Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Cała Europa boryka się z plagą elektrycznych hulajnóg, próbując odnaleźć się w próżni prawnej, która powstała na skutek szybkiego rozwoju tej technologii
Problem e-hulajnóg dotyczy także Hiszpanii. „Jazda po chodnikach, pod wpływem alkoholu lub przy jednoczesnym korzystaniu ze słuchawek, będzie uznawana za niezgodną z prawem” – powiedział dziennikowi „El País” Jorge Ordás, zastępca dyrektora Generalnej Dyrekcji Ruchu Drogowego (DGT).
Hiszpania zapowiada wprowadzenie nowych przepisów. Władze chcą, by urządzenia PMD (Personal Mobility Devices), do których należą m.in. napędzane elektrycznie hulajnogi czy deski, zostały uznane za pojazdy.
Wszystko zaczęło się w USA, od start-upów z Doliny Krzemowej (jak znany w Polsce Lime). Według szacunków organizacji pozarządowej NACTO w około stu amerykańskich miastach jeździ obecnie 85 tys. e-hulajnóg. O ile w Polsce elektryczne hulajnogi stały się popularne dopiero w tym roku, o tyle Barcelona, Madryt czy Malaga już w minione wakacje biły na alarm w związku z ich rosnącą popularnością
Choć hulajnogi to środek transportu, który idealnie pasuje do śródziemnomorskiego klimatu, mieszkańcy tych części kontynentu są coraz bardziej poirytowani. Według nieoficjalnych danych liczba użytkowników PMD w Hiszpanii to ok. 100 tys. osób. Nie są one rejestrowane, więc trudno o precyzyjne liczby.
Dziennik „The Washington Post” twierdzi, że według statystyk z lutego w Paryżu 11 proc. osób często lub sporadycznie korzystało z elektrycznych środków transportu. Szacuje się, że liczba e-hulajnóg w stolicy Francji przekroczyła 20 tys. sztuk.
Z jednej strony hulajnogi wydają się być doskonałym rozwiązaniem dla zakorkowanych, walczących ze smogiem europejskich miast. Politycy od lat szukają rozmaitych strategii, by namówić mieszkańców do ograniczenia korzystania z samochodów.
Elektryczne dwukołowe pojazdy są ekologiczne, mobilne i komfortowe. Można poruszać się nimi sprawnie, zarówno w codziennym ubraniu, jak i w garniturze. Używanie PMD nie wymaga wysiłku fizycznego – w przeciwieństwie do jazdy na rowerze. Szybko okazało się jednak, że na drogach, ścieżkach rowerowych i chodnikach wzrosła liczba wypadków.
Już w ubiegłym roku Hiszpanią wstrząsnęła śmierć kobiety potrąconej przez jadącego e-hulajnogą. 92-latka spacerowała deptakiem wyłączonym z ruchu w małej, katalońskiej miejscowości Esplugues de Llobregat, niedaleko Barcelony.
Potrącona kobieta uderzyła głową o chodnik i zmarła w szpitalu kilka dni później. Kierujący pojazdem nie był pełnoletni. Wiózł pasażera, a według raportów lokalnych władz w chwili wypadku używał telefonu komórkowego. Poruszał się z prędkością 30 km/h.
Hiszpańskie władze podają, że w 2018 r. doszło do 273 wypadków z udziałem PMD, z których trzy okazały się śmiertelne. Jednak faktyczne dane mogą być wyższe.
Regulacji zaczęto domagać się na szczeblu krajowym. Poszczególne miasta wprowadzały własne ograniczenia – jak zakaz wjazdu do historycznego centrum w Madrycie czy bardzo szczegółowe, barcelońskie przepisy, połączone z edukacyjną kampanią społeczną. Użytkownicy narzekali jednak, że ograniczenia różnią się zależnie od miast, co wprowadza ogólny chaos.
Nowe prawo, które chcą wprowadzić hiszpańskie władze, definiuje PMD jako jednoosobowy pojazd z jednym lub dwoma kołami, napędzany wyłącznie silnikami elektrycznymi o maksymalnej prędkości 25 km/h. Takie urządzenie nie może jeździć po chodnikach, jest dopuszczalne na ścieżkach rowerowych i drogach z ograniczeniem prędkości do 30 km/h.
Bardzo podobny projekt zmian zaproponowało na początku czerwca polskie Ministerstwo Infrastruktury. Urządzenia transportu osobistego (PMD) mają przestać funkcjonować poza prawem – zostaną uznane za pojazdy i skierowane na ścieżki rowerowe oraz drogi z ograniczeniem prędkości. Ministerstwo konsultuje też plany ustalenia minimalnego wieku użytkowników oraz stref parkowania.
„Zakładamy, że od następnego sezonu, czyli od wiosny 2020 r., będą już funkcjonowały w praktyce wszystkie ograniczenia, które wprowadzamy tą ustawą” – powiedział Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury, cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną”. Według ministra państwa takie jak Norwegia, Belgia i Dania uregulowały już sytuację, a w Hiszpanii, Francji i w Niemczech trwają zaawansowane prace legislacyjne.
Podobnie jak w Hiszpanii polskie próby krajowych regulacji PMD odbyły się już w 2016 r. Jednak finalnie nie wprowadzono żadnej ustawy (w Hiszpanii przeciwnie, jednak okazała się ona niewystarczająca). Politycy twierdzą, że potrzeba było większej ilości czasu, by zaobserwować i prawidłowo ocenić rozwój rynku tego typu pojazdów.
Źródła: El País, Washington Post, Dziennik Gazeta Prawna, Politico, Catalan News
]]>