Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
Hasło „być sobą” jest prawdopodobnie jednym z najczęściej wypowiadanych zwrotów, z którymi możemy się spotkać w naszym codziennym życiu. Gdzieś podskórnie wiemy, że aby wieść szczęśliwe życie i być spełnionym, trzeba żyć w zgodzie z samym sobą. Czujemy, że w środku każdego z nas drzemie wewnętrzny głos, który podpowiada nam naturalny rytm i takt naszego działania. Ale czy zawsze go słyszymy? A jeśli słyszymy, to czy go słuchamy? A może nasze „bycie sobą” przegrywa z oczekiwaniami i potrzebami innych ludzi? Jak wygląda nasza autentyczność w gąszczu codziennych wyborów i decyzji?
Patrząc na współczesnego człowieka, możemy zaobserwować, że pragnienie bycia sobą stało się wyznacznikiem naszego istnienia. Staramy się tak żyć, aby być sobą, tzn. móc realizować siebie w każdym aspekcie życiowym. Nie chcemy udawać. Męczy nas coraz bardziej dopasowywanie się do innych, naginanie się do oczekiwań i wymagań otaczającej nas rzeczywistości. Realizowanie scenariuszy pisanych dla nas przez innych ludzi, u wielu rodzi coraz większy stres, wewnętrzne napięcie i poszerza poczucie dyskomfortu wewnętrznego. Utrwalanie takiej postawy z czasem rodzi narastający sprzeciw i coraz silniejszy bunt. Wolność i realizacja siebie według własnego projektu stały się paradygmatem człowieka współczesnego. Każdy chce być sobą. Każdy dąży do realizacji siebie: swoich potrzeb, oczekiwań, celów i marzeń. Ale co tak naprawdę oznacza bycie sobą? Z czym to się wiąże i jakie zachowania za sobą pociąga? Czy wreszcie: każdy z nas potrafi tak naprawdę być sobą?
Poszukując odpowiedzi na wyżej postawione pytania, sporo podpowiedzi możemy znaleźć u Martina Heideggera (1889–1976) nie mniej wybitnego, co i kontrowersyjnego niemieckiego filozofa, który postanowił w sposób poważny zmierzyć się z problemem bycia sobą. Na potrzeby swoich analiz filozof z Fryburga określa człowieka mianem Dasein, co przetłumaczyć możemy jako moje bycie-tu-oto. To sformułowanie jest ważne, ponieważ w ten sposób Heidegger wskazuje na nasze zakorzenienie w konkretnym miejscu i czasie. Każdy z nas kształtuje bowiem swoje życie w określonych warunkach. Nie na wszystkie mamy wpływ, ale to, co jest najważniejsze, to starać się je zrozumieć. Dla człowieka, który chce w sposób świadomy kierować swoim życiem, kwestie rozumienia i otwartości są kluczowe.
Już w tym miejscu Heidegger apeluje do każdego z nas o moment zatrzymania się w swoim życiu i zastanowienia się nad nim: czego ja tak naprawdę chcę? Do czego dążę? Czym się kieruję? Od czego uciekam? Na co się zgadzam, a co odrzucam? Czy wiem, jakie mogą być konsekwencje moich poczynań? To tylko przykładowe pytania, które bez wątpienia mieszczą się w pojęciu rozumienia swojej egzystencji. Jak często mam czas albo w ogóle widzę w sobie potrzebę zadania sobie takich pytań? I czy znajduję w sobie odwagę konfrontacji z nimi? – oto pytania, które stawia przed nami niemiecki filozof.
Kiedy Heidegger pisze o egzystencji otwartej, to ma na myśli otwartość na życie, na to wszystko, co pojawia się w orbicie moich działań i przedsięwzięć każdego dnia. Ile z nich dostrzegam, bo potrafię zwolnić, zastanowić się, przemyśleć, a ile umyka niezauważonych przeze mnie?
Przeczytaj także: Jak pozostać człowiekiem w świecie sztucznej inteligencji?
Śledząc refleksje Heideggera, można mieć wrażenie, że współczesny człowiek coraz więcej pomija w swojej codzienności, bo żyje w takim pędzie ku lepszemu, ku nowszemu, że nie ma ani możliwości, ani sposobności do zatrzymania się. Być może właśnie dlatego coraz więcej ludzi odczuwa brak czegoś ważnego w swoim życiu. Coraz częściej obserwujemy wypalenie, totalne zmęczenie i nasilające się depresje. Żyjemy coraz bardziej i coraz częściej w społeczeństwach przebodźcowania. Wszystko staje się nadmiarem: nad-aktywność, nad-wrażliwość, nad-pobudliwość, a pojęcia takie jak: multitasking (wielozadaniowość) i zapping (przyśpieszanie, tu: nawyk bezustannego zmieniania kanałów telewizyjnych) najlepiej określają nasze funkcjonowanie bez granic.
Doskonale ten stan współczesnego człowieka opisuje inny niemiecki filozof, koreańskiego pochodzenia, Byung-Chul Han (ur. 1959), który sięgając do diagnoz Heideggera, prowadzi je dalej w czasy nam dzisiaj współczesne. Pisze on o „przemocy pozytywności, jaka wypływa z nadprodukcji, nadmiernej wydajności czy nadmiaru komunikacji”. Odpowiedzią na nie stają się coraz popularniejsze techniki koncentracji, warsztaty mindfulness, praktyka jogi, które upominają się o uważność, czujność i spowolnienie w podchodzeniu do życia. W dzikim pędzie ku przyszłości i własnym wizjom szczęścia coraz częściej gubimy siebie. Na dodatek bardzo często nawet nie mamy świadomości, że to się dzieje.
Właśnie dlatego refleksja Heideggera o byciu autentycznym i nieautentycznym w wyborze swojej ścieżki życiowej wydaje się dzisiaj tak ważna i potrzebna. Heidegger, jak na prekursora współczesnego egzystencjalizmu przystało, wyraźnie precyzuje kwestię wolności wyboru. Każdy człowiek jest wolny, a więc każdy może decydować o swoim życiu. A możliwości są tak naprawdę dwie: mogę być sobą i kreować swoje życie w zgodzie z moim poczuciem wolności albo mogę rezygnować z siebie i dostosowywać się do innych, zatracając swoją indywidualność. Wydaje się, że te dwa kierunki ludzkiej egzystencji są nadal aktualne i szczególnie realne w obliczu przemian współczesnego człowieka.
Na czym polega bycie sobą, a więc szeroko omawiana przez Heideggera autentyczność? Jestem sobą wtedy kiedy projektuję moje życie, a więc mówiąc inaczej: mam plan na siebie. To oznacza, że podchodzę do swojej egzystencji w sposób świadomy, a więc staram się jak najwięcej rozumieć z tego, co mi przynosi życie i w sposób otwarty przyjmować kolejne szanse i wyzwania. Dasein tworzy więc samo swoją autentyczność, trzymając się swoich własnych planów i zamierzeń. Każdy z nas ma możliwość budowania swojej autentyczności, broniąc swoich przekonań i własnych zasad, będąc otwartym na opinie i propozycje innych, ale także krytycznym w ich przyjmowaniu. Rozumienie oznacza tutaj, że umiem wybierać, tzn. coś odrzucać, z czegoś rezygnować, żeby wybrać coś innego i temu się w pełni poświęcić.
Zobacz też: Moralność: czego możemy nauczyć się od… dzieci
Jednakże nie każdy człowiek ma w sobie taką wolę i siłę. Trzeba jasno powiedzieć, że bycie sobą wiąże się z odwagą – z jednej strony kreowania siebie, ale z drugiej odmawiania innym, sprzeciwiania się temu, co zagraża mojej wolności. Wielu ludziom jest łatwiej dopasować się do reszty. Wielu woli zrezygnować z własnych celów i marzeń, bo realizacja ich wymaga zbyt wiele. W przekonaniu Heideggera taka postawa oznacza ucieczkę od życia i skutkuje wygodnym, bo leniwym, wtapianiem się w tłum. Można w skrócie powiedzieć, że to jest kwintesencja bycia nieautentycznym. Człowiek powoli, kawałek po kawałku, wycofuje się ze swoich planów, oddaje swoją wolność w ręce innych, którzy odtąd będą decydować za niego i kierować nim wedle własnego uznania. Taką postawę Heidegger nazywa nie tylko ucieczką, ale także upadaniem człowieka.
Kulminacją zatracania siebie jest tzw. bycie się, czyli stawanie się niewidzialnym, stopionym z tłumem.
Wśród tej niezauważalności, Się ustanawia swą właściwą dyktaturę. Używamy sobie, tak jak się używa, czytamy, patrzymy i wydajemy sądy, tak jak się patrzy i sądzi
– opisuje sytuację Heidegger.
Na tej drodze wyzbywamy się siebie, a tworzymy przeciętność. Znamy ten model ze świata, który obserwujemy dookoła siebie, a może też często z własnego postępowania. Boję się głośno wyrazić swoje zdanie, bo obawiam się reakcji innych. Jak zostanę odebrana, czy będę zrozumiana. A jeśli nie, to grozi mi odrzucenie, wykluczenie z grupy, samotność. Wolę więc milczeć i przemilczeć, wycofuję się w sobie, żeby się nie narażać, żeby czegoś nie stracić. Zrobię tak, jak zrobią inni. Na tym właśnie polega mechanizm działania „się” w człowieku.
Jak często ulegamy w naszych codziennych wyborach i decyzjach modom i trendom powszechnie obowiązującym? Jadę na wakacje do tego miejsca, które w danym roku jest najpopularniejsze. Ubieram się wedle obecnie panującej mody. Jadam tam, gdzie się obecnie jada. Czytam to, co się obecnie czyta. Słucham takiej muzyki, jakiej dzisiaj się słucha. I ani się obejrzę, a już jestem cząstką tej przeciętności, która ma władzę nade mną i przestaję być sobą. Bo łatwiej i bezpieczniej być takim jak inni, niż się „wyłamać” i budować swoją autentyczność.
Się utrzymuje się wśród przeciętności tego, co przystoi, co się akceptuje i odrzuca, co się uważa za sukces i co za porażkę. Ta przeciętność wyznaczająca wszystko, na co można i wypada się odważyć, pilnie zważa na wszelkie wybijające się wyjątki. Każda przewaga zostanie po cichu zniwelowana. Wszystko, co głębokie, zostanie z dnia na dzień wygładzone do postaci dawno znanej. Wszystko, co wywalczone, staje się obiegowe
– w takich słowach Heidegger podsumowuje drogę do nieautentyczności bycia człowieka.
Co więc doradzić współczesnemu człowiekowi? Możliwości pokierowania swoim życiem opisane przez Heideggera wydają się jasne i klarowne a wybór – pozornie sprawą oczywistą. Nie dajmy się jednak zwieść nawet wielkiemu filozofowi, jakim był Heidegger. W naukowych wywodach i na kartach mądrych książek wiele spraw jawi się jako proste i oczywiste. Jeśli jednak zapytać Heideggera jak jemu samemu udało się zrealizować we własnym życiu ideał bycia autentycznym i życia w zgodzie z głoszonymi poglądami, to sprawa się komplikuje. Bo jeśli zostaje się rektorem uniwersytetu we Fryburgu w roku 1933, to tylko dzięki odpowiednim poglądom politycznym wówczas głoszonym. Jeśli do końca II wojny światowej płaci się składki członkowskie na NSDAP, a w Hitlerze i ideologii nazistowskiej widzi się szansę na odnowę ducha niemieckiego, to trudno potem wytłumaczyć się z autentyczności swojej postawy.
Co Heidegger zrobił w czasie II wojny światowej ze swoimi poglądami na temat autentyczności i nieautentyczności swojej egzystencji? W jaki sposób realia tamtych czasów zweryfikowały w praktyce jego poglądy na temat wolności i wagi własnych wyborów? Jaki projekt na swoje życie miał wtedy filozof? Jak odczytał owo rozumienie i otwartość, które miały być gwarantem bycia sobą?
Ten przykład w nad wyraz brutalny sposób pokazuje, że stanowienie o sobie i kreowanie wolności swojego istnienia to niezwykle skomplikowany problem. Wskazówki i podpowiedzi są ważne, bo mogą pomóc w określeniu drogi dla siebie. Lektura tekstów Heideggera wiele może uświadomić uważnemu czytelnikowi i zwrócić jego uwagę na kwestie, których wcześniej nie dostrzegał. Jednakże to nie teoria, ale praktyka weryfikuje nasze życie. Jak wybieram, na co się decyduję, a co odrzucam, czym się kieruję w moim działaniu? To są prawdziwe wyznaczniki mojego bycia sobą. Niech ostatnim słowem w tym rozważaniu będą słowa prof. Władysława Bartoszewskiego, że po prostu „warto być przyzwoitym”.
Źródła:
Może cię również zainteresować: