Nauka
Badania genetyczne pozwolą na wybór IQ. Staniemy się nadludźmi
03 listopada 2024
Ludzkość produkuje 3 825 ton odpadów komunalnych na minutę. To ponad dwa miliardy ton rocznie. Recyklingowi poddajemy zaledwie 20 proc. odpadów (w tym tylko 9 proc. plastiku), a 80 proc. z nich trafia na wysypiska. Technologia pozwala nam odwrócić tę statystykę. Śmieci to nie odpady, ale surowiec, na którym można powtórnie zarobić.
Jesteśmy w stanie poddawać recyklingowi aż 80 proc. odpadów. Tymczasem nasze wysypiska cały czas się powiększają i przewiduje się, że w ciągu najbliższych 30 lat produkcja śmieci wzrośnie do 3,4 mld ton rocznie. Mimo że Unia Europejska (ale także kraje spoza UE) na różne sposoby próbuje skłaniać ludzi do segregacji odpadów i redukcji zużywanego plastiku (na przykład poprzez zakazy używania plastikowych toreb czy słomek), to i tak bijemy kolejne rekordy w produkcji odpadów.
W ciągu ostatnich 13 lat ludzkość wyprodukowała więcej plastiku, niż przez cały okres od momentu jego wynalezienia w 1869 roku do początku 2010 roku. Jego produkcja cały czas rośnie, pomijając kilka chwilowych spadków jak pandemia COVID-19 i kryzys naftowy wczesnych lat siedemdziesiątych – bo owszem, plastik powstaje z ropy.
Mikrocząsteczki plastiku są już wszędzie: w pitej przez nas wodzie, spożywanym jedzeniu i w naszej krwi. Najprostszym i zarazem najtrudniejszym lekarstwem na poradzenie sobie z odpadami byłaby znaczna redukcja ich produkcji. Jest to możliwe, natomiast z pewnością wymaga głębokich zmian mentalnych zarówno wśród producentów opakowań, jak i samych konsumentów. Wejdźmy do zwykłego sklepu kosmetycznego, gdzie wszystko jest zapakowane w plastikowe butelki czy pojemniki, bo przecież będzie mieć kontakt ze skórą i musi być szczelnie zamknięte. Plastikowe opakowania często wkładane są jeszcze w papier…
Dlaczego na wszystkie te płyny i proszki nie można by przynosić własnego wielorazowego opakowania, a kupować tylko samą zawartość z dużych kanistrów czy wielorazowych kontenerów? Po co – na przykład – papier toaletowy sprzedaje się w plastikowych torbach? Można by przecież nakładać go luzem na sznurek i tak zanosić do domu. Oczywiście na świecie istnieją już sklepy wcielające w życie ideę uzupełniania, ale głównie w bogatych krajach – jak Niemcy – i są to miejsca przede wszystkim dla klientów z nieco grubszym portfelem.
Polecamy: Lego zrezygnowało z produkcji klocków z plastikowych butelek z recyklingu
Oczywiście, żeby upowszechnić w handlu ideę uzupełniania, potrzebne są inwestycje w instalacje, które umożliwiają uzupełnianie oraz odpowiednie prawo, które czyniłoby zakup produktu w opakowaniu znacznie droższym (ludzie mieliby motywację, aby opakowań nie wyrzucać i dbać o ich stan, żeby jak najdłużej im służyły). Tymczasem zużywamy szampon, proszek do prania, wypijamy sok lub napój i opakowanie trafia do kosza. A mogłoby tego opakowania w ogóle nie być.
Tu jednak musimy zmierzyć się z jeszcze jednym problemem. Pewnie wielu z nas nie zdaje sobie z tego sprawy, ale produkcja opakowań to wielki biznes. W 2022 roku światowy rynek opakowań wart był 896 mld dolarów, a do 2030 roku ma być wart nawet 1,15 bln dolarów. Ze względu na te rosnące zyski jasnym jest, że istnieje wielu lobbystów, którzy za wszelką cenę starają się nie dopuścić do skurczenia się swojego biznesu, mimo jego oczywistej szkodliwości. W tym kontekście wydaje się oczywistym, że redukując znacznie biznes opakowaniowy, trzeba zaproponować jego właścicielom coś w zamian, coś, co pozwoli im zarabiać na życie, na przykład przestawienie się na recykling.
A z tym zupełnie sobie nie radzimy, skoro poddajemy recyklingowi zaledwie 20 proc. naszych odpadów. I tu znowu potrzebne są odpowiednie inwestycje, ale również edukacja i zachęty do odpowiedniej segregacji odpadów – bo problem zaczyna się właśnie w tym miejscu. Iluzoryczne kary za brak segregacji nie działają, bo w gruncie rzeczy ciężko jest komukolwiek udowodnić, że nie segreguje odpadów poprawnie, szczególnie jeśli jest to mieszkaniec dużego bloku.
Aby ludzie chcieli segregować, trzeba stworzyć system zachęt, na przykład finansowych. Odpowiedzią na ten problem ma być wprowadzany w Polsce od 2025 roku system kaucyjny, który zakłada, że duże sklepy (powyżej 200 m kwadratowych) będą pobierały kaucję za niektóre opakowania. System objąć ma trzy frakcje opakowań: butelki plastikowe do 3 litrów, szklane butelki wielorazowego użytku do 1,5 litra oraz metalowe puszki do 1 litra.
Nadal nie jest to jednak rozwiązanie idealne, bo pomija inne punkty handlowe oraz wiele pozostałych rodzajów opakowań. Będziemy więc mieć ogromną lukę. W dodatku kaucja ma wynieść zaledwie 50 groszy za opakowanie, co raczej nie będzie motywować ludzi do ich zwracania sklepom. Tymczasem gdyby poprawna segregacja była odpowiednio premiowana, a system ten zostałby wdrożony na całym świecie, udałoby nam się uzyskiwać znacznie więcej surowców wtórnych niż dziś.
Polecamy: Aktywiści kontra zdrowy rozsądek. Możemy pomóc naturze nie przyklejając się do asfaltu
Niewątpliwie jest tu również potrzebne prawne wymuszenie zmiany filozofii w produkcji opakowań. Tak, by już na etapie produkcji nie mieszać poszczególnych frakcji. Często przecież zdarza się – tak w jak w jednej z sieci marketów znanych w Polsce – że torebki na pieczywo są papierowo-plastikowe, co utrudnia ich recykling, bo nie da się ich przyporządkować do żadnej z frakcji, ani też frakcji oddzielić, więc trafią na wysypisko śmieci.
A teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której każda osoba dostaje 10 zł za kilogram prawidłowo posegregowanych śmieci, odbieranych przez firmy zajmujące się ich przetwarzaniem, które na tym procesie zarabiają. O ile bardziej motywowałoby nas to do poprawnej segregacji, a co za tym idzie, o ile zwiększyłby się odzysk materiałów wtórnych… .
Polecamy: Elektrośmieci zalewają wysypiska. Eksperci alarmują
Oczywiście zmiana polityki wymaga nie tylko zmiany podejścia, ale też dużych inwestycji. Wszystkie badania pokazują, że im wyższy jest dochód danego kraju, tym lepiej daje on sobie radę z zarządzaniem odpadami. I tak w krajach z wysokim dochodem odbiera się aż 96 proc. odpadów, podczas gdy w tych z niskim dochodem – zaledwie 39 proc. Jak wskazuje Global Waste Index dla krajów OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju skupiająca 38 państw) najlepiej spośród nich z recyklingiem i zarządzaniem odpadami radzą sobie kolejno: Korea Południowa, Dania i Niemcy, a najgorzej: Chile, Łotwa i Turcja.
Ta smutna statystyka pokazuje, że na odpowiednie zarządzanie odpadami potrzebne są pieniądze. Jednym ze sposobów na ich zdobycie mogłoby być nakładanie specjalnych podatków na producentów produktów, których sprzedaż generuje największą ilość odpadów. Tak jak dziś bierzemy pod uwagę ślad węglowy, a więc emisję gazów cieplarnianych przy produkcji danej rzeczy, można by również stworzyć inną miarę – ślad odpadowy czy ślad śmieciowy (i od jego wysokości zależałaby wysokość podatku na dany produkt). Zmusiłoby to producentów do redukcji liczby opakowań, aby zachować konkurencyjność, bowiem to ostatecznie konsument musiałby płacić wyższą cenę, ponosząc konsekwencje za politykę producenta.
Wysypiska śmieci, oprócz zanieczyszczenia wód i gruntów, powodują również znaczne emisje metanu. W USA składowiska odpadów to trzecie największe źródło tego gazu, który ma 28 razy wyższy potencjał cieplarniany niż dwutlenek węgla.
Polecamy: Upcykling, czyli jak śmieci stają się skarbami
Na śmieciowy problem nie ma cudownego panaceum. Musimy zmienić nasze myślenie o śmieciach. Tak jak inwestujemy w transformację energetyczną, powinniśmy zainwestować w transformację odpadową, wdrażając odpowiednie prawo i polityki, które po pierwsze pozwolą nam na redukcję produkcji odpadów, a po drugie – na odpowiednie nimi zarządzanie i odzyskiwanie materiałów wtórnych.
Śmieci nie powinny być traktowane jako niepotrzebny odpad, ale jako surowiec, na którym można powtórnie zarobić. Zwłaszcza, że ilość surowców na świecie jest ograniczona i idea gospodarki obiegu zamkniętego, chociażby z tego względu, staje się nieuchronna. Jeżeli chcemy wytwarzać nowe sprzęty czy produkty, musimy zacząć w dużej mierze odzyskiwać surowce z tych przedmiotów, które już się nie nadają do użytku, bowiem to, z czego je dziś produkujemy, kiedyś się skończy.
Ponadto musimy zacząć inaczej produkować – tak, aby jak najwięcej materiałów wtórnych udało się odzyskać. To już się dzieje, na przykład w branży energetycznej, gdzie zaczyna się budować turbiny wiatrowe nadające się niemal w 100 proc. do recyklingu. Należy także postawić na produkcję materiałów w pełni bioodergadowalnych i ulepszyć systemy segregacji odpadów – nie tylko motywując konsumentów, ale także firmy do produkcji takich opakowań, których frakcje łatwo się oddziela. Pomocne może być też wdrażanie nowoczesnych technologii na taśmach segregacji odpadów, gdzie już testuje się rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji wspomagające właściwy rozdział frakcji.
Polecamy:
Polecamy: Kryzys fantasy i wkurzeni fani. Czego brakuje dziś serialowym produkcjom o zmyślonych światach?
Polecamy: Debata o klimacie antagonizuje społeczeństwo. „Doomizm”, czyli straszenie tragedią, wcale nie pomaga