Jacek Piekara: Świat inkwizytorów się nie kończy

„Wasz pokorny i uniżony sługa” nie przebacza i nie zapomina – ale czy jego twórca również? Jacek Piekara, znany twórca polskiej fantastyki, w rozmowie z Wojciechem Wybranowskim odsłania kulisy powstania Cyklu Inkwizytorskiego, mówi cenzurze i social mediach, o scenach zbyt brutalnych nawet dla wydawców i o tym, jak poprawność polityczna wkracza w świat literatury. Czy pisarz przetrwa erę cancel culture? Opowiada też o swoich najnowszych projektach literackich. Jacek Piekara będzie gościem Holistic Talk 5 kwietnia w Bielsku-Białej.

Literatura fantasy w Polsce i świat Świętego Officjum

Wojciech Wybranowski: Zacznijmy od twojego najbardziej znanego dzieła, Cyklu Inkwizytorskiego. Jak narodził się Mordimer Madderdin, pogromca wiedźm?

Jacek Piekara: Nie tyle tylko „pogromca wiedźm”, co pogromca wszelkiego nadnaturalnego, a czasami także naturalnego, zła. Co ciekawe, pierwsze opowiadanie, jakie napisałem z tym bohaterem w roli głównej, było pozbawione elementu odniesienia do naszej historii, do historii alternatywnej, do wiary, do religii. Chciałem stworzyć cynicznego bohatera, który nie będzie tak często spotykaną figurą „łotra o złotym sercu”, tylko po prostu zwyczajnym łotrem – cynicznym, manipulującym ludźmi i brutalnym.

Dopiero kiedy napisałem Sługę Bożego – opowiadanie, które zostało opublikowane w jednym z magazynów literackich – uświadomiłem sobie, że można osadzić je w świecie alternatywnym do naszego. W świecie, o którego kreacji już myślałem wcześniej, a mianowicie takim, w którym Jezus Chrystus zszedł z krzyża, ukarał swych wrogów i stworzył imperium na gruzach Rzymu. A uniwersum to różni się od naszego jeszcze tym, że istoty ponadnaturalne oraz magia funkcjonują w nim naprawdę, a nie tylko w ludzkiej fantazji. No i ten właśnie bohater wydawał mi się świetnie do owego świata pasować. Więc tekst przeredagowałem, dodałem odnośniki do naszej historii oraz religii. W ten sposób narodził się pierwszy tekst o świecie Świętego Officjum, w którym inkwizytor Mordimer Madderdin, „wasz pokorny i uniżony sługa” ściga pomioty piekieł.

I został bardzo ciepło przyjęty przez czytelników…

Pierwszy tom opowiadań o inkwizytorze okazał się świetnie sprzedawać i zbierał pochlebne recenzje, podobnie było z drugim i trzecim. A ponieważ zarówno bohater, jak i świat spodobały mi się jako twórcy, więc uznałem, że warto kontynuować.

Co do bestsellerowego statusu książek o inkwizytorze, to chciałbym jeszcze bardzo mocno podkreślić, że zawsze uważałem, iż nie liczą się nagrody, które dostajesz w konkursach od jurorów (zwłaszcza że wielka część konkursów jest „ustawiona”). Najważniejszym jurorem jest czytelnik, który głosuje na ciebie własnym portfelem. Jeśli wybiera twoją książkę zamiast gry komputerowej, biletu do kina, ciuchów czy kosmetyków, to znaczy, że to, co zrobiłeś, jest fajne. Bo trzeba sobie uzmysłowić, że pisarz nie konkuruje tylko z innymi pisarzami, ale z całym światem otaczających nas przeróżnych atrakcji.

Polecamy również: Czego brakuje dziś serialowym produkcjom o zmyślonych światach?

Jacek Piekara. Autor literatury fantasy w Polsce. Fot. Jacek Piekara/Ember Navarro/Pexels
Jacek Piekara, polski pisarz fantasy i dziennikarz, najbardziej znany z cyklu o inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. Tworzy mroczne, alternatywne wizje historii, łącząc elementy magii i religii. Fot. Jacek Piekara/Ember Navarro/Pexels

Jacek Piekara o poprawności politycznej i cenzurze

Czy odczułeś kiedyś presję wydawców, by zachować poprawność polityczną w swoich książkach?

Nie, jeśli chodzi o wydawców książkowych, nigdy nie odczułem presji w kwestii poprawności politycznej. Natomiast w czasopismach, gdy przez kilkanaście lat pracowałem jako redaktor, później zastępca redaktora naczelnego, a w końcu redaktor naczelny – głównie w pismach o grach komputerowych – czasami pojawiały się pewne ograniczenia.

Chodziło głównie o to, że po nasze magazyny sięgały nie tylko osoby dorosłe, studenci czy licealiści, ale również dzieci. W związku z tym sugerowano, by unikać zbyt ostrych czy brutalnych sformułowań, zwłaszcza dotyczących seksualności. To jednak było do zaakceptowania, bo wydawało się naturalne, skoro mieliśmy tak zróżnicowanych wiekowo odbiorców

A w literaturze fantasy w Polsce?

Wydaną w 2006 r. Przenajświętszą Rzeczpospolitą uznano za tak szokującą, że sprzedawano ją zafoliowaną i z naklejką „od lat 18”. Nie pamiętam już, czy to był pomysł wydawcy, czy mój, ale na pewno nie miałem nic przeciwko temu. Dziś granice wrażliwości bardzo się przesunęły i powieść nadal jest mocna, natomiast nie sądzę, by ktokolwiek uważał ją za tak groźną, by chować w plastikowej obwolucie.

Pamiętam natomiast sytuację, w której wydawca poprosił mnie o usunięcie pewnej sceny, uznając ją za zbyt mocną. Była to scena dotycząca jednego z pobocznych, negatywnych bohaterów, mających obsesję na punkcie seksualności. Opisałem jego fantazję, w której marzy o tym, że w czasie ukrzyżowania Chrystusa ściąga Go z krzyża i odbywa z Nim stosunek seksualny. Wydawca uznał, że to zbyt kontrowersyjne i poprosił o usunięcie fragmentu.

Scena nie była kluczowa dla fabuły, więc nie miałem problemu z jej wykreśleniem. Ale nie była to przecież ani pochwała podobnego zachowania, ani celowa profanacja, lecz sposób na zobrazowanie wypaczonego umysłu bohatera. Dlatego uważam, że merytorycznie ten fragment się bronił, ale też nie widziałem powodu, by „kruszyć o niego kopie”, bo dotyczył bohatera wręcz czwartoplanowego. To właściwie jedyny przypadek „cenzury”, jaki pamiętam.

Warto przeczytać: Lekarstwem na zmorę współczesności mogą być Tolkien i Sapkowski

Walka polityczna uderza w autorów

Mówi się ostatnio w Europie dużo o cenzurze internetu. Czy myślisz, że żyjemy w czasach zagrożenia dla wolności słowa? Mamy przecież także erę cancel culture – czy to również stanowi zagrożenie dla wolności twórczej?

Na Twitterze nie ukrywam swoich sympatii i antypatii, i wiem, że są osoby, które wcześniej lubiły moje książki i je kupowały, ale odwróciły się ode mnie jako pisarza. Nie dlatego, że książki przestały im się podobać, lecz dlatego, że nie podzielają mojego spojrzenia na świat polityki. Polaryzacja społeczeństwa jest w tej chwili tak silna, że niektórzy stwierdzili, iż nie będą czytać książek autora, którego poglądy im się nie podobają. Cóż, gdybym kierował się podobnymi przekonaniami, to nie mógłbym np. oglądać większości filmów i seriali z przeżartego lewicowością Hollywoodu.

Walka polityczna z artystami uderza nie tylko w takich „małych misiów” jak ja, ale także w wielkie postacie, jak Joanne Rowling. Przecież ona, multimilionerka i jedna z najważniejszych pisarek w historii literatury popularnej, została zaatakowana w sposób niesłychanie brutalny i agresywny – przez środowiska związane z transseksualistami. Myślę, że w Polsce nawet nie zdajemy sobie do końca sprawy, jak silny, wulgarny i skoncentrowany był ten atak – przeprowadzony z tysięcy różnych kont w mediach społecznościowych (a nagminnie zdarzały się w tych atakach groźby śmierci). Nawet podczas uroczystości z okazji dwudziestolecia Harry’ego Pottera, organizowanej w USA przez wytwórnię filmową, nie zaproszono jej – autorki, matki tego uniwersum. Szczególnie paskudne i odrażające było dla mnie to, że aktorzy, odtwórcy głównych ról, poparli tę decyzję i również przyłączyli się do nagonki na Rowling.

Jacek Piekara o trwającym procesie z Dorotą Wellman

Wspomniałeś o swoim Twitterze i o social mediach. Jak oceniasz ich wpływ – tych mediów społecznościowych – na rozwój kariery pisarza? Czy pisarz nie musi dzisiaj stawać się też trochę taką twitterową, social mediową celebrytką? Jeden z twoich wpisów wywołał poważny konflikt z Dorotą Wellman, która żądała od ciebie pół miliona złotych…

Pewnie z punktu widzenia rozsądku i interesu – zarówno finansowego, jak i literackiego – lepiej by było, gdybym na Twitterze pisał o filmach, którymi bardzo się interesuję, o telewizji, książkach czy moich trzech uroczych pieskach. Wtedy pewnie wszyscy by mnie kochali – i z prawej, i z lewej strony – bo poruszałbym tematy neutralne. Ale ponieważ zacząłem pisać o polityce, to jedna strona znienawidziła mnie.

Rzeczywiście, sprawa z Wellman była pod tym względem ciekawa. Cała sytuacja była absurdalna – mamy napuszoną, nadętą celebrytkę, która poczuła się obrażona żartem. I to żartem, który w porównaniu z tym, co obecnie wypisuje się w mediach społecznościowych, gdzie latają naprawdę ciężkie wyzwiska, był delikatny, bez brzydkich słów, wyzwisk czy obelg, nie daj Boże.

Ten proces już się zakończył?

Co ciekawe, sprawa nadal trwa, niedługo będziemy obchodzić jej dziesięciolecie! Na razie wszystkie zarzuty wobec mnie, oprócz jednego, sąd odrzucił. Zobaczymy, co stanie się dalej.

Ciekawy temat: Od „złego geniusza” do „kocykowego kryminału”

Jacek Piekara, pisarz.
Na zdjęciu Jacek Piekara. Fot. Archiwum Jacka Piekary

Czy AI zastąpi twórców? Także literatury fantasy? „To możliwe”

Nie obawiasz się, że czas pisarzy, twórców literatury się kończy, że być może nie dziś, ale pojutrze zastąpi was sztuczna inteligencja?

Myślę, że to możliwe, i że AI będzie się coraz bardziej udoskonalać. Bardzo, bardzo dawno temu wpadłem na pewien pomysł – jestem przekonany, że kiedyś stanie się rzeczywistością. Wymyśliłem to jeszcze na długo przed erą sztucznej inteligencji i dyskusjami o jej twórczości. Wyobraź sobie, że oglądasz telewizję – np. telenowelę. Nagle się nudzisz, naciskasz przycisk „horror” i program komputerowy sam tworzy nowy scenariusz. Z tymi samymi bohaterami, wyglądającymi dokładnie tak samo, chociaż nie aktorami, lecz ich sobowtórami generowanymi przez AI. Nagle pani domu zamienia się w wampira, pojawiają się wilkołaki. I tak właśnie zamiast M jak miłość dostajesz K jak krew…

Albo wybierasz inną opcję – np. zmieniasz telenowelę w komedię, musical albo nawet film erotyczny.

Jestem przekonany, że to kwestia nie tak odległej przyszłości. Moc obliczeniowa komputerów będzie rosła, a zaawansowane algorytmy AI będą w stanie generować dowolne treści w czasie rzeczywistym. Być może procesy te nie będą zachodziły na naszym komputerze, ale w chmurze danych, a do nas będzie przesyłany tylko gotowy efekt. Zapewne wokół podobnej technologii powstałby ogromny rynek usług.

Jacek Piekara: Przyjaciół się nie zabija

Wracając do książek – już na sam koniec – co dalej z serią o inkwizytorze? Czy masz jakąś wizję zakończenia sagi? Widziałem opinie internautów w mediach społecznościowych, że piszesz kolejne tomy, bo nie wiesz, jak skończyć.

Wiem, jak skończyć. (śmiech) Nie zamierzam jednak rozstawać się ze światem. Wybiorę się w literacką podróż po tym świecie do Londynu epoki przemysłowej, do Brytanii w okresie wczesnego średniowiecza, odwiedzę Germanię w okresie schyłku Cesarstwa Rzymskiego, gdzie w powieści Siedmiu wspaniałych Rzymian czytelnicy dowiedzą się, co stało się z zaginionym Jezusem Chrystusem. Pojawi się też Rzeźnik z Nazaretu, a więc powieść o czasach Jezusa i Apostołów, traktująca o tym, jak to się stało, że świat, jaki znamy z historii, zamienił się w fantastyczny świat alternatywny. Natomiast przygody inkwizytora Mordimera Madderdina, bohatera wielu powieści i opowiadań, dotrą do swego końca w powieści Czarna śmierć.

Czytelnicy, internauci często zastanawiają się, czy Mordimer zginie.

Odpowiadam wtedy: przyjaciół się nie zabija, czyż nie? Książka, która ma zakończyć całą historię, czyli Czarna śmierć, to w tej chwili, według moich szacunków, trzy obszerne tomy. To mnóstwo pracy, naprawdę ciężkiej, gdyż trzeba zebrać i uporządkować wątki z wielu książek. Rozwiązać zagadki, rozstrzygnąć losy pobocznych bohaterów, zarówno z głównego cyklu inkwizytorskiego, jak i z podcyklu Płomień i krzyż. A ponieważ do tego wszystkiego dochodzą jeszcze inne projekty – np. w tej chwili w wydawnictwie Zysk i S-ka przygotowywany jest trzeci tom Szubienicznika, pozbawionej elementów fantastyki powieści o Polsce szlacheckiej – to tym trudniej zabrać się za tak kompleksowy projekt.

Będzie dokument o PRL

Poza tym ostatnio zajmowałem się projektem naprawdę ogromnym, w dodatku zupełnie niezwiązanym z moim głównym nurtem twórczości. Mianowicie napisałem – i obecnie jest ona przygotowywana do druku – wielką publicystyczną książkę o PRL. To liczący osiemset stron album, będący opowieścią o każdym aspekcie życia w PRL: polityce, gospodarce, obyczajach, popkulturze, dzieciach itd. itp.

Pyt. Możesz o nim powiedzieć coś więcej?

Książkę nazwałem Świat zaginiony. Wyprawa do wnętrza PRL (odwołując się w ten sposób do Conana Doyle’a i Jules’a Verne’a), a zabawiłem się w niej w przewodnika, którego celem jest zabranie w podróż tych, którzy albo nic o PRL nie słyszeli, albo niewiele z niego pamiętają, i wytłumaczenie im – od podstaw, od podszewki – czym był PRL, jak wyglądał i jak się w nim żyło. Taka to opowieść tubylca o świecie jego dzieciństwa i młodości, świecie, który zniknął raz na zawsze. Ale ów tubylec jeszcze chce, abyście ten świat poznali w jego wszystkich cieniach i blaskach.

Czekam na jesienną premierę z ogromną ciekawością i mam nadzieję, że rynek przyjmie ją ciepło, a czytelnicy albo poznają dzięki niej obcy sobie świat, albo przypomną sobie, że kiedyś sami w nim żyli. I wytrzymali!

Jacek Piekara na Holistic Talk. 5 kwietnia w Bielsku-Białej

Już 5 kwietnia, w Bielsku-Białej, Jacek Piekara wystąpi na konferencji Holistic Talk z prelekcją: Jak Niemcy wygrali wojnę, a Sowieci pierwsi wylądowali na księżycu. Tworzenie światów alternatywnych w literaturze

Na scenie zobaczymy także między innymi sportowca, mistrza świata i Europy, prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej – Marcina Możdżonka i youtubera Szymona Pękalę (Wojna Idei, Szymon Mówi). A także Monikę Wasilewską – dr nauk humanistycznych w dziedzinie psychologii, specjalizującą się w psychologii rozwojowej i klinicznej oraz profesora Andrzeja Zybertowicza, który opowie o technologii cyfrowej i jej zderzeniu z ludzką naturą. Więcej o programie Holistic Talk możesz przeczytać TUTAJ. Organizatorem wydarzenia jest Holistic News.

Agenda konferencji Holistic Talk 2025
LINK do wydarzenia: https://holistictalk.pl/

Opublikowano przez

Wojciech Wybranowski

Redaktor naczelny


Dziennikarz, publicysta, komentator, wielki fan Lecha Poznań, polskiej literatury fantasy i niezdrowej, kalorycznej kuchni. Były redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”. Wcześniej dziennikarz śledczy i polityczny (m.in. „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze” oraz tygodnika „Do Rzeczy”). Laureat kilku nagród i wyróżnień dziennikarskich.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.