Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
Mitologie są jednym z najczęściej eksploatowanych tematów we współczesnej fantastyce i kulturze popularnej. Choć od czasu publikacji „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena w fantastycznych narracjach dominują wątki zaczerpnięte z podań celtycko-germańskich, w ostatnich latach (pop)kulturowa hegemonia mitologii Północy bywa jednak coraz częściej podważana. Współczesne książki, filmy i gry wideo sięgają do opowieści z innych zakątków świata. W ciągu ostatnich kilkunastu lat szczególną popularnością zaczęła cieszyć się tak zwana mitologia słowiańska.
„Sławianie – my lubim sielanki” – stwierdzał ironicznie Adam Mickiewicz w jednym ze swoich paryskich wykładów. Romantyczny poeta nawiązał w ten sposób do popularnego w XVIII wieku mitu politycznego wypracowanego przez Johanna Gotfrieda Herdera. Według niemieckiego filozofa dawni Słowianie mieli być narodem rolniczym, który szczególnie upodobał sobie pokojową egzystencję z dala od „wielkiej historii”. Łagodność i gościnność Słowian miała jednak obrócić się przeciwko nim samym. Przodkowie współczesnych mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej stali się bowiem ofiarami agresywnej ekspansji ze strony chrześcijańskiego Zachodu, szczególnie Niemiec. Przemocowa chrystianizacja Słowian – porównywana przez Herdera do kolonizacji Ameryki Południowej przez Hiszpanów – miała przyczynić się do zniszczenia jednej z największych rdzennych kultur Starego Kontynentu.
W XIX wieku utopijne myślenie Herdera stało się źródłem inspiracji dla wielu pisarzy romantycznych. Do prac niemieckiego uczonego nawiązywali między innymi Zorian Dołęga Chodakowski w rozprawie O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem (1818) oraz twórcy polskiej myśli mesjanistycznej – dobrze znani nam dziś Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki. Ci ostatni przekonywali, że Polacy są narodem wybranym przez Boga, którego dziejową misją jest – upraszczając – zbawienie Europy i świata.
Jak dowodziła Maria Janion w znanej i szeroko dyskutowanej pracy pt. Niesamowita Słowiańszczyzna. Fantazmaty literatury, romantyzm stał się źródłem powielanych do dziś polskich mitów kulturowych. Z jednej strony romantycy podkreślali bowiem wyjątkowość i dziejowe posłannictwo Polaków. Z drugiej zaś pragnęli za wszelką cenę odróżnić się od barbarzyńskiego w ich mniemaniu państwa carów oraz zbliżyć się kulturowo i ekonomicznie do państw Zachodu. Kolonialne ambiwalencje uwidaczniające się w dziewiętnastowiecznych dyskusjach o Słowiańszczyźnie odzywają się dziś ponownie w przestrzeni kultury popularnej.
Polecamy: Fantastyczne czasy, czyli jak nas widzieli w zeszłym wieku
W 2015 roku ukazała się długo wyczekiwana gra wideo Wiedźmin 3: Dziki Gon. Pozytywny odbiór, z którym spotkała się produkcja warszawskiego studia CD Projekt RED, według niektórych krytyków wynikała z wykreowanego oryginalnego wirtualnego świata gry. W odróżnieniu od pokrewnych gatunkowo i uznanych produkcji zachodnich, takich jak Dragon Age: Początek czy God of War, Wiedźmin 3 sięgał do rezerwuaru rzadziej eksploatowanych przez popkulturę legend słowiańskich. Po malowniczych polach Velen – jednej z krain, którą ma okazję przemierzać gracz – snują się więc południce i inne stwory ze słowiańskiego bestiariusza. W ramach pobocznej misji gracz może zaś wziąć udział w obrzędzie dziadów, rodem z Mickiewiczowskiego dramatu. Podobne przykłady można mnożyć. Czy należą one jednak do mitologii słowiańskiej?
W opublikowanej przed kilkoma laty książce pt. Upiór. Historia naturalna Łukasz Kozak stawia tezę, że mitologia słowiańska jest jedynie rodzajem kulturowego konstruktu i nie istniała nigdy jako samodzielny byt. Do naszych czasów przetrwały jedynie relikty dawnych słowiańskich wierzeń. Jak dowodzi Kozak, są one bliższe praktykom szamanistycznym niż skodyfikowanym opowieściom o bogach i herosach. W odróżnieniu od przedstawicieli germańskiego czy romańskiego kręgu kulturowego Słowianie nie pozostawili po sobie żadnego pisanego źródła. To głównie ono mogłoby stanowić podstawę do rekonstrukcji ich dawnych mitów.
Zobacz wystąpienie Przemysława Staciwy na naszym kanale: HOLISTIC TALK: dlaczego ludzie tracą poczucie sensu i ulegają melancholii? (Przemysław Staciwa)
W przywoływanej wcześniej Niesamowitej Słowiańszczyźnie Maria Janion dowodzi, że kultura Słowian została zniszczona wskutek agresywnych akcji misjonarskich w X wieku. Nawet jeśli przodkowie współczesnych Polaków, Czechów czy Ukraińców wypracowali spójny system wierzeń, nie przetrwał on do naszych czasów. Dawni bogowie zostali wygnani ze swoich ziem przez chrześcijański krzyż. Fakt ten wywarł doniosły wpływ na późniejszą kulturę Słowian, w tym Polaków. Jak zauważa Andrzej Sapkowski w słynnym eseju pt. Piróg albo nie ma złota w Szarych Górach (1993):
„Nasze legendy, mity, ba, nawet baśnie i bajeczki, na których się wychowaliśmy, zostały odpowiednio skastrowane przez różnych katechetów, w większości zapewne świeckich, bo tacy, jak wiadomo, są najgorsi. W związku z tym nasze bajki przypominają do złudzenia żywoty świętych – anioły, modlitwy, krzyż, różaniec, cnota i grzech – a wszystko zabarwione wysmakowanym sadyzmem”.
Maria Janion dowodzi, że „słowiańska amnezja” – jak badaczka określa destrukcję dawnych wierzeń – stała się źródłem zbiorowej traumy wszystkich Słowian. Jednym z jej skutków jest zaś trwające do dziś poczucie niższości wobec szeroko rozumianego Zachodu.
Skoro wobec braku źródeł trudno wyrokować o istnieniu bądź nieistnieniu mitologii słowiańskiej, to skąd wzięła się specyficzna estetyka, na której wzorują się liczne dzieła współczesnej popkultury? Odpowiedzi ponownie należy szukać w epoce romantyzmu. Szczególnie ciekawy wydaje się zaś tutaj polski obszar. W pierwszej połowie XIX wieku Polacy byli pozbawieni nie tylko własnego państwa. Również tradycji oraz starożytnego eposu, na którym mogliby oprzeć swoją narodową tożsamość. Nie istniała żadna słowiańska lub polska Iliada, Edda czy Kalevala, a więc… należało ją wymyślić.
Polscy pisarze romantyczni – zafascynowani średniowieczem i kulturą ludową – z upodobaniem sięgali do nielicznych legend i podań słowiańskich, które przetrwały do XIX wieku. Na ich podstawie tworzyli własne dzieła, które stały się podstawą dla naszego współczesnego wyobrażenia dawnej Słowiańszczyzny. W ten sposób powstały ballady Mickiewicza czy upiorny Król-Duch Słowackiego. Ponad 150 lat po publikacji wspomnianych utworów Eric Hobsbawm i Terence Ranger określą tego rodzaju praktyki mianem tradycji wynalezionej. Dziewiętnastowieczni poeci nie rekonstruowali dawnych mitów, ale tworzyli własne, kreując w nich atmosferę dawności kultury polskiej.
Polecamy: Podglądanie wsi. Dlaczego fascynuje nas prowincja?
W dzisiejszych czasach romantyczne próby wynajdywania dawnej tradycji są kontynuowane przez twórców kultury popularnej. Na ten fakt zwrócił uwagę Marcin Blacha – główny scenarzysta wspomnianego już Wiedźmina 3. W wywiadzie dla serwisu Culture.pl współautor gry stwierdza:
„Tak naprawdę za każdym razem, kiedy bierzemy na warsztat jakiegoś potwora – na przykład porońca czy południcę – nie patrzymy na tego potwora tak, jak robili to pradawni Słowianie. Nie mamy pojęcia, jakie było ich spojrzenie. To jest słowiańskość, jakiej nauczyli nas poeci romantyczni”.
W dobie współczesnej kultury autentyczności wynajdywanie tradycji słowiańskiej może jawić się jako zwyczajne oszustwo bądź naiwne zmyślanie. Można jednak na całą rzecz spojrzeć także z innej strony. Nieliczne słowiańskie podania i legendy stawały się źródłem inspiracji dla różnych mediów kultury najnowszej, poczynając od literackiej fantastyki (na przykład twórczości Radka Raka, Justyny Hankus czy Krzysztofa Piskorskiego), przez muzykę (Percival Schuttenbach), gry wideo (Wiedźmin 3: Dziki Gon, który stał się słowiański trochę wbrew intencjom autora pierwowzoru), kończąc na filmie (cykl Legendy polskie w reżyserii Tomasza Bagińskiego, natomiast serial Netfliksa pt. Krakowskie potwory lepiej taktownie przemilczeć). Czy inspirowanie kultury do ciągłego rozwoju nie jest wystarczającą wartością wyobrażonej Słowiańszczyzny?
A co z Zachodem? Czy Słowiańszczyzna stanowi tam równie silne źródło inspiracji dla rozwoju kultury, jak ma to miejsce w Polsce czy w Ukrainie? W jednym z tegorocznych odcinków znanego książkowego podcastu Czytu-Czytu Katarzyna Czajka-Kominiarczuk i Magdalena Adamus dowodzą, że Słowiańszczyzna stała się popularnym tropem anglojęzycznej literatury fantasy. Autorki dowodzą, że zachodni powieściopisarze z upodobaniem sięgają do repertuaru stereotypowych wyobrażeń na temat kultury Europy Środkowo-Wschodniej. Wielu z nich redukuje Słowiańszczyznę do zbioru egzotycznych symboli (cerkiewne kopuły, chata na kurzej stopie itd.). W ten sposób dokonują orientalizacji i zawłaszczenia opisywanej kultury. Inni zaś – jak popularna pisarka Leigh Bardugo, jedna z inicjatorek nurtu car punk – utożsamiają Słowiańszczyznę z idealizowaną, baśniową Rosją, ignorując inne kultury środkowoeuropejskie.
Jak zauważają autorki podcastu, ostatni z wymienionych fenomenów ma przełożenie na rzeczywistość geopolityczną. Jaka bowiem była ideologiczna podstawa rosyjskiej inwazji na Ukrainę, jeśli nie ahistoryczna teza o tożsamości narodu rosyjskiego i ukraińskiego? Tym samym zachodnia fantasy nieświadomie reprodukuje kremlowską propagandę. Autorki podcastu wskazują ponadto, że swobodne przetwarzanie słowiańskiej estetyki nie wywołuje na Zachodzie równie ożywionych dyskusji jak analogiczne praktyki stosowane wobec kultury afrykańskiej czy australijskiej. Z perspektywy amerykańskiego odbiorcy czy twórcy literatury popularnej Słowiańszczyzna to kultura białych ludzi, którzy nie doświadczyli dramatu brutalnie kolonizowanych narodów z innych części świata. Historia uczy jednak, że brak zrozumienia dla tradycji i historii określonych narodów ma bardzo często ponure konsekwencje.
Może Cię także zainteresować: Robot też człowiek? Czy nasza empatia poszła za daleko?