Humanizm
Duże dzieci dużo wydają. Biznes zarabia na nostalgii dorosłych
17 grudnia 2024
W toku dyskusji o kryteriach odróżniania nauki od pseudonauki proponowano różne koncepcje. Na gruncie aktualnej filozoficznej refleksji to już przebrzmiała kwestia. Jednak pozostaje wciąż bardzo żywotna poza akademicką debatą filozoficzną, głównie ze względu na to, że bolączką współczesnego świata jest utrata społecznego zaufania do autorytetu poznania naukowego. W rezultacie rozszerza się pole do zaistnienia w przestrzeni publicznej działalności o irracjonalnym charakterze.
Sukcesy, które od ukształtowania się nowożytnego sposobu uprawiania przyrodoznawstwa odnosi nauka, dowodzą, że jest to główne źródło wartościowej wiedzy o świecie. Istnieje swoista gradacja typów poznania. Na jednym biegunie umieszczona została wiedza naukowa, a na przeciwległym pseudonauka, wiedza bezwartościowa, fałszywa.
Jednym z klasycznych problemów filozoficznych jest kwestia tego, jak wyznaczać moment przejścia z jednego stanu w drugi. Na przykład: kiedy kończy się sen, a zaczyna jawa, kiedy kończy się noc i rozpoczyna dzień. Wówczas staramy się określić kryterium decydujące. Takie też stanowisko zostało podjęte na potrzeby wyznaczenia granicy pomiędzy nauką a pseudonauką.
W dyskursie prowadzonym na gruncie filozofii nauki wyodrębnia się trzy główne kryteria decydujące o naukowości danej wiedzy:
W wyniku krytycznej dyskusji nad tymi regułami filozofowie nauki konstruowali coraz bardziej złożone układy pojęciowe, determinujące status poznawczy danej wiedzy. Są określane jako wieloaplikacyjne. W tym przypadku o naukowości przesądza spełnianie kilku warunków, takich jak systematyczność prowadzonych badań, stopień ich akceptowalności przez środowisko naukowe lub eliminowanie postaw dogmatycznych i krytyczna postawa wobec teorii.
Polecamy: Co lub kto nami kieruje? Poziom posłuszeństwa ludzi budzi niepokój
Jednym z głównych problemów związanych ze wskazaniem kryterium demarkacji pomiędzy nauką a pseudonauką jest to, czy można jedną miarą oceniać wartość działalności poznawczej człowieka w przeszłości i teraźniejszości. Mówiąc inaczej, czy można myśleć o poznaniu naukowym, nie relatywizując tego pojęcia do kontekstu historycznego i kulturowego. Ścierają się w tym przypadku dwie postawy.
Filozofowie nauki są przekonani, że można wyodrębnić zespół zasad, które bezwzględnie wyznaczają istotę tego, co nazywamy nauką. Krytycy takiego stanowiska wskazują natomiast, że w dziejach nauki można wskazać wiele przykładów poglądów, które były powszechnie uważane za prawdziwe i naukowe, a z czasem zostały odrzucone. Mając to na uwadze, wątpią w to, że istnieje jeden wzorzec uprawiania nauki. Argumentują, że to, co dzisiaj nazywamy nauką, było działalnością realizowaną na różne sposoby. Podkreślają, że sens naukowości nie tylko zmieniał się z upływem czasu, ale także wraz z geograficznym i kulturowym usytuowaniem. Przykładem jest tradycyjna nauka chińska, która nie spełnia współczesnych kryteriów naukowości, a jak wiadomo – może poszczycić się licznymi sukcesami.
Można sądzić, że łatwiejsze jest określenie granicy między nauką a pseudonauką wtedy, kiedy oceniamy współcześnie realizowaną aktywność poznawczą. Z punktu widzenia aktualnej wiedzy astronomicznej dociekania astrologów są jednoznacznie kwalifikowane jako pseudonaukowe, chociaż są często bardzo poważnie traktowane. Przykłady decyzji politycznych, gospodarczych i społecznych podejmowanych pod wpływem prognoz wynikających z horoskopów są liczne.
Również nauki medyczne są polem, na którym dochodzi do gwałtownych sporów pomiędzy zwolennikami medycyny opartej na faktach naukowych a entuzjastami różnorakich terapii alternatywnych. Najjaskrawszym przykładem jest homeopatia. Produkty homeopatyczne są powszechnie dostępne właściwie w każdej aptece, są chętnie zapisywane pacjentom przez wielu lekarzy. Tymczasem z punktu widzenia współczesnej wiedzy naukowej homeopatia jest działalnością należącą do pseudonauki. Korzeniami sięga bowiem do mechanizmów myślenia magicznego.
Kolejnym przykładem współcześnie prowadzonego sporu, który przebiega na linii nauka a pseudonauka, jest dyskusja wokół tak zwanej teorii inteligentnego projektu (TIP). Polemika ta wpisuje się w klasyczny problem filozoficzny relacji nauka–wiara. Zwolennicy TIP przekonują, że dane naukowe uzasadniają pogląd, zgodnie z którym życie na naszej planecie powstało w wyniku realizacji projektu, a nie w wyniku „ślepego doboru naturalnego”. Tym samym przekonują, że TIP jest naukową alternatywą dla współczesnej syntetycznej teorii ewolucji. Budzi to jednoznaczny sprzeciw większości biologów. Uznają TIP za pseudonaukę – nie tylko ze względu na jej teistyczne implikacje, ale także z powodów metodologicznych.
We współczesnym świecie, pomimo niewątpliwego sukcesu nauki, wciąż mają miejsca spory o to, czy określona działalność intelektualna i poznawcza może być uznana za naukową. Wydaje się, że ważna w tym kontekście jest rola kryterium instytucjonalnego, które rozumiane jest jako ocena formułowana przez środowisko naukowe. Jeżeli dany pogląd jest akceptowany przez społeczność akademicką, znajduje swoje miejsce w podręcznikach i na wykładach uniwersyteckich, to można z dużym przekonaniem uznać, że mamy do czynienia z wiedzą naukową. Jednakże autorytet świata nauki jest systematycznie podkopywany przez tak zwanych wrogów rozumu i siewców wątpliwości.
Głosiciele niezgodnych z aktualną wiedzą naukową poglądów, wykorzystując różne strategie argumentacyjne, manipulując danymi, a często uciekając się do fałszerstwa, atakują naukę. Dobrym narzędziem dla tej napaści okazuje się kreowanie i zarządzanie ludzką ignorancją, wynikającą ze strachu przez nieznanym i niezrozumiałym, przez co w odbiorze tajemniczym i niebezpiecznym.
Przeczytaj: Chińska Republika Ludowa stała się naukowym supermocarstwem
Nie ma wątpliwości, że pytając o kryterium demarkacji nauki, pozwalające odróżnić ją od pseudonauki, poruszamy się po swoistym polu minowym. Jest ono z jednej strony naszpikowane zaawansowaną wiedzą naukową, a z drugiej ludzkimi emocjami, lękami i innymi przypadłościami naszego rozumu. Oparciem w poruszaniu się po tym niebezpiecznym gruncie są dwa filary podtrzymujące współczesną naukę. Są to naturalizm metodologiczny oraz zasada intersubiektywnej sprawdzalności i komunikowalności wiedzy.
Pierwsza reguła stanowi, że można akceptować tylko takie poglądy, których wyjaśnienia oparte są na przyrodzonych człowiekowi źródłach poznania: zmysłach i rozumie. Każdy pogląd uzasadniany poprzez odwołanie do działania czynników nadprzyrodzonych musi budzić w nas co najmniej podejrzenia. Drugi filar naukowości to zasada intersubiektywnej sprawdzalności i komunikowalności, która w uproszczeniu głosi, że każdy odpowiednio wykształcony i przygotowany przedstawiciel gatunku homo sapiens może samodzielnie albo kolektywnie sprawdzić wartość poznawczą danego twierdzenia. Następnie w ten sposób ustaloną wiedzą może podzielić się z innymi ludźmi, a oni są w stanie ją przyswoić.
Uważny czytelnik zauważył, że problem kryteriów naukowości w filozofii nauki dyskutowany jest przede wszystkim w odniesieniu do nauk przyrodniczych. Kwestia ta w przypadku nauk humanistycznych i społecznych jest jeszcze w większym stopniu sproblematyzowana. Sukces współczesnej technonauki jest niepodważalny. Dzięki naukowcom żyjemy dzisiaj dłużej, lepiej, czasem mądrzej i szczęśliwiej. Nie zwalnia nas to jednak z krytycznego i racjonalnego nastawienia wobec zjawisk współczesnego świata. W książce pt. Jeże. Najeżone kłopotami namiętności Hugh Warwick radzi: „Miej głowę otwartą, ale nie na tyle, żeby wypadał ci mózg”.
Źródła
Dowiedz się więcej:
Polecamy: Daniel Susskind o dwóch rodzajach sztucznej inteligencji. „Martwi mnie armia mniejszych AI”
Może Cię zainteresować: Co dalej z religiami na świecie? Dane o wierze budzą wiele kontrowersji i pytań