Humanizm
Filmy s.f. jako lustro przyszłości. Tak wpływają na społeczeństwo
11 października 2024
Raz na jakiś czas światem nauki wstrząsa nowe odkrycie lub kontrowersyjna teoria. Gdy ktoś idzie pod prąd i nie zgadza się z przyjętymi powszechnie tezami, często pada ofiarą hejtu i wykluczenia. Aby głosić niepopularne koncepcje potrzeba dwóch rzeczy: solidnych danych i wielkiej odwagi. Obie ma Bjørn Lomborg.
Bjørn Lomborg to duński naukowiec, który rozpoczął ogólnoświatową debatę dotyczącą zmian klimatu. Sławę, uznanie i hejt przyniosła mu wydana w 2001 roku książka „Sceptyczny ekolog”. Autor podważa w niej poglądy podzielane przez znaczną część badaczy i przekonuje, że przesadzają oni w swoich przewidywaniach dotyczących globalnego ocieplenia.
Nietrudno domyślić się, że publikację krytykują eksperci z całego świata. Hejt trwa do dziś, ale tezy głoszone przez Lomborga zyskały pokaźną liczbę zwolenników.
Naukowiec przypomina nieco Don Kichota z powieści Miguela de Cervantesa. Niczym błędny rycerz głosi szczytne idee, chce pomagać ludziom i bronić najsłabszych. Walczy też o energię odnawialną, choćby tę pochodzącą z elektrowni wiatrowych. Tymczasem większość uznaje go za szalonego. Czy słusznie?
Bjørn Lomborg urodził się w 1965 roku Danii. Jest profesorem w Copenhagen Business School. Doktorat obronił na wydziale nauk politycznych, choć interesuje się głównie statystyką, ekonomią i odpowiedzialną ekologią.
„Bez danych byłbym tylko kolejnym facetem, który ma swoje zdanie. Moją religią jest statystyka”
– przyznaje w rozmowie ze znanym podcasterem i psychologiem Jordanem B. Petersonem.
Lomborg stara się opisywać postulaty ekologów z ekonomicznego punktu widzenia. Fascynują go zmiany klimatu i wpływ człowieka na środowisko oraz to, jak nowe technologie mogą pomóc w rozwiązaniu światowych problemów. Próbuje znaleźć racjonalne sposoby na ograniczenie ubóstwa, które jednocześnie pomogą chronić naturę.
Prywatnie jest wegetarianinem oraz homoseksualistą. Bierze udział w licznych kampaniach wspierających ruch LGBTQ+.
W „Sceptycznym ekologu” („The skeptical environmentalist”) Lomborg twierdzi, że środowisko naturalne wcale nie jest tak zdegradowane, jak przedstawiają to niektórzy aktywiści i ekolodzy. Jego zdaniem znaczna część naukowców przesadza w swoich katastroficznych wizjach dotyczących przyszłości naszej planety.
Publikacja nie neguje faktu, że człowiek wpływa na klimat. Autor podkreśla, że należy szukać rozwiązań wielu współczesnych problemów – jednak nie wszystkich i nie za wszelką cenę, bo często siły i środki przeznaczane na różne projekty są marnowane. Naukowiec uważa, że potrzebne są inwestycje w działania, które pozytywnie wpłyną na środowisko przy minimalnych kosztach. Zaznacza przy tym, że wszelkie decyzje powinny opierać się na rzetelnych danych.
„Zmiany klimatyczne są dużym problemem, ale nie największym. Powinniśmy przestać mówić, że nadchodzi koniec świata”
– podsumowuje Lomborg.
Naukowiec kwestionuje nadmierny pesymizm, który cechuje część aktywistów. Bywają oni bardzo głośni i radykalni podczas protestów. Dzięki temu są często promowani w mediach, co wynika z prostego faktu: negatywne informacje interesują odbiorców bardziej niż pozytywne. Zdaniem autora książki niektóre dane prezentowane przez ekologów są nieaktualne albo zawyżone.
Lomborg zwraca uwagę na pozytywne zmiany, które zaszły na świecie. Pisze o poprawie jakości życia, zmniejszeniu liczby osób umierających w wyniku katastrof, chorób, głodu i wojen. Wierzy też w nowe technologie, które – jego zdaniem – pomogą w rozwiązaniu większości współczesnych problemów.
„Uderz w stół, a nożyce się odezwą” – mówi stare porzekadło. Nie inaczej było po publikacji książki. Na autora wylała się fala krytyki i hejtu. Ekolodzy zarzucali mu (i robią to do dzisiaj), że jest nadmiernym optymistą, skupia się na ekonomii i zapomina o planecie. Oskarżenia go nie zraziły i dlatego założył Konsensus Kopenhaski.
Konsensus Kopenhaski (Copenhagen Consensus Center) to think tank działający od 2004 roku. W projekt zaangażowani są wybitni naukowcy, w tym laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii jak Robert Fogel, Douglass North, Thomas Schelling, Vernon L. Smith oraz specjaliści jak Bruno Frey, Justin Yifu Lin, Jagdish Bhagwati czy Nancy Stokey. Na stronie organizacji znajduje się lista ponad siedmiuset ekspertów (głównie ekonomistów), którzy pracowali lub nadal pracują przy projekcie.
W zamyśle Lomborga think tank ma identyfikować najważniejsze problemy, które wymagają interwencji rządów, instytucji (jak np. ONZ i Bank Światowy) oraz wielkich korporacji. Na podstawie teorii ekonomii (analiza zysków i strat) badacze wskazują, na co najlepiej przeznaczyć pieniądze, aby szybko i pozytywnie wpłynąć na otaczającą na rzeczywistość.
Konsensus Kopenhaski skupia się na priorytetyzacji wyzwań, dotyczących na przykład zmian klimatycznych, zdrowia i edukacji, wojen, kryzysów gospodarczych, korupcji, ubóstwa, głodu i niedożywienia, migracji oraz barier celnych. Think tank organizuje konferencje i spotkania, podczas których eksperci dyskutują o globalnych problemach i wskazują ich najbardziej opłacalne rozwiązania z ekonomicznego punktu widzenia. Lomborg podkreśla, że zweryfikowane dane i badania naukowe stanowią podstawę wszystkich prac.
Racjonalizacja wydawania środków przez rządy i instytucje wydaje się bardzo potrzebna. Często bezkrytycznie wierzymy „ekspertom”, którzy snują katastroficzne wizje. Panuje swoista moda na „bycie eko”. Przez naciski ze strony ekologów politycy impulsywnie decydują się na działania, które nie przynoszą realnych korzyści.
Przykładem nietrafionej inwestycji są biopaliwa. Na dotyczące ich badania wydano miliony dolarów. Tymczasem uprawy roślin oleistych (z których powstają komponenty biopaliw) na wielką skalę okazały się niezwykle kosztowne. Niszczyły też ekosystemy i ograniczały produkcję żywności w sytuacji, gdy według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w 2021 roku na świecie głoduje 811 milionów (!) osób. W efekcie ekopaliwa to wielka klapa, choć przez wiele lat aktywiści przedstawiali je jako przełomom w ochronie klimatu.
Ciekawym zjawiskiem jest też greenwashing. Polega ono na tym, że korporacje inwestują w pozornie proekologiczne projekty, które mają minimalny wpływ na środowisko. Firmy chcą zwyczajnie wpisać się w trend i poprawić swój wizerunek, a tym samym zwiększyć zyski udając troskę o naturę. Takim działaniom sprzeciwia się Konsensus Kopenhaski.
Założony przez Lomborga think tank chce pomagać w podejmowaniu bardziej racjonalnych decyzji na poziomie politycznym i praktycznym. Jednak organizacja jest krytykowana za skupianie się na gospodarce oraz zyskach i stratach. Skrajnie ekonomiczne podejście do zagadnień związanych z globalnymi problemami może wypaczać rzeczywistość. Potrzebne jest spojrzenie holistyczne.
Wyzwania stojące przed współczesnym światem są bardzo złożone i wymagają uwzględnienia wielu perspektyw. Powinniśmy koncentrować się na całości, a nie tylko na elementach analizowanych zagadnień, bo wszystko wokół nas działa na zasadzie naczyń połączonych. Takie spojrzenie prowadzi do zrównoważonego rozwoju i nie promuje tylko naszych egoistycznych potrzeb, ale bierze też pod uwagę los przyszłych pokoleń.
Podejście holistyczne uwzględnia kontekst historyczny, społeczny i kulturowy oraz opiera się na szeroko zakrojonej współpracy między narodami, grupami i każdym z nas z osobna. Dlatego jest tak trudne w realizacji.
Od czasu wydania „Sceptycznego ekologa” Lomborg stał się postacią rozpoznawalną. W 2004 roku magazyn „Time” umieścił go na liście stu najbardziej wpływowych osób na świecie. Do dziś autor często występuje w mediach i przekonuje do swoich idei. W 2010 roku ukazała się jego kolejna książka o tytule „Smart solutions to climate change, comparing costs and benefits” (nie doczekała się polskiego wydania; tytuł można przetłumaczyć jako: „Inteligentne rozwiązania wpływające na zmiany klimatu. Porównanie zysków i strat”). W publikacji omówione są zyski i straty płynące z różnych propozycji, które mają zahamować zmiany klimatyczne.
Zobacz też:
„Inteligentne rozwiązania dotyczące zmian klimatu obejmują wdrażanie strategii i technologii, które nie tylko zmniejszają emisję gazów cieplarnianych, ale także pozytywnie wpływają na społeczeństwo i gospodarkę”
– wyjaśnia Lomborg w swojej publikacji.
Państwa (w szczególności kraje Ameryki Północnej i Europy) wydają coraz więcej pieniędzy na ochronę środowiska. Tymczasem jest wiele innych problemów, które wymagają pilnej interwencji, jak choćby ubóstwo, głód i epidemie. To zaskakująca nierówność w przydzielaniu środków, na co w swojej książce zwraca uwagę założyciel Konsensusu Kopenhaskiego.
Lomborg twierdzi, że gdyby biedniejsze kraje wdrożyły niektóre postulaty ekologów, to straciłyby ogromne pieniądze i szansę na rozwój. Jego zdaniem bogate społeczeństwa mogą wydawać więcej na walkę ze zmianami klimatu, ale nie powinny nikogo zmuszać do podobnych działań.
„Odejście od paliw kopalnych spowoduje problemy ekonomiczne w wielu biednych krajach. Kiedy jesteśmy bogaci, to naprawiamy środowisko. Dawniej lasy zajmowały tylko dwa procent powierzchni Danii. Teraz jest to czternaście procent. Wzrost wynika z tego, że społeczeństwo jest zamożne”
– wyjaśnia Lomborg.
Jego argumenty prowadzą do prostego wniosku: jeśli chcemy walczyć ze zmianami klimatu, to najpierw zrównajmy poziom gospodarczy państw. Wcześniej czy później uboższe kraje rozwiną się na tyle, że same będą zwiększały wydatki na ochronę środowiska. Warto zatem część pieniędzy inwestowanych w nieefektywne projekty, przeznaczyć na poprawę sytuacji osób w trudnym położeniu materialnym.
Jednym z głównych zarzutów wobec Lomborga jest (podobno) przesadny optymizm. Faktycznie pozytywne podejście do świata przebija w jego publicznych wystąpieniach.
Polecamy:
„Wszyscy wkoło mówią, że świat jest straszny i zaraz się skończy. Cały czas słyszymy o katastrofach naturalnych. Ile osób one zabiły? Mamy na to solidne dane. W latach dwudziestych ubiegłego wieku rocznie w wyniku powodzi, suszy i pożarów umierało pół miliona ludzi. Młodzież myśli, że współcześnie jest gorzej, a tymczasem w 2021 roku w wyniku podobnych zjawisk zmarło mniej niż siedem tysięcy osób. Podobnie jest z ubóstwem. Kilkaset lat temu 99 procent mieszkańców Ziemi żyło w skrajnej biedzie, a dziś jest to około dziesięć procent. To wciąż ogromny problem, ale nastąpił postęp”
– przekonuje Lomborg w jednym z podcastów.
W wypowiedziach założyciela Konsensusu Kopenhaskiego jak bumerang powraca zdanie: „na świecie nie jest dobrze, ale jest znacznie lepiej, niż było”.
Lomborg nie skupia się na krytyce postulatów proekologicznych aktywistów. Sam ma własne propozycje dotyczące ochrony środowiska. Opisał je m.in. w opublikowanej w 2007 roku książce „Cool it: The skeptical environmentalist’s guide to global warming” (nie doczekała się ona wydania po polsku, tytuł można przetłumaczyć jako: „Tylko spokojnie. Przewodnik sceptycznego ekologa po globalnym ociepleniu”).
Autor zachęca przede wszystkim do inwestycji w odnawialne źródła energii, takie jak elektrownie wiatrowe i wodne oraz panele słoneczne. To dość oczywiste z ekonomicznego punktu widzenia, bo energia odnawialna nie tylko zmniejsza emisję gazów cieplarnianych, ale może przyczynić się do obniżenia cen prądu.
Lomborg opowiada się też za rozwojem energetyki jądrowej. Podkreśla jednocześnie konieczność dalszych badań, które wzmocnią bezpieczeństwo elektrowni atomowych. Wzywa też do działań, które poprawią efektywność energetyczną, czyli na przykład stosowania energooszczędnych rozwiązań, oświetlenia LED, modernizacji systemów ogrzewania i klimatyzacji i automatyzacji przemysłu.
Wiele komentarzy wzbudziły propozycje dotyczące adaptacji do zmian klimatu. Naukowiec przekonuje, że należy skupić się nie tylko na ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych, ale także na dostosowaniu infrastruktury do zmieniających się warunków pogodowych.
Zdaniem Lomborga najważniejsza jest edukacja. Od najmłodszych lat dzieci powinny uczyć się, jakie działania proekologiczne mogą podejmować w codziennym życiu. Tylko to może wpłynąć na ich postawy w dorosłości i w konsekwencji realnie pomóc w walce ze zmianami klimatu. Uświadamianie społeczeństwa znajduje się na czele listy priorytetów Konsensusu Kopenhaskiego.
Powyższe spostrzeżenia prowadzą do ciekawych wniosków. Inwestycje w proponowane rozwiązania mogą przyspieszyć rozwój gospodarczy wielu państw. Z kolei obywatele bogatszych krajów nie będą musieli rezygnować ze swojego stylu życia w imię ochrony środowiska, do czego zachęcają liczni aktywiści.
Niedawno ukazała się kolejna książka Lomborga pod tytułem „Fałszywy alarm” („False alarm”. Autor podtrzymuje w niej swoje wcześniejsze tezy i wzywa do zwiększenia nakładów na badania naukowe nad globalnym ociepleniem.
Eksperci są podzieleni. Wielu ekonomistów chwali racjonalne podejście do zmian klimatycznych, jednak większość badaczy i ekologów nie podziela poglądów Lomborga. Publicznie krytykowali je m.in. James Hansen (klimatolog, który kierował badaniami naukowymi w NASA), Naomi Oreskes (zajmująca się dyskursem historycznym na temat ekologii), Michael E. Mann (paleoklimatolog) czy Bill McKibben (pisarz i ekolog).
Przeciwnicy autora „Sceptycznego ekologa” twierdzą, że bagatelizuje on problem zmian klimatycznych i ignoruje skalę zagrożenia. Uważają oni, że głoszone przez niego tezy mogą zniechęcić władze do podejmowania jakichkolwiek działań. Optymizm Lomborga często nazywają „naiwnym”.
Najpoważniejsze zarzuty dotyczą jednak źródeł, na jakich opiera się naukowiec. Część krytyków uważa, że Konsensus Kopenhaski bazuje na niepełnych i wyselekcjonowanych danych. Wiarygodność wniosków prezentowanych przez think tank i jego założyciela ma podważać także posługiwanie się nieaktualnymi statystykami (co ciekawe Lomborg zarzuca to samo ekologom).
Krytykowane jest też ekonomiczne podejście (czyli skupianie się na zyskach i stratach), które pomija inne kwestie, jak wymieranie gatunków i zmiany w ekosystemach. Ekolodzy argumentują, że ochrona klimatu wymaga pilnych działań, a Konsensus Kopenhaski nie uwzględnia długofalowego wpływu globalnego ocieplenia na Ziemię.
Przeciwnicy tez Lomborga twierdzą, że argument dotyczący zubożenia społeczeństw jest nietrafiony. Bogate państwa emitują najwięcej gazów cieplarnianych i już ponoszą wyższe koszty związane z ochroną środowiska. Ekolodzy chcą, aby rozwijające się gospodarki uczyły się na błędach krajów wysoko rozwiniętych.
Krytycy obawiają się też, że słowa szanowanego naukowca mogą być wodą na młyn dla negacjonistów, którzy nie wierzą w zmiany klimatu.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy tezy Lomborga są prawdziwe, czy fałszywe. Naukowcy zarówno je wspierają, jak i krytykują. Jednak ważne jest, że trwa ogólnoświatowa debata na temat ekologii i zrównoważonego rozwoju. Autor „Sceptycznego ekologa” aktywnie w niej uczestniczy i od lat nieprzerwanie zachęca do podejmowania racjonalnych decyzji, które będą chronić środowisko, ale nie powstrzymają rozwoju gospodarczego.
Naukowiec płynie pod prąd, bo modę na ekologię wspierają celebryci i naukowcy. Młodzież utożsamia się z postulatami aktywistów i często bezrefleksyjnie przyjmuje serwowane przez nich pesymistyczne wizje. Tymczasem Lomborg prezentuje bardziej optymistyczne spojrzenie i zachęca do szukania innowacyjnych i zrównoważonych rozwiązań dla globalnych wyzwań klimatycznych.
Z całą pewnością nie jest to postawa szaleńca, choć wydaje się, że walczy z niewidzialnym wrogiem (nomen omen z wiatrakami, będącymi jednym z obecnych symboli szeroko rozumianej ekologii), jak współczesny Don Kichot.
Dowiedz się więcej:
Źródło: Lomborg.com