Nauka
Powstał komputer myślący jak mózg. To przełom w medycynie i AI
24 sierpnia 2025
Kiedy w Europie i USA samojeżdżące samochody to wciąż technologiczna ciekawostka, Chiny są bliżej powszechnego ich wprowadzenia niż kiedykolwiek wcześniej. Z czego wynikają te różnice i w jaki sposób Państwo Środka wyprzedza Zachód?
Na tegorocznych targach Auto Shanghai dominowało jedno przesłanie: przyszłość motoryzacji należy do Chin. Kraj ten nie tylko jest największym rynkiem samochodowym świata, ale także liderem w rozwoju pojazdów elektrycznych i autonomicznych. Chińskie marki, takie jak BYD, Huawei czy Pony.ai, prezentowały auta bardziej przypominające smartfony niż tradycyjne samochody – wyposażone w ultraszybkie ładowanie czy system rozpoznawania twarzy. Przede wszystkim jednak to sektor autonomicznych pojazdów w Chinach rozwija się wyjątkowo dynamicznie.
Napędzane sztuczną inteligencją systemy ADAS (Advanced Driver Assistance Systems) coraz mocniej się upowszechniają. Ponad połowa sprzedawanych aut w Chinach posiada funkcje autonomii na poziomie 2. Rząd intensywnie wspiera rozwój branży, inwestując w infrastrukturę i tworząc strefy testowe w miastach takich jak Pekin czy Shenzhen. Chiny wyprzedzają Zachód, gdzie regulacje są rozproszone, a innowacje zależą głównie od sektora prywatnego. Poniżej prezentujemy 4 powody, dla których branża autonomicznych pojazdów (autonomic vehicles, AV) rozwija się lepiej w Chinach, niż w krajach Zachodu.
Specjaliści od rynku motoryzacji są zgodni: chińska branża nie dogania koncernów europejskich czy amerykańskich, ale w zasadzie już je wyprzedziła. BYD, Geely, NIO, Chery – loga tych chińskich motoryzacyjnych gigantów powoli zaczynają pojawiać się na europejskich drogach, a z biegiem lat będzie ich tylko więcej. Na razie zwiastunem rewolucji są branżowe targi, na których marki z Państwa Środka są obecne zdecydowanie mocniej niż europejskie czy amerykańskie koncerny. I nie chodzi tu tylko o odbywającą się w Chinach imprezę Auto Shanghai, ale również europejskie i amerykańskie wydarzenia.
Pod kątem wprowadzania technologii autonomicznych pojazdów Chiny mają zupełnie inny start. Ich przemysł motoryzacyjny rozwinął się dopiero niedawno, już w erze internetu rzeczy, powszechnego dostępu do smartfonów i cyfrowych mediów. Jak na łamach portalu Rest of World przyznaje Bill Russo ze spółki Automobility, „zachodnie rozumienie mobilności utknęło w XX wieku”.
W naszych samochodach integracja z nowoczesnymi rozwiązaniami cyfrowymi była czymś, czego producenci musieli się uczyć. Dla chińskich koncernów, które pozycje na rynku zyskiwały już w XXI wieku, te elementy to integralna część samochodu jako oferowanego produktu. To jak z różnicami pokoleniowymi – boomerzy wychowywali się w świecie bez internetu, podczas gdy dla pokoleń Z czy Alfa jest on integralną częścią życia od narodzin lub przynajmniej wczesnego dzieciństwa.
W Europie i Stanach Zjednoczonych rozwój autonomicznych pojazdów zatrzymuje w głównej mierze skomplikowana wewnętrzna polityka. W USA decentralizacja prawa sprawia, że ciężko prowadzić jeden szerszy projekt rozwojowy na skalę całego narodu. Regulacje i testy dotyczące AV wprowadzane są w ramach pojedynczych Stanów i inicjatyw prywatnych. Na Starym Kontynencie problem jest podobny – w końcu każdy kraj może wprowadzać swoje prawo w tej kwestii. Ogólnokontynentalny rozwój hamuje unijna biurokracja.
Tymczasem Chiny realizują wizję silnego, scentralizowanego państwa, w ramach którego istnieje spójna strategia rozwoju technologii autonomicznej jazdy. Prywatne firmy są intensywnie subsydiowane ze środków rządowych i mogą w bardziej efektywny sposób współpracować z instytucjami państwowymi. Usprawnia to rozwój całej technologii i rodzącego się dopiero sektora. Dzięki centralnemu wsparciu w znacznej części kraju mamy dostęp do internetu, konieczny do działania samochodów autonomicznych. Ceną za to jest oczywiście mniejsza autonomia konkretnych firm czy nawet obywateli.
W USA auta posiada ok. 90 proc. gospodarstw domowych. Wyobraźmy sobie, że każdy z tych samochodów miałby być autonomiczny. Nawet przy rozwiniętej technologii i mocnym wsparciu centralnego rządu państwowego, powszechne wprowadzenie tego systemu byłoby wyzwaniem. Tymczasem w Państwie Środka sporo osób mieszka w miastach i porusza się transportem publicznym, samochody posiada jedynie 40 proc. gospodarstw domowych. Ułatwia do rozwój autonomicznych pojazdów w Chinach.
Chiński transport autonomiczny będzie oparty w pierwszej kolejności na flotach, głównie taksówek i pojazdów przewożących towary. Już teraz w 30 chińskich miastach działa 2300 „robotaksówek” obsługiwanych przez pięć firm. Chińska wizja AV to nie nasz własny samochód, do którego wsiadamy i jedziemy bez dotykania kierownicy. Zamiast tego stawiają na bardziej zbiorowe rozwiązania, przystosowane do życia w wielkich, ciasnych metropoliach Państwa Środka. Sterowane automatycznie ciężarówki, taksówki, autobusy, pociągi – tego typu sieć jest o wiele łatwiejsza do zbudowania niż potężna kohorta indywidualnych samojeżdżących pojazdów. Jest też o wiele łatwiejsza do kontrolowania.
Jak będą wyglądały miasta przyszłości? Zapraszamy na nasz kanał na YouTube:
W Chinach obywatele są inwigilowani niemalże na każdym kroku. Słynna Wielka Zapora Sieciowa (Great China Firewall) izoluje tamtejszy internet od reszty świata. Informacje na temat poruszania się ludzi i pojazdów na ulicy są zbierane i przechowywane w olbrzymich centrach danych. W takich warunkach znacznie łatwiej jest stworzyć aranżowaną przez scentralizowane państwo sieć autonomicznych pojazdów. Firmy zajmujące się tą technologią mogą za zgodą władz zyskać dostęp do tych danych, a tym samym trenować modele sztucznej inteligencji na faktycznym ruchu pieszych i pojazdów.
W Europie i USA prawo ściśle chroni wizerunek i prywatność obywatela. Uzyskanie dostępu do miejskiego monitoringu przez prywatne firmy to proces żmudny i trudny, którego większość spółek pewnie by nie przeszła. Nawet rządy wielu krajów nie mogą korzystać z tego typu nagrań z pełną dowolnością. Te wolności obywatelskie to oczywiście podstawa demokratycznego państwa prawa. Wraz z nią tracimy jednak dostęp do łatwiejszego rozwoju technologii autonomicznych pojazdów.
Przeczytaj również: USA i Chiny lecą w przyszłość. Europa pisze regulacje