Koniec z brytyjską turystyką transplantologiczną?

Wielu Brytyjczyków wybiera przeszczep w Chinach jako opcję ratowania życia. Nie brakuje jednak kontrowersji

Wielu Brytyjczyków wybiera przeszczep w Chinach jako opcję ratowania życia. Nie brakuje jednak kontrowersji dotyczących rzeczywistego pochodzenia organów

Od lat nie brakuje podejrzeń, że organy przeszczepiane innym zagranicznym pacjentom mogą pochodzić od chińskich więźniów sumienia. W 2006 r. Brytyjskie Towarzystwo Transplantologiczne ogłosiło, że dostępne od ręki na chińskim rynku ludzkie organy są pobierane od skazańców. Pekin natychmiast zaprzeczył, ale później potwierdzono, że takie sytuacje się zdarzały – za zgodą więźniów. W końcu jednak wprowadzono oficjalny zakaz podobnych praktyk.

Dziesięć lat później kanadyjscy prawnicy, David Kilgour i David Matas, przedstawili obszerny raport, z którego wynikało, że organy są ciągle pobierane – nie tylko w legalnych działających klinikach, ale także w szarej strefie. Pochodzą one od wrogów systemu oraz przedstawicieli mniejszości religijnych i etnicznych, czyli np. od członków stowarzyszenia medytacyjnego Falun Gong, Tybetańczyków czy muzułmańskich Ujgurów.

W raporcie podkreślono, że o ile oficjalne statystyki chińskiego rządu mówią o ok. 10 tys. operacji przeszczepów narządów rocznie, to rzeczywista liczba może wynosić nawet 60-100 tys.

Parlamentarzyści żądają zmiany prawa

Debata w brytyjskim parlamencie toczy się równolegle z postępowaniem przed specjalnie powołanym trybunałem, który ma stwierdzić, czy chińscy więźniowie są wykorzystywani przez system. W grudniu 2018 r. we wstępnym orzeczeniu trybunał uznał, że w Chinach wymuszano pobieranie narządów od więźniów sumienia „przez znaczący okres, obejmujący bardzo dużą liczbę ofiar”.

Zaniepokojeni brytyjscy deputowani proponują zmianę prawa. Powołują się na przepisy zabraniające turystyki transplantologicznej, które stosują Włochy, Hiszpania, Izrael i Tajwan, wzywając rząd do zakazania obywatelom podróżowania do Chin „w celu otrzymania przeszczepów narządów”, wprowadzenia adekwatnych środków zapobiegawczych oraz potępienia takich praktyk.

„To nie jest przypadek kilku przeszczepów”

Wielu Brytyjczyków wybiera przeszczep w Chinach jako opcję ratowania życia. Ceny są niższe niż na Zachodzie, a procedury można załatwić od ręki. Czas oczekiwania na operację jest o wiele krótszy niż w europejskich klinikach.

„To nie jest przypadek kilku dobrowolnych przeszczepów. Chodzi o domniemane masowe zabójstwa przez przymusowe usunięcie organów; to są zarzuty o zbrodnie przeciwko ludzkości ” – powiedziała deputowana Fiona Bruce podczas debaty w parlamencie.

„Musimy wprowadzić strukturalną kontrolę, tak jak ma to miejsce w innych krajach. Nie tylko dlatego, że jest to słuszne, ale ponieważ konieczna jest ochrona brytyjskich obywateli przed nieświadomym braniem udziału w przerażającym cierpieniu grup religijnych w Chinach” – dodał deputowany Jim Shannon.

Parlamentarzyści zauważyli jednak, że ustalenie rzeczywistego celu podróży Brytyjczyków do Chin może okazać się trudne. Zaznaczyli, że podstawą nowego ustawodawstwa miałoby być uświadomienie społeczeństwu zagrożeń oraz kwestii etycznych i standardów.

Chiny twierdzą, że zarzuty to złośliwe pogłoski. Zapewniają, że przestrzegają międzynarodowych norm medycznych w kwestii transplantologii. Wymagają one m.in., aby narządy były oddawane bez żadnych opłat i za całkowitą zgodą dawców.

Źródła: parliament.uk, Guardian

Opublikowano przez

Karolina Anna Kuta


Reporterka i dokumentalistka. Współpracowała m.in. z Gazetą Wyborczą i Krytyką Polityczną. Pracuje nad debiutem dokumentalnym. Bałkany, polityka, mniejszości.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.