białka z ryzykiem wystąpienia choroby oraz wykazać, że im szybciej ów poziom wzrasta, tym bardziej prawdopodobne jest pojawienie się innych symptomów alzheimera.
Badania opublikowane na łamach pisma „Nature” nie stanowią przełomu w szukaniu leku, ale stwarzają możliwość dokładniejszego zbadania skuteczności dostępnych już medykamentów. Tym samym, jeśli terapia będzie testowana przez dłuższy czas przed pojawieniem się otępienia, daje większe szanse powodzenia.
Badacze zastrzegają, że test jest skuteczny w przypadku osób z genetycznymi predyspozycjami do zachorowania, które stanowią mniejszość w gronie cierpiących na alzheimera. Jest to więc jeszcze mały krok, ale niewykluczone, że za kilka lat doprowadzi on do prawdziwego przełomu.
Alzheimer to nadal mało znana choroba; jest nie tylko nieuleczalna, ale też śmiertelna. Z głównymi przyczynami zgonów – chorobami krążenia i nowotworami – potrafimy sobie radzić i wiemy, jak powstają. Z alzheimerem jest inaczej. Ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem, tworząc poważny problem dla starzejących się społeczeństw państw rozwiniętych. Nie chodzi jednak tylko o kraje Zachodu, ale przede wszystkim o Japonię, a nawet Chiny.
Chorych na azheimera będzie przybywać. Szacuje się, że tylko w Polsce może ich być ok. 500 tys., a według Najwyższej Izby Kontroli w połowie XXI w. takich osób może być już nawet 2 mln.
Opieka medyczna nad osobami cierpiącymi na otępienie jest znacznie bardziej kosztowana, nawet jeśli chodzi o leczenie chorób z nim niezwiązanych. Amerykańska organizacja Alzheimer’s Association podaje, że na przykład w przypadku cukrzycy koszt leczenia w USA wzrasta o 81 proc.
Chorzy na alzheimera znacznie częściej trafiają do szpitali, co dla systemów opieki zdrowotnej stanowi spore obciążenie. A mowa tu tylko o kosztach materialnych; niematerialne koszty cierpienia pacjentów i ich rodzin są trudne do zmierzenia.
Organizacje zajmujące się wspieraniem chorych na alzheimera podkreślają, że badania nad tym schorzeniem ciągle nie są finansowane w wystarczającym stopniu. Taka polityka ze strony władz państwowych jest krótkowzroczna, bo zwiększenie nakładów na badania w chwili obecnej mogłoby przynieść wielomiliardowe oszczędności w przyszłości.
Źródła: „The Guardian”, NIK, Alz.org