Nauka
Badania genetyczne pozwolą na wybór IQ. Staniemy się nadludźmi
03 listopada 2024
U schyłku życia większość ludzi dokonuje rachunku sumienia. Żałują popełnionych błędów – złego traktowania bliskich, niepodtrzymywania uczuciowych więzi, braku dbałości o dobre relacje z rodziną i przyjaciółmi. Patrząc w oczy śmierci, zdają sobie sprawę z tego, jak wielu marzeń nie udało im się zrealizować. Myślą i mówią o miłości i szczęściu. Prawie nikt nie wspomina o pieniądzach, czy pracy.
Świadome odchodzenie dotyka zwykle ludzi starszych lub schorowanych. Osoby, które patrzą na ich śmierć, spotykają się z różnymi reakcjami. Nie każdy umierający dzieli się przemyśleniami – niektórzy zamykają się w sobie, cierpią w milczeniu albo po prostu nie mają siły. Ale u tych, którzy zwierzają się przed odejściem, pojawiają się uniwersalne refleksje.
Niepogodzenie się w porę z rodziną, zaniedbywanie bliskich i niezałatwione sprawy, to często powtarzające się motywy w zwierzeniach osób starszych, którymi się opiekowałam
– opowiada Marta, pielęgniarka jednego z trójmiejskich domów opieki.
Na co dzień ma do czynienia z osobami, które odchodzą. Zaznacza, że nie wszyscy zdobywają się na tak szczere wyznania – wielu jest zbyt schorowanych, również psychicznie. Ponadto seniorzy pozostający w domach opieki są specyficzną, nie do końca reprezentatywną grupą – w końcu zwykle zostali oddani do placówki przez bliskich lub przez pomoc społeczną. Osoby, które mają szansę odejść w otoczeniu rodziny, z reguły bywają mniej zgorzkniałe.
Polecamy: Coraz większa samotność seniorów. „Możemy im pomóc”
Opowiadają o niespełnionych miłościach sprzed kilkudziesięciu lat, o dzieciach, które wyjechały z kraju. Żałują tego, że nie poszli za głosem serca, tylko kalkulowali. Obwiniają się czasem, chyba niesłusznie, że na przykład wyjazd syna do Anglii i późniejsze rozluźnienie relacji, to ich wina. Szukają w swoim postępowaniu błędów. Żałują, że nie powiedzieli najbliższym, jak są dla nich ważni
– mówi pielęgniarka.
Jak dodaje – w zwierzeniach mieszają się sprawy głębokie, poważne, z drobiazgami – na przykład niezwróconym dwudziestozłotowym długiem, niedotrzymaniem słowa w sprawie spotkania na kawę, pobrudzoną sukienką, zgubioną książką. Jeśli nawet pojawiają się takie, dość zwyczajne wspomnienia – o koleżance, która plotkowała, o uciążliwej sąsiadce, czy zadzierającej nosa szefowej, to o dziwo, prowadzą do refleksji: „a może ona miała rację”, „mogłam się pomylić w jej ocenie”, „po latach lepiej ją rozumiem”.
Przeczytaj też: Efekt Wertera. Niebezpieczne konsekwencje mówienia o jednym z największych ludzkich dramatów
Przemyślenia starszych osób pod sam koniec ich życia stały się przedmiotem opisów i analiz. Problem dostrzeżono głównie w krajach tak zwanej cywilizacji zachodniej, gdzie coraz mniejszą rolę odgrywa religia i tradycja, a także zanikają utrwalone kulturowo schematy. Wszak nawet w Polsce jeszcze kilkadziesiąt lat temu, podczas rodzinnych rozmów przy stole pojawiał się wątek „a pamiętasz, co powiedział przed śmiercią dziadek?” (może też być „babcia”, „wujek”, „ciotka”, „ojciec”, „mama”, „sąsiad” itp.). Często bywały to cenne, godne zapamiętania życiowe rady.
Wyznania chorujących seniorów zdołała zebrać i spisać australijska pielęgniarka Bronnie Ware. Przez lata sprawowała opiekę nad osobami w fazie terminalnej. Zdobyła ich zaufanie i dzięki temu mogła z nimi szczerze porozmawiać w ostatnich tygodniach życia. Relacje zamieszczała w blogu „Inspiracja i herbata” („Inspiration and Chai”), który potem wydała w formie książki pt. Czego najbardziej żałują umierający (The Top Five Regrets of Dying).
Ware zauważyła, że w obliczu śmierci ludzie stawali się bardzo podobni do siebie – niezależnie od ich wcześniejszego statusu majątkowego, wykształcenia i religii. Gdy czuli, że wkrótce odejdą, zaczynali doceniać rzeczy, które były na wyciągnięcie ręki, ale… nie udało im się ich osiągnąć. Ich relacje układały się w powielające schematy pewnych życiowych zaszłości – jakby na koniec uzmysłowili sobie, co naprawdę w życiu jest najważniejsze.
Umierający pacjenci najbardziej żałowali braku odwagi w życiu. Miał on sprawić, że poddawali się presji otoczenia i odpowiednio nie zadbali o własne potrzeby i pragnienia. Niemal każdy mężczyzna żałował, że zbyt wiele czasu poświęcił pracy, a za mało bliskim. Seniorzy tłumaczyli, że gdyby mogli cofnąć czas, inaczej zorganizowaliby swoje życie zawodowe – nie dążąc tak wielkim wysiłkiem do maksymalizacji zysków finansowych. Zdecydowana większość pacjentów żałowała, że nie miała odwagi pełniejszego wyrażania swoich uczuć. Kryli się z emocjami, tłumiąc to, co w nich naprawdę tkwiło. Nie byli ze sobą szczerzy i z tego powodu nie osiągnęli pełni szczęścia.
Kolejnym, powtarzającym się motywem, było zaniedbanie rodziny i przyjaciół. Dlatego nie udało im się podtrzymać dobrych, bliskich relacji, które pozytywnie wpływają na jakość życia. Najsmutniejszy jednak jest ostatni punkt – wielu z umierających dochodziło do wniosku, że nie wiedli szczęśliwego życia. Nie potrafili zrealizować swoich pragnień, obawiając się opinii innych. Ogarniający ich lęk sprawiał, że godzili się na kompromisy i bylejakość.
Australijska pielęgniarka zauważyła, że oprócz wspólnych wątków, dotykających niespełnionych nadziei osób umierających, pojawiły się kwestie tego, czego zabrakło. Przede wszystkim żegnający się z życiem nie żałowali, że nie mieli więcej pieniędzy ani tego, że nie zyskali sławy. Nie pojawiła się też kwestia większej kariery zawodowej. Nikt z rozmówców Ware nie wyraził rozgoryczenia z powodu zbyt małej liczby życiowych partnerów lub partnerek.
Dopowiedzeniem do relacji Australijki może być wyznanie amerykańskiego anestezjologa z Idaho – dra Karla Zarse. Jego pacjenci – wielu z nich to osoby cierpiące na nowotwory – najczęściej mieli pretensje do siebie za to, że nie otoczyli się należytą troską. Z tego powodu doznali wiele bólu i cierpienia.
Najczęściej słyszałem: „szkoda, że nie dbałem o swoje zdrowie znacznie wcześniej, bo wiem, że moje życie wyglądałoby teraz zupełnie inaczej
– relacjonuje Zarse.
Jak dodaje, motyw żalu, że nie spędzało się więcej czasu ze swoją rodziną, był również bardzo powszechny.
Wiele rozmów o śmierci przeprowadziła też dr Teresa Weber-Lipiec z oddziału paliatywnego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Jak mówi:
Pacjenci, bez względu na to, czy mają 3 lata, 30 czy 100, często opowiadają o swoich marzeniach i są one bardzo podobne: z kimś chcą się spotkać, gdzieś pojechać, coś przeżyć, coś dostać.
Przeczytaj też: Żałoba i przeżywanie straty nie zawsze są tożsame. Żałoba spełnia ważną rolę
W opinii Weber-Lipiec, ludzie wierzący umierają łatwiej i w większym spokoju, z reguły lepiej też znoszą niedogodności choroby, łatwiej akceptują umieranie, nie nalegają na stosowanie procedur niewspółmiernych do sytuacji klinicznej. Pomocne jest też… potomstwo.
Trudniej odchodzi się osobom, które nie zostawiają na świecie tej cząstki siebie. Posiadanie dzieci i wnuków nadaje to inny wymiar życiu i łagodzi wizję śmierci
– przekonuje lekarka.
Jak dodaje, umierający na raka najbardziej żałują, tego, że nie zdążyli kogoś przeprosić, czegoś wyjaśnić, gdzieś pojechać, czegoś jeszcze spróbować.
Tego, że gonili, nie celebrowali chwil, nie potrafili cieszyć się drobnymi i dużymi radościami. Że stawiali na tytuły i pieniądze, a nie na relacje. Że poświęcali czas na zdobywanie kolejnej rzeczy, na przygotowywanie sobie życia tak, żeby było wygodne i dostatnie. A zabrakło czasu na samo życie…
– podsumowuje Weber-Lipiec.
Niezwykła jest zbieżność przemyśleń zwykłych, przeciętnych ludzi z osobami sławnymi, którzy podzielili się swoimi opiniami o życiu i umieraniu. Słynny muzyk i poeta, twórca reggae — Bob Marley miał powiedzieć przed odejściem: „Za pieniądze nie da się kupić życia”. Nie mniej ciekawe jest ostatnie przedśmiertne wyznanie wielkiego Napoleona. Wypowiedział ponoć trzy słowa, określające sens jego życia. Ujawnił, to co kochał najbardziej. Były to: „Francja, armia, Józefina”.
Przeczytaj też: Śmierć i tajemnice życia pozagrobowego. W poszukiwaniu wieczności
*Imię pielęgniarki zostało zmienione, pracownica pragnie zachować anonimowość z powodu szacunku dla uczuć żyjących osób, których bliskimi się opiekowała.
Źródła