Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Ma ważyć ponad 20 milionów ton. Rozciągnie się od Zatoki Meksykańskiej aż po zachodnie wybrzeże Afryki. To największy gronorost na świecie
Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Florydy wykorzystując satelity NASA, odkryli największy na świecie rozkwit makroalg, któremu nadali nazwę Great Atlantic Sargassum Belt (GASB). Badacze potwierdzili, że pas brązowych makroglonów rozrasta się w sposób geometryczny i kształtuje zgodnie z prądem oceanicznym. W ubiegłym roku pas glonów pokrył część powierzchni Oceanu Atlantyckiego w jego tropikalnej części – od zachodniego wybrzeża Afryki aż po Zatokę Meksykańską.
Wodorosty o długości ponad 9 tys. km ważyły 20 mln ton i pływały w wodach wzdłuż Atlantyku, Morza Karaibskiego, Zatoki Meksykańskiej i wschodniego wybrzeża Florydy. W tym roku „dywan glonów” ma być jeszcze większy, co może doprowadzić do katastrofy ekologicznej, rezultatem której byłyby poważne kłopoty dla państw żyjących z turystyki.
Według naukowców z USF College of Marine Science gigantyczny pas brązowych makroglonów formuje się, wzrasta i kwitnie sezonowo w związku z otrzymywanymi w wystarczającej ilości składnikami odżywczymi. GASB apogeum osiąga na początku lipca. Jednego z głównych składników pożywienia dostarcza człowiek. To substancje odżywcze zawarte w nawozach sztucznych stosowanych w krajach Ameryki Południowej, a wlewających się wiosną i wczesnym latem do wód Oceanu Atlantyckiego przez ujście Amazonki. Drugim dostarczycielem substancji odżywczych jest tzw. upwelling, zjawisko podnoszenia się wód głębinowych.
„Dowody na wzbogacenie wód w składniki odżywcze mają charakter wstępny. Potrzebujemy nieco więcej badań, by potwierdzić tę hipotezę, ale w oparciu o dane z ostatnich 20 lat mogę śmiało powiedzieć, że gigantyczny rozrost sargassum jest już normą” – mówi dr Chuanmin Hu z USF College of Marine Science. Woody Turner, kierownik działu prognozowania ekologicznego NASA, podkreśla, że skala rozrostu wodorostów jest ogromna. Zdjęcia satelitarne pozwalają wykrywać i śledzić dynamikę rozprzestrzeniania się GASB.
Przed 2011 r. większość gronorostów znajdowała się głównie w niewielkich skupiskach Zatoki Meksykańskiej i Morza Sargassowego, którego nazwa pochodzi właśnie od glonów. Osiem lat temu gronorosty nagle zaczęły się rozrastać i pojawiać w kolejnych miejscach, takich jak środkowa część Oceanu Atlantyckiego. Niektóre kraje, takie jak Barbados, ogłosiły w zeszłym roku sytuację nadzwyczajną, ponieważ nadmiar gronorostów odstraszył turystów.
„Chemia oceanu musiała się zmienić i przez to rozrost glonów wymknął się spod kontroli” – ostrzega dr Chuanmin Hu. Według zespołu badawczego rozrost jest związany z procesem wylesiania Amazonii i zużyciem nawozów, które nasiliły się po 2010 r., a rozrost sargassum rozpoczął się rok później.
Na otwartym oceanie, w małych skupiskach gronorosty zapewniają siedliska żółwiom, krabom, rybom i ptakom oraz wytwarzają tlen, tak jak inne rośliny. Z drugiej jednak strony sargassum utrudnia niektórym gatunkom morskim poruszanie się i oddychanie, zwłaszcza gdy gigantyczne maty wodorostów blokują dostęp powierzchni wody lub drogę do wybrzeża.
Gdy glony umierają i opadają na dno oceanu w dużych ilościach, utrudniają lub nawet hamują wzrost koralowców i traw morskich. Wyrzucone na plaże sargassum uwalnia siarkowodór i pachnie zgniłymi jajami, stanowiąc zagrożenie dla zdrowia ludzi, a już na pewno skutecznie odstraszając turystów.
Sargassum nie jest już lokalnym problemem, jak jeszcze osiem lat temu. Obecnie stanowi realne zagrożenie dla wschodniego wybrzeża Meksyku, Dominikany, Puerto Rico, Jamajki i Florydy. Po drugiej stronie Atlantyku dociera do Wybrzeża Kości Słoniowej, Ghany, Togo, Beninu i Nigerii.
Sargassum zaczyna rozwijać się w okolicach środkowego Atlantyku już w styczniu, a od kwietnia do lipca, dzięki oceanicznym prądom, rozprzestrzenia się na całej szerokości geograficznej oceanu – od wybrzeży USA po zachodnią Afrykę. Proces umierania glonów rozpoczyna się dopiero pod koniec września, jednak już w styczniu dochodzi do kolejnych zakwitów i cały proces rozpoczyna się od początku, ulegając zwielokrotnieniu.
Właśnie teraz „dywan wodorostów” wielkości Jamajki „atakuje” wschodnie wybrzeże Meksyku w okolicach słynnych miejscowości wypoczynkowych, Cancún i Tulum. Dziesiątki ton śmierdzących zgniłymi jajami wodorostów zalegną za moment na plażach całego wschodniego wybrzeża półwyspu Jukatan. Na atak sargassum szykują się także piękne plaże Florydy. Tamtejszy Departament Zdrowia zaleca osobom z astmą i innymi chorobami układu oddechowego ostrożność i opuszczanie plaż, jeśli zaczną odczuwać mdłości lub trudności z oddychaniem.
Według amerykańskich dermatologów sargassum nie jest toksyczny w dotyku, ale branie do ręki niektórych żyjących w nim organizmów, takich jak larwy meduzy, może powodować wysypki skórne lub pęcherze. Z wodorostów nie wolno przyrządzać żadnym potraw. W próbkach pobranych na karaibskich plażach poziom arsenu był o 60 proc. wyższy niż dozwolony w żywności dla ludzi i zwierząt, a wysokie wskaźniki dotyczyły także innych metali ciężkich.
Pod koniec czerwca 13 krajów Karaibów i Ameryki Łacińskiej podpisało wstępny dokument dotyczący planu działania w związku z rozprzestrzenianiem się sargassum. Na razie wszyscy czekają na rozwój sytuacji i liczą straty spowodowane ucieczką turystów i spadkiem połowu ryb. Jedyną bronią w walce z wodorostami są dziś tylko taczka, łopata i zapałki. Jutro te proste rozwiązania nie wystarczą, bo Sargassum będzie jeszcze większy i zaatakuje ze zwielokrotnioną siłą.
Źródła: usf.edu, Live Science, Cayman Compass, Barbados Today