Humanizm
Najpierw intuicja, potem kultura
20 grudnia 2024
Język jest sposobem wyrażania samego siebie, pozwala komunikować się z innymi ludźmi, kształtuje świat dookoła. Współczesne badania pokazują, że ma on istotny wpływ na postrzeganie, interpretowanie i rozumienie rzeczywistości, która nas otacza. Olga Tokarczuk (ur. 1962 r.), polska noblistka, stwierdziła nawet, że „najsilniejszym mięśniem człowieka jest język”. Nie ma więc wątpliwości, że słowa mają ogromną moc – szczególnie jeśli chodzi o budowanie relacji z innymi ludźmi. W jaki sposób kształtować dzisiaj język, żeby coraz bardziej ułatwiał nam współistnienie z innymi, a nie utrudniał go? Czym jest język inkluzywny i dlaczego nabrał znaczenia w XXI wieku?
Ludwig Wittgenstein (1889‒1951 r.), współczesny filozof zajmujący się problematyką języka, umysłu i logiką, napisał kiedyś, że „granice mego języka oznaczają granice mego świata”. Tym stwierdzeniem wskazał on z jednej strony na znaczenie, jakie pełni język w naszym codziennym funkcjonowaniu, jak również na rolę, którą odgrywa on w kształtowaniu człowieka jako podmiotu. Język pozwala wyrażać nasze myśli, emocje, uczucia, wątpliwości, akty woli i chcenia. Niosąc ze sobą pozytywny przekaz, może zbliżać ludzi do siebie, tworząc atmosferę życzliwości, zrozumienia, empatii. Jednakże niewłaściwie dobrany do sytuacji może przynieść efekty dokładnie odwrotne. Słowa potrafią też ranić, dzielić i oddalać ludzi od siebie, tworzyć bariery nie do pokonania. Wiedza i świadomość człowieka na temat różnorodności, na której zbudowany jest świat, przyniosła w XXI wieku większą wrażliwość na słowa, którymi się posługujemy. Aby uniknąć wykluczania, stygmatyzowania i ranienia innych z pomocą przychodzi nam język inkluzywny.
Abyśmy mogli coraz lepiej funkcjonować ze sobą w społeczeństwie, budować coraz bardziej dojrzałe relacje i uzyskiwać głębsze porozumienie, potrzebny jest język, który to umożliwia. Język inkluzywny rozumiemy jako włączający, równościowy, tolerancyjny czy też – jak niektórzy go określają ‒ język szacunku. Jego celem jest dążenie do eliminowania uprzedzeń, a tym samym do usuwania stereotypów w naszym codziennym funkcjonowaniu. Postuluje on odrzucenie dyskryminujących i redukujących wyobrażeń o człowieku oraz kładzie nacisk na unikanie krzywdzących, choć powszechnie stosowanych określeń i sformułowań.
Dotychczasowe przemiany kulturowe i obyczajowe bardzo często prowadziły do kształtowania języka, który w swoich określeniach skupiał się na konkretnej właściwości człowieka; jedna cecha decydowała o definiowaniu konkretnej jednostki. Taki język pozwalał, a często nawet ułatwiał stygmatyzowanie i wykluczanie człowieka ze wspólnoty, która tej cechy nie miała. Na tej drodze określenia wykluczające, często bolesne i krzywdzące dla danej osoby lub całej grupy, na stałe zadomowiły się nie tylko w naszym nazewnictwie, ale także w postrzeganiu ludzi w jakiś sposób odmiennych od nas. Co gorsze: za konkretnymi określeniami kryła się bardzo często niesprawiedliwa i stereotypowa ocena danego człowieka. Trzeba mieć świadomość, że język, którego używamy, niesie ze sobą konkretną interpretację i rozumienie, a to bardzo często generuje wartościowanie danego człowieka. Przykładami znanymi z naszej mowy codziennej były/są określenia: „czarnuch”, „żółtek” (wyróżniona cecha: kolor skóry), „wariat”, „debil” (wyróżniona cecha: dysfunkcja psychiczna, konkretne zaburzenie lub choroba) czy „staruch” (wyróżniona cecha: wiek).
Zobacz też:
Język inkluzywny uczy wrażliwości na różne wymiary naszej tożsamości, takie jak: płeć, wiek, pochodzenie, kolor skóry, wygląd, status rodzinny, poziom sprawności, religia lub bezwyznaniowość i nie pozwala na negatywne wartościowanie człowieka z ich powodu. Taki język zauważa każdą osobę, ale nie redukuje jej do jednej, wybranej cechy. Warto podkreślić etyczne znaczenie języka inkluzywnego, który skupia się na człowieku jako niepowtarzalnej, wartościowej jednostce, mającej swoją godność i zasługującej na szacunek, właśnie dlatego, że jest człowiekiem.
Haruki Murakami (ur. 1949 r.), japoński pisarz i eseista, powiedział kiedyś, że „język, którym mówimy, kształtuje nas jako ludzi”. Jego stwierdzenie wydaje się bardzo trafnie oddawać założenia języka inkluzywnego. Cechy szczegółowe, którymi możemy opisać konkretną osobę, są tylko właściwościami, atrybutami. Mogą one ułatwiać lub utrudniać zrozumienie kogoś, ale na pewno nie decydują o tym kim on jest. Właśnie dlatego język inkluzywny w miejsce słów „niepełnosprawny” czy „bezdomny”, które są definiowaniem kogoś przez negację, proponuje bardziej życzliwe określenia typu „sprawny inaczej”, „pozostający w kryzysie bezdomności”. Bez trudu możemy też wskazać na całe zwroty, które przez lata funkcjonowały w naszym potocznym języku, a które opierały się na stereotypowym i wykluczającym myśleniu względem drugiego człowieka. Odwoływały się do pochodzenia: „wyżydzać pieniądze”, „ciemny jak skóra Murzyna”, „cyganić kogoś”, „oszwabić kogoś” albo do stereotypowego rozumienia płci, krzywdzącego zarówno dla kobiet typu: „płakać jak baba”, „babska logika”, ale już „męska decyzja”, jak i dla mężczyzn: „faceci nie płaczą”, „zachowuj się jak facet”, „pokaż, że masz jaja”, czy też do wieku: „dzieci i ryby głosu nie mają”.
Ciekawym przykładem zastosowania języka, który wpływa na nasze myślenie i rozumienie, np. ról społecznych, jest określenie: „samotna matka”. Jeżeli w jej miejsce wstawimy sformułowanie: „samodzielna matka”, to widzimy, w jaki sposób język inkluzywny wpływa na obraz tej osoby i jej traktowanie. Czy wsparcie koniecznie musi się wiązać z litością i poczuciem nierówności? Widać na tym przykładzie, że słowa mogą zabierać sprawczość, ale mogą ją też wzmacniać. Język inkluzywny uczy więc odpowiedzialności za określenia, których używamy i uświadamia, że to, co powszechnie akceptowalne nie zawsze jest właściwe.
Przeczytaj także:
Stajemy się w XXI wieku ludźmi coraz bardziej świadomymi swojej wartości, wagi słów, które wypowiadamy, jak również nieuchronnych procesów kulturowych i obyczajowych. Wiemy już bardzo dobrze, że używane często określenia są silnie zakorzenione w kulturze, osadzone w bardzo konkretnych doświadczeniach historycznych, społecznych obowiązujących w danym miejscu i czasie, a później, przez wieki, automatycznie powielane w bezrefleksyjny sposób. Mając tę świadomość, warto zadbać o dzisiejszą jakość i przekaz języka, którym się posługujemy. Troska i dbałość o naszą komunikację może przyczynić się do walki ze stereotypami, ale przede wszystkim zapobiec kultywowaniu krzywdzących wyobrażeń, które na co dzień stygmatyzują ludzi i wykluczają ich społecznie. Titania Hardie, amerykańska współczesna pisarka, napisała w jednej ze swoich książek, że „bardziej niż cokolwiek innego język ma moc zmienić bieg wydarzeń”. Mając to na uwadze, warto pracować nad komfortem współistnienia z innymi ludźmi i kreowania coraz lepszych warunków naszej egzystencji.
Może cię również zainteresować: