Prawda i Dobro
Ogień, rakija i tajemniczy wędrowiec. Wieczór Badnjaka na Bałkanach
20 grudnia 2024
Aktywność osób z niepełnosprawnościami jest na szczęście coraz większa. Pozostało jeszcze wiele do zrobienia, jednak w krajach wysokorozwiniętych już od dawna istnieją liczne regulacje prawne mające na celu zapewnienie dogodnego dostępu do przestrzeni publicznej i transportu osobom z ograniczoną mobilnością. Należy jednak pamiętać również o niepełnosprawności w sferze intelektualnej. Aby zapewnić takim osobom szanse na jak najpełniejsze funkcjonowanie w społeczeństwie, należy umożliwić im dostęp do edukacji.
Mroczne to były czasy, a jednak nie tak dawne, gdy osoby o niepełnosprawności intelektualnej czy też dotknięte zaburzeniami rozwojowymi, były trwale izolowane od reszty społeczeństwa. Jako ludzie nie rozumieliśmy do końca natury tych schorzeń, dlatego często wstydziliśmy się własnych członków rodziny, baliśmy się kontaktu z takimi osobami, gdyż obserwowane zachowania były dla nas nietypowe i wykraczające poza przyjęte normy.
Rozwój medycyny, psychologii oraz nowoczesne metody diagnostyczne pozwoliły na lepsze rozumienie problemów, z jakimi zmaga się wiele ludzi. Co więcej, nauczyliśmy się jak im pomóc.
Polecamy: Prawda, dobro i humanizm to nie są puste słowa. Udowadniamy to!
Same historyczne na szczęście określenia podtypów niepełnosprawności intelektualnej w dzisiejszym kontekście kojarzą się bardzo niefortunnie. Obecnie mamy do czynienia z trzema jej stopniami: lekkim, umiarkowanym i ciężkim. W mowie potocznej przyjął się przymiotnik „opóźniony” i rzeczywiście ten rodzaj zaburzenia powoduje, że rozwój mózgowy wyrażający się w intelekcie i emocjach pozostaje na poziomie dziecięcym niezależnie od faktycznego wieku.
Mimo trudności, z jakimi zmagają się osoby niepełnosprawne intelektualnie, te, dotknięte stopniem lekkim i umiarkowanym mogą z powodzeniem funkcjonować w społeczeństwie. Potrzebne jest im jednak odpowiednie oddziaływanie terapeutyczne rozpoczęte już we wczesnym wieku dziecięcym. Osoby niepełnosprawne intelektualnie z racji na dużo wolniejszy rozwój układu nerwowego cierpią na nierozumienie bardziej zaawansowanych ludzkich zachowań. Często to, co mówią inni, traktują dosłownie, nie rozumiejąc np. ironii. Mają również trudności w rozumieniu emocji innych, a swoje wyrażają w sposób bezpośredni i często gwałtowny, właściwy wczesnodziecięcemu etapowi rozwojowemu.
Mimo trudności jednak mają wiele mocnych stron, a przezwyciężając swoje uprzedzenia i stereotypy, możemy odkryć, że osoby takie są pełne niezwykłych talentów, które mogą wykorzystać, stając się przydatnymi społecznie, jak każdy inny obywatel.
Jednymi z najczęściej występujących zaburzeń neurorozwojowych są zaburzenia ze spektrum autyzmu. Charakteryzują się one trudnościami w funkcjonowaniu społecznym, intensywnymi zainteresowaniami, nietypowym przetwarzaniem sensorycznym oraz powtarzalnym i nieelastycznym zachowaniem. Według wciąż funkcjonującego katalogu chorób i zaburzeń ICD-10 wyróżniano: autyzm dziecięcy, autyzm atypowy oraz zespół Aspergera, będący w pewnym sensie najłagodniejszą formą wspomnianego schorzenia.
Prace nad ICD-11 spowodowały wprowadzenie poważnych zmian w klasyfikacji. Obserwacje klinicystów oraz terapeutów pracujących z osobami w spektrum pozwoliły zauważyć, że niezwykle trudno jest „zakwalifikować” pacjenta do konkretnego podtypu zaburzenia. Dlatego zaproponowano, aby poszczególne trudności w zachowaniu i rozwoju: zdolności intelektualne i rozwój języka funkcjonalnego stanowiły wyznacznik do określenia konkretnego podtypu w spektrum. Dzięki temu, że można jednoznacznie określić, z jakimi obszarami funkcjonowania społecznego ma trudność dany pacjent, dobór oddziaływań terapeutycznych staje się bardziej adekwatny i pomocny we wspomaganiu jego rozwoju.
Zobacz też:
Powszechny dostęp do edukacji jest jednym najważniejszych wyznaczników państw wysokorozwiniętych. Niezależnie od tego, jaka jest jej organizacja w danym kraju, jedną z najważniejszych cech powinna być jej ogólnodostępność.
Wyzwania, przed którymi stoją odpowiedzialni za szkolnictwo, można podzielić na dwie kategorie. Pierwsza z nich to sprostanie wymaganiom dotyczącym zniesienia barier komunikacyjnych w celu dostosowania budynków do potrzeb osób o ograniczonej mobilności. Druga to opracowanie takiego systemu edukacji, który zapewni wszystkim obywatelom korzystanie z tego podstawowego prawa na miarę swoich możliwości.
W zależności od kraju mamy do czynienia z różnymi sposobami organizacji szkolnictwa. Należy jednak pamiętać, że edukacja to nie tylko wyposażanie młodych ludzi w kwalifikacje i kompetencje, ale również, a może przede wszystkim, edukacja społeczna, czyli przygotowanie do życia w świecie zależności międzyludzkich, w którym trzeba się odnaleźć, aby właściwie funkcjonować. Dlatego, zakładanie specjalnych, odrębnych jednostek kształcących niepełnosprawnych stanowić może swego rodzaju getto, w którym dotknięte trudnościami dzieci nie uczą się funkcjonować w warunkach normalnego świata.
Istnienie wyspecjalizowanych ośrodków zajmujących się dziećmi z niepełnosprawnościami w świetle badań i wniosków wyciągniętych z upływem lat ma sens tylko wtedy, jeśli pełnią one rolę uzupełniającą i stanowią miejsce rehabilitacji, a więc wykonywane są tam czynności stricte medyczne. Oczywiście nie mowa tu o miejscach, w których przebywają pacjenci w szczególnie ciężkim stanie, który uniemożliwia im samodzielną egzystencję, a do zaspokajania podstawowych czynności życiowych potrzebują opiekuna.
Pod koniec lat 60. XX w. w Europie powstawać zaczęły tzw. szkoły integracyjne. Ich zadaniem było umożliwienie nauki dzieci z trudnościami rozwojowymi i niepełnosprawnościami razem z dziećmi zdrowymi. Poza nabywaniem umiejętności szkolnych uczniowie tacy mieli zdobywać kompetencje społeczne. Miało to również przeciwdziałać wykluczeniu, a korzyści były obustronne, gdyż wspólnie spędzony czas był również okazją do nauki tolerancji, szacunku i akceptacji odmienności. W Polsce szkoły takie zaczęły powstawać stosunkowo późno, bo dopiero w latach 90. XX wieku. Oddziały integracyjne obecnie można tworzyć w każdej placówce ogólnokształcącej i odbywa się to na poziomie wewnętrznej organizacji pracy szkoły. Oddziały integracyjne w pewnym sensie spełniają więc rolę sprzyjającą inkluzywności, jednak w dalszym ciągu nie sprawiają, że zmienia się nasz sposób myślenia o osobach z niepełnosprawnościami.
Uczeń ze spektrum autyzmu czy niepełnosprawnością intelektualną w dalszym ciągu traktowany jest jak ktoś „specjalny”, a więc inny i nienormatywny.
Polecamy: Niewidome poszukiwanie prawdy. Jak realizować marzenia nie mogąc niczego zobaczyć
Zmianą jakościową w stosunku do wspomnianych wcześniej systemów ma być edukacja włączająca. W stosunku do oddziałów integracyjnych pod względem samej organizacji różni się niewiele: wszystkie dzieci uczą się razem. Idea inkluzywności zakłada jednak, że dzieci, u których stwierdzono zaburzenia rozwojowe, nie są problemem do rozwiązania i kimś „specjalnej troski”. Chodzi o zmianę optyki, całkowite przeredagowanie naszej wewnętrznej narracji dotyczącej osób z trudnościami.
Może Cię zainteresować:
Podstawą do pracy z takimi dziećmi jest przede wszystkim dostrzeżenie ich mocnych stron. Postrzeganie przez pryzmat choroby powoduje, że widzimy tylko słabości i niedostosowania, co niemal całkowicie zaburza nam widzenie pełnego obrazu człowieka, który często ma wielki, nieodkryty talent. Przyjęcie takiego punktu widzenia powoduje, że ogół społeczności szkolnej można zacząć postrzegać jako bogactwo pełne różnorodności, w którym każdy znajduje dla siebie miejsce, rolę, poczucie przynależności i przydatności. Doświadczony nauczyciel wie, że jednym z głównych problemów dzisiejszej szkoły są uniwersalne wymagania wobec wszystkich.
W Polsce taki stan rzeczy nadal ma się dobrze, delikatną zmianę odczuć można było tylko w kontekście przedmiotów artystycznych i wychowania fizycznego, gdzie głównym komponentem oceniania ma być nie wynik, a starania i zaangażowanie. Jeżeli zatem rozumiemy już, że nie można porównywać kogoś wybitnie uzdolnionego i tego, kto po prostu nie czuje się dobrze w śpiewaniu czy skoku w dal, to dlaczego dzieci z trudnościami traktujemy jako osobną kategorię tak, jakby już „na starcie” były gorsze od pozostałych? Rzecz w tym, aby wszystkim pozwolić próbować robić to samo, ale obserwować nie tylko wynik, a cały proces wykonywania zadania na miarę swoich możliwości.
Aby świat był miejscem, gdzie każdy czuje się „u siebie”, musimy zadbać o wszystkich. Jednak, aby zrobić to w sposób mądry, czas zmienić postrzeganie osób, którym jest trudniej niż nam. Postrzeganie ludzi przez pryzmat ich mocnych stron to nie tylko kurtuazja i poprawność polityczna. To również narzędzie, które może sprawić, że odnajdziemy wiele skrywanych i niezauważanych do tej pory talentów. Być może wtedy najdziemy również rozwiązania wielu innych palących problemów. Wszak nawet Thomas Alva Edison, słynny wynalazca żarówki, przez swoich nauczycieli nazywany był „imbecylem”. A to tylko dlatego, że nie umiał myśleć tak jak inni. Może zatem naprawdę warto zacząć wprowadzać pomysły „out of the box”?
Dowiedz się więcej:
Źródła:
Chrzanowska, Iwona. Edukacja włączająca–wyzwanie dla kompetencji pedagogów specjalnych;
Skałbania, Barbara, Mirosław Z. Babiarz. Edukacja włączająca jako przestrzeń dla rozwoju czy ryzyko wykluczenia i marginalizacji ucznia?, Student niepełnosprawny. Szkice i rozprawy;
Zacharuk, Tamara. Edukacja włączająca szansą dla wszystkich uczniów.
Więcej interesujących materiałów znajdziesz na stronie Holistic News!