Czy Leonardo namalował dwie Mona Lisy? Są nowe tropy

Druga Mona Lisa: tłum ludzi w Luwrze przed obrazem „Mona Lisa” Leonarda da Vinci. Fot. Gagan Kaur / Pexels

Na świecie istnieje tylko jedna Mona Lisa. Słynny obraz Leonarda da Vinci to dzieło jedyne w swoim rodzaju. Ale czy na pewno? Od ponad wieku grupa pasjonatów walczy o uznanie autentyczności obrazu, który może wywrócić historię sztuki do góry nogami. Czy odkrycie z angielskiej rezydencji naprawdę podważa prestiż Luwru? Jaka jest historia kopii słynnej Mony Lisy?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Niezwykłe znalezisko w angielskiej rezydencji

Rok 1913. Angielski znawca sztuki Hugh Blaker wchodzi do rezydencji arystokraty nieopodal Bath i widzi coś, co na chwilę odbiera mu mowę. Na ścianie wisi znajomy obraz – kobieta z jedną ręką na drugiej siedzi na tle włoskiego krajobrazu i patrzy na Blakera z tajemniczym uśmiechem. To spojrzenie zna każdy, kto odwiedza paryski Luwr, ale kolekcjoner nie jest teraz w Paryżu, tylko na południu Anglii. Według doniesień właściciela płótno, na które patrzy teraz Blaker jest w jego rodzinie od ponad 100 lat.

Tak rozpoczyna się historia Mona Lisy z Isleworth, nazwanej tak od miejscowości na przedmieściach Londynu, gdzie mieścił się dom Blakera. To właśnie tam po zakupie zawisła druga wersja słynnego obrazu da Vinciego. Chociaż czy faktycznie wyszła spod jego ręki, do dziś pozostaje zagadką.

Wcześniejsza wersja słynnej Mona Lisy

Biograf da Vinciego Giorgio Vasari zwraca uwagę, że słynny włoski malarz rozpoczął pracę nad Mona Lisą w 1503 roku, ale miał jej nie ukończyć. Druga wersja obrazu pojawił się jednak w już ukończonej formie niedługo przed śmiercią artysty, w 1517 roku. To właśnie ją znamy z Luwru. Niektórzy przypuszczają, że obraz z Isleworth jest właśnie tą pierwszą, niedokończoną wersją dzieła, która wyszła spod rąk da Vinciego. Przedstawiona na płótnie kobieta wygląda z resztą na znacznie młodszą, niż ta na obrazie wiszącym w Paryżu. To zdaje się potwierdzać tę teorię. Niektórzy znawcy sztuki mają jednak wątpliwości.

Płótno burzy sensacyjne teorie

Największym problemem jest materiał. Mona Lisa z Isleworth powstała na płótnie, a da Vinci malował głównie na deskach. Drewno jest z resztą również podłożem dla tej lepiej znanej Mona Lisy. Płótno obrazu z Isleworth jest datowane najpóźniej na 1455 rok, podczas gdy malarz urodził się trzy lata wcześniej. Możliwe jednak, że da Vinci zakupił do pracy materiał, który powstał przed jego narodzinami.

Druga Mona Lisa: po lewej wersja Mona Lisy, która wisi w Luwrze (źródło: Wikimedia / domena publiczna). Po prawej tzw. Mona Lisa z Isleworth, rzekomo również namalowana przez Leonarda da Vinci (źródło:  Wikimedia / domena publiczna).
Druga Mona Lisa: po lewej wersja Mona Lisy, która wisi w Luwrze (źródło: Wikimedia / domena publiczna). Po prawej tzw. Mona Lisa z Isleworth, rzekomo również namalowana przez Leonarda da Vinci (źródło: Wikimedia / domena publiczna).

Dwie wersje obrazu na pewno istniały

Zwolennicy teorii, według której Mona Lisę z Isleworth namalował da Vinci, zwracają uwagę na fakt, iż wiemy o istnieniu co najmniej dwóch wersji obrazu. Istnieją historyczne doniesienia o słudze Leonarda, który posiadał Mona Lisę w 1525 roku, mimo że inne źródła mówią, iż obraz został sprzedany francuskiemu królowi siedem lat wcześniej. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.

Chociaż badania potwierdziły, że obraz z Isleworth mógł powstać w tym samym czasie, co niedokończona pierwsza wersja Mona Lisy, istnieje szansa, że to konkretne dzieło wykonał nie da Vinci, a któryś z jego uczniów. Sceptycy zwracają uwagę na ten fakt jako jeden z głównych argumentów przeciwko autentyczności Mona Lisy z Isleworth.

Spór trwający dekady

Spór kolekcjonerów sztuki, historyków i badaczy w sprawie Mona Lisy z Isleworth trwa już od ponad 100 lat. Niektórzy poszli w nim naprawdę daleko. Pewien pochodzący z Austrii wielbiciel malarstwa, Henry F. Pulitzer (często mylony z amerykańskim potentatem prasowym Josephem Pulitzerem) zobaczył obraz w jednej z londyńskich galerii w 1936 roku. Od tego momentu zaczęła się jego obsesja na punkcie dzieła.

Słynny kolekcjoner z obsesją na punkcie obrazu

Płótno tak go zachwyciło, że podobno sprzedał dom, meble i wiele obrazów ze swojej prywatnej kolekcji, aby wejść w jego posiadanie. Zlecone przez niego badania Mona Lisy z Isleworth miały potwierdzać autentyczność dzieła.

Pulitzer posunął się nawet do stwierdzenia, że to właśnie posiadany przez niego obraz był jedynym namalowanym przez da Vinciego portretem włoskiej szlachcianki Lisy del Giocondo. Wersja wisząca w Luwrze miała być późniejszą kopią, która zdaniem kolekcjonera nie wyszła spod pędzla renesansowego malarza.

Obie wersje Mona Lisy pod lupą fizyka

Po śmierci Pulitzera w 1979 roku Mona Lisa z Isleworth trafiła w ręce jego partnerki. W latach 80. dostęp do obrazu zyskał fizyk John F. Asmus, który dogłębnie przeanalizował światłocienie na twarzach z wersji z Isleworth oraz tej wiszącej w Luwrze. Według Asmusa przynajmniej ta część obrazu musiała wyjść spod ręki tej samej osoby.

Szwajcarska fundacja na tropie prawdy o kopii Mona Lisy

Następnie płótno przeleżało kilkadziesiąt lat w skarbcu jednego ze szwajcarskich banków. To właśnie założona w Szwajcarii fundacja wykupiła dzieło na początku XXI wieku i rozpoczęła jego kolejne pogłębione badania. Organizacja nazwana Mona Lisa Foundation postawiła sobie za cel udowodnienie, że Mona Lisa z Isleworth faktycznie jest dziełem da Vinciego.

To właśnie Mona Lisa Foundation po raz pierwszy od dekad wystawiła obraz na widok publiczny. Stało się to w 2012 roku w Genewie. Przy okazji odsłonięcia dzieła jeden z założycieli fundacji, historyk Stanley Feldman, twierdził w wypowiedzi dla Reutersa:

„Zbadaliśmy ten obraz z każdej istotnej perspektywy i wszystkie zgromadzone informacje wskazują, że jest to wcześniejsza wersja Giocondy znajdującej się w Luwrze”.

Mona Lista z Isleworth – dzieło da Vinciego czy idealna kopia?

Pełnej prawdy o Mona Lisie z Isleworth najpewniej nie poznamy nigdy. Osoby będące w posiadaniu obrazu przez dekady mówiły o jego autentyczności. Inni specjaliści poddawali to w wątpliwość. Sam da Vinci niestety nie jest w stanie opowiedzieć nam prawdy o dziele. Czy faktycznie odnaleziony w Anglii obraz wyszedł spod jego ręki? A może to późniejsza kopia lub dzieło jednego z uczniów renesansowego mistrza? Wszystko wskazuje na to, że zagadki tej nigdy nie uda nam się rozwiązać.

A wyjątkowe dzieła, tym razem z pewnością oryginalne, można zobaczyć w samym sercu Monachium, w galerii CAVATINA ART CONCEPT. Stolica Bawarii gości przy słynnym Viktualienmarkt aż 43 dzieła 28 artystek i artystów z Polski. Wśród prezentowanych obrazów znalazły się płótna m.in. Rafała Olbińskiego, Igora Mitoraja, Leszka Nowosielskiego czy słynna Dziewczyna w kwiecistym szalu Mojżesza Kislinga, zwana z resztą „zieloną Mona Lisą”.

Więcej o tej wyjątkowej galerii sztuki pisaliśmy w artykule: Polska sztuka współczesna w Monachium. Takiej galerii dotąd nie było

Inne interesujące materiały znajdziesz na naszym kanale na YouTube:


Black Friday & Cyber Monday

Black Friday przez cały listopad! -20% na cały koszyk z kodem: BLACK20
Do zobaczenia!
Księgarnia Holistic News

Opublikowano przez

Maciej Bartusik

Dziennikarz


Dziennikarz, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Doświadczenie zdobywał w radiu i mediach internetowych. Na koncie ma dziesiątki publikacji na temat nowych technologii i eksploracji kosmosu. Zainteresowany współczesną energetyką. Wielbiciel włoskiej kuchni, szczególnie makaronu w każdej postaci.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.