Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Plan jest taki: wyjechać na jakiś czas, zarobić i wrócić do rodziny. W praktyce rozłąka często trwa znacznie dłużej. Na tyle długo, że pęknięcia, które powstało w rodzinie, nie da się już nigdy niczym zalepić. Czy znamy prawdziwą cenę emigracji?
Zgodnie z decyzją ONZ 15 maja każdego roku obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Rodzin. Z tej okazji zachęcamy Państwa do przeczytania szeregu materiałów poruszających kwestie rodzin we współczesnym świecie.
Ludzie od zawsze przemieszczali się czy to w poszukiwaniu pożywienia, czy też lepszych warunków bytu. Wyruszali na podbój, albo przeciwnie – uciekali przed wojną lub prześladowaniem. Obecnie duży spadek urodzeń oraz wydłużająca się średnia długość życia w krajach rozwiniętych powoduje braki na rynku pracy i wzrost zapotrzebowania na pracowników z zagranicy. Ludzie przemieszczają się więc za chlebem.
Nie ma się co dziwić, że ludzie chcą podnieść swój status ekonomiczny. Polakom od lat wydaje się, że za granicą jest to o wiele łatwiejsze do osiągnięcia niż w kraju. Tak przynajmniej było do tej pory. Mało mówi się jednak o zagrożeniach, zwłaszcza dla życia rodzinnego, jakie niesie ze sobą emigracja zarobkowa. Szacuje się, że w Unii Europejskiej poza krajem mieszka ponad dwa miliony Polaków. Coraz częściej wyjeżdżamy do Belgii czy Norwegii, a nawet – pomimo brexitu – do Wielkiej Brytanii.
Wyjazdy powodują, że rodziny – przynajmniej czasowo – stają się niepełne. Rodziny niekompletne to takie, w których jedno z rodziców pracuje stale za granicą. Dzieci wychowywane w takich domach nazywa się eurosierotami. W książce Problem eurosieroctwa. Wybrane aspekty pod redakcją Bogdana Więckiewicza możemy przeczytać o tym, że trwające dłużej wyjazdy zagraniczne rodziców nigdy nie są obojętne dla dzieci.
Badania naukowe potwierdzają, że wyjazdy emigracyjne zmieniają funkcjonowanie całej rodziny. Najczęściej są to konsekwencje negatywne. Dzieci pozostające bez opieki jednego lub, co gorsza, obojga rodziców nie są na to przygotowane. Wiele spraw i decyzji młodzi muszą podejmować samodzielnie, bez wsparcia opiekunów.
Najtrudniejsze dla dzieci jest zaburzenie więzi emocjonalnej, która została zerwana w takiej rodzinie. Dłuższa nieobecność rodzica może prowadzić do zakłócenia relacji, którą trudno będzie kiedykolwiek odbudować. Brak właściwej atmosfery emocjonalnej może prowadzić do zakłóceń prawidłowego rozwoju dzieci które, już jako dorośli mogą mieć trudności z radzeniem sobie w rozwiązywaniu zadań społecznych i zawodowych.
Większość emigrantów przyznaje, że nie miało w planach dłuższego osiedlania się za granicą, a ich wyjazd miał być tylko chwilowy. Dlatego w początkowej fazie niewielu z nich planowało wyjazd całą rodziną.
Współczesne badania ankietowe dotyczące przyczyn emigracji wykazują, że mężczyźni, a więc głowy rodzin, emigrują głównie z przyczyn zarobkowych. Kobiety zaś wyjeżdżają nie tylko za pracą, ale na przykład po to, by się kształcić i lub dołączają do mężów czy partnerów pracujących za granicą. Zwłaszcza w tej ostatniej kwestii trudno mówić o emigracji dobrowolnej. Matka, która każdego dnia widzi tęsknotę dzieci za ojcem, podejmuje decyzję o wyjeździe, nawet jeśli do końca się z nią nie zgadza. Wiele matek, które spotykam w Londynie, mówi wprost:
To nie była moja decyzja, tylko jego. Powiedział, że jeśli nie przyjadę, to w końcu nasza rodzina się rozpadnie. Nie mogłam tego zrobić dzieciom. Moje zdanie w ogóle tu się nie liczyło. Chodziło o rodzinę.
Wyrzuty sumienia i świadomość współodpowiedzialności za rozłąkę są częstym motywem u kobiet do podjęcia decyzji o wyjeździe z kraju, w którym zostały same z dziećmi. I tu powstaje kolejny problem: wyjeżdżając do mężów co prawda łączą dzieci z ich ojcem, jednak w tej samej chwili zrywają więź, którą miały z dziadkami i innymi członkami rodziny. To właśnie ciocie i przyjaciele na co dzień zastępowały im ojców. Teraz wszystko to musi się zmienić, niekoniecznie na lepsze.
Wyjazdy zagraniczne zawsze wpływają na znaczące ograniczenie kontaktu dzieci z rodzicami. Nawet jeśli jest on utrzymywany, to jest niestabilny i niepewny. Nie jest systematyczny, czyli taki, jaki powinien być na co dzień. Poza tym we wczesnych latach życia człowieka to właśnie rodzina daje największe poczucie bezpieczeństwa, nie mówiąc już o wsparciu ekonomicznym i psychicznym.
Eurosieroty są tego pozbawione. Nie mają w swoim otoczeniu najbliższej osoby, która bez względu na sytuację udzieliłaby im wsparcia. Rolę tę powinni spełniać rodzice, których w tym przypadku nie ma obok nich. Dzieci dorastają więc w atmosferze pełnej obaw i lęku. Są zagubione, bo nie rozumieją swojej sytuacji, a mało kto ma czas, by im to wytłumaczyć. Dojrzewając w takich warunkach można mieć w przyszłości zaburzoną tożsamość społeczną i problem z identyfikowaniem przynależności.
Z badań przeprowadzonych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej wynika, że skala eurosieroctwa w Polsce jest bardzo duża. Według danych za rok 2006, tylko w województwie zachodniopomorskim rodzice aż 40 proc. uczniów przebywali za granicą.
Polecamy: Genealogia – po co szukamy informacji o przodkach?
Socjologowie podkreślają, że emigranci bez względu na cel wyjazdu mają do czynienia z tak zwanym szokiem kulturowym. Poznanie zupełnie innej rzeczywistości początkowo powoduje zachwyt, potem przychodzi mozolne mierzenie się z nią. Problem ten dotyczy przede wszystkim dzieci. O ile dorośli nauczeni są szybkiej reakcji i adaptacji do nowych warunków, o tyle dla dzieci może stanowić to poważny problem.
Dziecko trafia na nowy, niepewny grunt – wszyscy wokół mówią niezrozumiałym dla niego językiem, w nowej szkole na obiad dostaje jedzenie, którego nigdy wcześniej nie miało w ustach, a nauczyciel każe mu czytać tekst z książki, która jest dla niego tak samo obca, jak wszystko wokół. Przed takim dzieckiem jest bardzo ciężki okres, gdyż pracujący rodzice nie mogą poświęcić mu dość czasu. Dzieci migrantów muszą bardzo szybko dojrzeć.
Należy podkreślić, że żadne nowe doświadczenie emigranta związane z inną rzeczywistością, kulturą czy stylem życia nie jest obojętne dla psychiki i wywiera istotny wpływ na osobowość danej jednostki, w tym dziecka.
Polecamy inne teksty na temat rodziny:
Rodziny, które łączą się po pewnym czasie separacji związanej z wyjazdem rodzica za granicę nie zawsze potrafią przetrwać. Bywa, że rozłąka była na tyle długa, że nie da się już skleić tego, co zostało rozdzielone. Dzieci nie potrafią przyzwyczaić się do rodziców, którzy przez wszystkie te lata stali się dla nich kimś obcym. Z kolei rodzice nie mają cierpliwości ani zrozumienia dla problemów własnych dzieci. Rodzina traci możliwość swobodnej komunikacji, rodzice muszą na nowo poznawać swoje dzieci.
Nikt nie radzi sobie z taką sytuacją – ani rodzice, ani tym bardziej dzieci – nikt też nie wie, gdzie szukać pomocy. Najsmutniejsze jest to, że tak naprawdę niewielu rodziców zdaje sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje rozłąki ponoszą ich dzieci. A przecież dla prawidłowego rozwoju i socjalizacji niezbędna jest obecność obojga rodziców. Szybkie tempo życia powoduje, że nawet kilkumiesięczna nieobecność rodzica w sposób istotny może wpłynąć na zakłócenia komunikacji z własnym dzieckiem.
Jednym z najważniejszych aspektów wpływających na rozwój młodego człowieka jest właściwa atmosfera emocjonalna panująca w rodzinnym domu. Brak obecności rodzica pozbawia dziecko możliwości nauki tego wszystkiego, co wpływa na jego rozwój. Nieobecność matki w codziennym życiu bywa też obiektem kpin ze strony rówieśników. Takie dzieci często izolują się od innych, są nieufne i nie wierzą, że uda im się coś osiągnąć. Znacznie spada ich samoocena, a przez ciągłe porównywanie się do pełnych rodzin, rozwijają w sobie kompleksy, z którymi wchodzą w dorosłe życie.
Dzieci wychowywane w rodzinach, w których jedno z rodziców pozostaje stale za granicą częściej wpadają w bójki z rówieśnikami, popełniają kradzieże, sięgają po alkohol i inne używki. Brak kontroli ze strony rodziców powoduje, że mogą wpaść z środowisko, które nie jest dla nich korzystne.
Nie ma wątpliwości, że migracja może być czynnikiem dezintegrującym rodzinę. Wiele jednak zależy od tego, jak rodzina ta funkcjonowała wcześniej.
Polecamy: PTSD – jak mózg młodego człowieka reaguje na traumę?
Dowiedz się więcej: