Nauka
Jest mniejszy niż ziarenko soli. Ten robot myśli i działa
20 grudnia 2025

Coraz więcej młodych dorosłych rezygnuje z zakładania rodziny albo odkłada tę decyzję na nieokreśloną przyszłość. Zwykle winimy drogie mieszkania, niskie pensje albo „zmianę wartości”. Ekonomiści wskazują jednak na coś głębszego: świat, który nagradza życie „tu i teraz” i skutecznie zniechęca do wszystkiego, co długoterminowe – w tym do rodziny.
Żeby rozwiązać jakikolwiek problem, należy prawidłowo odpowiedzieć na pytanie o jego przyczyny. Nie inaczej jest z demografią. Spadająca liczba urodzeń to dziś nie tylko polski problem. W całym zachodnim świecie mówi się o kryzysie demograficznym. Młodzi ludzie nie zakładają rodzin. Jakie są tego przyczyny? Ekonomiczne czy kulturowe? A może jedne wiążą się z drugimi?
W debatach na ten temat często przebijają się kwestie dostępności mieszkań, stabilnej pracy i wysokich zarobków. Inni wskazują na kulturowe podłoże obecnej sytuacji demograficznej – rozpasany indywidualizm młodych, materializm, dążenie do większej konsumpcji. Okazuje się, że obie tendencje mogą się wzajemnie warunkować. Część ekonomistów wskazuje na znacznie głębsze, choć niedostrzegane, przyczyny obecnych tendencji w młodym pokoleniu, wybiegające poza doraźne programy polityczne a sięgające samych korzeni systemu ekonomicznego współczesnej cywilizacji zachodniej.
W niedawnej sondzie przeprowadzonej na jednym z portali na pierwsze miejsce wysunęła się niechęć do posiadania potomstwa, na drugim były problemy mieszkaniowe, następnie problem ze znalezieniem partnera, dopiero na dalszych miejscach znajdowały się kwestie zarobków i inne. Małżeństwo i rodzina przestaje być aspiracją.
Ale dlaczego tak jest? Na to pytanie próbują odpowiedzieć socjologowie, ale także ekonomiści. Wśród nich jest dr Jeffrey Degner. Autor książki Inflation and the Family. Jego analiza sięga głębiej niż dyskusje o cenach mieszkań.
Degner w swojej pracy oraz w dostępnym w sieci wykładzie tłumaczy to wprost: młodzi nie wchodzą na zwykły rynek. Wchodzą w środowisko systemowo chore. Jego zdaniem, wszystko zmieniło się po 1971 roku, gdy odcięto dolara od złota. To uwolniło dwie „infekcje”, które dziś zatruwają gospodarkę: „gorączkę długu” (czyli życie na rosnący kredyt państw, firm i ludzi) oraz „finansowy aktywizm”.

Ten ostatni to system, w którym wielkie fundusze naciskają na firmy, żeby te maksymalizowały krótkoterminowy zysk dla akcjonariuszy – przez wykupy akcji i dywidendy – zamiast inwestować w rozwój, badania i wyższe płace.
Co to oznacza dla przeciętnego młodego człowieka? Że ceny mieszkań lecą w górę szybciej niż jego pensja. Ściga się z rosnącymi kosztami życia. Firma, w której pracuje, nie myśli o nim jak o długoterminowym kapitale, tylko jak o koszcie, który trzeba minimalizować. Nie ma jak zbudować solidnego fundamentu pod dorosłe życie. Dochodzi do tego, że aspiracje młodych ludzi to jak najszybsze weście na rynek długu – zakup pierwszej karty kredytowej, kredyt studencki sprawiają, że celem ich wysiłków staje się spłacanie odsetek.
Degner wskazuje tu na bezpośredni związek: opisany mechanizm prowadzi do dezinstytucjonalizacji małżeństwa. W świecie, który nagradza elastyczność i karze długoterminowe zobowiązania, ślub przestaje być oczywistą częścią życia. Przestaje być tą stabilną instytucją, do której się dąży. Staje się jednym z wielu, ryzykownych wyborów – jak inwestycja w akcje, które mogą spaść. Przy tym nawet samo wesele, które powinno być celebracją nowego początku, stało się często tak kosztownym przedsięwzięciem, że ludzie zaciągają na nie pożyczki, jeszcze przed rozpoczęciem wspólnego życia.
Żeby wyjaśnić, dlaczego inflacyjne środowisko ekonomiczne zmienia nie tylko portfele, ale i głowy, Degner sięga po pracę ekonomisty Jörga Guido Hülsmanna Etyka produkcji pieniądza.
Hülsmann pokazuje mechanizm: w systemie, gdzie pieniądz traci wartość (inflacja), najgorsze, co możesz zrobić, to go oszczędzać. Racjonalne jest jak najszybsze pozbycie się go – wydanie na cokolwiek, co tę wartość utrzyma. System więc systemowo nagradza szybką konsumpcję i karze cierpliwość.
Degner łączy to z postawą młodych. Ich rzekomy konsumpcjonizm, niechęć do oszczędzania, życie „tu i teraz” – to nie jest ich kaprys. To racjonalna adaptacja do świata, który takie zachowania na nich wymusił. Po co oszczędzać, skoro za te pieniądze za rok kupisz mniej? Po co inwestować w coś na 30 lat, skoro system nagradza myślenie kwartalne?
Z tej ekonomicznej racjonalności wynika cała lawina kulturowych zmian, które Degner i Hülsmann wyraźnie wskazują:
To właśnie ta „kultura krótkoterminowości”, wyhodowana przez system monetarny, jest – zdaniem Degnera – główną przeszkodą. Rodzina jest z natury długoterminowa. Wymaga wiary w przyszłość, stabilności, poświęcenia. W świecie, który na każdym kroku promuje dokładnie przeciwne wartości, po prostu przestaje być racjonalnym projektem życiowym. To nie młodzi „odrzucili” rodzinę. Oni po prostu instynktownie dostosowali się do reguł gry, które im narzucono.
Degner wskazuje na logiczną konsekwencję tego procesu. Gdy rodzina słabnie, jej rolę opiekuńczą i społeczną przejmuje rozbudowane państwo opiekuńcze (welfare state). To jednak tworzy błędne koło: system ekonomiczny osłabia rodzinę, a rozszerzające się państwo może ją dalej marginalizować.
Jaka jest zatem recepta? Degner zachęca młodych do jak najwcześniejszego usamodzielnienia i budowania kapitału życiowego w oparciu o rodzinę. Chodzi o powrót do długoterminowych postaw: oszczędzania, inwestowania w trwałe relacje i budowanie wspólnego majątku dla przyszłych pokoleń. Wskazuje przy tym, że wartości sprzyjające trwałości i poświęceniu – w tym wartości religijne – są naturalną przeciwwagą dla „kultury inflacji”.
Kluczowym warunkiem jest jednak zmiana samego pieniądza. Tylko system oparty na „zdrowym pieniądzu” (sound money), który zachowuje wartość, może sprawić, że oszczędzanie i długoterminowe planowanie – a z nimi rodzina – znów staną się racjonalne.
Według tej diagnozy walka z kryzysem demograficznym wymaga od młodych świadomego sprzeciwu wobec krótkoterminowej logiki systemu. Prawdziwą odpowiedzią na niepewność nie jest zastępowanie rodziny przez państwo, ale odważne inwestowanie w to, co trwałe – w kompetencje, w silne związki i w budowanie ekonomicznej niezależności w oparciu o rodzinę jako najstarszą i najtrwalszą formę wspólnoty.
Czy to jeszcze możliwe?
Oczywiście!
Oto kod na DARMOWĄ dostawę– wpisz w koszyku: MIKOLAJ
Udanych zakupów!
Księgarnia Holistic News