Prawda i Dobro
Szkolny koszmar po latach. „Czułam, że tracę zmysły”
10 grudnia 2024
Człowiek po urodzeniu posiada pewne podstawowe umiejętności, których źródłem są geny oraz proces ewolucji. Pojawia się jednak paradoks: kod genetyczny ma ograniczoną pojemność na przechowywanie informacji. Skąd zatem ludzie i zwierzęta nabywają wrodzone kompetencje? Dwóch uczonych, analizując ten problem, postanowiło zgłębić tajemnicę i przy okazji dokonało odkrycia związanego z ewolucją AI.
Nie tylko człowiek rodzi się, mając już podstawowe umiejętności. Wieloryby od razu potrafią pływać, a pająki instynktownie budują swoje sieci, bez potrzeby nauki chodzenia. W miarę dorastania zdobywamy wiedzę samodzielnie, dzięki zdolności uczenia się. Choć geny zawierają miliardy informacji i odpowiadają za naszą podstawową wiedzę, ich pojemność jest ograniczona i nie wystarcza do przechowywania wszystkiego. Skąd zatem pochodzi reszta tych danych? Zagadnienie to stało się punktem wyjścia dla badań nad ewolucją AI.
Paradoks ten chcą wyjaśnić profesorowie Anthony Zador i Alexei Koulakov z Cold Spring Harbor Laboratory. Zador w zasadzie obrócił problem, zadając sobie pytania:
„A co, jeśli ograniczona pojemność genomu jest właśnie tym, co czyni nas tak inteligentnymi? A co, jeśli to cecha, a nie błąd?”.
Uczony twierdzi, że nasza ludzka inteligencja nie wynika z informacji zapisanych w kodzie genetycznym. Jest raczej efektem jego ograniczenia, które zmusza nas do zaadaptowania się do rzeczywistości. Koncepcja ta jest śmiała, ale niemożliwa do udowodnienia. Nie ma bowiem możliwości tak dokładnego prześledzenia zmian ewolucyjnych u człowieka. Jednak badacze znaleźli inny sposób, żeby dowieść swoich tez. Jest nim tak zwany algorytm genowego wąskiego gardła. Innymi słowy, uczeni zaprzęgli do rozwiązania tego paradoksu sztuczną inteligencję.
Polecamy: Dlaczego ewolucja człowieka przyspiesza?
W modelach naukowych opierających się na sztucznej inteligencji na nowe pokolenie nie trzeba czekać dziesięcioleci. Rodzą się one za pomocą jednego przycisku. Do rozwiązania wspomnianego paradoksu naukowcy opracowali algorytm, który zbiera i analizuje dane. Następnie przetwarza je w jeden zwarty tekst. Jest to praca zbliżona do tego, co robią nasze geny. One również kompresują niezliczone ilości danych potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania mózgu i innych organów.
Naukowcy przetestowali opracowany algorytm, porównując go z sieciami AI, które były już wytrenowane na pakietach danych. Efekt zaskoczył uczonych. Okazało się bowiem, że niewyszkolony algorytm wykonuje zadania z niemal taką samą skutecznością, jak najnowocześniejsze modele sztucznej inteligencji. Radził sobie dobrze nawet w grze komputerowej Space Invaders. Mimo że nie był przeszkolony pod jej kątem, wiedział i rozumiał, jak w nią grać. Czyżby więc AI miało już coś na kształt ludzkiej intuicji? Czy to kolejny etap ewolucji AI?
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Zabawy ze zmarłymi. Sztuczna inteligencja i rozmowy zza grobu #obserwacje
„Nie osiągnęliśmy jeszcze tego poziomu. Architektura korowa mózgu może pomieścić około 280 terabajtów informacji – 32 lata filmu wideo w wysokiej rozdzielczości. Nasze genomy mieszczą około jednej godziny. Oznacza to, że technologia 400 000-krotnej kompresji nie może się jeszcze [z nami] równać” – mówi Koulakov cytowany przez portal Science Daily.
Niemniej jednak algorytm pozwala na poziomy kompresji dotychczas niespotykane dotąd w sztucznej inteligencji. Ta cecha może w imponujący sposób znaleźć zastosowanie w technologii. Shuvaev, główny autor badania, wyjaśnia:
„Na przykład, jeśli ktoś chce uruchomić duży model językowy na telefonie komórkowym, jednym ze sposobów algorytmu może być rozwinięcie modelu warstwa po warstwie na sprzęcie”.
Takie zastosowania mogą oznaczać bardziej rozwiniętą sztuczną inteligencję z szybszym czasem działania. I pomyśleć, że ludziom dotarcie do tego miejsca zajęło tylko 3,5 mld lat ewolucji. Odkrycie to może być ważniejsze, niż się może wydawać. Szkolenie AI na danych jest w pewien sposób skończone. Eksperci są zdania, że sztuczna inteligencja nie może szkolić się na danych wygenerowanych przez samą siebie. Teraz okazuje się, że algorytm jest w stanie wykonywać zadania na podstawie swego rodzaju „intuicji”. Wizje pęknięcia SI poprzez tak zwany chów wsobny mogą więc wcale się nie ziścić.
Polecamy: Ewolucja to nie przypadek. To odkrycie zmieni postrzeganie życia