Nauka
Ziemia straciła siostrę. Badanie Wenus dowodzi, że nie jest podobna
17 grudnia 2024
Wystawianie ocen jest jednym z najbardziej krytycznie osądzanych aspektów pracy szkoły. Przyczynia się do budowania programu dominacji dorosłych i do kształtowania frustracji i bezrefleksyjnego posłuszeństwa wśród uczniów. Jeśli nie można z niego zrezygnować, to może warto go użyć jako elementu sprzyjającego zaangażowaniu w pracę na rzecz własnego rozwoju uczniów.
Każdy na swój sposób stara się wyróżnić spośród innych. Potrzebujemy być rozpoznawalni. Powtarzając to, co inni stajemy się przewidywalni i łatwo jest nas ze sobą porównać. Tymczasem szkoła zbudowana jest właśnie na tym, by kategoryzować, ujednolicać i grupować. Tak jest łatwiej. Zwłaszcza kiedy na mecie nielicznych czeka nagroda. Dla tych, którzy najlepiej wpiszą się w schemat, który przygotowali dla nich dorośli.
Wystawienie ocen jest jednym z podstawowych filarów, a jednocześnie zdaje się być głównym obciążeniem pracy szkoły. Z jednej strony wyznacza standardy, określa kryteria i poziom efektywności, z drugiej zabija autonomię uczniów i nauczycieli. Ogranicza możliwość indywidualizacji procesu kształcenia i niszczy motywację do pracy na rzecz osobistego rozwoju. Ocenianie decyduje nie tylko o tym, czy uczenie się jest atrakcyjne, ale wręcz wpływa na to, w jaki sposób doświadczamy otaczającą nas rzeczywistość. Amerykańska nauczycielka Pernille Ripp w swojej bestselerowej książce „Uczyć (się) z pasją. Jak sprawić, by uczenie (się) było fascynującą podróżą” komentując ten właśnie aspekt systemu edukacji, zwraca uwagę, że oceny nie opowiadają historii wielu dzieci, których umysły kryją wielką wiedzę, ale której ci nie potrafią zaprezentować światu. Nie mówią też niczego o nauczycielach, którzy codziennie starają się, by ich podopieczni uwierzyli w siebie i w to, że angażując się w naukę, to właśnie oni mogą zmienić świat.
Zasadność stosowania ocen ma uzasadniać przekonanie, że dzięki stopniom uczeń dowiaduje się, czy już coś umie i potrafi, czy jeszcze powinien nad tym popracować. I po części to prawda. Uczący się powinni wiedzieć, że odnoszą sukcesy, że osiągają zamierzone cele, oraz że z właściwym skutkiem wykonują powierzoną pracę. Tylko czy zawsze trzeba to łączyć ze swoistym szantażem emocjonalnym typu: „Dostałeś dobrą ocenę, to znaczy, że jesteś dobrym człowiekiem”. „Otrzymałeś zły stopień – sam jesteś zły, nie chcemy cię”. Na pierwszy rzut oka przytoczone zdania wydają się nadużyciem. Podobnie jak nadmierną parabolą wydają się być losy Weroniki Porankowskiej – prymuski, która popełniła samobójstwo, kiedy dostała pięć minus. Bohaterki filmu „7 Uczuć” Marka Koterskiego – obrazu stanowiącego w istotnym zakresie uzasadnione, choć mocno przesadzone oskarżenie polskiej szkoły. W zasadzie każdej szkoły.
Przeczytaj też: Prof. Dominika Dudek: Marzę o szkołach, które uczą uczniów, jak radzić sobie ze stresem
O realnym kontekście i rezultatach zachowań uczniów i nauczycieli w znacznym zakresie decyduje tak zwany ukryty program szkoły. Zjawisko to stanowi swoisty zbiór postaw, zachowań oraz przekonań, wynikający z doświadczeń, tradycji czy rutynowych reakcji na sytuacje dotykające przedstawicieli społeczności szkolnej. Ukryty program dotyczący oceniania to:
Stosowane metody nauczania i techniki oceniania nie uwzględniają różnorodności uczniów. Pozorny obiektywizm buduje hierarchię tych, którzy są „dobrzy” i którzy „sobie nie radzą”. Istotnym elementem tych założeń jest walka o władzę. Służy podkreśleniu poprawności stanu, w którym decyzje nauczyciela są na ogół arbitralne i nie podlegają negocjacjom. Sprzyja temu fakt, że stopień bywa używany jako forma represji, zwłaszcza gdy nauczyciel lekceważy ucznia, czyli:
Ukryty program związany z ocenianiem prowadzi do utrwalenia w uczniach przekonanie, że w szkole najbardziej opłaca się tak zwane dobre zachowanie oraz wykazywanie dobrych chęci. W efekcie uczniowie szybko się uczą, że nagrody otrzymują nie ci, którzy poszukują i rozwijają swoje kompetencje, ale ci, którzy robią to czego oczekują od nich uczący.
Ocena, szczególnie w okresie dzieciństwa czy dorastania, w zasadniczy sposób jest w stanie wpłynąć na opinię o samych sobie. Może też w sposób demobilizujący wpływać na wszelkie nasze poczynania. Ocena osób znaczących (rodzice, wychowawcy, nauczyciele) ma ponadto duże znaczenie dla samooceny dziecka stanowiącej kluczowe źródło przekonań na temat siebie i posiadanych możliwości. Tworzeniu samooceny towarzyszy dysonans poznawczy. Chcemy postrzegać się jako osoby atrakcyjne i wartościowe, ale widzimy, że świat (szkoła, nauczyciele) lokuje nas w grupie tych mniej wartościowych. W przypadku niskiej samooceny każda negatywna uwaga pogłębia i tak niewielkie mniemanie o nas samych, a ocena pozytywna nie jest w ogóle brana pod uwagę. Jest to bardzo ważne w przypadku oceniania szkolnego.
Stowarzyszenie dO!Pamina Lab w listopadzie i grudniu 2021 r. przeprowadziło wśród ponad 1000 osób badania dotyczące wyzwań, z jakimi na co dzień w szkole mierzą się uczniowie. Część badań dotyczyła oceniania. Na pytanie, czy uczniowie boją się oceny – 58% uczniów odpowiedziało „zawsze” lub „często”, 17% wskazało, że boi się oceny „tylko czasami”, a 25% – „rzadko” lub „nigdy”. Na stwierdzenie: „Ocena jest dla mnie motywacją i pozytywną informacją zwrotną” – 59% badanych odpowiedziało, że „nigdy nie jest” lub „jest rzadko”, zaś 19% uważało, że „czasami motywuje”. Z kolei 75% uczniów wskazało, iż doświadczyło niesprawiedliwej oceny. Jako powody poczucia niesprawiedliwości 58,5% uczniów podało „niejasne kryterium oceny”, zaś 53% – „brak sympatii ze strony nauczycieli”.
Fakt, że w szkole najczęściej oceniano błędy, pomyłki, braki, luki zamiast to, co zostało zrobione pomyślnie, powoduje utratę motywacji do pracy i nauki. Nieustanne wytykanie błędów znacznie utrudnia też dostrzeżenie własnej wartości i uwierzenie w pozytywne opinie, nawet jeśli takie się pojawią. Uczniowie stają się sfrustrowani, zastraszeni, izolują się od rówieśników, zamykają w sobie i traktują się jak kogoś nieważnego i niepotrzebnego.
Często brak pozytywnego postrzegania samego siebie i towarzyszące mu poczucie zagrożenia, przekształca się w próbę przedstawienie się jako osoby agresywnej. Pojawia się potrzeba rozładowania nagromadzonej frustracji realizowanej głównie na słabszych. Uczeń przestaje wierzyć we własne możliwości. Niechętnie bierze udział w lekcji. Nie podejmuje nowych wyzwań. Nie dość, że traci dużo na gruncie naukowym, to jeszcze stwarza problemy wychowawcze, przeszkadza innym. Wielu uczniów, tak zwanych niegrzecznych, zachowuje się w sposób społecznie nieakceptowany nie dlatego, że nie zna norm i zwyczajów przyjętych w danej szkole, ale dlatego, że łamanie ich to jedyna znana im forma zamanifestowania własnej osobowości. Dzieci zaczynają myśleć: „Skoro wszyscy (lub większość) dookoła mówią, że jestem beznadziejny i nic mi w życiu nie wychodzi, to pokażę, że jednak coś potrafię (tu: łamać zasady, przeszkadzać)” lub „skoro jestem taki głupi, to nie ma się co starać, i tak mi nic nie wyjdzie, a tylko narobię sobie obciachu”.
Wiele wskazuje na to, że ocena i ocenianie szkolne to tylko niedoskonałe i kalekie narzędzie, z którego – my dorośli – zrobiliśmy prawdziwy fetysz. Kailey Rhodes z Northwest Academy w swojej rozmowie z Erin Beard, nauczycielką z siedemnastoletnim doświadczeniem jednej ze szkół średnich w Oregonie, podkreśla dominującą rolę testów w amerykańskiej edukacji: „Testy na koniec tygodnia, jednostki, kwartału; testy przed przerwami zimowymi, wiosennymi, letnimi; testy poprzedzające ukończenie przedszkola, w ostatnim roku edukacji szkolnej; testy, aby wyjaśnić swoją wartość pracodawcy, uczelni lub wykazać zgodność swoich kompetencji z tymi zapisanymi w programie nauczania. A przecież uczniowie to o wiele więcej niż zdający, a nauczyciele są kimś znacznie ważniejszym niż tylko moderatorzy testów. Ocena powinna służyć głębszemu celowi. Kierowaniu nauczaniem i uczeniem się. Nauczyciele zawsze wiedzieli, że testy, które nie są związane z nauką, są stratą czasu dla wszystkich. Bezużyteczne w najlepszym razie, a demoralizujące w najgorszym”.
Erin Beard wskazuje na to, że ocenianie powinno być interesujące i sprawiedliwe. Winno pomagać w podejmowaniu decyzji dotyczących uczenia się, aby rozwijać własne, unikalne sposoby osobistego rozwoju. Uczeń powinien wiedzieć czego i po co się uczy. Dzięki nauce i towarzyszącej mu informacji od nauczyciela powinien dowiadywać się, co jeszcze może i powinien zrobić. Nie może z powodu oceny bać się prosić o pomoc ani próbować nowych rzeczy. Stanie się tak, kiedy nauczyciel będzie uzgadniał ze swoimi uczniami, na podstawie czego powinien ich oceniać. Kiedy uczący zgodzą się na różne sposoby demonstrowania pozyskanej wiedzy i umiejętności przez uczniów.
Ocenianie powinno być bowiem procesem skoncentrowanym na człowieku. Dlaczego tak ważne, by uczniowie potrafili tworzyć powiązania między celami uczenia się i ich własnymi zainteresowaniami czy aspiracjami. By proces uczenia się traktowali jako osobistą ścieżkę podążania ku własnej dorosłości, a oceny udostępniane im przez uczących jak drogowskazy i potwierdzenie, że zmierzają w wybranym przez siebie kierunku.
Pernille Ripp. Teacher. Author. Creator. Speaker. Mom. https://pernillesripp.com/
NWEA https://www.nwea.org/blog/2020/how-to-get-data-foe-to-data-friend/
Młodzi o szkole – raport z badań https://szkolajestnasza.pl/2022/02/12/mlodzi-o-szkole-raport-z-badan/
Może cię również zainteresować: