Nauka
Zagadkowe odkrycie w Słowenii. Mury starsze niż europejskie miasta
31 października 2025

Czy niewinne selfie może sprawić, że dziecko zacznie myśleć o operacji plastycznej? Naukowcy ostrzegają, że częste pozowanie i publikowanie zdjęć przez matki może mieć nieoczekiwane konsekwencje. Najnowsze badania pokazują, że właśnie w ten sposób rodzi się presja wyglądu, która u części nastolatków prowadzi do zainteresowania operacjami plastycznym
Niewinne selfie, kilka filtrów i szybka publikacja w sieci — dla wielu matek to codzienność. Ale naukowcy ostrzegają: właśnie w ten sposób uruchamia się niepokojący łańcuch zdarzeń. Dziecko, które widzi matkę stale fotografującą się i poprawiającą zdjęcia, zaczyna ją naśladować. Z czasem coraz częściej patrzy na siebie jak na „projekt do poprawy”.
To, co zaczyna się od niewinnego zdjęcia, może uruchomić proces, którego skutki widać dopiero po czasie. I właśnie ten proces postanowili dokładnie prześledzić naukowcy.
Badacze z Xi’an Jiaotong University w Chinach przeanalizowali 541 par matek i nastolatków. Wyniki, opublikowane w Journal of Health Psychology, zaskoczyły nawet ich samych. Nie ma prostego przełożenia: selfie matki → chęć operacji plastycznej dziecka. Związek jest ukryty — przebiega przez kilka etapów, powoli i niezauważalnie. I właśnie to sprawia, że jest tak groźny.
Bo w tej historii nie chodzi o liczby, ale o emocje – o to, jak młodzi ludzie zaczynają postrzegać samych siebie.
Dzieci patrzą. I uczą się szybciej, niż nam się wydaje. Gdy matka pozuje do kolejnego selfie, poprawia kadr i wybiera filtr, nastolatek uważnie to obserwuje. Z czasem zaczyna robić to samo. Na początku to zabawa, później – sposób na zyskanie pewności siebie. A potem coraz częściej źródło frustracji.
Naukowcy zauważyli wyraźny wzorzec: im więcej czasu matka spędza na robieniu i przerabianiu zdjęć, tym częściej jej dziecko sięga po telefon, by zrobić własne selfie. Ale to dopiero początek. Bo od niewinnego zdjęcia do obsesyjnego kontrolowania swojego wyglądu jest już bardzo krótka droga.
Młodzi ludzie, którzy często robią selfie, zaczynają nieustannie monitorować własny wygląd – patrzą na swoje ciało jak na obiekt podlegający ocenie innych. To zjawisko naukowcy nazywają „nadzorem nad ciałem”. To nie jest zwykła dbałość o wygląd, ale obsesyjna tendencja do nieustannej samooceny.
To już nie tylko kwestia aparatu w telefonie, ale sposobu, w jaki młodzi ludzie patrzą na siebie. Dla części z nich to początek drogi, która kończy się… w gabinecie chirurga plastycznego.
Z czasem selfie przestaje być tylko zabawą. Dla wielu nastolatków staje się lustrem, w którym codziennie szukają potwierdzenia własnej wartości. Zaczynają nieustannie przyglądać się sobie – oceniają rysy twarzy, kąt zdjęcia, światło. Patrzą na własne ciało tak, jakby było projektem do poprawy, nie częścią ich tożsamości.
Naukowcy nazwali to zjawisko „nadzorem nad ciałem”. To już nie dbałość o wygląd, ale obsesja – nieustanna potrzeba kontrolowania, jak widzą nas inni. To właśnie w tym momencie niewinne selfie zamienia się w presję, której trudno się oprzeć.
Finał tego łańcucha jest naprawdę niepokojący. Nastolatki, które spędzają dużo czasu na kontrolowaniu swojego wyglądu i porównywaniu się z innymi, coraz częściej czują, że ich twarz „nie jest wystarczająca”. To właśnie one – jak pokazują badania – najczęściej zaczynają rozważać operacje plastyczne, zarówno te chirurgiczne, jak i nieinwazyjne.
Cały mechanizm można przedstawić jak efekt domina: jedno selfie uruchamia proces, który krok po kroku prowadzi dziecko od niewinnego zdjęcia do myśli o zmianie swojego wyglądu:
Co ciekawe, ten mechanizm nie dotyczy wyłącznie dziewcząt. Chłopcy reagują dokładnie tak samo – patrzą na swoje odbicie, porównują się, poprawiają zdjęcia, szukają idealnego ujęcia.
Różnica polega tylko na formie: dziewczęta częściej eksperymentują z filtrami, a chłopcy z pozą i światłem. Ale presja, by wyglądać „lepiej niż naprawdę”, dotyka dziś obu płci w niemal równym stopniu.
Selfie z uśmiechem wydaje się drobiazgiem, ale w oczach dziecka może być czymś więcej. To codzienny sygnał, jak ważny jest wygląd, filtr, perfekcyjny kadr. Naukowcy ostrzegają: dzieci, które uczą się tej lekcji zbyt wcześnie, częściej dorastają z poczuciem, że same „nie są wystarczające”. A to także warto wiedzieć:
Niekoniecznie. W warunkach dobrej opieki medycznej i doświadczonego zespołu komplikacje zdarzają się rzadko. Według badania obejmującego ponad 42 700 zabiegów ambulatoryjnych poważne powikłania wystąpiły jedynie u 0,74 proc. pacjentów. To pokazuje, że sama chirurgia nie jest największym zagrożeniem — o wiele groźniejsze może być psychologiczne powody, które popychają młodych ludzi w stronę skalpela.
Najczęstsze powikłania to krwiaki, infekcje, uszkodzenia nerwów czy nagromadzenie płynu pod skórą – tzw. seromy. Zdarzają się też poważniejsze komplikacje, jak zakrzepy żył głębokich i zatorowość płucna, choć należą one do rzadkości
Im więcej zabiegów podczas jednej wizyty, tym większe ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Potwierdzają to dane z badania obejmującego ponad 26 tysięcy pacjentów. Gdy wykonywano kilka procedur jednocześnie, liczba powikłań w ciągu 30 dni wzrosła do 7,6 proc.
Jak rozmawiać z nastolatkiem? Dowiedz się z kanału Holistic News na YouTube:
Jakie jeszcze są zagrożenia chirurgii plastycznej? Sprawdź artykuł: Iluzja zdrowej sylwetki. Zamiast siłowni wybierają chirurgię plastyczną
Black Friday przez cały listopad! -20% na cały koszyk z kodem: BLACK20
Do zobaczenia!
Księgarnia Holistic News