Nauka
Topnienie lodowców na Antarktydzie. Wulkany mogą się obudzić
29 grudnia 2024
Gdy oddalamy się od turystycznych ścieżek i zaczynamy patrzeć w oczy ludziom, widzimy, że w gruncie rzeczy – choć jesteśmy z innych kultur, wyznajemy inne religie – jesteśmy bardzo podobni. Jesteśmy po prostu Ludźmi – mamy te same problemy, marzenia, lęki. Gdybyśmy to zrozumieli, na świecie byłoby mniej konfliktów.
Gościem kolejnego odcinka podcastu #PoLudzku jest małżeństwo podróżników: Elżbieta i Andrzej Lisowscy. On jest dziennikarzem, fotografem, publicystką. Ona – doktorem religioznawstwa, orientalistą, iranistką, wykładowczynią akademicką. Do egzotycznych krajów podróżowali jeszcze w głębokim PRL-u. Są autorami przewodników i książek o podróżowaniu, twórcami telewizyjnego programu „Światowiec” i radiowych „Południków Cafe”.
Maria Mazurek: Czy gdyby wszyscy ludzie podróżowali – tak naprawdę podróżowali, a nie tylko uprawiali turystykę – to na świecie nie byłoby wojen?
Andrzej Lisowski: Tak. Przede wszystkim trzeba by było zmienić podróże polityków i władców. Bez przyciemnianych szyb, luksusowych hoteli i oczywiście incognito. Ja w ogóle mam taką teorię, że każdemu politykowi, który chce sprawować jakąś funkcję, należy dać 100 dolarów i wysłać na rok w świat.
Elżbieta Lisowska: Niech znajdzie pracę, niech sobie radzi, niech ma kontakty z ludźmi.
Andrzej Lisowski: Co widzą politycy podczas podróży? Orszaki, grupę potakujących ludzi, rutynowe bankiety, rutynowe oglądanie żłobków.
Elżbieta Lisowska: W Tajlandii jest kapitalny zwyczaj: każdy człowiek, który sprawuje regularną władzę, powinien spędzać czas w klasztorze. (…)
Co tam robi?
Elżbieta Lisowska: Pobudka trzecia rano, trzy godziny medytacji, potem śniadanie. Mnisi wychodzą z miskami, wierni wrzucają im ryż. Potem są zajęcia własne, ostatni posiłek jest popołudniu, ostatnia modlitwa około godziny 18, potem idą spać. Nabierają perspektywy. To jest też rodzaj podróży: podróż w głąb siebie. (…) Z kolei podczas podróży, podczas których rozmawiamy z ludźmi, mamy okazję naprawdę dostrzec w naszych rozmówcach Człowieka. Mogą zaskakiwać nas różne zwyczaje czy rytuały, ale dostrzegamy, że ludzie – gdziekolwiek mieszkają, jakąkolwiek religię wyznają – są w gruncie rzeczy bliscy nam. Gdyby ludzie podróżowali prawdziwie – a nie tylko na all-inclusive, plaża, pływanie – wtedy na pewno konfliktów byłoby na świecie mniej. Bardziej byśmy się rozumieli. (….)
Czy masowa turystyka jest dobra dla turystycznych regionów?
Elżbieta Lisowska: Nie jest.
Andrzej Lisowski: Wyświechtane określenie: zrównoważony rozwój. Ale jeśli poważnie do niego podejdziemy, to zobaczymy, że on jest niezbędny. To jak w biznesie: ktoś chce szybko zarobić, uruchamia połączenia lotnicze np. do Turcji czy Tunezji i czasem rząd jeszcze dotuje miejsca w samolotach, czy hotelach, byle to się kręciło. Jeśli ktoś jest mądry, tak jak na przykład władze na Wyspach Kanaryjskich, to zadba o to, żeby zabudowa nie była zbyt wysoka i zbyt gęsta, żeby turystyka nie była jedynym źródłem dochodu dla mieszkańców.
Co to znaczy dla was: odpowiedzialnie podróżować?
Elżbieta Lisowska: Na przykład spać u miejscowych ludzi, którzy dostają pieniądze bezpośrednio od ciebie. Duża część pieniędzy, które płacimy za nocleg przez serwisy oferujące noclegi, trafia do Doliny Krzemowej, a nie do gospodarzy. Odpowiedzialnie podróżować to znaczy jeść w lokalnych restauracjach, co zresztą według nas jest bezpieczniejsze niż jeść w hotelach. Są niestety też rzeczy, z których zrezygnować nie możemy, na przykład podróże lotnicze na dalekich dystansach.
Andrzej Lisowski: Można powiedzieć: popłyniemy statkiem. Ale przecież najwięcej śmieci w ocenach ląduje ze statków, głównie handlowych i wycieczkowców. Oczywiście nieoficjalnie, bo teoretycznie są nakazy, zakazy, w portach jest coś w rodzaju wysypisk śmieci. Ale to kosztuje. Bardziej się opłaca raz na jakiś czas zapłacić symboliczną karę za wyrzucanie śmieci do morza.
Elżbieta Lisowska: Z podróży lotniczych na dalekich trasach, choć nie są ekologiczne, trudno zrezygnować. Ale potem, na miejscu, mamy jednak wybór.
Jak ludzie w Azji czy Afryce reagują na ludzi świata zachodniego?
Elżbieta Lisowska: Różnie. Natomiast człowiek Zachodu jest postrzegany jako człowiek bogaty. (…)
Andrzej Lisowski: Co się powtarza w Polsce, w Krakowie, to powtarza się na całym świecie: czym dalej od ścieżek masowej turystyki, tym łatwiej się porozumiewamy, tym lepszy jest nasz obraz, tym chętniej oni pomagają. Jak idzie duża grupa turystów, oni oczekują. Jak jesteś sama, zagubiona – chcą ci pomóc. (…) Tam, gdzie nie zepsuliśmy sobie opinii – jesteśmy mile widziani. W turystycznych miejscach słyszysz na każdym kroku: one dolar, one dolar. Gdy wyjdziesz poza krąg ścieżek masowej turystyki, wszystko robi się lepsze, bardziej otwarte, bardziej autentyczne, bardziej przyjazne. Bardziej autentyczne przede wszystkim.
Zobacz całą rozmowę z podróżnikami: Czy podróże mogą zapobiegać wojnom?
Polecamy: Lekarka zdradza, co dzieje się z umierającymi w ostatnich godzinach
Podcast Marii Mazurek ukazuje się zarówno na YouTube, jak i na Spotify. Aby na bieżąco otrzymywać powiadomienia o kolejnych odcinakach podcastu #PoLudzku, zasubskrybuj kanał na YouTube: