Nauka
Homo sapiens i tajemniczy gatunek człowieka. Mamy jego geny
01 grudnia 2024
Pomimo drastycznie obniżającego się wskaźnika urodzeń w Japonii pracujące kobiety muszą czekać w kolejce, by urodzić dziecko i przejść na urlop macierzyński
W japońskich instytucjach, szczególnie w żłobkach, przedszkolach i szpitalach, funkcjonuje nieformalny sposób regulacji, jeśli chodzi o przechodzenie kobiet na urlopy macierzyńskie i wychowawcze. Jeśli kobieta przegapi swoją kolej na ciążę, jej czas na urlop macierzyński przepada. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać w kolejce na swoją szansę. Z kolei zajście w ciążę w tym samym czasie co koleżanka skutkuje ostracyzmem w miejscu pracy.
Mimo że zmuszanie kobiet do poczęcia dziecka w określonym terminie jest niezgodne z prawem, wielu pracodawców aktywnie wspiera nieformalne organizowanie „ciążowych kolejek” lub narzuca pracownicom system „rotacji ciąż”, grożąc przy tym konsekwencjami.
Przyczyną istnienia i utrzymywania się tego procederu w Japonii są przede wszystkim poważne braki w kadrach niektórych instytucji, szczególnie w sektorze opiekuńczym i edukacji wczesnoszkolnej, które są skutkiem starzenia się społeczeństwa i poważnego kryzysu demograficznego.
Spadający wskaźnik urodzeń w Japonii spowodował niedobory siły roboczej. W związku z tym japońscy pracodawcy coraz częściej wymagają od pracowników dłuższego pozostawania w miejscach zatrudnienia. Zmiany demograficzne w szczególny sposób wpłynęły na pozycję kobiet na rynku pracy, gdyż oczekuje się od nich, że będą godzić opiekę nad dziećmi i domem z wyrabianiem nadgodzin.
Na skutek takich nacisków wiele kobiet czuje się zmuszonych do porzucenia życia zawodowego, by mieć dzieci. Ta presja działa także w drugą stronę – część z nich rezygnuje z założenia rodziny, by nie stracić etatu lub móc awansować. W rezultacie kobiety coraz częściej wybierają życie w samotności, co wpływa na pogłębienie się niżu demograficznego. Tak zamyka się błędne koło kryzysu.
„Nawet jeśli zasady »ciążowej kolejki« nie są ściśle przestrzegane, kobiety są skłonne powstrzymywać się od zajścia w ciążę w tym samym czasie, co ich koleżanki, które odchodzą na urlop macierzyński lub wychowawczy. Nie chcą sprowadzać kłopotów na swoich kolegów z pracy” – powiedziała Toko Shirakawa, dziennikarka zajmująca się kwestiami demograficznymi i prawami kobiet w Japonii.
Zdaniem ekspertów stres wynikający z tego typu nacisków na kobiety starające się o dziecko może wpłynąć także na ich płodność, a w przypadku zajścia w ciążę – także na zdrowie dziecka i przebieg porodu.
Z powodu rosnącej presji w miejscach zatrudnienia, pogłębionej dodatkowo przez bardzo wymagającą japońską kulturę pracy, w ostatnich latach nasiliło się także zjawisko matahara (nazwa pochodzi od pierwszych liter angielskich słów„maternity and harassment”). Polega ono na dyskryminowaniu kobiet ze względu na fakt, że chcą być matkami, oraz zniechęcaniu ich do posiadania potomstwa pod pozorem spadku produktywności i generowania problemów dla współpracowników.
Ze względu na dyskryminację ciężarnych i planujących potomstwo zdarza się, że japońskie kobiety po zajściu w ciążę czują się zobowiązane przeprosić pracodawcę za to, że odchodzą na urlop macierzyński. Dodatkowo część pracodawców uznaje udzielenie zgody na korzystanie z należnych świadczeń macierzyńskich za przysługę, którą wyświadczają podwładnym.
Temat dyskryminacji pracujących Japonek, które planują ciążę, pojawił się w debacie publicznej w 2018 r. Wtedy to w prasie opublikowano serię świadectw osób, które padły ofiarą nękania, gdyż nie zastosowały się do reguł „ciążowej kolejki”.
Najgłośniejszym materiałem na ten temat był artykuł opublikowany na łamach dziennika „Mainichi Shimbun”. Aichi, mąż prześladowanej 28-letniej opiekunki do dzieci, opisywał, jak jego żona, która zaszła w ciążę „poza kolejnością”, została zmuszona do przeproszenia swojego szefa. Przełożony wymagał przeprosin, gdyż jego zdaniem kobieta dopuściła się „samolubnego złamania zasad”.
Komentatorzy wskazywali, że w 2017 r. ponad 47 tys. dzieci w Japonii oczekiwało na miejsce w żłobkach i przedszkolach. Z tego powodu znacząco wzrosło zapotrzebowanie i presja na pracowników sektora opiekuńczego, w którym pracują głównie kobiety.
Źródła: South China Morning Post, Population Research Institute, USA Today