Prawda i Dobro
Modele AI nie zawsze rozpoznają oszustwa. Często są łatwowierne
14 listopada 2024
„Od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 70 lat. To naturalne, że dzisiaj uczniowie nie wiedzą, czym jest wojna. Ale dyskryminacja to coś, czego mogą doświadczyć w życiu codziennym. Trzeba zrozumieć, że pomiędzy tymi dwoma kwestiami istnieje bardzo silny związek” - mówi Fumiko Ishioka
ANNA WILCZYŃSKA: Po raz pierwszy przyjechałaś do Polski, żeby zagłębić się w studiach nad II wojną światową, ponad 20 lat temu. Co sprawiło, że zaczęłaś zajmować się edukacją o wojnie, Holokauście i pokoju?
FUMIKO ISHIOKA*: Po raz pierwszy przyjechałam do Polski w 1998 r. W tym samym roku działalność rozpoczęło Tokyo Holocaust Education Resource Center. Ale prawdziwy początek dla tej inicjatywy był już rok wcześniej. W 1997 r. w Tokio stworzyliśmy grupę aktywistów skupioną wokół pani prof. Machiyo Kurokawy, kobiety ocalałej z ataku atomowego na Hiroszimę.
Ta grupa przyjaciół wokół pani Kurokawy miała budować świadomość potrzeby edukacji na temat Holokaustu w Japonii. Właśnie w tej grupie zrodził się pomysł, by za pośrednictwem lekcji przekazywać uczniom i studentom przesłanie o empatii, tolerancji, prawach człowieka i szacunku dla życia. Sama byłam jedną z członkiń tej inicjatywy. Pamiętam, że wtedy z niepokojem patrzyliśmy na trudności, z jakimi mierzył się japoński system oświaty, jeśli chodzi o edukację na temat pokoju. Czuliśmy, że musimy coś zrobić.
Z jakimi wyzwaniami zmagał i zmaga się dzisiaj system edukacji?
W japońskich szkołach panuje głęboko zakorzeniona kultura znęcania się nad słabszymi. W szkołach obecna jest przemoc. W naszym kraju niemal powszechne są samobójstwa osób w każdym wieku. Zmagamy się także z okropną mową nienawiści skierowaną przeciwko migrantom z Korei, co jest silnie związane z napięciami politycznymi między Tokio i Seulem. Niestety, Japonia nigdy nie wzięła odpowiedzialności za swoją przeszłość, szczególnie za agresję na inne państwa Azji. Ponadto medialna narracja o tym, co dzieje się między Koreą i Japonią, bardzo zniekształca obraz naszych relacji.
Jedno z wyzwań związane jest z tym, że japoński rząd próbuje zaprosić pracowników zza granicy do kraju. Z zewnątrz nasze społeczeństwo wydaje się być homogeniczne, ale wcale tak nie jest. Mimo to nasze dzieci nie mają zbyt wielu okazji, by spotkać się z przyjaciółmi o innym pochodzeniu. W miarę rozwoju migracji dzieci w Japonii będą musiały nauczyć się żyć razem z ludźmi, którzy się od nich różnią.
Tematy mowy nienawiści i różnorodności nie są poruszane w debacie publicznej i podczas lekcji w szkołach?
Trochę mówi się o tym w szkołach i w domach, ale to nie wystarczy. Widząc skalę wyzwań, chcieliśmy coś zrobić jako społeczność, chcieliśmy stworzyć oddolny ruch sprzeciwiający się przemocy. Przyszło nam do głowy, że aby podnieść świadomość o tym, do czego może nas doprowadzić nienawiść i dyskryminacja, możemy wykorzystać Dziennik Anny Frank. Ponieważ jest to bardzo popularna książką w Japonii, podczas lekcji z młodzieżą zaczęliśmy opowiadać historię Anny Frank i innych dzieci, które były ofiarami Holokaustu.
Popularność Dziennika Anny Frank sugerowałaby, że japońskie dzieci i młodzież znają historię Holokaustu.
Niestety, dzieci i młodzież mają bardzo ograniczoną wiedzę na ten temat. O historii II wojny światowej wspomina się w podręcznikach szkolnych, ale jest to zaledwie kilka zdań o tym, jak Japonia była w stanie wojny w latach 40. W niektórych podręcznikach znajdzie się może jedna linijka o masakrze w Nankin, gdzie armia japońska wymordowała wielu chińskich cywilów. Ale temat japońskiej agresji na kraje azjatyckie jest traktowany zdawkowo. Co więcej, jeśli chodzi o lekcje historii, uczniowie podczas zajęć zapamiętują daty i ważne nazwiska, ale tak naprawdę nigdy nie mają okazji omówić przyczyn, które prowadzą do powstawania konfliktów i ataków agresji.
Można oczywiście powiedzieć, że przecież w Japonii żyją ocalali z ataku bombowego na Hiroszimę i Nagasaki, że ich przesłanie może coś zmienić. To prawda, a ci ludzie są otwarci na dzielenie się swoimi tragicznymi doświadczeniami z młodymi ludźmi. Niestety, coraz trudniej jest spotkać tych, którzy przeżyli. Każdego roku jest ich coraz mniej. A jeśli mieszkasz daleko od Hiroszimy, np. w Tokio, możesz nigdy nie mieć okazji ich poznać i posłuchać o ich przeżyciach.
Jak zatem postrzegana jest historia II wojny światowej, jeśli nie wspomina się w niej o Holokauście?
Z powodu braków w edukacji wiele osób uważa, że Żydzi podczas wojny ginęli na skutek walk. Ludzie nie mają pojęcia o długiej historii nienawiści i uprzedzeń, które doprowadziły do obozów koncentracyjnych i komór gazowych. W Japonii istnieje grupa ludzi, która jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych, a która wyraźnie zaprzecza temu, że Zagłada Żydów kiedykolwiek miała miejsce. Są ludzie, którzy twierdzą, że japońska inwazja na kraje azjatyckie nie była taka zła, ponieważ nie byliśmy jedynymi, którzy robili takie rzeczy. Przecież Europejczycy także mieli kolonie w Afryce, a niektórzy kolonizatorzy nigdy nie wzięli odpowiedzialności za to, co tam robili.
Jeśli chodzi o II wojnę światową i edukację o pokoju w Japonii, mówimy głównie o atakach atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Ale wykorzystujemy te tragiczne wydarzenia, by pokazać, że Japończycy byli ofiarami wojny, a nie sprawcami przemocy. Z powodu tego rodzaju rozumowania rozpowszechnionego w naszym kraju musimy przypominać o historii dyskryminacji Żydów w Europie. Ale musimy również upewnić się, że uczniowie są świadomi skutków ksenofobii i przemocy uzasadnionej stereotypami, które także dzisiaj są obecne w codziennej rzeczywistości w naszym kraju.
A historia ataków atomowych na Hiroszimę i Nagasaki nie wnosi do systemu edukacji żadnego przesłania?
W minionych latach w społeczeństwie japońskim głosiliśmy przesłanie pokoju, które skrótowo wyrażano hasłem „Nigdy więcej wojny” (najczęściej w mediach hasło pojawiało się w jego angielskiej wersji „No More War” – przyp. AW). Wojna jest straszna i my w Tokyo Holocaust Education Resource Center się z tym zgadzamy. Ale hasło „Nigdy więcej wojny” sprawia, że wojna staje się tematem tabu. W wyniku stosowania takiego komunikatu dzieci nie mają możliwości przetworzenia tego, co musi się wydarzyć, żeby wojna wybuchła, i co to naprawdę znaczy być w stanie wojny. Nasi uczniowie powtarzają puste hasło „Nigdy więcej wojny”, ale go nie rozumieją i przestają zadawać pytania. Zgadzają się, że wojna jest zła i nigdy więcej o tym nie myślą.
Czego więc uczniowie powinni nauczyć się o II wojnie światowej? Jakie znaki ostrzegawcze powinni umieć rozpoznać, które przeoczono w latach 30. i 40. XX w.?
Przede wszystkim chcę, by uczniowie zobaczyli, jakie zdarzenia i postawy prowadzą do wojny. Dlatego podczas zajęć uważnie przyglądamy się klęsce demokracji w latach 30., patrzymy na zjawisko obwiniania innych za własne błędy, sprawdzamy, jak uprzedzenia i stereotypy przekraczały granice, które wydawały nam się nieprzekraczalne i jak wszyscy udawali, że wrogość wobec inności wśród nich nie istnieje, choć jednocześnie była wychwalana przez państwo i społeczeństwo.
Od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 70 lat. To naturalne, że dzisiaj uczniowie nie wyobrażają sobie, co to znaczy być w stanie wojny. Ale dyskryminacja na poziomie indywidualnym jest czymś, co nie tylko mogą sobie wyobrazić, ale także doświadczyć w życiu codziennym. Mają świadomość, że doświadczają jej np. Koreańczycy i Chińczycy mieszkających w Japonii. Staramy się pomóc uczniom zrozumieć, że istnieje bardzo silny związek między dyskryminacją a wojną. I ciągle im przypominamy, że jeśli nie będziemy czujni, historia zawsze może się powtórzyć.
Pracując nad innowacyjnymi narzędziami do wykorzystania na zajęciach, wyszłaś daleko poza proste włączenie historii Anny Frank do edukacji. Dałaś japońskim uczniom nową bohaterkę, z którą mogli się utożsamić – Hanę Brady.
Zgadza się. Kiedy pojechałam do Auschwitz w 1999 r., piorunujące wrażenie zrobiła na mnie gablota wypełniona walizkami. Od razu odwiedziłam wicedyrektora muzeum, by opowiedzieć mu, co robimy i planujemy robić w Japonii. Zapytałam także, czy mogę pożyczyć jeden przedmiot – jakikolwiek przedmiot – z muzeum, do wykorzystania podczas naszych zajęć w szkołach. Muzeum wybrało dla nas walizkę należącą do Hany Brady, żydowskiej dziewczynki z Czechosłowacji, która zginęła w komorze gazowej w Oświęcimiu. Tę walizkę wysłano do nas, do Japonii. To był początek mojej historii z Haną. Co ciekawe, to nie my wybraliśmy walizkę, a wraz z nią historię jej właścicielki. To muzeum wybrało ją dla nas.
To prawie tak, jakbyś nie ty wybrała tę historię, ale ona wybrała ciebie.
Dokładnie! Gdy walizka dotarła do nas, do Tokio, zaczęliśmy się zastanawiać, kim była jej właścicielka, chcieliśmy zbadać historię Hany. Zaczęliśmy pisać listy do wszystkich muzeów Holokaustu w Europie. Dzięki temu nie tylko dowiedzieliśmy się, że Hana Brady początkowo przebywała w innym obozie na terytorium dzisiejszych Czech. Znaleźliśmy także żyjącego krewnego dziewczynki mieszkającego w Kanadzie – jej starszego brata George’a, który przeżył Holokaust. Miałam okazję go odwiedzić . Opowiedział mi swoją historię i historię swojej siostry. Niestety zmarł w styczniu tego roku.
Na podstawie doświadczenia spotkania z George’em i tego, czego dowiedzieliśmy się o Hanie, w 2002 r. z pomocą producentki radiowej z Kanady Karen Levine opublikowaliśmy książkę dla dzieci zatytułowaną Walizka Hany (Hana’s Suitcase). Dziś opowiadamy uczniom historię Hany i używamy książki jako narzędzia edukacyjnego podczas naszych podróży studyjnych i zajęć. W 2009 r. na podstawie jej losów powstał film dokumentalny Inside Hana’s Suitcase i edukacyjny spektakl teatralny. Opowiadając jej historię oraz mówiąc o pokoju i zakończeniu dyskryminacji, podróżowaliśmy po Kanadzie, Australii, Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Afryce Południowej, Niemczech. Historia Hany zaczęła żyć własnym życiem.
Jakie to było uczucie spotkać brata Hany po tylu latach i po całej pracy, jaką wykonałaś, ucząc o historii jego siostry? Czy George był świadom tego, co się stało z Haną?
Historia walizki Hany i spotkanie z jej bratem naprawdę zmieniły moje życie. Jestem na zawsze wdzięczna George’owi za podzielenie się najtrudniejszym doświadczeniem swojego życia ze mną, a przez to także z młodzieżą z całego świata. George wiedział, że Hana zmarła w tak tragicznych okolicznościach i czuł się częściowo odpowiedzialny za to, co się z nią stało. Był jej starszym bratem, który miał ją chronić. A jednak to ona zmarła, a on przeżył.
Jaka była reakcja japońskich nauczycieli i szkół na to, co robiłaś, i na historię, którą opowiadasz?
Początkowo nauczyciele bali się tego, co robimy w Tokyo Holocaust Education Resource Center. Uważali, że Holokaust jest zbyt okropny i że dla dzieci szkolnych to za wcześnie, żeby je uczyć o Zagładzie. Niektórzy twierdzą, że historia Holokaustu nie ma nic wspólnego z Japonią. Inni mówili, że zamiast uczyć o Holokauście, powinniśmy uczyć o naszych własnych wojnach i japońskiej inwazji w Azji. Ale w 2002 r., kiedy wydano książkę o Hanie, sytuacja uległa całkowitej zmianie.
Zaczęliśmy otrzymywać wiele telefonów od nauczycieli zapraszających nas do rozmowy z uczniami na temat walizki Hany. Dodatkowo, kiedy zakładaliśmy nasze centrum, wynajęliśmy lokal i organizowaliśmy wystawy edukacyjne dla uczniów. Ale po otrzymaniu walizki postanowiliśmy wyjść z naszej bezpiecznej przestrzeni, odwiedzać szkoły i dotrzeć do uczniów tam, gdzie są. Odkrycie historii Hanny było również dla mnie osobiście ważnym momentem zwrotnym w życiu. Gdyby nie Hana i jej historia, gdyby nie napisana przez nas książka, pewnie dawno przestałabym pracować w edukacji.
Więc teraz nie macie już stałego miejsca w Tokio? Jesteście ruchomym centrum edukacji o Holokauście?
Pracujemy w terenie, w szkołach i w innych instytucjach. Nadal marzę o tym, by mieć stałą przestrzeń dla nas i uczniów, którzy mogliby spotkać się z nami w Tokio. Ale w ten sposób odwiedzą nas tylko uczniowie zainteresowani historią Holokaustu. A my chcemy dotrzeć szczególnie do tych, którzy nie są zainteresowani lub nie mają wiedzy o Zagładzie.
Walizka Hany, którą otrzymałaś z muzeum Auschwitz, została w Tokio?
Tak, walizka została z nami. Ale dopiero później, kiedy podróżowaliśmy po Kanadzie, zaczęliśmy zdawać sobie sprawę, że walizka wygląda trochę jakby była… zbyt nowa. Zaczęliśmy podejrzewać, że może nie jest to oryginalna walizka. Gdy ponownie odwiedziłam Auschwitz, spotkałam dyrektora muzeum i zapytałam go o to, czy nasza walizka jest oryginalna.
Dyrektor był naprawdę zaskoczony, gdy dowiedział się, iż uważamy, że to oryginalny eksponat. Dla muzeum było to oczywiste, że mogą pożyczyć nam tylko replikę. A dla mnie to był szok. Ale to doprowadziło do odkrycia innej historii. Dowiedzieliśmy się, że oryginalnej walizki nie było także w Auschwitz.
Dlaczego? Co się z nią stało?
To był duży wstrząs dla mnie, ponieważ bardzo przywiązałam się do historii Hany. I nagle dowiedziałam się, że jedyna pamiątka, która pozostała jej po tragicznej śmierci – jej walizka – została spalona. Podczas pierwszej wystawy muzeum Auschwitz, którą zorganizowano poza Polską – było to w latach 60. w Anglii – doszło do podpalenia wystawy muzealnej. Prawdopodobnie ogień podłożyli neonaziści. Na wystawie znajdowało się nie tylko 30 walizek, ale także wiele par butów i sztuk odzieży więźniów obozu i ofiar Holokaustu. Wśród nich była walizka Hany.
Czyli nie tylko walizka Hany, ale wszystkie inne przedmioty z wystawy muzeum Auschwitz w Anglii nieodwracalnie przepadły?
Spłonęła większość obiektów z tej wystawy. Ponieważ walizki były bardzo ważne i wypisano na nich imiona ich właścicieli, pracownicy muzeum Auschwitz postanowili stworzyć repliki wszystkich 30 walizek zniszczonych podczas pożaru. To jedna z tych replik jest teraz z nami w Tokio. Te wieści były dla mnie druzgocące. Nie tylko dowiedzieliśmy się, że walizka nie była oryginalna, ale także, że oryginał został zniszczony. Jednak potem zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie, gdyby oryginalna walizka wciąż była w Auschwitz, nigdy nie byłabym w stanie jej wypożyczyć. Oryginalny przedmiot byłby zbyt cenny, by muzeum mogło się nim dzielić z małą instytucją na drugim końcu świata. Z czasem muzeum Auschwitz oficjalnie przekazało nam replikę walizki. Teraz zostanie ona w Japonii na stałe.
Dla uczniów to ważne, czy walizka jest oryginalna, czy nie? Jakie emocje wywołuje w nich możliwość obejrzenia jej i dotknięcia?
Dla uczniów nie ma to znaczenia, czy jest to oryginalna walizka. Walizka jest przedmiotem, który pomaga uczniom zobaczyć i samodzielnie doświadczyć tego, że Hana naprawdę żyła i że była bardzo młoda – zupełnie tak jak oni. Walizka stała się symbolem, który zobaczyły dzieci w 1,2 tys. szkół w Japonii. Jej symboliczna wartość jest najważniejsza.
Kiedy uczniowie słyszą historię Hany i widzą jej walizkę, mają tak wiele pytań! Zaczynają myśleć samodzielnie. I właśnie do tego chcieliśmy doprowadzić podczas naszych zajęć, ponieważ regularna edukacja w Japonii jest bardzo formalna i polega na zapamiętywaniu rzeczy bez możliwości ich kwestionowania. Podczas zajęć z walizką Hany zawsze kończy nam się czas i nie zdążamy o wszystkim opowiedzieć, ponieważ uczniowie mają naprawdę wiele pytań. To niesamowite, jak historia Hany pomaga im wzrastać.
Uczniowie łatwo angażują się w tak trudne tematy historyczne?
Są nie tylko głęboko poruszeni, ale także bardzo angażują się w temat budowania pokoju. Podczas naszych lekcji często mamy 10- i 11-latków pytających, dlaczego ludzie wspierali Hitlera, skoro wiedzieli, jak tragiczne skutki przynosi to ludziom w tak wielu krajach. I to pytanie powinniśmy ciągle sobie zadawać. Dlaczego ludzie akceptują i aktywnie wspierają agresję, mowę nienawiści, przemoc, dyskryminację, podżeganie do wojny? Dlaczego akceptujemy takie zachowania w Japonii? Dlaczego akceptujemy takie zachowania w Polsce i w innych miejscach?
Oprócz historii Hany podczas naszych zajęć skupiamy się głównie na zasadach demokracji i wyborach oraz na tym, by dojść do wniosku, że przecież ktoś musiał głosować na Hitlera, by on mógł wygrać i rządzić. Niestety, dzisiaj ktoś także głosuje na ludzi, którzy wspierają szerzenie przemocy. W ten sposób przechodzimy od historii Holokaustu do kwestii społeczeństwa obywatelskiego i edukacji na rzecz pokoju.
Dzisiaj nie tylko uczysz o Holokauście i pokoju w Japonii. Gdy podróżujesz do Polski, zabierasz ze sobą swoich uczniów.
Tak, ale do Polski zabieram już starszych uczestników. Przy organizacji wyjazdów studyjnych dla studentów współpracuję ze spółdzielnią uniwersytecką pracującą w placówkach edukacyjnych w całej Japonii. Towarzyszę grupom, które przyjeżdżają do Polski, Czech i Niemiec, wprowadzam ich w temat przedwojennych oraz wojennych warunków politycznych i społecznych w Europie, a także pomagam im we właściwym przetwarzaniu tego, co widzą podczas zwiedzania różnych obiektów w miastach niegdyś dotkniętych wojną. Ostatnio zaczęłam otrzymywać też wiele wiadomości od nauczycieli i wychowawców, którzy piszą, że oni również uważają, iż potrzebują tego rodzaju wyjazdów studyjnych. Dlatego w grudniu ubiegłego roku zorganizowaliśmy pierwszą wizytę studyjną do Polski dla japońskich nauczycieli. Mamy nadzieję, że przerodzi się to w cykliczny program szkoleń.
Dlaczego nauczyciele również chcą uczestniczyć w takim wyjeździe?
Ponieważ jako dorośli odpowiedzialni za młodzież nie jesteśmy zwolnieni z obowiązku pamiętania. W Japonii tak naprawdę nie mamy tylu pomników i muzeów, które ciągle przypominałyby nam o naszej historii. Nasza japońska architektura stara się sprawić, żebyśmy jako społeczeństwo bardziej patrzyli w przyszłość niż w przeszłość. A w Polsce na każdym rogu widać kawałek historii. Taki wyjazd pomaga japońskim nauczycielom zrozumieć, jak przeszłość jest ważna dla nas dzisiaj i że ludzie w Europie, którzy byli ofiarami wojny, muszą żyć codziennie z tą przeszłością, z tą historią. W Europie żyjesz zanurzona w historii, która w Japonii jest już prawie zapomniana. Chcę, by nasi nauczyciele zobaczyli, jak ważne jest uczenie się na błędach i jak decyzje, które podejmujemy dziś w edukacji, rzutują na naszą przyszłość i przyszłość pokoju na całym świecie.
*Fumiko Ishioka – światowej sławy edukatorka, badaczka i dyrektorka Tokyo Holocaust Education Resource Center, specjalizującego się w edukacji o Holokauście, prawach człowieka i budowaniu pokoju. Jest współtwórczynią książki Walizka Hany autorstwa Karen Levine oraz filmu dokumentalnego Wewnątrz walizki Hany. Dzięki nowatorskiemu podejściu do edukacji na rzecz pokoju Fumiko Ishioka otrzymała honorowy doktorat w dziedzinie edukacji na York University w Toronto.