Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Francuski filozof doby Oświecenia Jean-Jacques Rousseau (1712–1778 r.) pytał: „Czy można znaleźć mądrość większą od życzliwości?” Jego słowa odsyłają nas do przeżyć przyjemnych i radosnych oraz budzą pozytywne skojarzenia. Bowiem każdy z nas na pewno nie raz w życiu doświadczył przyjaznych gestów i zachowań ze strony innych ludzi. Z drugiej strony mamy przekonanie, że odwzajemnianie takich postaw nam samym także daje poczucie realizacji dobra.
Czym jest życzliwość i w jaki sposób przejawia się w naszym codziennym funkcjonowaniu? Z jednej strony kojarzy się ona z konkretną cechą charakteru, której przejawem jest życzenie dobra innym. Mówimy często o życzliwej osobowości, utożsamiając ją z przyjaznym usposobieniem, działaniem zawsze na korzyść drugiego człowieka.
Życzliwość to także umiejętność cieszenia się z cudzego szczęścia oraz postawa wsparcia, towarzyszenia i gotowości niesienia pomocy innym. Bezinteresowność i naturalność ludzkich odruchów, często ze strony obcych i przypadkowo napotkanych osób, przypominają nam, że „ludzi dobrej woli jest więcej”… Właśnie takie postawy i okoliczności doświadczania pozytywnych zachowań ze strony innych, buduje w nas przekonanie, że warto wierzyć w drugiego człowieka.
Zobacz też: Niezwykli goście, trudne tematy, konkretne rozwiązania. Oto Holistic Talk!
Warto jednak uświadomić sobie, że życzliwość jest szczeblem drabiny reprezentującej różne odmiany dobra. Jaka jest relacja pomiędzy zwykłą, ludzką życzliwością a dobrem rozumianym jako najwyższa wartość i etyczny drogowskaz? David Hume (1711–1776 r.), brytyjski filozof, pisał w tym kontekście: „Ogólnie możemy zauważyć, że niepodobna innym czynić dobrze z jakiegokolwiek motywu, nie czując pewnego zaczątku życzliwości i dobrej woli względem tych ludzi”.
W swoich słowach jasno wskazywał, że życzliwość leży u podstaw wyświadczania dobrych uczynków innym ludziom. Jeśli niosę pomoc osobie będącej w trudnej sytuacji materialnej, jeśli wspieram przyjaciela w jego chorobie, jeśli włączam się w jakąkolwiek działalność charytatywną czy wolontariat, to u podstaw tych wszystkich zachowań leży potrzeba szerzenia dobra. Życzliwość bowiem to życzenie dobra drugiemu człowiekowi.
Grecki filozof Pseudo-Platon (IV w. p.n.e.) utożsamiał życzliwość z przychylnością wobec innego człowieka. Arystoteles (384–322 p.n.e.) z kolei uważał ją za postawę sprzyjania innym, a Fryderyk Nietzsche (1844–1900 r.) z „grzecznością serca”. Wszystkie te próby sprecyzowania życzliwości miały zawsze odniesienie do szeroko rozumianego dobra międzyludzkiego.
Możemy także zauważyć, że życzliwość wiąże się z pracą nad sobą samym i w przekonaniu wielu humanistów oznacza ona dążenie do doskonałości własnej natury. Niemiecki filozof z Królewca Immanuel Kant (1724–1804 r.) wyraził to chyba w sposób najbardziej wyrazisty, uznając życzliwość za zasadę moralnego postępowania. Pisał: „Maksyma wzajemnej życzliwości […] jest obowiązkiem wszystkich ludzi (bez względu na to, czy uważamy ich za istoty godne, czy niegodne miłości), zgodnie z etyczną zasadą cnoty doskonałej: miłuj bliźniego swego jak siebie samego […] Toteż życząc dobra wszystkim innym ludziom, powinienem też okazywać im życzliwość”.
Utożsamiając życzliwość nie tylko z dobrą wolą, Kant uznaje ją za nasz obowiązek moralny, który powinniśmy pełnić względem każdego napotkanego człowieka. Takie zachowanie nie tylko poszerza pole oddziaływania Dobra wśród ludzi, ale także sprzyja doskonaleniu mojej własnej natury. Czyniąc dobro, sami stajemy się lepszymi ludźmi.
Żeby coś komuś dać, często muszę zrezygnować z czegoś dla siebie. Życzliwość względem drugiego człowieka oznacza poświęcenie czasu, uwagi, zaangażowania, które przecież pozostawić dla siebie, ale dobra wola podpowiada, że warto w konkretnej sytuacji pochylić się nad drugim człowiekiem. W tym sensie człowiek kształtuje swój charakter, ograniczając swoje egocentryczne zapędy. Życzliwość byłaby więc formą rezygnacji z samego siebie i skierowania w stronę drugiego. Z jednej strony to jest wyraz dobrej woli i otwartości, ale z drugiej to także szansa na stawanie się lepszym człowiekiem i realne wcielanie dobra w relacjach międzyludzkich. Tę intuicję doskonale wyraził polski reportażysta i publicysta Ryszard Kapuściński (1932–2007 r.) twierdząc, że: „Doświadczenie przebywania latami wśród dalekich Innych uczy […], że tylko życzliwość do drugiej istoty jest tą postawą, która może poruszyć w niej strunę człowieczeństwa”.
Zdarza się jednak, że dobre intencje nie zawsze zostaną trafnie odczytane ze strony adresata naszych poczynań. Coś, co dla nas wydaje się oczywistym i normalnym ludzkim odruchem, przez kogoś wcale nie musi być tak interpretowane. Nasza życzliwość spotyka się wtedy z odrzuceniem, niezrozumieniem czy ironią.
Czujemy się wtedy zdezorientowani: „przecież chciałam dobrze, a wyszło, jak wyszło”. Chcąc zrozumieć taką sytuację, trzeba uświadomić sobie, że każda strona może mieć odmienne spojrzenie na daną sytuację. Człowiek wyrasta z konkretnych doświadczeń życiowych, które go kształtują na resztę życia. Często nie dysponujemy odpowiednią wiedzą o drugim człowieku i dlatego jego zachowanie nas dziwi lub zaskakuje, bo spodziewalibyśmy się innej reakcji.
Wydaje się, że największą trudność w przyjmowaniu ludzkiej życzliwości stanowi nieufność i podejrzliwość. One są jak demony, które siedząc z tyłu głowy, zawsze podpowiadają najczarniejsze scenariusze. Żeby przyjąć czyjś gest pomocy i wsparcia trzeba umieć temu komuś zaufać, czyli oddać po części kontrolę nad swoim życiem w ręce drugiej osoby i zrezygnować z przekonania o własnej samowystarczalności. Nie każdy tak potrafi.
To jednak pokazuje, że nie tylko strona oferująca życzliwość pracuje nad swoim charakterem i własną naturą, ale takie samo wyzwanie stoi przed adresatem naszych gestów. Dla jednych wyzwaniem jest dawanie. Dla innych – branie. Sztuka życia polega zapewne na opanowaniu jednej i drugiej umiejętności. Miło jest bowiem dawać z siebie dobro, ale równie przyjemnym doznaniem jest umieć je przyjmować. Warto sobie uświadomić, że w tym sensie międzyludzka życzliwość jest polem do budowania relacji i więzi międzyludzkich. Jakość tych znajomości będzie zależeć od naszej wzajemnej otwartości, chęci zrozumienia i zaufania.
Dlaczego warto przełamywać własne bariery i blokady w przyjmowaniu ludzkiej życzliwości? Niech odpowie na to pytanie niemiecki poeta i dramaturg Johann Wolfgang von Goethe (1749–1832 r.): „Nie mogę się nacieszyć jego życzliwym postępowaniem ze mną. Nie ma chyba większej, istotniejszej radości, jak gdy otwiera się przed nami prawdziwie wielka dusza”.
Chcesz przejrzeć więcej podobnych artykułów? Wejdź na stronę główną Holistic News
Źródła: