Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Październik 2022 roku, British Museum podejmuje decyzję o przeniesieniu słynnego kamienia z Rosetty i zaprezentowaniu go na innej niż dotychczas wystawie. Artefakt pochodzi z Egiptu, a jego przeprowadzka sprawia, że na Wyspach odżywa dyskusja na temat zwrotu starożytnych zabytków, które znajdują się w Zjednoczonym Królestwie.
Kamień z Rosetty jest jednym z najważniejszych odkryć archeologicznych XX wieku. Dzięki niemu możliwe stało się odczytanie egipskich hieroglifów. Został na nim wyryty tekst dekretu egipskich kapłanów w trzech językach: greckim, egipskim pismem demotycznym oraz hieroglifami. W ten sposób ludzkość poznała starożytne pismo obrazkowe.
Historia artefaktu jest burzliwa. Został odkryty przez Francuzów w 1799 roku, by potem przejść na własność brytyjską. Najpierw trafił do biblioteki Stowarzyszenia Antykwariuszy w Londynie, a następnie do Muzeum Brytyjskiego. Tu jest przechowywany do dziś.
Przeniesienie kamienia na inną wystawę było okazją do powrotu dyskusji na temat zwrotu zagrabionych (lub uratowanych) zabytków. O Kamień z Rosetty upomniała się brytyjska egiptolog Joyce Tyldesley z Uniwersytetu w Manchesterze.
Dlaczego jest w Londynie, a nie w Kairze? Repliki kamienia znajdują się już w Muzeum Brytyjskim
– pytała brytyjska profesor.
O ten sam artefakt upomniał się także słynny egipski archeolog, Zahi Hawass. W październiku zeszłego roku zapowiedział wysłanie do władz brytyjskich petycji podpisanej przez grupę egipskich intelektualistów. Egipcjanie domagają się nie tylko zwrotu kamienia z Rosetty, ale także wszystkich artefaktów wywiezionych przez Brytyjczyków. Muzeum odpowiedziało słowami kurator wystawy, Ilony Regulski. Placówka nie otrzymała oficjalnej prośby o zwrot kamienia więc sprawy nie ma.
W kolejce do Brytyjczyków ustawiają się także Grecja, Nigeria i Benin. Po drugiej stronie kanału la Manche sytuacja jest podobna. Francja jako kraj kolonialny posiada znaczną ilość dzieł pochodzących z Czarnego Lądu. W 2018 roku na zlecenie prezydenta Macrona opracowano raport „Rapport sur la restitution du patrimoine culturel africain. Vers une nouvelle éthique relationnelle”. Był on wstępem do zastanowienia się nad kwestią zwrotu dóbr kultury zagrabionych w czasach kolonialnych.
Jestem z pokolenia Francuzów, dla których zbrodnie europejskiej kolonizacji nie mogą być kwestionowane i są częścią naszej historii
– mówił wówczas Marcon.
Francja poszła o krok dalej i w 2020 roku zwróciła eksponaty rządom w Senegalu i Beninie. Decyzja ta była pierwszym krokiem w zapowiedzianym przez Marcona „tymczasowego lub ostatecznego przywrócenia afrykańskiego dziedzictwa Afryce”.
Polska od lat zabiega o zwrot zrabowanych dzieł sztuki przez obce wojska. Najwięcej emocji wzbudzają dzieła zagrabione w czasie II Wojny Światowej. Nie można jednak zapomnieć, że przez lata nasz kraj był wielokrotnie najeżdżany i grabiony. Jednym z najbardziej dotkliwych najazdów w naszej historii był szwedzki potop. Szwedzi zniszczyli 188 miast, 186 wsi, 86 zamków, 136 kościołów, 39 browarów i 89 pałaców. Najeźdźcy wywieźli także liczne dzieła sztuki inne dobra kultury. Podpisany w 1660 roku traktat w Oliwie zobowiązywał Szwedów do naprawienia szkód i zwrotu zagrabionych dóbr. Nie został on jednak nigdy wyegzekwowany.
Temat podjął niedawno szwedzki parlamentarzysta Bjoern Soeder. Polityk zaproponował rządowi zwrot łupów zrabowanych przez Szwedów w czasie potopu. Parlamentarzysta powołuje się na list polskiego ministra kultury, w którym pisze, że „ewentualne przekazanie różnych przedmiotów przejętych przez Szwedów byłoby niezaprzeczalnym gestem o ważnym aspekcie politycznym i moralnym, dokonanym w duchu przyjaźni i dobrego sąsiedztwa”.
Polski minister w swoim liście powołał się na przypadek z 1974 roku, kiedy premier Olof Palme zwrócił Polsce tzw. Rolkę sztokholmską. Przedstawia ona króla Zygmunta III Wazę wjeżdżającego tryumfalnie do Krakowa. Co jeszcze znajduje się w Szwedzkich łupach wojennych? Są to między innymi rękopisy Mikołaja Kopernika, XVI-wieczny status Łaskiego oraz dzwony.
Na polską prośbę o zwrot statusu Łaskiego czy najstarszego drukowanego tekstu „Bogurodzicy” szwedzkie ministerstwo spraw zagranicznych odpowiedziało negatywnie. Argumentowali, że przytoczone dzieła stanowią łup wojenny i zostały zdobyte zgodnie z ówcześnie panującym prawem międzynarodowym. Argument Szwedów powinien zostać przedyskutowany przede wszystkim przez historyków. W dyskusji trzeba także przypomnieć postanowienia traktatu z Oliwy, które nigdy nie zostały spełnione przez stronę szwedzką. Nie powinniśmy także zapominać, że takie sprawy mają dwa końce. Jeśli do Polski zwróciłby się Zakon Krzyżacki z prośbą o zwrot zdobyczy spod Grunwaldu, to polska odpowiedź byłaby dokładnie taka sama.
Źródło:
Może cię również zainteresować: