Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Współczesny człowiek pyta coraz częściej: dlaczego ciągle tak mało wiem, dlaczego nie mogę więcej, dlaczego ciągle popełniam błędy? Chcemy wiedzieć kiedy rozwój nauki, techniki i medycyny uwolni nas od chorób i bólu. Szukamy doskonałości. Chcemy przekraczać swoje słabości. Co w kontekście tych problemów może nam przekazać Fryderyk Nietzsche i czy cokolwiek łączy go z dzisiejszymi transhumanistami?
Żyjemy w czasach coraz szybszego postępu i rozwoju, a pokonywanie granic wcześniej uznanych za niemożliwe do przekroczenia staje się naszą codziennością. Dzięki rozwojowi techniki coraz szybszej komputeryzacji świata i coraz większemu tempu podążania w stronę nowych sukcesów i zdobyczy cywilizacji pokonujemy kolejne bariery i ograniczenia. Coraz więcej wydaje się możliwe i na wyciągnięcie ręki. Jeśli nie teraz i nie zaraz, to już niedługo, już wkrótce… Wraz ze wzrostem możliwości rosną też nasze oczekiwania. Chcemy udoskonalać świat dookoła nas i nasze codzienne funkcjonowanie w nim, ale równolegle z tym kierunkiem dążymy także do udoskonalania nas samych.
Gdzie są granice człowieka w kreowaniu samego siebie? Czy w ogóle są takie granice? A może powołaniem człowieka jest właśnie nieustające doskonalenie siebie, wybieganie do przodu, sięganie po coraz więcej? Taki kierunek dla człowieka wskazuje choćby Fryderyk Nietzsche (1844–1900) jeden z najwybitniejszych filozofów czasów nowożytnych, twórca wielu nowatorskich idei, które zrewolucjonizowały spojrzenie na człowieka Zachodu w XIX w. To Nietzsche jako pierwszy tak wyraźnie postuluje konieczność porzucenia etapu człowieka i wejścia w nowe stadium rozwoju, tj. etap nadczłowieka. Kiedy pisze, że:
człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem a nadczłowiekiem,
to jednoznacznie określa, że człowiek jest tylko etapem przejściowym, jedynie drogą do rozwoju i ewolucji ku wyższej rzeczywistości. Wprowadzając jedno z pojęć najważniejszych dla kultury europejskiej – „nadczłowieka”, otwiera drogę dla nowego rozumienia humanizmu. Zadaniem człowieka będzie od tej pory chcieć coraz więcej, wyznaczać sobie coraz dalej sięgające cele, przecierać nowe drogi rozwoju i kolejne ścieżki doskonalenia siebie. Patrząc na współczesnego człowieka, warto zapytać: czy nie kroczymy wszyscy tą drogą, którą Nietzsche wyznaczył? Bo co uosabia nietzscheański nadczłowiek?
Przeczytaj też: Psychologia moralności. Skąd wiemy, co jest dobre?
Kiedy Nietzsche pisze:
Ja was uczę nadczłowieka. Człowiek jest czemś, co pokonanem być powinno. Cóżeście uczynili, aby go pokonać?
to równocześnie opisuje nowy model istnienia. Nadczłowiek to ten, który pokonuje to, co w nim ludzkie, a więc słabe, ograniczone, niedoskonałe. Nadczłowiek to ten, który nie boi się wyzwań, które stawia przed nim życie; to ten, który traktuje ryzyko jako szansę rozwoju dla siebie, to ten, który dysponuje „wolą mocy”, a więc wolą tworzenia od nowa, niszczenia tego co stare, co już niewystarczające a zaczynania od nowa, budowania w imię nowych ideałów. Nadczłowiek to ten, który nigdy nie zadowala się już osiągniętym sukcesem, nie osiada na laurach w poczuciu zadowolenia, ale kierując się dynamizmem kolejnych przemian – dąży dalej, ku kolejnym wyzwaniom i kolejnym sukcesom. Nadczłowiek to ten, który nie zraża się porażką. Ona jest po to, żeby się wzmocnić, żeby na własnych błędach budować kolejne zwycięstwo. Bez wątpienia deklaracja tytułowego Zaratustry z opus vitae Nietzschego brzmiąca: „Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni” stanowi dewizę nadczłowieka. Tylko słabi ludzie poddają się, rozpamiętując swoje błędy i w bezproduktywny sposób analizują swoje przegrane. Nadczłowiek idzie dalej, wyżej, zawsze do przodu! Wydaje się, że taki model funkcjonowania doskonale odzwierciedla współczesnego człowieka.
Co więcej: idea nadczłowieka nobilituje jednostkę. Tylko nieliczni są w stanie z odwagą i determinacją kroczyć drogą radykalnych przemian i kreować nowy świat wartości. Kiedy Nietzsche pisze o moralności panów i niewolników, to ma świadomość, że większość ludzkości plasuje się w tej drugiej kategorii. Niewolnicy to ci bierni wobec losu, ci, którzy zadowalają się tym, co jest i nie chcą więcej. Nie mają pragnień, marzeń, godzą się na zasady i reguły narzucone im przez innych. Akceptują zastany świat wartości i nie chcą zmian, bo się ich boją. Kiedy Nietzsche pisze, że:
Są dnie, kiedy nawiedza mnie uczucie, czarniejsze niż najczarniejsza melancholia – pogarda ludzi,
to ma świadomość, że nadczłowiekiem mogą stać się tylko wybrani. Tylko nieliczni znajdą w sobie siłę i odwagę do samodzielnego przecierania szlaków i kreowania otaczającej ich rzeczywistości według własnych zasad. Bycie nadczłowiekiem to wyzwanie, które nie każdy chce i potrafi podjąć. Na tej drodze powstają jednostki wybitne; tylko prawdziwie silne indywidualności mają moc zmieniania świata i to one napędzają rozwój w stronę przyszłości.
W jaki sposób taką wizję niemieckiego myśliciela przełożyć na dzisiejsze realia? Jeśli rozważyć pytanie o cel ludzkich działań tu i teraz, dojdziemy do wniosku, że zmierzają one w stronę szeroko rozumianej doskonałości. Współczesna nauka, kultura, technika, medycyna – właściwie niemal każda dziedzina życia w XXI w. – dąży do coraz większej optymalizacji swoich możliwości. Można odnieść wrażenie, że pragnienie doskonałości stało się paradygmatem współczesnego człowieka. Czyż nie dążymy do coraz większego usprawnienia swojego ciała? Czyż marzeniem naukowców nie jest wyeliminowanie chorób, opóźnienie procesów starzenia, poprawienie jakości naszego życia od każdej strony? Czy współczesna kultura nie zachęca do coraz większej dbałości już nie tylko o swoje ciało, ale także o coraz większe usprawnienie także intelektu i psychiki? Oprócz centrów fitness, siłowni, rozmaitych diet i kolejnych systemów odżywiania tak samo popularne stają się coraz to nowsze techniki medytacyjne, warsztaty rozwojowe, kolejne kursy, szkolenia i studia podyplomowe. A wszystko po to, by człowiek stawał się coraz doskonalszy – pod każdym względem, bo w przekonaniu wielu – to miałoby stać się gwarantem nie tylko długości naszego życia, ale także (a może przede wszystkim?) jego jakości. Pytanie tylko, które warto tu postawić: czy te wszystkie zabiegi czynią nas bardziej szczęśliwymi? Czy dążenie do perfekcjonizmu daje nam większe poczucie spełnienia i satysfakcji z życia? Nietzsche tych pytań nie postawił. Patrząc na współczesnego człowieka, też można odnieść wrażenie, że o to nie pyta.
Pozostając w tym duchu trudno nie zapytać: do czego mają prowadzić zmiany dokonujące się na naszych oczach w nurcie rewolucji doskonałości? Czy jest jakiś punkt docelowy, do którego dążymy? Przecież rozwój nauki i techniki, jaki dokonuje się na naszych oczach, przeobraża w zawrotnym tempie nie tylko nas samych, ale także nasze otoczenie. Sposób, w jaki potoczy się rozwój ludzkości oraz kondycja człowieka przyszłości (a może właśnie już nadczłowieka?) cały czas zależy od naszych możliwości i umiejętności, ale tempo przemian oraz kolejnych modyfikacji przeprowadzanych ludzkimi rękami, już teraz zaczyna wyprzedzać nasze możliwości wyobraźni. Co nas czeka w najbliższej przyszłości? Jak będzie wyglądał nadczłowiek XXI wieku?
To są pytania, które w dzisiejszych czasach warto postawić w kontekście rozwoju transhumanizmu i sztucznej inteligencji, która rozwija się w zawrotnym tempie. Przez transhumanizm rozumiemy ruch intelektualny, naukowy i kulturowy, który zakłada, że dotychczasową ewolucję biologiczną ludzkiego gatunku należy zastąpić ewolucją naukowo-technologiczną. Transhumaniści, dysponując osiągnięciami nauki, projektując nowego, doskonałego człowieka przyszłości, wolnego od chorób, niewiedzy, cierpienia, kontynuują trend rozpoczęty przez Nietzschego. Kierunek rozwoju współczesnego nadczłowieka opiera się na przekonaniu o ścisłej symbiozie człowieka z technologią. Transhumaniści są przekonani, że właśnie na tej drodze rozwoju, możliwe jest usunięcie wszelkich niedoskonałości a w efekcie doprowadzenie do stworzenia jednostki doskonałej, czyli współczesnego nadczłowieka.
Transhumanizm odzwierciedla więc tęsknoty, pragnienia, deficyty współczesnego człowieka, a równocześnie odpowiada na nasze lęki, obawy i potrzeby. Czyż perspektywy, które roztacza przed dzisiejszym człowiekiem, nie są kuszące dla każdego z nas? Celem przecież jest po prostu lepsze życie. A w tym sensie transhumanizm oferuje dłuższą egzystencję, lepsze zdolności poznawcze, poprawę zdrowia, możliwości kontrolowania emocji, eliminację bólu i cierpienia. To swoista kontynuacja i rozwinięcie idei zaproponowanej przez Nietzschego: możemy stać się lepsi, zdrowsi, piękniejsi, mądrzejsi i lepiej rozwinięci pod każdym względem niż to dzisiaj ma miejsce.
Tylko czy obietnica doskonałości nie jest utopią? Przecież w kulturze i historii rozwoju myśli znajdziemy wiele przykładów, które przynajmniej każą zastanowić się nad zasadnością takich dążeń. Sięgając już do mitycznej historii Ikara i Dedala mamy przed oczami najlepszy obraz człowieka, który chciał za wszelką cenę pokonać swoje ograniczenia. Uwiedziony ideą lotu, wykraczającą poza jego naturalne możliwości, chciał dokonać niemożliwego. Jaki był koniec tej historii – wszyscy wiemy. Biblijni Adam i Ewa także przekraczają granice, które zostały im wyznaczone, płacąc wysoką cenę za sięganie po to co zakazane i nie dla nich przeznaczone. Te i wiele innych przykładów pokazują w naszej kulturze w jaki sposób ciekawość ludzka i realizacja nietzscheańskiej „woli mocy” często wygrywały z instynktem samozachowawczym, ludzkim rozsądkiem a często po prostu ze zwykłą racjonalnością i pokorą wobec wszechświata.
Wydaje się, że w samej idei doskonalenia człowieka, w pragnieniu osiągania coraz więcej, w coraz głębszym eksplorowaniu obszaru nauki i technologii, nie ma nic niewłaściwego. Ale trzeba wyraźnie zapytać, czy wraz z rozwojem dzisiejszej nanotechnologii, biotechnologii, neuronauki ze sztuczną inteligencją na czele, następuje równolegle adekwatna refleksja etyczna? Fryderyk Nietzsche, konstruując swoją wizję nadczłowieka, nie przypuszczał przecież, w jaki sposób naziści wykorzystają ją na potrzeby swojej ideologii. Ideał nadczłowieka pierwotnie miał być ideą metafizyczną, a więc odnoszącą się do wewnętrznego rozwoju człowieka. Nietzsche postulował rozwój mentalny, doskonałość ducha w odwołaniu do pracy nad sobą, nad swoimi słabościami i ograniczeniami. Nie przewidział, że naziści wypaczą jego ideę i na podstawie jej karykatury stworzą wzór aryjskiego Übermensch. Nietzsche, pisząc o moralności panów i niewolników, miał na uwadze moralność ludzi silnych i słabych, ich wewnętrzne predyspozycje, jak i ograniczenia. Nie przewidział, że naziści zniekształcą interpretację jego poglądów i stworzą rasistowski system bazujący na czystości rasy i krwi, który w efekcie doprowadzi do eksterminacji milionów ludzkich istnień.
To tylko jaskrawy przykład z historii, obrazujący, w jaki sposób niewinna idea wymknęła się spod kontroli i została wykorzystana przez ludzi owładniętych niskimi pobudkami. Czy jednak nie warto przywołać jej w obliczu refleksji nad współczesnym dążeniem do doskonałości i jeszcze raz wyraźnie zapytać: dokąd zmierzamy? Żeby finalnie nie okazało się, że w dynamizmie przemian ku doskonałości i eliminacji tego co ludzkie, zgubiliśmy po drodze to, co najważniejsze. A puentą niech pozostaną słowa Juwenalisa (60–130 n.e.), rzymskiego poety satyrycznego: „Należy prosić, aby był zdrowy umysł w zdrowym ciele”.
Źródła:
Fryderyk Nietzsche: Tako rzecze Zaratustra, 2004
Fryderyk Nietzsche: Antychryst, 2015
Trzej satyrycy rzymscy: Horacy, Persjusz, Juwenalis (oprac. Lidia Winniczuk), 1959
Może cię również zainteresować: