Nauka
Uczenie się wymaga synergii. Tak wpływa na nie dopamina i serotonina
03 grudnia 2024
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2024 roku zmobilizowały amerykańskie społeczeństwo do tego stopnia, że przy urnach wyborczych mogliśmy zobaczyć grupy, które zazwyczaj stronią od angażowania się w politykę. Na przykład menonitów i amiszów. Wyszli z cienia, żeby poprzeć Donalda Trumpa, w poczuciu, że tradycyjne wartości są zagrożone. Kim są? Na ich temat łatwiej znaleźć garść stereotypów niż rzetelne informacje. Wielu z nas kojarzą się z niedzisiejszą modą, religijnym konserwatyzmem, ciężką pracą i równie ciężkim wychowaniem. No i oczywiście z tym, że ich styl życia nie przystaje do współczesności. Jacy są naprawdę?
Wiesz, unikam takich rzeczy, jak elektryczność
O 4.30 rano doję krowy, Jebediah karmi kurczaki, a Jacob orze […]
Jestem człowiekiem roli, lubię dyscyplinę
Mam Biblię w ręku i brodę na twarzy […]
Nie ma telefonu, nie ma światła, nie ma samochodów, ani żadnego luksusu
Jest jak u Robinsona Crusoe – tak prymitywnie, jak to tylko możliwe
– Al Yankovic, Amish Paradise
Może, tak jak ja, pierwszy raz spotkaliście się z amiszami przy okazji filmu Świadek. Może z prześmiewczego teledysku Amish Paradise komika Ala Yankovica pamiętacie stereotypowy wizerunek brodatego mężczyzny w kapeluszu, jeżdżącego dorożką i ubijającego masło. A może usłyszeliście o tej chrześcijańskiej wspólnocie dzięki serialowi Zbuntowani amisze, w którym wychowane wśród menonitów i amiszów nastolatki wyjeżdżają do Nowego Jorku, żeby zakosztować życia poza społecznością.
Stereotypowy wizerunek amisza jest dość spójny – to osoba ultrakonserwatywna religijnie, która może i mieszka na współczesnym Zachodzie, ale jej styl życia zatrzymał się gdzieś w XVII wieku. Mężczyźni noszą się na czarno i pracują na roli, a kobiety mają białe czepki oraz zajmują się domem i dziećmi. Amisz nie używa telefonów ani nie ogląda telewizji. Zamiast samochodu wybiera dorożkę, a zamiast ubikacji z kanalizacją – wygódkę. Stereotypowy amisz odrzuca każdą przyjemność cielesną i każdy komfort, który daje technologia. Rzeczywistość nie jest jednak tak czarno-biała.
Społeczność amiszów jest częścią większej grupy wyznaniowej menonitów, która powstała w Holandii w 1539 roku. Jej założycielem był Menno Simons. W 1693 roku, kiedy menonici stali się popularni również w Szwajcarii i Alzacji, wyłamał się z nich odłam, któremu przewodził Jakob Ammann – od jego nazwiska nazywamy tę grupę amiszami. Obecnie amiszów jest ok. 400 tys., żyją w Stanach Zjednoczonych i w kanadyjskim Ontario. Mówią po pensylwańsku, w odmianie języka niemieckiego. Są anabaptystami – wierzą w to, że chrzest powinny brać wyłącznie osoby świadome i dojrzałe do tej decyzji, odrzucają więc chrzty małych dzieci. Amisze przyjmują chrzest między 16 a 23 rokiem życia.
Granice dzielące amiszów i menonitów są dość skomplikowane. W obu grupach znajdziemy osoby bardziej konserwatywne, odrzucające całkowicie współczesny styl życia, oraz takie, które na pierwszy rzut oka nie różnią się od „zwykłych” chrześcijan. W samych USA jest 500 tys. menonitów, a na ich społeczność składa się łącznie 2 mln osób żyjących na sześciu kontynentach. Menonici – tak jak amisze – wierzą w świadomy chrzest, najwcześniej w wieku 14 lat, cenią najbliższą społeczność, wzajemną pomoc i skrajny pacyfizm. Dla niektórych z nich Nowy Testament jest źródłem wszelkiej wiedzy, inni wyznają Ordnung – czyli kodeks nakazów i zakazów dotyczący życia codziennego. Ordnung każe wyznawcom traktować priorytetowo Kościół i rodzinę, opisuje zasady ubioru czy korzystania z elektryczności i środków transportu.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Sekrety życia wg humanistów. 8 ważnych zasad rozwoju osobistego
Grupy amiszów i menonitów potrafią bardzo się od siebie różnić. Ortodoksyjni amisze w USA mają tyle dzieci, ile Bóg pozwoli. Nie czują się częścią narodu – zazwyczaj nie głosują i nie pracują zarobkowo. Żyją w całkowitym odcięciu od świata „zewnętrznego” i starają się być tak samowystarczalni, jak to tylko możliwe. Najbardziej ortodoksyjni nie mają kanalizacji, a zamiast lodówek trzymają lodowe bloki w piwnicach. Z drugiej strony ci bardziej liberalni ewangelizują i prowadzą otwarte szkółki niedzielne. Sprzedają swoje wyroby rolne i tkaniny, zajmują się hodowlą psów. Większość nie korzysta z elektryczności, ale ci najbardziej liberalni używają nawet samochodów.
Podejście do technologii jest drugorzędne – podstawą światopoglądu amisza i menonity jest umiłowanie do prostego życia i tradycji. Poza udogodnieniami współczesnych technologii odrzucają też wszelkie pokusy cielesne i używki. Poświęcają się swoim najważniejszym wartościom – Bogu, rodzinie i najbliższej społeczności. Samowystarczalność uzyskiwana poprzez ciężką pracę fizyczną na roli buduje cenioną nade wszystko skromność i pokorę. A rozmowy twarzą w twarz i wspólnie spędzany czas pomagają wytworzyć bliskie relacje rodzinne. Pacyfizm jest jedną z najważniejszych wartości dla menonitów i amiszów – nie posiadają oni broni i nie pełnią służby wojskowej.
Polecamy: Psychiatra przestrzega: pigułkami nie naprawimy życia ani związku
Amiszów krytykuje się często za to, że ich dzieci rzadko kontynuują edukację na poziomie liceum. W końcu fizyka ani chemia nie są przydatne w prostym życiu na farmie. Z drugiej strony jednak dzieci amiszów od dzieciństwa nabywają wielu życiowych umiejętności związanych z rolą, prowadzeniem domu i wszelkiego rodzaju pracą fizyczną. Pomaga to w budowaniu pewności siebie i poczucia sprawczości. Dzieci bardzo szybko dojrzewają dzięki tak zaangażowanemu uczestnictwu w życiu rodzinnym. Amisze i menonici w USA kładą też ogromny nacisk na budowanie bliskości. Zamiast oglądać razem telewizję, członkowie rodziny rozmawiają i grają razem w gry.
Ortodoksyjni amisze dystansują się od „Anglików”, czyli ludzi z zewnątrz, ale tylko dlatego, że jako priorytet traktują rodzinę i społeczność. Można mieć różne opinie na temat zasad, do których się stosują, ale dyscyplina, cierpliwość i pokora, których wymaga proste życia w świecie pełnym pokus, są godnym podziwu przejawem silnej woli. Wielu amiszów tak głęboko wierzy w atrakcyjność swojego stylu życia, że zachęca szesnastoletnie dzieci do poznania świata zewnętrznego, zanim podejmą decyzję o dołączeniu do Kościoła. Rumspringa to okres od 16 roku życia aż do ślubu, kiedy młodzież może łamać zasady społeczności – chodzić do baru, pić alkohol, może nawet wyprowadzić się na dłuższy czas. W niektórych społecznościach młodzi nie mogą otrzymać chrztu, jeżeli nie odbędą rumspringi – to element świadomej zgody.
Zwykliśmy myśleć, że zamknięte społeczności wiążą się z całym wachlarzem problemów. Amisze nie wierzą w przymus. Pozwalają dzieciom na samodzielne doświadczanie świata zewnętrznego. Starają się wychowywać je tak, aby świadomie podejmowały decyzję o dołączeniu do Kościoła i kontynuowania tradycyjnego stylu życia. Ok. 85-90 proc. młodych wraca do społeczności po zakończeniu rumspringi. Wydawałoby się, że wygody współczesnego świata są nie do odparcia, dlaczego więc młodzi ludzie wybierają tradycyjne życie, z wygódką i kurnikiem, a odrzucają rzeczywistość z Netfliksem i zakupami na Amazonie?
Świat Zachodu od wielu lat mierzy się z kryzysem wartości. Kościół nie stanowi już centrum życia społeczności, ale na razie nie powstał żaden alternatywny system na jego miejsce. Ludzie podświadomie tęsknią za prostotą przejrzystego kodeksu moralnego, a także otuchą i wsparciem, które dawała religijna społeczność w trudnych momentach. Są ciekawi alternatywnych stylów życia – stąd popularność programów typu reality o mormońskich wielożeńcach, ortodoksyjnych Żydach czy hinduistach poszukujących miłości u swatek. Drogi życiowe amiszów są tylko z pozoru niezrozumiałe i obce. Wystarczy, że spróbujecie przypomnieć sobie jeden z wieczorów w dzieciństwie, kiedy zabrakło elektryczności i razem z rodzicami układaliście puzzle. Pamiętacie? A pamiętacie któryś z wieczorów, który spędziliście z drugą połówką na kanapie, patrząc w komórki? No właśnie. Jest wiele rzeczy, których możemy nauczyć się od amiszów.
Może Cię także zainteresować: Wpływ rodziców na dzieci. Nadgorliwość nie pomaga