Humanizm
Nie tylko broda, kapelusz i Biblia. Amisze w USA współcześnie
02 grudnia 2024
Obchody świąt wywodzących się z tradycji katolickich to istotna część hiszpańskiej duszy, nie zawsze zrozumiałej dla innych. Wierzący czy niewierzący uznają Matkę Bożą lub innego świętego patrona za swojego, utożsamiają się z nim. Nie zmienia to faktu, że Hiszpanie o różnych orientacjach politycznych i światopoglądowych cenią świeckie państwo. Jak pogodzić arcykatolickość i świeckość?
Procesje w andaluzyjskich miasteczkach są jak widowiska teatralne – z aktorami, reżyserami, muzyką, światłem i scenografią. Wszystkie procesje, nie tylko te podczas Wielkiego Tygodnia. Nie ma tu modlitw, pieśni religijnych, tylko dźwięk bębnów i instrumentów dętych. Muzyka przejmująca i donośna, bo grana nieraz przez ponad setkę ludzi.
Największymi bohaterami tego dnia, a właściwie nocy, są młodzi mężczyźni niosący feretrony ze świętymi figurami. Pod taką platformą kryje się 50 i więcej osób. To nie lada sztuka, by dobrać krok, wspinając się krętymi uliczkami miasteczka. Droga musiała być dokładnie przećwiczona, bo spod feretronu nic nie widać. W pochodzie idą bractwa i „siostrzeństwa” (jak można powiedzieć). Wszyscy w jednakowych strojach, stosownie do okoliczności. Reżyseria to wiekowa tradycja, a scenografią są uliczki starego miasta. Światło dają świece i gromnice. Widowisku przypatruje się kilka tysięcy osób.
Nie jest to opis procesji w Sewilli podczas Semana Santa. To uroczystość ku czci Matki Boskiej, patronki miasta w dwudziestotysięcznym Guadix. W Wielkim Tygodniu podczas procesji pojawiają się też osobnicy w habitach z kapturami przywodzącymi na myśl Świętą Inkwizycję. W rękach mają ogromne gromnice albo niosą na ramionach drewniane krzyże. To nazarenos (nazeryjczycy) – pokutnicy.
Czytaj również: Turcja: jak polityka Erdoğana odmienia kulturowe oblicze kraju
Procesję poprzedza nabożeństwo w kościele, ale jeśli duchowni uczestniczą w marszu, są tylko gośćmi. Ani miasto, ani żadne inne instytucje, nie wysyłają na procesje oficjalnych delegacji. Ratusz zapewnia wsparcie policji, są dyżurne karetki pogotowia i strażacy. Ci ostatni nadzorują fajerwerki na koniec procesji. W Hiszpanii sprzedaż sztucznych ogni jest zabroniona.
Kto więc za to odpowiada? Bractwa. To wspólnoty, zwykle skupione wokół jakiejś parafii. W swojej nazwie odwołują się do patronki czy patrona swojej parafii. Każde bractwo odpowiada za przeznaczone im figury i feretrony. Odróżniają się charakterystycznymi dla siebie kolorami i krojami szat. W Sewilli działa ponad 60 bractw, a Guadix około dziesięciu. Ich siedziby są miejscem spotkań, świętowania uroczystości. Najliczniejsze z bractw – w Sewilli, Kordobie czy Granadzie – mają nawet po kilka tysięcy członków. Niektóre z tych stowarzyszeń działają nieprzerwanie od kilkuset lat. Bycie członkiem bractwa to zaszczyt. Członkostwo przechodzi z pokolenia na pokolenie, już od dziecka, panuje tu ścisła hierarchia.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Drugie życie. Jak się żyje po przeszczepie serce?
Czy ludźmi uczestniczącymi w procesjach – jako organizatorzy lub jedynie jako widzowie – kieruje religijne uniesienie? Niekoniecznie. Z wiarą katolicką utożsamia się nieco ponad połowa Hiszpanów, ale tylko 10 proc. przyznaje, że uczestniczy w nabożeństwach, w tym zaledwie 1 proc. regularnie.
Dla każdego większe lub mniejsze zaangażowanie w obchody świąt wywodzących się z tradycji katolickich to sprawa bardzo indywidualna. Jest to istotna część hiszpańskiej duszy, nie zawsze zrozumiałej dla innych. To przede wszystkim tradycja przekazywana w niektórych rodzinach z pokolenia na pokolenie. Dziedzictwo kulturowe, zwykle głębsze niż inne. Niebagatelne znacznie ma też lokalny wymiar świętowania, miejscowy patriotyzm. Wierzący czy niewierzący uznają Matkę Bożą lub innego świętego patrona za swojego, utożsamiają się z nim.
Obchody Semana Santa i innych świąt są dla wielu ludzi najważniejszymi wydarzeniami roku. Nietrudno sobie wyobrazić, ile wysiłku trzeba włożyć w przygotowania, aby potem nieść feretron z figurą. To samo można powiedzieć o członkach i członkiniach orkiestr. Paradoksalnie nie ma znaczenia czy ktoś jest wierzący, czy nie. Nawet wśród nazarenos wielu jest ateistów.
Religijne podejście z pewnością poszerza spektrum, pogłębia doznania, ale ich nie warunkuje. Religia w Hiszpanii i praktyki z nią związane są sprawą bardzo indywidualną. Hiszpanie o różnych orientacjach politycznych i światopoglądowych z jednej strony cenią świeckie państwo, a z drugiej strony – wolność religijną. Tym bardziej że w świeżej pamięci są czasy, kiedy tak nie było.
Może Cię także zainteresować: Czy UE i USA przetrwają? Powtarzają się błędy znane z historii
Przywiązanie do świąt, nie tylko religijnych, rozmaitych fiest i uroczystości jest częścią hiszpańskiego stylu życia. Jest to między innymi silne poczucie wspólnotowości i potrzeba kontaktów rodzinnych. Widok nastolatków idących pod rękę z babcią lub dziadkiem nie należy do rzadkości. Hiszpanie sporo czasu spędzają w gronie rodzinnym. Czy to podczas niedzielnego obiadu lub wyjścia na tapas, czy to podczas wyjazdu na plażę lub na wycieczkę. Jadą rodzice, dzieci i dziadkowie, a często jeszcze dalsza rodzina.
Wybijającą się cechą Andaluzyjczyków – i zapewne innych Hiszpanów też – jest silny związek z lokalnym środowiskiem, swoim miastem, przyjaciółmi. Z różnych badań wynika, że młodzież lubi swoje miasteczka i nie chce z nich wyjeżdżać. Wyprowadzka do dużego miasta to często konieczność ze względu na pracę. Marzeniem młodych jest najczęściej własna działalność gospodarcza, prowadzenie jakiegoś baru, warsztatu, sklepiku. Praca zwykle nie jest celem samym w sobie. Pracuje się po to, aby żyć, a nie przeżyć. Bardzo ceni się tu czas wolny, a urzędy, instytucje, a nawet supermarkety zamykane są podczas lokalnych fiest.
Bardzo uroczyste obchody świąt to część tradycji, która kształtuje styl życia i potrzeby życiowe. Z kolei styl życia sprzyja pielęgnacji tradycji. Uzmysłowiliśmy sobie to dokładnie, obserwując kilkuletnie dzieci bawiące się w procesje. Miały wycięte z tektury feretrony i figury świętych. Maszerowały po ulicy w Wielki Czwartek dobrze po północy i widać było, że świetnie się bawią.
Polecamy: Małżeństwo i posiadanie dzieci nie jest najważniejsze
W Hiszpanii katolicyzm widać na każdym kroku. Nie chodzi tu tylko o kościoły i katedry w każdym mieście i miasteczku. To też ulice, szkoły, szpitale mające świętych jako patronów. Święta, nawet te świeckie, mają często swój początek w tradycjach religijnych. Warto też zwrócić uwagę, że w Andaluzji chrześcijańskie dziedzictwo kulturalne, a zwłaszcza materialne, przeplata się z muzułmańskim z epoki Al Andaluz.
Mimo to znaczenie Kościoła katolickiego i innych wspólnot religijnych jest niewielkie. Szczególnie spektakularne było odejście od Kościoła katolickiego, które rozpoczęło się w latach 70. XX wieku.
Najczęściej uważa się, że odejście Hiszpanów od kościoła Katolickiego jest skutkiem roli, jaką odgrywał on w czasie dyktatury Franco. To prawda, ale nie jedyna. Hiszpańska laicyzacja – a ściślej: antyklerykalizm – jest starszy niż dyktatura Franco. Był on mocno widoczny już na początku dwudziestego stulecia. Ma podłoże ludowe, czyli niechęć do instytucji Kościoła i do księży jako reliktu feudalizmu. Ten antyklerykalizm miał swoje tragiczne skutki podczas wojny domowej, kiedy to zamordowano wielu księży, zakonników, zakonnice i aktywistów religijnych. Kościół opowiedział się jednoznacznie po stronie Franco.
Czasy po wojnie domowej były latami triumfu Kościoła katolickiego. Hiszpania stała się de facto i de iure państwem wyznaniowym. Potwierdził to nawet parlament (Kortezy) w 1958 roku, podporządkowując naród hiszpański prawu boskiemu. Kościołowi podporządkowano niemal wszystkie dziedziny życia publicznego. Co ciekawe, o nominacjach biskupich decydował Franco, Watykan jedynie przedstawiał kandydatów. Niechęć do Kościoła i antyklerykalizm pozostały silne, podobnie jak tradycje wolnościowe.
Francisco Franco zmarł w listopadzie 1975 roku. Premier Adolfo Suarez poprowadził kraj do demokratycznych wyborów i takiegoż systemu rządów. Powróciła monarchia, zdelegalizowana w 1931 roku, a król Juan Carlos miał niemałe zasługi w demokratycznym procesie. Kościół przespał jednak ten czas, nie angażując się ani w przemiany, ani w pojednanie Hiszpanów.
Utracie wpływów Kościoła towarzyszyła zmiana obyczajowości Hiszpanów, sposobu postrzegania świata. Dzisiaj Hiszpanie są jednym z najbardziej otwartych i tolerancyjnych społeczeństw. Drogi Kościoła i społeczeństwa, zwłaszcza jego młodszej części, rozeszły się. Za to zjawisko odpowiada dziś przede wszystkim laicyzacja społeczeństwa. Ludzie, którzy trwają w wierze, często starają się ją pielęgnować bardzo indywidualnie. Pozostały tradycje, które łączą.
Polecamy: Odrębność Rumunii. Od Drakuli do Ceaușescu i współczesności