Kłamstwo jako zaprzeczenie prawdy i relacja międzyludzka

Czym jest kłamstwo? Najczęściej definiujemy je jako przeciwieństwo prawdy. Kojarzymy kłamstwo z nieprawdą, iluzją, celowym i świadomym wprowadzeniem kogoś w błąd. Czy wszyscy kłamiemy? Być może nie jest aż tak źle, ale na pewno każdy z nas jest na nie narażony i wielokrotnie wielu z nas ulega pokusie skłamania. Z takich czy innych powodów. Warto jednak uświadomić sobie, że kłamstwo może być wyznacznikiem relacji z sobą samym, drugim człowiekiem i prawdą.

Muniek Staszczyk (ur. 1963), polski artysta, kompozytor i piosenkarz, w jednym ze swoich utworów śpiewa:

Kłamstwo, kłamstwo jest w nas; na nim oparte jest wszystko, co znasz.

W ten sposób wyraża swoje przekonanie o wszechobecności kłamstwa, zakorzenionego zarówno we wnętrzu człowieka, jak i otaczającej go rzeczywistości. Artysta zwraca uwagę na ważny problem, na który można spojrzeć z różnych perspektyw.

Możemy mówić o kłamstwie jednostkowym lub kłamstwie zbiorowym. Kłamstwo możemy także stopniować: czym innym jest bowiem przemilczenie prawdy, czymś innym powiedzenie półprawdy lub tylko częściowej prawdy, a jeszcze czymś innym świadome i celowe wprowadzenie kogoś w błąd, czyli kłamstwo zamierzone.

Powody, dla których kłamiemy, również są mnogie: czasami dla własnego interesu, ochrony siebie przed nieprzyjemnymi konsekwencjami własnych błędów, czasami dla świętego spokoju lub uspokojenia sytuacji. Innym razem – żeby kogoś przed czymś uchronić, a nawet obronić. To pokazuje, że sięgnięciu po kłamstwo towarzyszą różne intencje. Czym innym kierują się rodzice, namawiając dzieci do pisania listów do św. Mikołaja z prośbą o prezenty, czym innym obywatel składający nieprawdziwe zeznanie PIT do Urzędu Skarbowego.

Kłamstwo może mieć różne oblicza, przejawy, może wynikać z całkowicie odmiennych źródeł i przynosić całkowicie różne efekty. Szczególnie ciekawą i bliską życia jest relacyjna odsłona kłamstwa. Warto bowiem uświadomić sobie, że jednym z najgorszych rodzajów kłamstwa jest takie, które służy za fundament budowania relacji – z samym sobą i z drugim człowiekiem. Józef Tischner (1931–2000), polski filozof, najlepiej zdefiniował ten rodzaj kłamstwa w Filozofii dramatu:

Kłamstwo jest szczególnym przypadkiem stosunku między Ja i Ty – polega na podaniu innemu nieprawdy jako prawdy.

Dwa najważniejsze założenia, które możemy wywnioskować z tego zdania, brzmiałyby:

  1. Kłamstwo jest rodzajem relacji między dwojgiem ludzi.
  2. Ten, kto kłamie, zna prawdę i w świadomy sposób przekazuje drugiemu jej zaprzeczenie.

Mechanizm kłamstwa relacyjnego

Jak rozumieć założenie, że kłamstwo jest rodzajem relacji? Tischner jasno tłumaczy:

Kłamstwo jest zawsze kłamstwem dla kogoś, jest ku komuś skierowane.

Zawsze okłamujemy kogoś konkretnego: rodzica, współpracownika, szefa, społeczeństwo, wspólnotę. Powodów może być mnóstwo, jak już powyżej wspomnieliśmy, ale istotny jest fakt, że kłamstwo ma zawsze swojego adresata. Nigdy nie wędruje w próżnię, tylko wkrada się między ludzi. Rezultatem tego jest zawsze naruszenie jakichś elementów spajających relację (na przykład zaufania czy szacunku). Kłamca, na dalszym etapie, musi ciągle siebie kontrolować, żeby przez przypadek prawda nie wymknęła mu się z ust i żeby sam się nie zdradził.

Konieczność nieustannego pilnowania siebie i uważania na wypowiadane słowa, wnioski czy przekonania rodzi na dłuższą metę dystans między kłamcą a okłamywanym, ponieważ wprowadza element sztuczności, usuwa spontaniczność i swobodę komunikacji. Bycie razem podlega teraz ciągłej kontroli. Żeby dobrze zrozumieć ten mechanizm, wystarczy przywołać postać Rodiona Romanowicza Raskolnikowa ze Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego. Po zabiciu starej lichwiarki, w trakcie przesłuchania, Rodion, zapytany przez policjanta o to, czy zabił, odpowiada przecząco, czyli kłamie, żeby ochronić samego siebie. Ale to dopiero początek długiej drogi, którą będzie musiał przejść, wikłając się coraz głębiej w mechanizm kłamstwa.

Kłamstwo i Pinokio
Kłamstwo często przychodzi nam zbyt łatwo. Fot. Jametlene Reskp / Unsplash

Oto opis kolejnego przesłuchania:

Pan, zdaje się, mówił wczoraj, że chciałby mnie zapytać… urzędowo… o moją znajomość z tą… zabitą – zagaił Raskolnikow. – Po co, u licha, wsadziłem to „zdaje się”? – przemknęło mu w głowie jak błyskawica. Czemu niepokoję się tym, że wsadziłem „zdaje się”? – natychmiast minęła druga myśl jak błyskawica.

Dostojewski, analizując całą tę sytuację, wskazuje nie tylko na coraz większą potrzebę zachowania czujności i pilnowania się, ale także na niepokój wewnętrzny, drażliwość i niecierpliwość narastające w bohaterze. Przesłuchujący podejrzanego oficer śledczy, obserwując nienaturalne zachowanie Raskolnikowa, nabiera podejrzeń, staje się bardziej dociekliwy, widzi coraz mniejszą spójność w zeznaniach i coraz większą nerwowość kłamcy. Nie ma już żadnej przestrzeni na wzajemność, zaufanie, zrozumienie. Jest tylko miejsce na zbrodnię i karę.

Polecamy: Godność w życiu człowieka XXI wieku. Pojęcie staromodne, upolitycznione i wciąż niezwykle ważne

Odniesienie do prawdy

Relacyjność kłamstwa dotyczy nie tylko kłamcy i okłamanego, ale także kłamcy i prawdy. Seneka w Listach moralnych do Lucyliusza zauważał:

Prawda z każdej swej strony jest taka sama. W kłamstwie nic pewnego. Kłamstwo jest cieniutką powłoką: jeśli uważnie się przyjrzysz, prześwieca.

Formułując taki osąd, starożytny myśliciel chciał pokazać, że kłamiąc, zawsze odnosimy się do prawdy. Raskolnikow dobrze wie, co się wydarzyło i że jest zabójcą, a więc zna prawdę. Ale nie chce jej wyjawić, żeby uniknąć kary, dlatego kłamie. To uniwersalny i ponadczasowy schemat, w którym funkcjonuje kłamca. Tischner w Filozofii dramatu nazywa to grą na podwójnej scenie albo podwójnym dialogiem. Kłamca odnosi się do prawdy, którą zna i którą ma w głowie, oraz do osoby z zewnątrz, przed którą tej prawdy nie chce objawić i musi grać niewinnego. Krakowski filozof zauważa:

Paradoksem dialogu kłamstwa jest to, że nie jest on możliwy bez równoczesnego dialogu prawdomówności. Zewnętrznemu kłamstwu musi towarzyszyć wewnętrzna prawdomówność. Aby kłamać innemu, muszę sobie mówić prawdę, inaczej kłamstwo byłoby niemożliwe.

Możemy sobie wyobrazić funkcjonowanie kłamcy w dwóch równoległych wymiarach. Istnieje prawda, którą znam, „mam ją” wewnątrz siebie, ale jej nie zdradzę, oraz zaprzeczenie tej prawdy, czyli kłamstwo, do którego muszę przekonać innych, na zewnątrz. Granie na skraju tych dwóch wymiarów prowadzi do – mówiąc metaforycznie – poczucia schizofrenii. Trudno bowiem pogodzić prawdę z kłamstwem i żyć razem z nimi obydwoma. Jak pisał duński filozof Søren Kierkegaard – życie to albo-albo. Człowiek zawsze musi wybrać, po której stronie się opowiada, szczególnie w kwestii wartości.

Polecamy: Prawda o kłamstwie. Fundament szczęśliwego życia

Kłamstwo jako trucizna

Martin Buber (1878–1965), współczesny myśliciel z nurtu filozofii dialogu i spotkania, pisał w dziele pt. Droga człowieka według nauczania chasydów:

Źródłem wszelkich konfliktów między mną a bliźnim jest fakt, że nie mówię tego, co myślę, i nie robię tego, co mówię. A to zaciemnia i zatruwa, wciąż na nowo i w coraz większej mierze, sprawy między mną a drugim człowiekiem. I oto ja w swojej dezintegracji wewnętrznej nie jestem już w stanie panować nad sytuacją, lecz wbrew własnym złudzeniom staję się jej niewolnikiem.

Jego słowa wydają się być nie tylko trafnym podsumowaniem przywołanych powyżej analiz kłamstwa relacyjnego, ale także przestrogą dla współczesnego człowieka.

Dlaczego nie warto okłamywać innych? Bo to zawsze – prędzej czy później – prowadzi do konfliktu, niszczy nasze współbycie i działa niczym trucizna, która – sącząc się między nami – oddala nas coraz bardziej od siebie. Buber wskazuje także na pogłębiającą się z czasem dezintegrację kłamcy, którą opisywał Dostojewski na przykładzie Raskolnikowa i do której nawiązywał Tischner.

Wchodząc w przestrzeń kłamstwa i chcąc je utrzymać, powoli staję się jego niewolnikiem. Moja wolność kurczy się, bo ciągle muszę się pilnować i kontrolować, bo tego wymaga ode mnie wierność kłamstwu. I być może, na koniec, warto przywołać jeszcze jeden bardzo bolesny fakt: zgoda na kłamstwo i szerzenie go wokół siebie jest tak naprawdę aktem wymierzonym przeciwko samemu sobie. Kłamiąc, tracę swoją godność jako człowiek, budzę podejrzliwość i nieufność innych – często przecież bliskich mi i życzliwych osób, a zatem pierwszą i ostateczną ofiarą kłamstwa jestem ja sam. Niszcząc innych wokół siebie, finalnie niszczę także samego siebie.


Źródła

J. Tischner, Filozofia dramatu, Kraków 1999.

F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, tłum. C. Jastrzębiec-Kozłowswki, Warszawa 1971, t. 2.

L.A. Seneka, Listy moralne do Lucyliusza [w:] idem, Myśli, tłum. S. Stabryła, Kraków 1987.

M. Buber, Droga człowieka według nauczania chasydów, tłum. G. Zlatkes, Warszawa 1994.

Polecamy:

Może Ci się także spodobać: Myśleć i mówić inaczej. Jak metafora pomoże w walce z kryzysem środowiskowym?

Opublikowano przez

dr Magdalena Kozak

Autorka


Doktor filozofii, zajmuje się przede wszystkim współczesną filozofią francuską w nurcie egzystencjalizmu, filozofii dialogu i relacji oraz fenomenologii. Prywatnie pasjonatka klimatów śródziemnomorskich, kryminałów – najchętniej skandynawskich oraz miłośniczka zwierząt i długich spacerów. W otaczającym świecie, niestety, już coraz mniej ją dziwi.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.