Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Czytanie i pisanie artykułów publikowanych w czasopismach naukowych jest kluczową częścią życia badacza. Kiedy naukowcy piszą artykuły, muszą cytować prace innych, aby zapewnić kontekst, wyszczególnić źródła inspiracji i wyjaśnić różnice w podejściach oraz wynikach. Pozytywne cytowanie przez innych badaczy jest kluczową miarą widoczności własnej pracy naukowca. Ale co się dzieje, gdy ten system cytowań jest manipulowany?
Naukowiec pracujący samotnie z dala od ciekawskich oczu to popularne, ale błędne wyobrażenie uczonego. W rzeczywistości badania opierają się na ciągłej wymianie informacji w ramach społeczności naukowej. Najpierw trzeba zrozumieć pracę innych, a następnie podzielić się wynikami swoich badań.
Autorzy artykułu, niedawno opublikowanego w czasopiśmie „Journal of the Association for Information Science and Technology”, pokazali, jak niektórzy naukowcy oszukują środowisko akademickie. Za pomocą manipulowania metadanymi sztucznie zawyżają liczbę cytowań.
Kwestie związane z cytowaniami i szkodami wyrządzanymi społeczności naukowej są dobrze udokumentowane. Cytowanie prac naukowych jest zgodne ze standardowym systemem odniesień. Każdy cytat zawiera co najmniej tytuł, nazwiska autorów, rok publikacji, nazwę czasopisma lub konferencji oraz numery stron publikacji. Szczegóły te są przechowywane jako metadane. Nie widać ich bezpośrednio w tekście, ale są przypisane do cyfrowego identyfikatora obiektu (ang. digital object identifier, DOI). Jest to unikalny identyfikator każdej publikacji naukowej.
Referencje pozwalają autorom uzasadnić wybór metodologii lub przedstawić wyniki wcześniejszych badań. Jednak autorzy artykułu odkryli, że niektórzy naukowcy dodają dodatkowe odniesienia, niewidoczne w tekście. Są one natomiast obecne w metadanych artykułów przesyłanych do naukowych baz danych. Rezultat? Liczba cytowań dla niektórych badaczy gwałtownie wzrosła, nawet jeśli nie były one cytowane przez autorów w ich artykułach.
Odkrycie oszustwa było przypadkowe. Wszystko zaczęło się od profesora Uniwersytetu w Tuluzie, Guillaume’a Cabanaca, który napisał post na PubPeer. Jest to serwis, w którym naukowcy omawiają i analizują publikacje. Uczony opisał, w jaki sposób zauważył niespójność dotyczącą pewnego artykułu. Podejrzewał on oszustwo, ponieważ tekst zawierał niepasujące do treści frazy i miał znacznie więcej cytowań niż pobrań, co jest bardzo nietypowe. Post zwrócił uwagę kilku autorów.
Użyli oni wyszukiwarki naukowej, aby znaleźć artykuły cytujące pierwotny tekst. Google Scholar nie znalazł żadnego, ale inne wyszukiwarki znalazły odniesienia. Różnica? Google Scholar prawdopodobnie opiera się przede wszystkim na głównym tekście, aby wyodrębnić odniesienia pojawiające się w sekcji bibliografii. Wyszukiwarki takie jak Crossref i Dimensions wykorzystują metadane dostarczone przez wydawców.
Polecamy: Chcieć to móc? Badania nad kluczem do sukcesu w życiu
Liczba cytowań ma duży wpływ na finansowanie badań i rankingi instytucji naukowych. Manipulowanie cytowaniami może prowadzić do niesprawiedliwych decyzji opartych na fałszywych danych. Odkrycie to rodzi pytania o uczciwość systemów pomiaru wpływu badań naukowych, na co badacze zwracają uwagę od lat. Systemy te mogą być manipulowane w celu wspierania niezdrowej konkurencji wśród naukowców. Jest to droga na skróty, która kusi. W ten sposób naukowcy mogą liczyć na szybszą publikację swojej pracy lub uzyskać większą liczbę cytowań.
Aby zwalczyć tę praktykę, autorzy pierwotnego artykułu sugerują kilka rozwiązań. Rygorystyczna weryfikacja metadanych przez wydawców i agencje takie jak Crossref, niezależne audyty w celu zapewnienia wiarygodności danych oraz zwiększona przejrzystość w zarządzaniu referencjami i cytowaniami. Niniejsze badanie jest pierwszym, które informuje o manipulacji metadanymi. Podkreśla ono jednak, że nadmierne poleganie na metrykach w celu oceny naukowców i ich pracy może być wadliwe i błędne. Może to promować wątpliwe praktyki badawcze i utrudniać przejrzystość, która jest bowiem kluczem do bardziej solidnych i skuteczniejszych badań.
Polecamy: Mózg po śmierci. Co się z nami dzieje, gdy gaśnie życie