Nauka
Używasz AI? Według nowych badań może to oznaczać mroczne cechy
27 lipca 2025
Dyplom magistra schowany do szuflady, a w ręku mop. Dla wielu w Polsce to symbol porażki. Dla tysięcy emigrantów pracujących fizycznie za granicą to jednak pierwszy krok do finansowej niezależności. Dlaczego na pracę, która na obczyźnie nie przynosi wstydu, w kraju wciąż niektórzy patrzą z góry?
Polska ma długą tradycję kultywowania wyższego wykształcenia. Ukończenie studiów wyższych jest zdecydowanie marzeniem większości rodziców. Co gorsze, dzieci już od małego straszone są pracą fizyczną. Uczniom powtarza się, że jeśli nie będą nosić teczki, to będą musieli nosić woreczki, czyli kopać doły. Dopiero od niedawna mówi się o tym, że posiadanie dyplomu magistra wcale nie gwarantuje odniesienia życiowego sukcesu. Tymczasem dobry, konkretny zawód zwiększa w obecnych czasach możliwość dojścia do dużych pieniędzy.
Jakiś czas temu określenie „sprzątaczka” zamieniono, wzorem nazewnictwa brytyjskiego, na „panią sprzątającą”. Przypomnijmy, że w języku angielskim zawód ten nazywa się: cleaning lady, ale o mężczyznach wykonujących go mówi się po prostu cleaner. Przyznać trzeba, że pani od sprzątania brzmi znacznie lepiej niż sprzątaczka, podobnie jak kierownik sekretariatu niż sekretarka. Lepiej jest prowadzić sekretariat, niż być sekretarką. Tak się składa, że obydwa te słowa, sprzątaczka i sekretarka, mają w języku polskim bardzo negatywne skojarzenia.
Podobnie zresztą jest z innymi zawodami. Dawniej określenia mechanik, hydraulik, fryzjer czy kucharz nie napawały dumą. Jednak zawody te „obroniły się” wysokimi zarobkami. Ktoś, kto dobrze zarabia, jest szanowany. Dlaczego więc nadal mamy taki problem z akceptacją kobiet, które sprzątają za granicą? Odkąd Polacy po wejściu do Unii Europejskiej zaczęli masowo wyjeżdżać za pracą za granicę, w języku potocznym pojawiły się brzydkie określenia tego, czym się zajmują. Język polski wzbogacił się więc o panie „jadące na mopie” lub „na szmacie” oraz panów pracujących na zmywakach. Skoro społeczeństwo tak szybko stworzyło negatywnie kojarzące się nazewnictwo, to nic dziwnego, że osoby ciężko pracujące w ten sposób i utrzymujące rodziny nawet w Polsce, nie chciały chwalić się swoimi zawodami.
Problem wykonywania prac poniżej swoich kwalifikacji i wykształcenia jest szczególnie dotkliwy na emigracji. Polacy, nie mając innych możliwości, nie znając języka i nie mając stałego dachu nad głową, często podejmują się prac fizycznych za granicą, które – jak wiadomo – są do wzięcia od zaraz.
Klara z wykształcenia jest historykiem. Mieszka w Wielkiej Brytanii od ponad dziesięciu lat. Sprząta domy w podlondyńskiej dzielnicy, w której żyją głównie aktorzy i biznesmeni.
– Nie od razu tak było – mówi. – Zanim trafiłam na domki, sprzątałam biura w City i mieszkania w centrum, cokolwiek się znalazło. Najtrudniejsze były mieszkania emerytów, małe jak pudełka po zapałkach, a zagracone po same sufity. I niczego nie wolno było wyrzucić, nawet stare gazety mają dla tych ludzi wartość. Dopiero po kilku latach udało mi się trafić do lepszej dzielnicy. I teraz, proszę mi uwierzyć, to ja sobie dobieram pracodawców. Jak ktoś mi nie pasuje, to szybko się żegnamy. Ja nie dam się wykorzystać, bo wiem, jak ciężka jest moja praca.
Polecamy: 9 miliardów złotych. Tyle Polska traci na niewyspanych pracownikach
Klara nie mówi po angielsku, a przynajmniej tak twierdzi. I to właśnie ten kompleks popchnął ją do tego zawodu. W sprzątaniu znajomość języka nie jest wymagana, bo z osobą sprzątającą nikt nie rozmawia. No, chyba że przy negocjacji ceny za wykonaną usługę. A skoro nie ma motywacji do nauki języka, to tak już zostało.
Pytam ją, czy nie czuje skrępowania wynikającego z faktu, że mimo wyższego wykształcenia pracuje fizycznie. Odpowiada bez chwili namysłu, że ona już to w sobie przerobiła i ma to za sobą. Jako osoba od sprzątania zarabia więcej niż jej mąż, który jest nauczycielem w angielskiej szkole. Twierdzi, że nie ma kompleksów, bo to nie kradzież, a to, że Polacy w Polsce nie szanują jej pracy, to ich problem, a nie jej.
– I powiem pani jedno, tylko z Polakami mam z tym problem – mówi. – Tutaj nikogo nie obchodzi, co robisz i kim jesteś, byle być uczciwym. Ja dopiero podczas wizyt w Polsce mam jakieś dziwne myśli. Bo jak komuś powiem, że sprzątam, to patrzą na mnie z góry, jak na kogoś gorszego. Szkoda, że nie mogę pokazać im mojego konta w banku, bo wtedy by zrozumieli.
Okazuje się, że wielu emigrantów, którzy utknęli w zawodach wymagających pracy fizycznej, poradziło sobie świetnie na rynku pracy. Nie tylko udało im się znaleźć dobrze płatną pracę, ale często założyli swoje firmy oferujące różne usługi. Wiele Polek, które zaczynały od sprzątania w Anglii czy Belgii, po kilku latach otworzyły firmy sprzątające. Zatrudniają pracowników i zarządzają własnym biznesem. Podobnie działają mechanicy czy hydraulicy – z własnymi „garażami” i firmami usługowymi. Czy to jednak podniosło ich status społeczny? Owszem, zwłaszcza gdy zapytani o pracę odpowiadają: właściciel firmy.
Główny Urząd Statystyczny oszacował, że w latach 2017–2019 liczba Polaków przebywających dłużej niż rok za granicą kształtowała się na poziomie 1,6 mln, po czym nastąpił spadek. W ostatnich latach liczba ta wyniosła ok. 1,5 mln. Najpopularniejsze kraje, które wybierają do osiedlenia się Polacy, to Niemcy, Holandia, Irlandia i Norwegia. Po brexicie Wielka Brytania straciła na popularności, chociaż to właśnie tam nadal mieszka najwięcej Polaków w Europie poza Polską. Liczba ta w 2022 wyniosła szacunkowo 446 tys. osób.
Z danych raportu Polacy pracujący za granicą w 2022 r., przeprowadzonego na zlecenie Narodowego Banku Polskiego, wynika, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat nastąpiła poprawa pozycji większości polskich emigrantów. Z tych samych badań wynika, że polska emigracja zagraniczna ma w większości coraz bardziej długookresowy charakter i cechy migracji osiedleńczej. Ponad połowa emigrantów przebywa za granicą nieprzerwanie już od 2015 roku lub nawet dłużej. Najbardziej osiadły charakter ma natomiast emigracja w Wielkiej Brytanii. Dla większości emigrantów obecny pobyt za granicą jest jednocześnie ich pierwszym pobytem w tym kraju i na emigracji w ogóle.
Nowi emigranci to głównie ludzie młodzi, którzy najczęściej jako kraj osiedlenia wybierają Niemcy i Niderlandy. W przypadku Wielkiej Brytanii, po jej wyjściu ze struktur Unii Europejskiej i związanych z tym utrudnieniami w dostępie do rynku pracy, nowi emigranci z Polski stracili nią zainteresowanie. Żyjący na obczyźnie Polacy to w równej części kobiety i mężczyźni, jednak to kobiety częściej mają wykształcenie średnie i wyższe.
Pozycja Polaków na zagranicznych rynkach pracy ulega stabilizacji. Główne sektory gospodarki, w których pracujemy w Niemczech, to przemysł, rolnictwo, handel, budownictwo oraz hotelarstwo i gastronomia. W Wielkiej Brytanii polscy emigranci są zatrudnieni głównie w przemyśle, hotelarstwie i gastronomii. A w Niderlandach – w rolnictwie i przemyśle. W porównaniu do wyników z 2018 roku we wszystkich krajach zanotowano spadek odsetka osób pracujących w służbie zdrowia i opiece społecznej. Podobnie jak w minionych latach Polacy głównie pracują jako robotnicy i rzemieślnicy wykwalifikowani. Największy odsetek takich osób pracuje w Wielkiej Brytanii. Nowym zjawiskiem jest dość wysoka liczba Polaków zajmujących stanowiska managerskie niskiego i średniego stopnia w Niderlandach. Z kolei jeśli chodzi o Wielką Brytanię, to zauważalny jest spadek liczby polskich managerów.
Zaobserwuj nasz kanał na YouTubie. Kliknij na LINK i zaznacz „Subskrybuj”.
Choć zdecydowana większość emigrantów opuściła Polskę z powodów finansowych, to jednak czynniki, które mogą wpłynąć na decyzje o powrocie, są bardziej złożone. Najczęściej wymieniana jest sytuacja rodzinna oraz zdrowie, a poziom wynagrodzeń dopiero w trzeciej kolejności. Nie bez znaczenia jest też wybuch wojny na Ukrainie. W Wielkiej Brytanii relatywnie duża grupa emigrantów uznała, że ze względu na swoje bezpieczeństwo zostaną dłużej na emigracji. Podkreślano też ryzyko osłabienia złotego jako potencjalnego efektu działań wojennych.
Nawet jeśli Polacy wracają do ojczyzny, to rzadko podejmują się prac, które wykonywali poza Polską. Mówimy oczywiście o pracy fizycznej za granicą. Zdecydowana większość powracających marzy o realizowaniu się w wymarzonej profesji, nawet jeśli wymagałoby to dodatkowych studiów. U siebie mamy odwagę, by zawalczyć o lepszą pozycję zawodową, gdyż nie ma bariery językowej ani kulturowej.
Może Cię zainteresować: Zaczynali na zmywaku. Dziś zarabiają lepiej niż Brytyjczycy