Humanizm
Duże dzieci dużo wydają. Biznes zarabia na nostalgii dorosłych
17 grudnia 2024
Dwie największe sieci marketów w Polsce od kilku miesięcy intensywnie rywalizują o klientów, oferując coraz to nowsze promocje i kusząc codziennie nowymi okazjami. Mieszkańcy dużych polskich miast mogą odnieść wrażenie, że sklepów spożywczych jest aż nadto. Niemal na każdym rogu czeka supermarket, a na osiedlu znajdziemy mniejsze punkty, otwarte siedem dni w tygodniu, z sympatycznym płazem w nazwie. Jednak ta wygoda robienia zakupów to tylko fragment rzeczywistości, której pełny obraz wykracza poza sferę miejskich komfortów.
Dla wielu osób – zwłaszcza seniorów i tych, którzy nie dysponują własnym transportem – codzienne zakupy to prawdziwe wyzwanie. Do najbliższego większego sklepu mają kilkanaście kilometrów, a zdrowa żywność pozostaje luksusem, na który mogą pozwolić sobie tylko sporadycznie.
To problem o zasięgu globalnym. W 2017 roku Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych ujawnił, że aż 19 mln Amerykanów żyje na obszarach o ograniczonym dostępie do supermarketów. Ludzie ci, często o niskich dochodach, muszą pokonywać więcej niż milę w miastach lub 10 mil na terenach wiejskich, aby dotrzeć do sklepu oferującego zdrową żywność.
Te obszary noszą nazwę pustyń żywnościowych, a ich istnienie przypomina o nierównościach, które dotykają ludzi w różnym stopniu. Często pozostają one niezauważone przez dużą część społeczeństwa.
Choć pojęcie pustyni żywnościowej wydaje się stosunkowo nowe, sam problem istnieje od wielu dekad. W latach 60. XX wieku w Stanach Zjednoczonych zrodziło się zjawisko „redliningu” – segregacji przestrzennej, która wykluczała biedniejsze dzielnice z obszarów inwestycyjnych. Była to praktyka wymierzona głównie w Afroamerykanów. Jej skutkiem było pozbawienie mniejszości etnicznych między innymi dostępu do dużych sklepów spożywczych.
„Supermarkety omijały biedniejsze dzielnice, marginalizując je i skazując mieszkańców na wykluczenie nie tylko ekonomiczne, ale i zdrowotne” – zauważa belgijski badacz Vincent Smets w publikacji The Changing Landscape of Food Deserts and Swamps over More than a Decade in Flanders, Belgium. Problem pustyń żywnościowych w Europie stał się bardziej widoczny pod koniec XX wieku. W samej Flandrii, gdzie Smets prowadzi swoje badania, od 2008 do 2020 roku powierzchnia pustyń żywnościowych wzrosła o niemal 0,6%, dotykając przede wszystkim osób starszych.
Podobne problemy występują w wielu innych europejskich krajach, nawet tych, które powszechnie kojarzymy ze zdrową i naturalną żywnością. Co trzeci mieszkaniec włoskiej Kalabrii i Sycylii boryka się z trudnościami w dostępie do sklepów oferujących szeroki wybór zdrowych produktów spożywczych – wynika z danych Food Revolution Network. W Hiszpanii, choć lokalne władze w Galicji i Andaluzji wspierają rozwój targów i rolnictwa miejskiego, zmiany postępują zbyt wolno, aby sprostać potrzebom społeczeństwa.
W Wielkiej Brytanii sytuacja jest równie alarmująca. Jak podał „The Guardian”, około 1,2 mln osób żyje na terenach pozbawionych łatwego dostępu do zdrowego, przystępnego cenowo jedzenia. Dla wielu z nich świeże warzywa i owoce to rzadki luksus, a dieta opiera się na wszechobecnych, wysoko przetworzonych produktach. To zjawisko, rozwijające się w cieniu globalizacji, potęguje nierówności społeczne i zdrowotne, o czym świadczy również rządowy raport Wyspiarzy.
Polecamy rozmowę z prof. Tomaszem Gosiewskim na naszym kanale: HOLISTIC NEWS: Dlaczego jelita nazywa się drugim mózgiem?
Pomimo gwałtownego rozwoju sieci handlowych w Polsce problem pustyń żywnościowych staje się coraz bardziej widoczny, zwłaszcza we wschodnich regionach kraju. Podkarpacie, Lubelszczyzna, Warmia i Mazury to obszary, gdzie infrastruktura handlowa rozwija się najwolniej. W wielu miejscach brakuje supermarketów, a mieszkańcy muszą pokonywać znaczne odległości, aby dotrzeć do najbliższego większego sklepu.
Dr hab. Agnieszka Rochmińska z Uniwersytetu Łódzkiego zwraca uwagę na nierówny rozwój handlu detalicznego w Polsce. „Podczas gdy w zachodnich województwach, takich jak Wielkopolska czy Dolny Śląsk, sieci supermarketów rozwijają się dynamicznie, wschodnie regiony pozostają w tyle. Brak dużych formatów handlowych prowadzi tam do wykluczenia handlowego” – pisze badaczka w opracowaniu Supermarket Deserts in the Polish Trade Landscape in Comparison with the Global Development Trends in This Sector.
Na skutki braku tej infrastruktury najbardziej narażeni są seniorzy i rodziny o niskich dochodach. To oni częściej muszą polegać na lokalnych sklepikach, które oferują ograniczony asortyment. Na zdrową żywność mogą sobie pozwolić jedynie sporadycznie, nie tylko ze względu na stan portfela.
Polecamy: Coraz większa samotność seniorów. „Możemy im pomóc”
Pustynie żywnościowe to nie tylko problem urbanistyczny, ale również poważne zagrożenie zdrowotne, jak podkreśla brytyjski rząd. Utrudniony dostęp do świeżych warzyw i owoców sprzyja rozwojowi chorób przewlekłych. Sześciu na dziesięciu Amerykanów, czytamy w artykule Food Deserts: What To Know na Health.com, ma nadciśnienie, chorobę serca lub cukrzycę. Według badania Florida Atlantic University, osoby zamieszkujące pustynie żywnościowe są bardziej narażone na zawał serca.
Wysoko przetworzona żywność, która dominuje w małych sklepach o ograniczonym asortymencie, sprzyja kształtowaniu złych nawyków żywieniowych, z którymi trudno później walczyć. Młode pokolenia dorastające w środowiskach pustyń żywnościowych często przez całe życie zmagają się z problemami zdrowotnymi wynikającymi z nieprawidłowej diety.
Dr hab. Hanna Dudek ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie w pracy The Prevalence and Socio-Demographic Correlates of Food Insecurity in Poland zwraca uwagę, że brak dostępu do świeżej i zdrowej żywności w mniejszych miastach i na terenach wiejskich znacząco wpływa na pogorszenie stanu zdrowia całych społeczności.
Osoby starsze, dla których każda podróż do supermarketu stanowi wielkie wyzwanie, oraz dzieci, dorastające na diecie pełnej słodkich napojów i przekąsek, są szczególnie narażone na negatywne skutki zdrowotne. Mimo wdrażanych programów socjalnych, takich jak „Rodzina 500+”, problem dostępności zdrowej żywności pozostaje w Polsce nierozwiązany, a jego konsekwencje zdrowotne mogą być długotrwałe i głęboko odczuwalne.
Dla wielu mieszkańców dużych miast, przyzwyczajonych do wygody supermarketów i kuszonych codziennymi promocjami, problem pustyń żywnościowych wydaje się odległy i niemal nierealny. Mając na wyciągnięcie ręki świeże produkty, trudno sobie wyobrazić, że dla setek tysięcy Polaków, a milionów ludzi na świecie, zakupy to walka o dostęp do zdrowej, pełnowartościowej żywności. Ten „niewidoczny kryzys” pogłębia istniejące nierówności społeczne i zdrowotne, a jego skutki mogą na dłuższą metę zrujnować całe pokolenia.
Rozwiązanie tego problemu wymaga zintegrowanych działań na różnych poziomach. Vincent Smets, ekspert od rozwoju zrównoważonych miast, wskazuje na rosnącą rolę rolnictwa miejskiego jako kluczowej odpowiedzi na problem pustyń żywnościowych. Ogrody miejskie, które coraz częściej pojawiają się w europejskich metropoliach, nie tylko zaopatrują lokalne społeczności w zdrową żywność, ale także integrują mieszkańców i wzmacniają świadomość ekologiczną.
W Polsce jednym z możliwych rozwiązań mogłoby być wsparcie dla mniejszych obiektów handlowych, takich jak sklepy osiedlowe czy dyskonty. Dzięki temu ich oferta stałaby się bardziej zróżnicowana i bogatsza w zdrowe produkty. Inspirujące przykłady z zagranicy pokazują, że takie inicjatywy mogą przynosić realne efekty. Na przykład w Belgii mobilne aplikacje pomagają mieszkańcom lokalizować sklepy ze zdrową żywnością. W Stanach Zjednoczonych programy rządowe wspierają rozwój handlu na obszarach deficytowych.
Problem pustyń żywnościowych nie zniknie sam. Aby stawić mu czoła, potrzebna jest nie tylko współpraca, ale i odważne działania. Inaczej skutki tego cichego kryzysu mogą okazać się głębsze, niż nam się wydaje.
Może Cię także zainteresować: Bezdomność dotyka coraz więcej młodych ludzi. „Nie widzimy ich, wyglądają normalnie”